Najważniejsza bitwa Polaków [N]

W sierpniu 1920 r. pod Warszawą doszło do bitwy rozstrzygającej nie tylko o losach Polski, ale i o losach Europy

W sierpniu 1920 r. pod Warszawą doszło do bitwy rozstrzygającej nie tylko o losach Polski, która mogła utracić dopiero co odzyskaną niepodległość, lecz także o losach Europy, której dużą część mogła już wtedy opanować Armia Czerwona. Zwycięstwo Wojska Polskiego, nazywane Cudem nad Wisłą, jest świętowane 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Kiedy w listopadzie 1918 r. Józef Piłsudski proklamował utworzenie odrodzonej po 123 latach niewoli niepodległej Rzeczypospolitej, powiedział: „Nie oddamy ani piędzi ziemi polskiej i nie pozwolimy, by uszczuplono nasze granice, do których mamy prawo”. W tym czasie Kresy Wschodnie Rzeczypospolitej były poważnie zagrożone ze strony bolszewickiej Rosji, która powstała na gruzach białego caratu. Piłsudski trafnie zauważył, że tekst „Międzynarodówki” to program polityczny nawołujący do zniszczenia starego porządku świata drogą podbojów. Nie miał więc znaczenia fakt, że Lenin uznał powstanie niepodległej Polski. Rosja Radziecka chciała wywołać rewolucję w Niemczech, a następnie narzucić swoje zwierzchnictwo innym narodom Europy. Lenin w 1920 r. ogłosił: „Atakując Polskę, atakujemy aliantów. Niszcząc polską armię, niszczymy pokój wersalski”. Aby dotrzeć do Niemiec, Armia Czerwona musiała najpierw pokonać Polskę.

Wyprzedzić śmiertelny cios

Konflikt polsko-sowiecki z lat 1919-21, który rozpoczął się bez oficjalnego wypowiedzenia wojny, był nieunikniony. Sprzeczność interesów między bolszewicką Rosją i Rzeczpospolitą była zbyt głęboka, aby mogły ją rozwiązać środki dyplomatyczne. Również wyznawana przez bolszewików ateistyczna ideologia budziła odrazę w katolickiej Polsce. Wojna polsko-sowiecka rozpoczęła się w chwili, kiedy okupacyjne wojska Niemiec, pokonanych w I wojnie światowej, ustąpiły z obszarów kresowych (na wschód od Bugu), a zaczęły na te tereny napływać wojska bolszewickie i polskie. 5 lutego 1919 r. Rosjanie zdobyli Kijów, a 14 lutego doszło do pierwszego starcia Wojska Polskiego z Armią Czerwoną o miasteczko Mosty nad Niemnem. Wojna trwała, ale obydwie strony konfliktu podejmowały próby pertraktacji. W tym czasie bolszewicy wciąż byli zaangażowani w wojnę domową z białymi, natomiast Polska toczyła wojnę z dwoma państwami ukraińskimi — w Galicji Wschodniej i na Wołyniu, utrzymywała także stan pogotowia na pograniczach czechosłowackim, niemieckim i litewskim. Wojna polsko-radziecka nabrała rozmachu w kwietniu 1919 r., kiedy z rejonu Lidy ruszyły oddziały gen. Rydza-Śmigłego i zajęły Wilno (19 kwietnia), a następnie stoczyły wiele — w większości zwycięskich — potyczek z wojskami radzieckimi. Piłsudski ograniczył działania swojej armii dopiero we wrześniu i październiku 1919 r., ponieważ nie chciał się przyczynić do triumfu wojsk białej Rosji nad bolszewikami. Naczelne dowództwo armii białych zdecydowanie odmawiało uznania niepodległości Polski. Dla nas odrodzenie się carskiej Rosji, popieranej przez Wielką Brytanię i Francję, byłoby gorsze niż wojna z Sowietami. Piłsudski ochronił bolszewików, ale co do Lenina nie miał złudzeń. „Lenin złamie każdą umowę, gdy będzie mu to na rękę” — mówił. Po ponad dwóch miesiącach, między 3 a 25 stycznia 1920 r. nasze wojska stoczyły bój z bolszewikami pod Dyneburgiem i opanowały miasto, co pozwoliło uzyskać bezpośrednią łączność z zaprzyjaźnioną Łotwą. W tym czasie Piłsudski bezskutecznie próbował utworzyć wspólny front państw będących w stanie wojny z Rosją Sowiecką. Nie powiodły się także plany utworzenia federacji Polski, Litwy, Ukrainy i Białorusi. W tej sytuacji Piłsudski podjął ryzyko wojny prewencyjnej, by wyprzedzić atak sowiecki na Polskę. Rzeczpospolita zdołała wzmocnić swoje siły. Działania wojenne doprowadziły do rozszerzenia terytorium państwa, co zwiększyło możliwości mobilizacyjne; wzrosły też środki finansowe i materiałowe, co ułatwiło poprawę uzbrojenia i wyposażenia armii. Rosja Radziecka miała jednak nad Polską olbrzymią przewagę. 25 kwietnia 1920 r. ruszyła ofensywa Piłsudskiego na Kijów. Jej celem militarnym było rozbicie głównych sił Armii Czerwonej skierowanych przeciwko Polsce, celem politycznym — stworzenie wolnego państwa ukraińskiego, które miało zabezpieczać Rzeczpospolitą przed agresywnym rosyjskim sąsiadem. Na czele zjednoczonego państwa ukraińskiego miał stanąć przywódca Ukraińskiej Republiki Ludowej — ataman Symon Petlura, który 21 kwietnia 1920 r. zawarł z Polską układ sojuszniczy, a jego wojska wsparły naszą armię w wojnie z bolszewikami. Ani cel militarny, ani cel polityczny nie zostały zrealizowane mimo zdobycia Kijowa przez Wojsko Polskie. Do konfrontacji z głównymi siłami radzieckimi w ogóle nie doszło, ponieważ błędnie rozpoznano ich położenie, natomiast Petlura nie uzyskał szerszego poparcia wśród Ukraińców. Kiedy nasze dywizje dotarły nad Dniepr i Berezynę, Piłsudskiego — który podążył szlakiem Bolesława Chrobrego — okrzyknięto wodzem na miarę Chodkiewicza i Sobieskiego. Jednak w niedługim czasie nasze wojska znalazły się w odwrocie.

4 lipca 1920 r. rozpoczęła się wielka ofensywa bolszewicka na całym, kilkusetkilometrowym Froncie Zachodnim, tzw. pochód nad Wisłę. Głównodowodzący wojsk, jakie miały uderzyć na Warszawę, marszałek Michaił Tuchaczewski wydał 2 lipca 1920 r. w Smoleńsku rozkaz do oddziałów Frontu Zachodniego, w którym napisał m.in., że Armia Czerwona przyniesie szczęście i pokój masom pracującym, a droga na Zachód wiedzie przez trupa białej Polski, Polski panów. Jednocześnie Rosja Radziecka rozwinęła w krajach Zachodu antypolską akcję propagandową, która osiągnęła swój cel. Rzeczpospolita musiała liczyć na własne siły, alianci nie przyszli jej z pomocą.

Warszawa 1920

W sierpniu 1920 r. armie bolszewickie dotarły w pobliże Warszawy. Porażał impet ich ofensywy i tempo odwrotu Polaków. Czerwonoarmiści pokonali ponad 600 km w niespełna półtora miesiąca. Podczas tej wojny paniczny lęk nawet daleko od frontu wywoływała 1. Armia Konna Siemiona Budionnego. Siłą bolszewickiej kawalerii była szybkość przemieszczania się na rozległych terenach, a także duża liczebność oraz bestialstwo wobec wroga (mordowanie jeńców, całych wsi itp.). Armia Czerwona przypominała olbrzymią, dziką bandę, której nie sposób zatrzymać. Zdawało się, że katastrofa jest nieuchronna. Na Piłsudskiego posypały się gromy ze strony opozycji. Oskarżano go, że sprowadził nieszczęście na Polskę. Mocarstwa zachodnie przysłały do Warszawy misję wojskową. Chciały, aby Polska zawarła rozejm na tzw. linii Curzona, na której miałaby zatrzymać się Armia Czerwona. Wówczas całe Kresy byłyby w rękach Sowietów. W krytycznych dniach Piłsudski udał się do Anina pod Warszawą, gdzie przebywała jego rodzina. Tam samotnie rozważał sytuację. Po powrocie do Belwederu wydał rozkaz realizacji śmiałego planu, autorstwa własnego i gen. Tadeusza Rozwadowskiego, szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Plan, który udało się utrzymać w tajemnicy (wpadł on w ręce Rosjan, ale uznali go za fałszywy!), polegał na zaskoczeniu bolszewików — pewnych już swojego sukcesu — manewrem oskrzydlającym i uderzeniem na ich tyły doborowych polskich jednostek. Wydzielone oddziały Wojska Polskiego zajęły pozycje wyjściowe nad Wieprzem. Jednocześnie reszta naszej armii dla zmylenia zaatakowała główne siły bolszewików na przedmościu stolicy i nad Wkrą. Byliśmy za słabi, żeby się bronić, więc musieliśmy atakować. Nasze wojska liczyły ok. 1 mln żołnierzy, ale z tej liczby na linii obrony było ok. 230 tys. Rosjanie rzucili przeciwko Polsce ok. 280 tys. żołnierzy, ale Armia Czerwona liczyła ok. 5,5 mln żołnierzy. W razie porażki z przeciwnikiem posiadającym takie zaplecze trudno by było odbudować polską armię. Rosjanie byli w stanie zdławić takie próby. Przewagę, jaką posiadała w polu Armia Czerwona, Wojsko Polskie nadrabiało talentem dowódców, gorącym patriotyzmem i wielkim bohaterstwem żołnierzy, a nawet ludności cywilnej. Atutem naszej strony było złamanie przez polskich kryptoanalityków kluczy szyfrowych Armii Czerwonej, dzięki czemu dowództwo Wojska Polskiego uzyskiwało na bieżąco bezcenne informacje o ruchach wojsk wroga i sile poszczególnych formacji. Polskie Biuro Szyfrów zagłuszało także rozkazy, jakie wydawał przez radio Tuchaczewski. Przyczyniło się to m.in. do wyłączenia z udziału w Bitwie Warszawskiej całej doborowej 4. Armii bolszewickiej.

Z Bitwą Warszawską łączy się całe pasmo cudownych zdarzeń. Oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego, zarówno ci sławni — m.in. generałowie Józef Haller, Władysław Sikorski, jak i tysiące ochotników, którzy zaciągnęli się do armii w obliczu zagrożenia stolicy latem 1920 r., walczyli w dniach 12-16 sierpnia pod Radzyminem i Ossowem (tu zginął ks. Ignacy Skorupka, dzielny kapłan, który z krzyżem w ręku zagrzewał do walki młodych ochotników), w bojach o Nasielsk, pod Kockiem, pod Cycowem, podczas kontruderzenia znad Wieprza, a także w obronie Zadwórza — zwanego polskimi Termopilami — podczas ataku Armii Konnej Budionnego na Lwów (17 sierpnia). Armia Czerwona została zmuszona do panicznego odwrotu. Kolejne bitwy 1920 r. — białostocka i pod Komarowem, a następnie wielka bitwa niemeńska, przypieczętowały nasze zwycięstwo. Polska obroniła niepodległość. Wojnę zakończył traktat ryski z 18 marca 1921 r. Nie przyniósł on Rzeczypospolitej wielkich zdobyczy.

Choć przywódcy mocarstw zachodnich, głównie Francji i Wielkiej Brytanii, nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia, jakim byłaby dla Europy klęska Polski latem 1920 r., to wynik Bitwy Warszawskiej miał zasadniczy wpływ na wydarzenia polityczne w Europie lat 20. i 30. XX wieku, a nawet miał wpływ na przebieg II wojny światowej i podział Europy po jej zakończeniu. W Katyniu, w Powstaniu Warszawskim, w Jałcie wyraźnie słychać echo Bitwy Warszawskiej. W 1920 r. zwycięstwo Polaków zapobiegło podbojowi Europy przez Lenina, ale już 20 lat później, wobec prowadzonej przez przywódców Francji i Wielkiej Brytanii polityki ustępstw, nie można było zatrzymać biegu historii. We wrześniu 1939 r. triumfowali Stalin i Hitler. Potem bolszewicka noc rzuciła na długo swój cień na połowę Starego Kontynentu, a skutki tego podboju trwają do dziś.

Spór o zwycięstwo

Szef alianckiej misji wojskowej w Warszawie, francuski generał Maxime Weygand (który na początku sierpnia 1920 r. nie wierzył, że Wojsko Polskie po 600-kilometrowym odwrocie będzie zdolne do kontrofensywy) i lord Edgar Vincent d'Abernon (brytyjski dyplomata, który w prestiżowej klasyfikacji umieścił Bitwę Warszawską 1920 r. jako osiemnastą decydującą bitwę w dziejach świata) zgodnie przypisali zwycięstwo z 1920 r., „wykonane z talentem i bohaterstwem”, Józefowi Piłsudskiemu. Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Wojska Polskiego wydawał najważniejsze rozkazy podczas Bitwy Warszawskiej i ponosił za nie pełną odpowiedzialność w razie klęski. Jego przeciwnicy polityczni nie potrafili tego uznać. Aby umniejszyć rolę Piłsudskiego w zwycięstwie nad bolszewikami, publicysta i polityk związany z ruchem narodowym Stanisław Stroński napisał, że Bitwa Warszawska zakończyła się cudem — „Cudem nad Wisłą”. Sformułowanie to było chętnie podnoszone przez politycznych przeciwników Piłsudskiego, kwestionujących zasługi marszałka w przygotowaniu i przeprowadzeniu tej operacji. Jednocześnie sformułowanie to nabrało konotacji religijnej. Dziś wyłącznie kojarzone jest z cudowną opieką Opatrzności nad Polakami, którzy w sierpniowe dni 1920 r. pokonali wroga opętanego przez zbrodniczą ideologię.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama