Recenzja: POSTMODERNIZM. ANTOLOGIA PRZEKŁADÓW, wybrał, opracował i przedmową opatrzył Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1997
Do języka polskiej humanistyki termin "postmodernizm" przeniknął dopiero na przełomie lat 80. i 90. Początek dał Stefan Morawski szeregiem artykułów tyczących myśli filozoficznej, estetycznej, zjawisk artystycznych kojarzonych z tym pojęciem. Awangardowe sympatie skłoniły zresztą autora do zajęcia stanowiska niechętnego komentowanemu ruchowi, oskarżenia go o pochopne odrzucenie modernistycznego dziedzictwa, o konformizm względem wszechwładnej kultury masowej. O wystąpieniach Morawskiego warto pamiętać, późniejsze bowiem polemiki z postmodernizmem wynikały ze zgoła odmiennych przesłanek. Nie o zarzucenie nowoczesnych ideałów tym razem chodziło, lecz o domniemane zagrożenia dla tradycji i tożsamości rodzimej kultury.
Za Morawskim temat postmodernizmu podjęli autorzy uczestniczący w projekcie badawczym Instytutu Kultury PAN. Książki zbiorowe z serii Wokół przełomu postmodernistycznego, artykuły na łamach "Sztuki i Filozofii" czy "Kultury Współczesnej", tomy indywidualne pozwoliły zainteresowanym bliżej poznać dorobek Lyotarda, Baudrillarda, Virilio, Olivy, Vattimo, Baumana i innych. Swój udział miało również środowisko literaturoznawcze, zainteresowane nowszymi orientacjami badawczymi: poststrukturalizmem, dekonstrukcjonizmem, intertekstualnością, feminizmem, nowym historyzmem. O Derridzie pisali głównie teoretycy literatury, w czym zresztą nic dziwnego, zważywszy na znaczenie Derridiańskich inspiracji dla literaturoznawstwa.
Autorzy wspomnianych artykułów przede wszystkim omawiali wybrane stanowiska i koncepcje. Czasem zdobywali się na polemikę. Dotychczasowa historia polskiej debaty wokółpostmodernistycznej to prawie bez wyjątku historia recepcji światowych dyskusji, co czytelnikowi nasunąć może myśl, iż chodzi tu o problematykę, owszem, istotną, ale jedynie dla kultury i samoświadomości zachodniej.
Nie sposób pominąć jeszcze jednego środowiska, od wspomnienia którego należałoby właściwie zacząć. Szczupłemu gronu anglistów związanych z redakcją "Literatury na Świecie" przypadła zasługa przyswojenia polskiej publiczności amerykańskiej prozy postmodernistycznej lat 60. i 70. John Barth, Donald Barthelme, Robert Coover, Walter Abish, Harry Mathews, William Gaddis, Thomas Pynchon, Gilbert Sorrentino, Raymond Federman, Steve Katz, Ronald Sukenick - te nazwiska zdążyliśmy poznać jeszcze w poprzedniej dekadzie. Tłumacze i krytycy z "Literatury na Świecie" postrzegali wprawdzie postmodernizm jako wewnętrzną sprawę literatury anglojęzycznej, jako zjawisko w pewnym stopniu zależne i wtórne wobec europejskiej neoawangardy, ale też dla polskich czytelników prezentacje te miały duże znaczenie. Wyznaczyły swoisty wzorzec literackiego postmodernizmu.
Na nadwiślańskim gruncie wiedzie nasz termin dość dziwny żywot. Łatwo się nań natknąć, czy to w obiegu publicystycznym i krytycznym, czy naukowym. Wszelako przesadą byłoby twierdzenie o modzie na oznaczane nim zjawiska. Wręcz przeciwnie, popłaca (więc jest w modzie) ich dezawuowanie, gromkie pomawianie postmodernizmu o negatywizm, relatywizm, permisywizm, nihilizm, tudzież wiele innych grzechów. Przy takiej okazji łatwo przystroić się w togę strażnika tradycji, tożsamości, godności osoby, aksjologicznego ładu. W najlepszym wypadku postmodernizm przedstawiany bywa jako "wyzwanie", z jakim trzeba się uporać i (skutecznie) je przezwyciężyć.1 Dziwna to rzecz, trudno bowiem wskazać środowisko intelektualne czy artystyczne, które z jakkolwiek rozumianym postmodernizmem by się identyfikowało. A jednak widmo postmodernizmu krąży jakoby nad Polską, spędzając sen z powiek tzw. neokonserwatystom (piszę "tzw.", bo trudno w jednej szufladzie pomieścić eseistykę Ryszarda Legutki i, dajmy na to, "integrystów" z pisma "Fronda"). W istocie neokonserwatyzm wymierza razy szeroko i dość swobodnie pojmowanej nowoczesności, sytuując postmodernizm w pozycji paradoksalnego spełnienia liberalno-racjonalistycznych projektów. Wizja groźnego przeciwnika jest zresztą tej opcji potrzebna jak powietrze.2
Kłopot w tym, iż postmodernizm to znacznie więcej niż pewien program artystyczny. Więcej niż określona filozoficzna koncepcja czy światopoglądowa postawa. Owszem, pojęcie wyrosło z amerykańskiej krytyki literackiej, objęło tendencje filozoficzne podejmujące spór z metafizyczną tradycją (francuska filozofia różnicy), wszelako dziś tyczy tak szerokiego spektrum zjawisk, iż nie sposób przypisać mu jednoznacznego ideowego oblicza. W ślad za tym postmodernizm urasta do rangi pojęcia oznaczającego całość dzisiejszego życia artystycznego, intelektualnego, społecznego. Obejmuje wiązkę zróżnicowanych i zdystansowanych wobec siebie ideowych projektów, postaw badawczych, praktyk artystycznych, ekonomicznych, politycznych, nawet edukacyjnych. Choć postmodernizm poddaje krytyce pojęcie "historii", można by sytuować nasz termin w porządku periodyzacyjnym jako operacyjną (prowizoryczną?) nazwę różnicy między XIX- i XX-wieczną nowoczesnością a ostatnimi dwiema czy trzema dekadami kończącego się stulecia. Upraszczając, postmodernizm to miano naszej współczesności. Nie dziw, iż trudno zwięźle scharakteryzować czy ideowo rozpoznać treść tego pojęcia.
Postmodernizm
, monumentalna antologia przekładów w wyborze i opracowaniu Ryszarda Nycza pojawiła się w szczególnym momencie w dziejach wokółpostmodernistycznej debaty w Polsce. Redaktor zamieścił w tomie rozprawy myślicieli kojarzonych z tą tendencją (Lyotard, Derrida, Rorty). Dał przykłady postmodernistycznej refleksji w różnych dyscyplinach wiedzy: historiografii (Ankersmit), socjologii (Baudrillard, Bauman, Featherstone), antropologii (Geertz, Clifford). Przedstawił wreszcie znaczące omówienia postmodernistycznej praktyki literackiej (McHale, Hutcheon) i artystycznej (Krauss, Welsch), a ponadto wypowiedź tyczącą relacji między feminizmem a postmodernizmem (Owens), tudzież syntetyczne omówienie światowej debaty (Huyssen). O trójczłonowym podziale tekstów, zgrupowanych w bloki poświęcone filozofii i estetyce, socjologii i antropologii, literaturze i sztuce, zdecydowała nie tylko sama specyfika tych dyscyplin. Podział taki odpowiada z grubsza trzem najważniejszym wątkom w postmodernistycznej debacie, dotyczącym postmodernizmu filozoficznego, "postmodernizacji" życia społecznego i naszej codzienności, wreszcie - postmodernizmu w literaturze i sztuce. Chodziło zarazem o przedstawienie w tomie szerokiej panoramy intelektualnej, o podkreślenie znaczenia namysłu nad postmodernizmem w rozmaitych dziedzinach wiedzy, o to, by "przekonać - nawet zdecydowanie niechętnych postmodernistycznym ideałom - o niemałej odkrywczości proponowanego punktu widzenia" (Przedmowa, s. 20). Takie intencje antologię Nycza czynią głosem w polskim "sporze o postmodernizm", głosem upominającym się o rangę zjawiska. Sądzę jednak, że - jak zawsze - głos ten przekona już przekonanych, pozostawiając innych obojętnymi.Omawiana książka nie odegra raczej roli tomu wprowadzającego czytelników w niuanse światowych dyskusji. Trudno zresztą mniemać, by akurat takie ambicje przyświecały redaktorowi. Postmodernizm wymaga odbiorcy o sporym przygotowaniu i doświadczeniu lekturowym3 wielce tu przydatnym, by różnicować poszczególne koncepcje i nie gubić z oczu faktu, iż obcujemy nie z systematycznym wykładem, lecz z propozycjami, tak problemowych ujęć i terminologicznych uściśleń, jak zastosowania postmodernistycznej "metody" w rozmaitych dyscyplinach humanistycznych.
Cele redaktora Postmodernizmu były inne: "refleksja nad postmodernizmem ma obecnie poza sobą nie tylko okres ekstensywnego rozwoju, ale i fazę krystalizacji podstawowego repertuaru stanowisk, który obecnie podlega raczej uszczegółowieniu, moderowaniu czy intensywnemu eksplorowaniu aniżeli radykalnej krytyce i wypieraniu przez idee istotnie nowe. Świadczy o tym wymownie ustalenie się swego rodzaju kanonu - »obowiązkowo« przywoływanego korpusu tekstów oraz zawartego w nich zespołu koncepcji (...). Zadaniem niniejszej antologii jest właśnie prezentacja owego »kanonicznego« obrazu w zasadniczych przynajmniej rysach" (Przedmowa, s. 8).
W odróżnieniu od wcześniejszych antologii, skupionych na wybranym wycinku postmodernistycznej debaty4, tom pod redakcją Ryszarda Nycza pragnie zdać sprawę z jej rozmaitych wątków, przyporządkowując prezentowanym autorom określony wkład w jej rozwój. Chodzi tedy o głosy, które okazały się ważne i inspirujące również poza obszarem macierzystej dyscypliny. Chodzi także o zakreślenie pola odniesienia dla rodzimej refleksji, przedstawienie koncepcji, które zachęcają i uprawomocniają szczegółowe dociekania. Konstruowanie "kanonu", rzecz jasna, nie może być przedsięwzięciem arbitralnym. Propozycja Nycza w dużej mierze potwierdza "kanon" już istniejący - ten, jaki się ustalił w toku światowej debaty i znalazł odbicie również w polskiej recepcji. Czołowe miejsca na liście autorów najczęściej omawianych i cytowanych przez naszych uczonych zajmowałyby nazwiska te same, jakie znajdujemy w antologii.
Idea reprezentatywnej panoramy musiała wszakże wejść w konflikt z innym zamiarem - wypełnienia luki w tłumaczeniach klasyków postmodernizmu. Liczba owych tłumaczeń jest stosunkowo skromna, toteż składają się one na obraz szczątkowy, a w każdym razie - fragmentaryczny. Świadomość takiego stanu rzeczy skłaniała do wyboru prac dotąd nie tłumaczonych, z kolei zamiar przedłożenia tekstów najważniejszych w paru wypadkach zmusił do sięgnięcia po artykuły znane już polskiemu czytelnikowi (esej Habermasa został opublikowany już po raz trzeci - i w trzecim z kolei przekładzie5). Jedno zresztą jest pewne: żadna, nawet najstaranniej opracowana i reprezentatywna antologia nie wypełni przekładowej luki. Może tylko oddziaływać pośrednio, niejako podsuwając sugestie tłumaczom (i wydawnictwom). Bo problemu nie rozwiązuje również wcale pokaźna już liczba poświęconych wybranym zagadnieniom i autorom omówień pióra rodzimych badaczy.
Popularność wspomnianego szkicu Habermasa daje do myślenia. Posiada on duży walor "antologijny" - to jedno z ważniejszych wystąpień na temat postmodernizmu myśliciela identyfikowanego z wcześniejszą formacją. Szkic ma też wartość historyczną: wywołał spektakularny spór między niemieckim filozofem a Lyotardem, samo zaś rozpoznanie w postmodernizmie konserwatywnej reakcji na nowoczesne idee określiło na długie lata sposób postrzegania trendu w krajach języka niemieckiego. Jednakże, jak możemy dowiedzieć się skądinąd: "Po latach swoje zarzuty, zrodzone z obserwacji nowych tendencji w architekturze, Habermas zweryfikował, a po części wycofał."6 Charakterystyczne, iż Modernizm - niedokończony projekt rozpoczyna antologię Nycza, otwierając tu pole debaty. W tomie pod redakcją Czerniaka i Szahaja było inaczej: szkic Habermasa, wbrew chronologii, zamykał część prezentacyjną. Zamieszczenie krytycznej wypowiedzi w wygłosie dyskusji z pewnością nie było przypadkiem. Skojarzenie - w celu zdeprecjonowania trendu - postmodernizmu z konserwatyzmem dla polskiego czytelnika może się zresztą okazać pouczające. Przywykliśmy bowiem w konserwatyzmie widzieć raczej najżarliwszego przeciwnika postmodernizmu z jego politycznymi postulatami decentracji, swobody, tolerancji i różnorodności. To jeszcze jeden przyczynek do wniosku, iż wszelkie próby politycznego rozpoznania zjawiska uznać wypada za niefortunne, bo redukcyjne.
Nycza interesuje przede wszystkim to, co ponowoczesna humanistyka ma do powiedzenia o nowoczesności. Nic dziwnego, redaktor tomu jest wszak historykiem XX-wiecznej (en masse modernistycznej) literatury, doskonale świadomym, iż postmodernistyczna perspektywa otwiera szansę całościowego ujęcia.7 Wszelako trudno określić jednoznacznie relację między modernizmem a postmodernizmem. Krytyczna analiza modernistycznej episteme paradoksalnie czyni postmodernizm hipermodernizmem, nadświadomością wcześniejszego okresu. Postmodernizm niekoniecznie jest irracjonalny, co chętnie mu się zarzuca. A już na pewno nie jest takim postmodernizm filozoficzny, gdy nowoczesny rozum dokonuje tu analizy swoich aporii. Idąc dalej, idea posthistoryczności nie oznacza wykroczenia poza obszar nowoczesnej historii, lecz podejmuje problem granicy tej strefy. W literaturze i sztuce intertekstualna odpowiedź na dylematy związane z mediatyzacją i przedstawianiem prowadzi nie tyle do zerwania z modernizmem, co uchyla diagnozę kryzysu (np. kryzysu przedstawiania).
Nie myślę polemizować z dokonanym przez Nycza wyborem prac. Uważam go zresztą za fortunny i uzasadniony. Wszelako w jednym wypadku odczułem spory niedosyt. W "części literaturoznawczej" zabrakło mi fragmentu trzeciej, obok rozpraw McHalea i Hutcheon, ważnej książki z lat 80. o prozie postmodernistycznej. Myślę o pracy Allena Thihera Words in Reflection. Modern Language Theory and Postmodern Fiction (1984). Rozumiem ograniczenia związane z objętością tomu, sądzę jednak, iż dla fragmentu tego studium w antologii miejsce mogło się znaleźć, zważywszy, że przedrukowany rozdział pracy Lindy Hutcheon był już publikowany w "Pamiętniku Literackim" (1991, z. 4). Książka Thihera spotkała się wprawdzie z polemiką Hutcheon, wytykającej autorowi, że nadmiernie upodobnił prozę postmodernistyczną do neoawangardowej.8 Punkt widzenia Thihera nie wydaje się mimo wszystko bezzasadny, zwłaszcza w odniesieniu do wczesnego amerykańskiego postmodernizmu z lat 60. i 70., chętnie odwołującego się do dokonań neoawangardy. Polski czytelnik wynieść mógłby z lektury Thihera tym większe pożytki, iż w naszym kraju oddziaływające hamująco lokalne uwarunkowania przyczyniły się tak do spóźnionego startu literatury o cechach postmodernistycznych, jak też do nałożenia na siebie i współwystępowania obu odmian postmodernizmu: "wczesnego" - krytycznego, autorefleksyjnego, nawiązującego do doświadczeń nowatorów, oraz "późniejszego" - sięgającego raczej do tradycyjnych konwencji.
Antologię Nycza zamyka obszerna, licząca prawie trzysta pozycji, bibliografia publikacji w języku polskim podejmujących problematykę postmodernizmu. A przecież niepełna to lista. Należałoby ją rozszerzyć również o szczegółowy wykaz zawartości licznych w tym zestawieniu tomów zbiorowych. Mniej więcej połowa z wymienionych w bibliografii pozycji to rozprawy oraz artykuły polskich uczonych i krytyków. Odkładając Postmodernizm, pomyślałem tedy, jak mógłby wyglądać podobny tom z wyborem szkiców pióra rodzimych autorów. Nie, nikogo nie namawiam do wydania takiej książki - chodzi wszak o teksty łatwiej bądź trudniej, ale przecież dostępne dla zainteresowanych czytelników. Konstruowanie owej hipotetycznej antologii zdało mi się ciekawym i pouczającym ćwiczeniem. Otwierać ją winien zapewne obszerny szkic Stefana Morawskiego Komentarz do kwestii postmodernizmu. A dalej? Dalibóg, nie wiem. Choć ilościowo obfita, polska debata zdaje się intelektualnie skromna.9 Antologia pod redakcją Ryszarda Nycza może dać nowy impuls dyskusjom, a przede wszystkim, stanowiąc dla stron ważny punkt odniesienia, zapobiegać pochopnym uproszczeniom i uogólnieniom, trywializacjom czy karykaturalnym opisom zagadnień.
KRZYSZTOF UNIŁOWSKI, ur. 1967, badacz literatury, krytyk, prozaik. Redaktor kwartalnika "FA-art".
Przypisy:1. Postmodernizm. Wyzwanie dla chrześcijaństwa to tytuł pracy zbiorowej pod red. Z. Sareły (Poznań 1995).
2. Na antypostmodernistyczną kampanię neokonserwatystów odpowiedział M. Wilczyński w artykułach: Antypostmodernizm polski, "Czas Kultury" 1994, nr 5-6; Egzorcyści i demaskatorzy. Neokonserwatyzm polski wobec kultury ponowoczesnej, "Czas Kultury" 1996, nr 1.
3. Nawiasem mówiąc, o słabości polskiej refleksji nad zagadnieniem świadczy również niedostatek wartościowej propedeutyki. Mankamentem monografii Bogdana Barana (Postmodernizm, 1992) jest dziwaczna maniera stylistyczna i terminologia (np. osławione "pis" i "czyt" jako odpowiedniki francuskich "écriture" i "lecture"). Za wartościowe wprowadzenie we francuską filozofię różnicy wypada uznać przekład znakomitego podręcznika Vincenta Descombesa (To samo i inne, 1996). Walorami propedeutycznymi wyróżnia się książka Krystyny Wilkoszewskiej Wariacje na postmodernizm (1997), choć jej czytelniczy zasięg może ograniczyć fakt wydania w specjalistycznej, naukowej oficynie.
4. Zob. Nowa proza amerykańska. Szkice krytyczne, wybrał, opracował i wstępem opatrzył Z. Lewicki, Warszawa 1983; Postmodernizm - kultura wyczerpania?, oprac. M. Giżycki, Warszawa 1988; Postmodernizm a filozofia. Wybór tekstów, pod red. S. Czerniaka i A. Szahaja, Warszawa 1996 (tu również komentarze i omówienia polskich uczonych).
5. Szkic Jürgena Habermasa Modernizm - niedokończony projekt po raz pierwszy był prezentowany w tłumaczeniu A. Soboty w "Odrze" (1987, nr 7-8; tu odmienna wersja tytułu: Modernizm - niedopełniony projekt). Po raz drugi w antologii Postmodernizm a filozofia (przekład D. Domagały, wersja tytułu Moderna - nie dokończony projekt). W antologii Nycza nowe tłumaczenie zaproponowała M. Łukasiewicz.
6. U. Wittstock, Wieczna gra (Postmodernizm w literaturze niemieckiej), przeł. A. Majkiewicz, "FA-art" 1996, nr 3, s. 102.
7. Zob. R. Nycz, Język modernizmu. Prolegomena historycznoliterackie, Wrocław 1997.
8. Zaznaczmy jednak, iż książka Lindy Hutcheon A Poetics of Postmodernism (1988) wzbudziła nie mniejsze kontrowersje, choć zastrzeżenia były odmienne. Zob. S. Eile: Postmodernizm: przedłużenie czy opozycja wobec modernizmu, w zbiorze: Kryzys czy przełom. Studia z teorii i historii literatury, pod red. M. Lubelskiej i A. Łebkowskiej, Kraków 1994, s. 310-313.
9. Niezwykle krytycznie (a krytyka to, niestety, zasłużona) o polonistycznej i krytycznoliterackiej refleksji tyczącej postmodernizmu pisał ostatnio G. Wołowiec: Recepcja postmodernizmu w polskiej krytyce i publicystyce literackiej. Wstępne rozpoznania, "Kultura Współczesna" 1996, nr 3-4.