Homilia na 6 Niedzielę zwykłą roku C
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją (Jr 17, 7).
Słowo Boże przeznaczone na dzisiejszą niedzielę pozwala nam na zastanowienie się nad wpływem jednego człowieka na życie drugiego człowieka. Będziemy również zastanawiali się nad tym, w jaki sposób Bóg dopuszcza cierpienie, aby z niego wynikło jeszcze większe dobro. Św. Tomasz z Akwinu nawiązując do myśli św. Augustyna tłumaczy nam, iż: "Bóg -najwyższe dobro - nigdy by nie dopuścił do tego, by w Jego dziełach znalazło się coś złego, gdyby zarazem nie był tak potężny i dobry, żeby nawet tego zła nie obrócił na dobre. Dopuścić zło i obrócić to na dobre, to tak bardzo świadczy o nieskończonej dobroci Boga".
Popatrzmy, drodzy, najpierw na to, jak bardzo często życie innych ludzi wpływa na nasze życie i je kształtuje. Rodzimy się całkowicie bezradni i bezbronni, bo nie możemy zaraz po urodzeniu stanąć na własnych nogach i tak bardzo potrzebujemy troskliwej opieki naszej matki. Przez delikatną skórę niemowlęcia widać prawie każdą żyłkę, i jedynie płaczem informuje ono otoczenie o swoich potrzebach. Niemowlę z błysku ludzkich oczu odróżnia człowieka dobrego od człowieka złego i nigdy nie można go w tym okłamać. Historia życia każdego z nas zaczęła się pośród takiej niemowlęcej bezradności.
W naszym życiu jesteśmy zdani na pomoc i opiekę innych ludzi, a jeden człowiek może znacznie wpływać na życie drugiego człowieka. Niemowlę potrzebuje miłości swoich rodziców, a zwłaszcza matki. Wsiadając do autobusu, zawierzamy nasze zdrowie i życie kierowcy autobusu, dla naszego rozwoju potrzebujemy pracy nauczycieli i wychowawców, wreszcie w czasie choroby liczymy na pomoc lekarzy i pielęgniarek. Dopóki mamy do czynienia z miłością, wzajemną troską, pomocą i uzupełnianiem się, to życie wspólne wydaje się nam proste, a nawet piękne. Jednakże w naszym życiu spotykamy się z cierpieniem, które powodują inni ludzie, i wtedy rodzi się w nas pytanie o sens cierpienia. Kiedy człowiek cierpi z powodu drugiego człowieka, to może wtedy nawet kierować do Boga pytania pełne pretensji, dlaczego Bóg będąc Dobrocią i Miłością, pozwolił na to, by nienawiść jednego człowieka dotknęła drugiego człowieka?
Jeden z młodych mężczyzn pracował jakiś czas w Niemczech, za zarobione przez siebie pieniądze kupił sobie po powrocie do Polski ładny samochód. Pewnego razu, gdy wsiadał do niego, został brutalnie pobity, a w wyniku tego został sparaliżowany. Skradziono mu również jego samochód. W takich chwilach ludzie zadają sobie pytanie o sens cierpienia, i o to, dlaczego Bóg zezwala na tego typu cierpienia, wydając niejako jednego człowieka w ręce drugiego człowieka?
Oto inny przykład: Czas Krakowski z dnia 8 lutego 1995 roku podawał, iż 29-letni mieszkaniec Kalisza pobił śmiertelnie małą Monikę, gdyż ta zabrudziła podłogę. Nie wiemy, kim mogłaby być kiedyś Monika i ile dobra mogłaby uczynić w swoim życiu, natomiast zaskakuje nas to, jak bardzo życie jednego człowieka zależy od drugiego człowieka. Czasami ktoś przez całe życie dźwiga ciężar kalectwa tylko dlatego/ że kiedyś rodzice zaniedbali jego chorobę, ktoś inny pada ofiarą oszustwa. Pytanie o sens cierpienia stawiamy sobie nie tylko w obliczu klęsk żywiołowych/ a więc powodzi, pożarów/ ale przede wszystkim wtedy, gdy to cierpienie pochodzi z ręki drugiego człowieka. Wtedy też pytamy o to, dlaczego Bóg zezwala na takie rzeczy?
Wielki św. Augustyn tłumaczy nam tutaj, że każdy człowiek został obdarzony wolną wolą i może wybierać w swoim życiu dobro lub zło. Jednakże Bóg, dając nam wolną wolę, nie zezwolił nam na czynienie zła.
W dzisiejszą niedzielę pytamy o to, dlaczego Bóg zezwala na brak miłości między ludźmi i dlaczego zezwolił On, by życie jednego człowieka było tak bardzo uzależnione od drugiego człowieka? Otóż jedno z najstarszych dzieł chrześcijańskich - Didache, które pochodzi z pocz. II wieku, mówi o dwóch drogach, czyli o tym, że Bóg uczynił człowieka wolnym, a ten może iść drogą dobra i miłości, czyli drogą życia, która prowadzi do szczęścia wiecznego, albo drogą śmierci, czyli zła, grzechu, która prowadzi do nieszczęścia. Te dwie drogi ukazuje nam również i dzisiejsze słowo Boże, gdyż mówi ono: Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. Prorok Jeremiasz ukazuje nam też drogę dobra: Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją (Jr 17, 5 -8). Te dwie drogi w życiu człowieka ukazuje nam przede wszystkim dzisiejsza Ewangelia. Bóg dopuszcza zło wśród ludzi, ale Chrystus mówi wyraźnie: Błogosławieni ubodzy, głodujący, ci, którzy płaczą, albo zostali przez innych znienawidzeni. Szczególnie błogosławieni są ci, których znienawidzono z powodu imienia Chrystusa. Tym wszystkim Chrystus obiecuje wielką nagrodę w niebie. Nie można więc zrozumieć cierpienia na tym świecie bez odwołania się do pośmiertnych losów człowieka: do sądu, kary lub nagrody oraz do zmartwychwstania ciał. Człowiek jest wolny i może wybierać drogę zła, odwracając się od Boga, i o takich ludziach mówi nam dzisiaj Chrystus: Biada wam, bogaczom, którzy syci jesteście, a równocześnie macie serca zamknięte dla drugich ludzi, którzy śmiejecie się, bo dzięki przebiegłości ułożyliście sobie wygodne życie i żyjecie tak, jak gdyby miało ono trwać zawsze, biada wam, którzy tak żyjecie, aby zawsze słyszeć pochwały (zob. Łk 6, 24 - 26).
Bóg tak bardzo szanuje człowieka, iż pozwala mu na wolny wybór; nawet na to, by ten odwrócił się od Boga, mówiąc Mu:
"Nie!". Człowiek, gdy odwraca się od Boga, to równocześnie odwraca się i od drugiego człowieka i niszczy swoją godność. Bóg zezwala na to, by jeden człowiek cierpiał z powodu drugiego człowieka, ale św. Augustyn tłumaczy nam, iż na sądzie ostatecznym zostanie wyjaśnione, w jaki sposób Bóg wykorzystywał zło pochodzące od ludzi do ostatecznego triumfu dobra i miłości. Wtedy poznamy w pełni, z jak wielką miłością Bóg przygarnął do siebie wszystkich tych, dla których zabrakło miejsca na ziemi, dla których zabrakło ciepła ludzkiego serca, czy nawet minimum zainteresowania. Nasza wiara uczy nas, że Chrystus odda każdemu człowiekowi to, na co on zasługuje, zgodnie z jego uczynkami i z tym, czy wybierał on w swoim życiu drogę dobra, cz też drogę zła? W tym kontekście lepiej rozumiemy słowa Jeremiasza: Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją (Jr 17, 7).
opr. mg/mg