Trump mierzy w Mount Rushmore. Czemu nie w niebo?

Kiedy prezydent Stanów Zjednoczonych mówi, że nie sądzi, by „cokolwiek” mogło go zaprowadzić do nieba, to okazja by przypomnieć i jemu, i nam samym, że Boże Miłosierdzie jest ważniejsze niż jakiekolwiek ludzkie osiągnięcia – czytamy w redakcyjnym komentarzu na łamach „National Catholic Register”.

Autorzy zwracają uwagę, że – w przeciwieństwie do części osób – Donald Trump „posiada tak ogromne pokłady pewności siebie, że nie ma na świecie wieżowca wystarczająco wysokiego, by je pomieścić”.

Doskonałym przykładem jest wyrażone przed prezydenta życzenie, by jego podobiznę umieszczono na Mount Rushmore.

Tysiąc rzeczy może pójść nie tak

„Dążenie Trumpa do tego, by kiedyś dołączyć do Waszyngtona, Jeffersona, Lincolna i Teddy'ego Roosevelta na kultowym pomniku Dakoty Południowej, mogło być o krok bliższe realizacji w miniony weekend, po tym jak zapewnił sobie pokój w Strefie Gazy” – piszą redaktorzy NCR, zaznaczając, że „porozumienie jest kruche i skomplikowane, a tysiąc rzeczy wciąż może pójść nie tak”.

To, co rozegrało się w Strefie Gazy i Izraelu – przypominają – skłoniło już niektórych obserwatorów do zaproponowania kandydatury D.onalda Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla.

Zapytany o to, czy zaprowadzenie pokoju w Strefie Gazy może mu pomóc w dostaniu się do nieba (kiedyś powiedział tak o zakończeniu wojny na Ukrainie) , Trump odparł:

„Nie sądzę, żeby cokolwiek miało mi zapewnić niebo” – odpowiedział Trump z uśmiechem. „Myślę, że może nie zmierzam do nieba… Nie jestem pewien, czy uda mi się tam trafić, ale uczyniłem życie wielu ludzi o wiele lepszym”.

Jak podkreślają autorzy NCR, to, na ile Donald Trump podchodzi poważnie do tych słów, jest w tym przypadku mniej istotne. Najważniejsza jest lekcja, którą przy okazji możemy wyciągnąć.

„Można śmiało założyć, że Trump nawiązywał do niektórych swoich czynów, z których nie jest dumny. Prezydent może jednak nie w pełni doceniać, że wszyscy zawodzimy. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Nikt z nas nie ma prawa do nieba. Tylko dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa ci, którzy «umrą w łasce i przyjaźni z Bogiem i zostaną doskonale oczyszczeni», mogą pójść do nieba, gdzie zobaczą Boga «twarzą w twarz»” – piszą redaktorzy, przywołując określenia z Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Esencja nadziei

Także za KKK przypominają, że „niebo jest celem ostatecznym i spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia”.

„Kiedy wyznajemy nasze grzechy ze szczerym żalem w sakramencie pojednania i postanawiamy zmienić swoje życie zgodnie z prawami Bożymi, odzyskujemy stan łaski, który otrzymaliśmy podczas chrztu, i możemy być pewni Bożego przebaczenia i miłosierdzia. To jest esencja chrześcijańskiej nadziei”

– podkreślają.

Choć inżynierowie stwierdzili, że niemożliwe jest dodanie podobizny kolejnego prezydenta na Mount Rushmore, „możemy się jednak modlić, aby postawił sobie za cel prawdziwie monumentalną nagrodę” – zachęcają autorzy komentarza na łamach NCR, mając na myśli niebo.

„Może się to wydawać wzniosłą nadzieją, ale «dla Boga wszystko jest możliwe» (Mt 19,26)”

– kończą swój tekst.

Źródło: National Catholic Register

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama