Biblia a szacunek dla życia (w tym zwierząt)

Więź z przyrodą i szacunek dla życia wydają się być czymś naturalnym. Niestety technokratyczna kultura współczesna poważnie zaburzyła tę więź, budując cywilizację betonu i tworząc kult "produktu" przeciw samemu człowiekowi

Obecnie wyrazem kultury, a w równym stopniu chrześcijańskiego ducha tej kultury, jest głęboki szacunek i podziw dla całego Dzieła Stworzenia, czyli zwłaszcza dla przyrodniczego królestwa życia, jakie Stworzyciel dał człowiekowi we władanie i w poznawanie, co tak nadzwyczajnie wyraża Księga Genesis w akcie  nazywania  przez praojca Adama zwierząt, a zapewne i roślin. Jak naucza Kościół, również w Osobie Papieża św. Jana Pawła II, jak też nas poucza rzetelna lektura Biblii, a w tym Ewangelii, człowiek wobec przyrody („ogrodu Eden”) winien pełnić rolę starannego ogrodnika i pasterza, serdecznego opiekuna, a nie „bezwzględnego eksploatatora”. Pasterstwo samego Chrystusa Pana jako niedościgłego wzoru zaświadczane jest m.in. obrazami metafor troski człowieka o swe stada; pierwszymi też, którzy — poza Świętą Rodziną — Pana Jezusa na Ziemi witali, byli pasterze. W zupełnie ludzkim, ale świętym wymiarze, wzór taki niesie nam także tradycja i przesłanie św. Franciszka z Asyżu.

Podobnie kultury niechrześcijańskie i przedchrześcijańskie w różnych miejscach świata niosą i niosły przesłanie szacunku dla życia pod każdą postacią, a szczególnie dla życia zwierząt będących dla człowieka źródłem pokarmu i innych rozlicznych dóbr. Dowodzi to, można sądzić, niejako wrodzonej intuicji moralnej ludzi różnych kultur żyjących w bliskości z przyrodą, czyli widzialną strukturą Dzieła Stworzenia, jakie na planecie Ziemia otrzymało kształt biosfery.

Bieg cywilizacji oraz m.in. jej pozytywistyczne i neopozytywistyczne nurty myślowe, jak również tendencje technokratyczne i redukcjonistyczne oparte na materializmie filozoficznym i praktycznym, wszystko to poważnie naruszyło naturalne, także w mentalności, więzi ludzi z przyrodą, niewątpliwie przyczyniając się do ugruntowywania cech cywilizacji śmierci. Nie sposób więc dążyć do zwycięstwa cywilizacji życia i miłości, lekceważąc lub opuszczając w nauczaniu i wszelakim działaniu wielką sferę tego szacunku dla życia, który dziś się skrótowo wyraża określeniem „ochrona środowiska” i bez której to sfery nie jest praktycznie możliwe chronienie biologicznego życia jednostek i wszystkich populacji ludzkich.

Nie jest także możliwe chronienie piękna, którego jednym z nigdy niewysychających źródeł jest przyroda, a więc całe Dzieło Stworzenia — jako obiekt twórczego zachwytu ludzi od zarania pamięci dziejów. Jeśli Bóg Ojciec Stworzyciel patrzył na swoje dzieła w dobie stwarzania i stwierdził, że były one „dobre”, to zapewne stwierdził też, że były one „piękne”.

Jakkolwiek w dziecięctwie Narodu Wybranego Jahwe zabronił przedstawiania wizerunków ludzi i zwierząt, a to w celu ukrócenia skłonności do bałwochwalstwa, jakie było też właściwe ówczesnym sąsiadującym terytorialnie i kulturowo religiom pogańskim, późniejszy rozwój kultury judeochrześcijańskiej zapewnił człowiekowi i przyrodzie żywej, w tym pięknu zwierząt, pełną obecność — również jako pewnego wzorca harmonii. Piękno — nie tylko przyrody — mieści w sobie celowość i sensowność oparte na prawdzie Objawienia, poznania oraz intuicji twórczej. Może m.in. dlatego prawo obywatelstwa w Kościele powszechnym znalazła, mimo że przedchrześcijańska, triada Platona: Prawda — Dobro — Piękno, uniwersalny paradygmat myślenia o wartościach.

W praktycznym, codziennym nauczaniu Kościoła, w tym szczególnie w katechezie i propagowaniu wartości kultury, czyli w nauczaniu i wychowaniu przez kulturę, nie może więc zabraknąć istotnych elementów, a właściwie podwalin, szerzenia szacunku dla życia pod każdą postacią. Trudno sobie wyobrazić uwewnętrznione, a nie tylko powierzchowne lub deklaratywne, wartości i normy szacunku dla życia ludzkiego — bez uwewnętrznionych norm szacunku dla innych żywych dzieł Stworzenia, w tym szczególnie dla zwierząt, naszych „braci mniejszych”, jak je nazywał św. Franciszek, i co nie było dla niego jakimś ozdobnikiem lub figurą stylistyczną.

Biblia poucza nas w rozdziale 9. Księgi Rodzaju i o tym, że Stworzyciel po potopie zawarł przymierze „z wszelką istotą żywą, która jest z wami” (m.in. 9, 9-10), wymieniając zwierzęta dzikie i udomowione. Przymierze Boga z człowiekiem obejmuje więc swoją mocą moralną — podobnie jak później Zbawienie — całe Dzieło Stworzenia, całą przyrodę. To potężne i wystarczające przesłanie, obok bardzo wielu innych, by szacunek dla życia uważać za jedną z podstawowych norm kultury chrześcijańskiej.

Dodajmy, że zwłaszcza w środowiskach wiejskich, gdzie mimo cywilizacji technicznej ludzie nadal żyją i pracują w bezpośredniej bliskości z przyrodą, wychowanie w duchu tego szacunku, głównie dla zwierząt domowych, jest potrzebą stałą i doniosłą — która winna być zaspokajana tak z ambon, jak z codziennych wzorów i oddziaływań w dziedzinie kultury. Jednak dotyczy to również — choć może od innej nieco strony — ludzi żyjących w aglomeracjach miejskich, których naturalne więzi z przyrodą uległy przerwaniu lub wynaturzeniu, zubożając sferę wrażliwości.

I chociaż wrażliwość na piękno nie przekłada się bezpośrednio na wrażliwość etyczną oraz wrażliwość na zachwycające, niemal nieskończenie subtelne, gdyż Boskie, mechanizmy życia, tym niemniej w etycznej drodze do Prawdy i Dobra obcowanie z Pięknem, nauczanie Piękna, szanowanie Piękna, wzywanie do jego tworzenia i stwarzanie po temu możliwości zdaje się być warunkiem niezbędnym. W tym miejscu znajduje się doniosły styk tej triady, warunkującej zdrowie i ład moralny człowieka, gdyż blask Prawdy i Dobra jest przecież blaskiem Piękna uosobionego w ich Stwórcy.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama