„Czego nie osiągnęliśmy przy urnach, osiągniemy na ulicy” – to jeden z transparentów, które przyniesiono na wielką demonstrację lewicy. Wygrana Zjednoczenia Narodowego w pierwszej turze wyborów parlamentarnych rozwścieczyła partie socjalistyczne i załamała obóz prezydenta Emmanuela Macrona.
Zjednoczenie Narodowe zdobyło 33,2 proc. głosów w pierwszej turze wyborów. To oficjalny wynik. Skrajnie lewicowy Nowy Front Ludowy uzyskał 28 proc., głosów, obóz prezydenta Emmanuela Macrona – 20 proc., a centrowi Republikanie – 6,6 proc. Głosowało ponad 67 proc. uprawnionych. To najwyższy wynik od 1981 r.
Ten wynik to upokorzenie Macrona, który rozpisał przedterminowe wybory po porażce głosowaniu do Parlamentu Europejskiego. Chciał w ten sposób utrudnić partii Le Pen drogę do władzy. Prawdopodobnie jednak przyspieszył objęcie przez Zjednoczenie Narodowe rządów. Druga tura może dać Le Pen większość w 577-osobowym Zgromadzeniu Narodowym.
Premier Macrona Gabriel Attal, który najprawdopodobniej będzie zmuszony do rezygnacji po drugiej turze, ostrzegł, że prawica jest obecnie „u bram” i błagał wyborców o powstrzymanie RN.
Marine Le Pen, była szefowa RN z radością oznajmiła, że partia Macrona została „zniszczona”. Prezydentowi zaszkodziła polityka migracyjna, arogancki i oderwany od rzeczywistości sposób sprawowania władzy i inflacja. Niejasna jest jego polityka wobec Ukrainy – jednoczesne wsparcie i próby kontynuowania współpracy z Rosją.
Premierem z ramienia RN mógłby zostać 28-letni Jordan Bardella. Bardella powiedział wcześniej, że utworzy rząd dopiero wtedy, gdy RN zdobędzie w wyborach bezwzględną większość. Tymczasem Macron pozostanie prezydentem do 2027 r., co spowoduje koabitację.
We Francji od II wojny światowej nie rządziła partia uznawana za skrajną prawicę. Dyskusyjne jest jednak to, czy za takie ugrupowanie można uznać Zjednoczenie Narodowe. Stronnictwo Le Pen jest antyimigranckie i antybrukselskie, ale np. w kwestiach światopoglądowych nie różni się od konkurentów.
W powyborczą noc na ulicach Paryża wybuchły zamieszki. Tysiące rozwścieczonych lewicowych wyborców podpalało śmietniki, rozbijało witryny sklepowe i strzelało petardami. Niebezpiecznie było na Place de la République w stolicy Francji, gdzie do wczesnych godzin porannych policja ścierała się z szalejącymi uczestnikami zamieszek. Protestujący wspinali się na pomnik Marianny, uosobienia Francji. Do zamieszek doszło także w innych miastach. Na transparentach można było zobaczyć hasła „jedz pięciu gliniarzy i nazistów dziennie” czy „czego nie osiągnęliśmy przy urnach, osiągniemy na ulicy”.
Druga tura
Do zdobycia jest 577 mandatów Francji we wpływowym Zgromadzeniu Narodowym – izbie niższej parlamentu tego kraju. Głosowanie odbywa się w dwóch turach, z których pierwsza odbyła się 30 czerwca, a drugą zaplanowano na 7 lipca. Jeżeli w pierwszej turze kandydat uzyskał więcej niż 50 proc. głosów, wówczas zostaje wybrany. Jeśli nie, odbywa się druga tura z udziałem każdego kandydata, który w pierwszej turze uzyskał więcej niż 12,5 proc. głosów. W niektórych przypadkach do drugiej tury dostają się trzy lub cztery osoby.
Zgromadzenie Narodowe, izba niższa parlamentu, ma większe kompetencje niż Senat.
Źródło: dailymail.co.uk