Zasady ochrony środowiska obowiązujące w Unii Europejskiej
Ekologiczna degradacja na dużą skalę zaczęła się w Europie. Tutaj też najwcześniej dostrzeżono wynikające z niej zagrożenia i zgubne dla człowieka skutki.
Obecne państwa Europy, a zwłaszcza gospodarki Unii Europejskiej, to jedne z największych trucicieli na świecie. Produkują potężne ilości dwutlenku węgla i innych zanieczyszczeń atmosferycznych. Zatruwają rzeki. Jednocześnie członkowie Wspólnoty, a zwłaszcza kraje skandynawskie i Niemcy, mogą poszczycić się osiągnięciem najwyższych standardów ochrony środowiska, a dyrektywy Brukseli w tym zakresie stanowią wzorzec dla innych.
Wspólna polityka ochrony środowiska ustalona została w latach siedemdziesiątych, czyli ponad trzydzieści lat po powstaniu pierwszych instytucjonalnych struktur europejskich. Dopiero wtedy zrozumiano, że indywidualna walka ze wzrastającym zagrożeniem ekologicznym nie przynosi rezultatów. Europa Zachodnia zdała sobie sprawę, że skuteczna ochrona środowiska wykracza bardzo często poza możliwości "pojedynczego gracza". W tej sytuacji politycy europejscy, którzy zdecydowali się razem przeciwdziałać następstwom intensywnego eksploatowania przyrody, odwołali się do - stojącej u podstaw chrześcijańsko-demokratycznego projektu "ojców Europy" - zasady subsydiarności. Zgodnie z nią Wspólnota ma obowiązek przejąć tę część wysiłku przeciwdziałania degradacji środowiska, której nie są w stanie podołać regiony czy poszczególne państwa.
Dorobek prawny UE w dziedzinie ochrony środowiska składa się z ponad dwustu regulacji dotyczących ochrony wód, jakości powietrza, chemikaliów, ochrony fauny i flory, walki z hałasem, usuwania odpadów itp. Punkt ciężkości europejskiego prawa ochrony środowiska związany jest z gospodarką, która decyduje o potędze dzisiejszej UE. Gospodarka, a zwłaszcza przemysł i transport są terenem prawdziwej walki o przetrwanie przyrody w stanie pozwalającym na jej samodzielną regenerację.
Najważniejszymi dokumentami ustalającymi fundamenty polityki ekologicznej UE są: Jednolity Akt Europejski (1986) i Traktat z Maastricht (1992).
JAE przeniósł większość kompetencji egzekwowania prawa ekologicznego z państw członkowskich na Komisję Europejską. Wprowadził także obowiązek respektowania tzw. zasady wzajemnego uzależnienia. Można ją sformułować następująco: każde działanie musi uwzględniać wymogi ochrony środowiska. Z pozoru wydaje się, że jest to przeciw wolnej konkurencji. Tymczasem w Europie - dzięki edukacji i podnoszeniu świadomości ekologicznej - zaczęło dominować przekonanie, że gdy reguła ta obowiązuje wszystkich, to klasyczny konflikt między ekonomią a ekologią można złagodzić. Możliwe jest pogodzenie wzrostu gospodarczego z bezpieczeństwem środowiska, a poważne traktowanie prawa oraz ostre respektowanie norm zanieczyszczeń nie musi ograniczać konkurencji, lecz może ją podnosić. Do lat dziewięćdziesiątych ustalenia na temat zachowania środowiska zależały od jednomyślności głosujących. W Maastricht ustalono, że w tej sprawie decyzje mogą być podejmowane większością głosów. Traktat z 1992 roku powtórzył także - nadając jej większą moc - zasadę subsydiarności (pomocniczości), jako nadrzędną przy interweniowaniu w sprawy środowiska naturalnego w Europie. Od lat siedemdziesiątych nastąpiła rewolucja w polityce ekologicznej Wspólnoty. Na początku celem przedsięwzięć ekologicznych było naprawianie skutków zanieczyszczeń. Dziś prowadzi się głównie profilaktykę. Członkowie UE muszą bowiem przestrzegać zasady odpowiedzialności sprawcy i usuwania naruszeń stanu środowiska w miejscu ich powstania. To o wiele droższe niż zapobieganie. Prawo coraz skuteczniej wykorzystuje się więc jako zaporę przed powstaniem ewentualnej klęski ekologicznej.
Degradacja środowiska nie jest wyłącznie problemem współczesnym. Średniowieczna produkcja szkła i hutnicze odlewnie doprowadziły do wyniszczenia całych połaci lasów w ówczesnych regionach przemysłowych. Otrzymanie 50 kg żelaza pociągało za sobą zużycie 200 kg minerałów oraz 25 m3 drewna. Obliczono, iż w ciągu 40 dni jedna węglarnia mogła pozbawić drzew las w promieniu jednego kilometra. | |
W 1388 roku obradujący w Cambridge parlament angielski uchwalił
pierwszą w Europie ogólnokrajową ustawę, mającą chronić przed
zanieczyszczeniem wodę i powietrze. Pod koniec XIII wieku Londyn
miał opinię najbrudniejszego miasta na świecie. Ustawa nakazywała
wywożenie wszystkich odpadków za miasto, gdyż w przeciwnym razie
- jak głosiła ustawa - "powietrze zostanie poważnie zanieczyszczone
i zatrute, zaś niezliczone choroby i straszne epidemie szaleć
będą każdego dnia".
|
Miejskie odcinki rzek były brudne już w dawnych czasach. W jednym
tylko 1293 roku do Sekwany spuszczono zanieczyszczenia z uboju
188 tys. baranów, 30 tys. sztuk bydła, 20 tys. cieląt i 31 tys.
trzody chlewnej. Do rzek odprowadzano silnie toksyczne i chemiczne
(żrące kwasy, wapno) ścieki z garbarni. Ściekający tłuszcz sprzyjał
mnożeniu się bakterii. Skrzepnięta krew, świeże skóry, rozkładające
się mięso, sierść, farby sprawiały, że woda odprowadzana z garbarni
wprost do rzeki musiała być odrażająca. A jednak nie było miasta
bez garbarni.
|
Wady i atuty PolskiWymogi związane z ochroną środowiska to jeden z najistotniejszych tematów przedakcesyjnych negocjacji Polski z Komisją Europejską. Nasze opóźnienie w tej dziedzinie jest poważne i nie obejdzie się bez okresu przejściowego, w którym będziemy musieli wykonać wiele prac (ulepszenie prawa, egzekucja przepisów wykonawczych, inwestycje), aby dopasować gospodarkę do europejskich norm. Poza czystością powietrza, którą stosunkowo łatwo podnieść (w tej kwestii Polska zrobiła wiele w latach dziewięćdziesiątych, a nasze normy są czasem bardziej rygorystyczne niż w UE), czekają nas potężne nakłady na podniesienie jakości i ilości wody (Polska ma najniższe jej zasoby w Europie), rewitalizacja wielkich terenów przemysłowych i poprzemysłowych oraz zamknięcie prawdziwej "puszki Pandory", jaką są niebezpieczne składowiska odpadów i problem recyklingu. Okres dostosowawczy będzie bardzo kosztowny, ale wstępując do UE, musimy podnieść jakość życia w kraju, a także zastosować się do obowiązujących w tym towarzystwie zasad ekologicznych. Jednak zgodnie z zasadą subsydiarności, ogromna część przemian będzie finansowana z budżetu Wspólnoty. Mówi się o kilkudziesięciu miliardach euro w ciągu kilku lat. Nasz kraj jest jednym z najbardziej ekologicznie kłopotliwych dla Europy. Mamy 27 regionów zagrożonych, w tym pięć szczególnie niebezpiecznych dla zdrowia i życia: aglomeracja katowicka, regiony rybnicki, krakowski, legnicko-głogowski i wałbrzyski. Zajmują one 11 proc. powierzchni kraju, ale żyje w nich około 30 proc. społeczeństwa. Straty, jakie polska gospodarka ponosi w wyniku zanieczyszczenia powietrza, wód i gleby, szacuje się na 10 proc. PKB (produktu krajowego brutto), podczas gdy tego typu straty w krajach UE nie przekraczają 4 proc. ich PKB. Jednocześnie 27 proc. Polski to tereny o przyrodzie zachowanej w stanie naturalnym. Stosunkowo mało przekształconą przyrodę mają nie tylko województwa północno-wschodnie, nazywane "zielonymi płucami kraju", ale także północno-zachodnia część kraju wraz z wybrzeżem Bałtyku, województwa południowo-wschodnie oraz niektóre regiony centralne. To bogactwo przyrody jest poważnym kapitałem, jaki Polska może wnieść do UE, zwłaszcza, że "piętnastka" wygląda pod tym względem raczej blado. Większość naturalnych rezerwuarów przyrody na zachodzie kontynentu już nie istnieje. Nie ma skrawka oryginalnej, pierwotnej puszczy. Człowiek przetworzył tam prawie wszystko: środowisko alpejskie, bagna, tereny przypływów i odpływów wielkich rzek itd. |
opr. mg/mg
Copyright © by Gość Niedzielny (35/2001)