„Wiłam się jak w agonii” – historie kobiet, które dokonały aborcji domowej

Jak podaje Right To Life, domowe aborcje stanowią obecnie ponad połowę wszystkich aborcji w Anglii i Walii. Większość z nich przeprowadzana jest bez nadzoru medycznego.

Brytyjskie Daily Mail opisało historię dwóch kobiet, które skorzystały z domowej aborcji za pomocą środków farmakologicznych, które otrzymały pocztą. Okazuje się, że do uzyskania pigułek wystarczy rozmowa przez telefon, której nikt nie weryfikuje. Co więcej, kobiety nie zostały przebadane bezpośrednio.

23-letnia Emily, kierowniczka działu Public Relation ze Swindon, skontaktowała się z British Pregnancy Advisory Service (BPAS), największym dostawcą aborcji w Wielkiej Brytanii, kiedy zorientowała się, że jest w ciąży. Po czterdziestu minutach rozmowy telefonicznej wysłano jej tabletki aborcyjne.

„To trochę niepokojące, że nie musiałam udowadniać, że jestem w ciąży. Mogłam dostarczyć pigułki dla kogoś innego, a oni nie mieliby dostępu do informacji, kto je rzeczywiście otrzymał” – zaznaczyła 23-letnia kierowniczka PR.

Pigułki aborcyjne dotarły pocztą dwa dni później. Emily zażyła je, będąc w siódmym tygodniu ciąży.

Po zażyciu pierwszej tabletki Emily poczuła zmęczenie, natomiast po przyjęciu środków skurczowych zaczęła silnie krwawić. Po godzinie kobieta powiedziała, że ​​skurcze miesiączkowe przerodziły się w tak silny ból, że zwijała się wpół w toalecie.

„Pociłam się, a moje ciało zamarzło. Płakałam” – opowiedziała Emily. Po ponad trzech godzinach kobieta poczuła potrzebę parcia. Zauważyła, że wysuwa się z niej „masywna grudka”.

W wywiadzie dla Daily Mail zaznaczyła, że aborcja przeprowadzana w domu, była bardzo bolesna, trudna do wyobrażenia.

„Pielęgniarka przez telefon powiedziała, że mogę odczuwać lekki ból, ale niektóre kobiety odczuwają go mocnej. W ciągu kilku godzin od zażycia drugiej pigułki byłam pochylona nad toaletą, wymiotując do wiadra i krzycząc z bólu. Mam wysoką tolerancję na ból. Przechodziłam złamania kości, cierpię na przewlekłe migreny, ale nigdy nie czułam takiego bólu. Byłam przerażona" – podkreśla Emily.

Dodaje, że to przeżycie zostanie z nią na zawsze. „Ludzie muszą mieć świadomość, że to nie jest łatwe rozwiązanie”.

Wiłam się jak w agonii

Druga z kobiet, Katherine Telby, również poddała się aborcji, ponieważ rząd Wielkiej Brytanii w czasie pandemii, zezwolił na dostarczanie pigułek aborcyjnych po teleporadzie bez nadzoru medycznego.

Telby chciała zatrzymać swoje dziecko, jednak jej partner nie podzielał jej zdania.

„Mój chłopak powiedział, że to zła pora. Chociaż moje serce mówiło, że powinnam zatrzymać to dziecko, nie chciałam jednak zostać z nim sama – powiedziała Katherine.
Kobieta z BPAS rozmawiała tylko przez telefon, po czym wysłano jej pigułki aborcyjne.

„Nie mogłam zakończyć tej rozmowy, chociaż w głębi duszy bardzo tego pragnęłam. Nie było żadnej weryfikacji mojej sytuacji. Mogłabym skłamać i być w 20 tygodniu ciąży” - opowiadała Telby.

Katherine zaczęła kwestionować swoją decyzję i próbowała umówić się na spotkanie z MSI Reproductive Choices (innym dostawcą aborcji), aby omówić swoje obawy, jednak bez powodzenia. Nie można było liczyć na normalne spotkanie. Zaoferowano jej jedynie zabieg w Manchesterze, do którego nie mogła się udać.

Pełna wątpliwości przyjęła pigułki aborcyjne.

„Myślałam, że aborcja w domu będzie mniej traumatyczna. To było okropne. Wiłam się jak w agonii. Miałem straszne skurcze przez pięć godzin” – tłumaczyła kobieta. Dodaje, że gdyby miała możliwość konsultacji bezpośredniej, to prawdopodobnie urodziłaby to dziecko.

Dr Calum Miller, lekarz Zasadniczej Służby Zdrowia (NHS), pracownik naukowy na Uniwersytecie Oksfordzkim, stwierdził, że bezpośrednie konsultacje lekarza „twarzą w twarz” z kobietą w ciąży stanowią „ważne zabezpieczenie przed zmuszaniem do aborcji, powikłaniami w przypadkach ciąży pozamacicznej i wieloma innymi możliwymi przypadkami”.

Rzeczniczka Right To Life w Wielkiej Brytanii, Catherine Robinson, powiedziała, że „każda aborcja jest zła, a te »zrób to sam« ujawniają prawdziwie bezduszną naturę przemysłu, który odmawia nawet podstawowego nadzoru medycznego kobietom, które rzekomo znajdują się pod jego opieką”.

Right To Life podaje, że aborcje domowe, bez żadnego nadzoru klinicznego, stanowiły 52% wszystkich aborcji w 2021 roku. Statystyki wskazują, że w samej Anglii między kwietniem 2020 r. a wrześniem 2021 r. ponad 10 000 kobiet musiało trafić do szpitali na skutek powikłań po zażyciu farmakologicznych środków aborcyjnych.

Źródło: Right To Life

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama