Problem nadużyć duszpasterskich. Jak rozpoznać manipulatorów?

W ostatnich dekadach skandale związane z nadużyciami mocno nadszarpnęły obraz chrześcijaństwa. Problem dotyczy wszystkich wyznań, a sprawcami nie są bynajmniej wyłącznie osoby duchowne.

Kim są ofiary? Dlaczego tak często na przemoc i nadużycia narażone są kobiety i dzieci? Kim są sprawcy i jak to w ogóle możliwe, że w ramach duszpasterstwa pojawiają się skandaliczne zachowania, w których duszpasterz wykorzystuje swoją rolę dla własnej – źle pojętej – korzyści, zamiast dla dobra wiernych?

Mówi o tym na stronach portalu Katholisch.de teolog Barbara Haslbeck, konsultantka punktu kontaktowego dla kobiet w Niemczech, które doświadczyły nadużyć w Kościele. Wskazuje, że sprawca zawsze świadomie manipuluje całą sytuacją, aby skończyła się tak, jak on chce. „Wcześniej przez długi czas testuje swoją ofiarę”.

Duchowy przewodnik czy drapieżca?

Często, gdy dochodzi do nadużyć, sprawcy celowo wykorzystują czyjeś zaufanie, zaznacza niemiecka teolog. „Konkretny przykład. Kobieta przeżywa kryzys w swoim związku. Nie wie, co dalej robić i szuka pomocy. Powierza się przewodnikowi duchowemu, który steruje ją w określonym kierunku. Przewodnik ten mówi jej apodyktycznie, że Bóg chce, aby trwała w tym związku, nie traktując poważnie tego, co przeżywa i osłabia jej osąd moralny”. Chodzi tu oczywiście o związek, który pod względem moralnym i psychologicznym budzi wątpliwości.

Ludzie często udają się do duszpasterza, gdy są w trudnej sytuacji - mówi Haslbeck. Na przykład, gdy przeżywają kryzys z powodu choroby lub żałoby po stracie bliskiej osoby. To sprawia, że są bardziej podatni na nadużycia. Zagrożeni są także ludzie młodzi, ponieważ poszukują odpowiedzi na pytania egzystencjalne i nie mają wielkiego doświadczenia życiowego. W takiej sytuacji rodzi się ryzyko uzależnienia od osoby, która podaje się za kierownika czy też towarzysza duchowego, a w rzeczywistości wykorzystuje czyjąś psychiczną słabość. Tego rodzaju drapieżca stwarza wrażenie, że rozumie przychodzącą do niego osobę, poświęca jej czas i udziela odpowiedzi na nurtujące ją pytania i problemy. To sprawia, że wyłącza się wewnątrzpsychiczny „system ostrzegawczy” tej osoby i staje się ona podatna na manipulacje.

Spaczona teologia manipulatorów

Drapieżcy seksualni nieraz dla usprawiedliwienia swoich działań posługują się spaczoną teologią – jak to miało miejsce w przypadku słoweńskiego jezuity Marko Rupnika, dominikanina Pawła M., czy też jezuity Macieja Sz., a wcześniej – francuskich dominikanów Marie-Dominique Philippe i Thomasa Philippe. Ich poglądy są tak odległe od autentycznej chrześcijańskiej teologii, że nie godzi się nawet ich przytaczać. W normalnych okolicznościach każdy dostrzegłby, że jest w nich coś głęboko niepokojącego i nie mającego wiele wspólnego z wiarą, którą wyznajemy w Kościele. Problem leży jednak w sferze psychicznej – osoby podatne na manipulację napotykają tu na manipulatorów, którzy żerują na ich słabości i bezwzględnie ją wykorzystują.

Sprawcy są często osobami charyzmatycznymi, a jednocześnie inteligentnymi. Potrafią ukrywać swoje rzeczywiste intencje zarówno przed ofiarami, jak i własnymi przełożonymi – manipulują jednymi i drugimi. Nie istnieją psychologiczne testy, które mogłyby uprzednio wykryć tego rodzaju tendencje. Nie da się całkowicie zabezpieczyć struktur duszpasterstwa i poradnictwa przed takimi osobami. Potrzebna jest więc świadomość problemu – zarówno ze strony przełożonych, jak i wiernych.

Sprawę komplikuje to, że opiekę duszpasterską może proponować każdy – zarówno duchowny, jak i świecki (co jest częstą praktyką w krajach zachodnich). Nierzadko przypadki nadużyć zdarzają się w środowiskach zamkniętych, takich jak zgromadzenia zakonne (tak było w przypadku o. Rupnika) czy wspólnoty (jak w przypadku francuskiej Arche). Jest to delikatna kwestia – ponieważ nadużycia nie mogą negować zasadności istnienia tego rodzaju środowisk i grup, a jednocześnie – nadzór nad nimi jest utrudniony. Być może potrzebna jest lepsza weryfikacja kwalifikacji osób, którzy określają się mianem duszpasterza, kierownika duchowego, lidera lub zajmują się poradnictwem pastoralnym oraz właściwa superwizja ich działalności.

Osoby podatne

Wierni korzystający z opieki duszpasterskiej, poradnictwa czy też należący do grup i wspólnot kościelnych powinni mieć także świadomość problemu. Ani duszpasterz, ani psycholog nie ma prawa przekraczać granic intymności – a gdy to robi, powinny się zapalać wszelkie możliwe światła alarmowe. Jak wskazuje Haslbeck, wszelkie tematy związane z seksualnością mogą być poruszane tylko wtedy, gdy osoba, która zwraca się o pomoc wyraźnie tego zażąda – i z poszanowaniem jej intymności.

Warto też zrozumieć, kim jest osoba „podatna” – czyli „bezradna” lub „wrażliwa”. Terminologia jest tu dość problematyczna. W języku angielskim istnieje określenie „vulnerable person”, które trudno jest dobrze oddać w języku polskim. Chodzi o osobę, która jest szczególnie podatna na zranienie (od łacińskiego źródłosłowu: vulner – rana). Ta podatność może być pochodną przeżywanej sytuacji kryzysowej, młodego wieku, doznanych już wcześniej krzywd i zranień, ogólnej słabości psychicznej, choroby, niepełnosprawności lub innych czynników. Jak zauważył ks. Hans Zollner, oceniając funkcjonowanie motu proprio Vox estis, to właśnie pojęcie „osoby bezradnej” jest słabym punktem dokumentu. Definicja jest tu niejasna – i często trudno jest odnieść ją do konkretnej osoby. Czy samo bycie kobietą albo osobą świecką oznacza, że jest się „osobą bezradną”? W przekonaniu niemieckiego jezuity – nie.

Potrzebna jest więc dalsza refleksja nad duszpasterskim podejściem do osób „zagrożonych” – jak zapewnić im właściwą troskę, zamykając jednocześnie drogę do ewentualnych nadużyć. Nie da się tego problemu rozwiązać metodami prawno-administracyjnymi. Być może właściwym kierunkiem jest wyznaczenie na poziomie diecezji czy zakonu doświadczonego duszpasterza „drugiego stopnia”, do którego wierni mogliby się zwracać w razie wątpliwości i zastrzeżeń co do duszpasterstwa na poziomie podstawowym.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama