Sztuka powrotu do domu – nie wszyscy mają ten przywilej

Dom – miejsce, w którym jemy, kąpiemy się, śpimy. Ale czy tylko? To także (a może nawet głównie) miejsce, do którego codziennie wracamy, w którym czujemy się bezpiecznie, gdzie czekają na nas bliscy… Niestety nie wszyscy mają przywilej posiadania domu – w samym Krakowie ponad 2000 osób pozostaje bez „dachu nad głową”! W trudnej sztuce powrotu do „domnego” życia pomaga im Dzieło Pomocy św. Ojca Pio.

„Proszę Pani, ja już chyba nie pamiętam, jak się mieszka” – takim szczerym wyznaniem podzieliła się z pracowniczką socjalną jedna z osób bezdomnych przychodzących do krakowskiego Dzieła Pomocy. Jak to możliwe? Czy można w ogóle „nie umieć” mieszkać?

Okazuje się, że tak. W Dziele, które prowadzi 12 mieszkań dla osób bezdomnych, nie każdy „lokator” jest początkowo zachwycony wizją zamieszkania. Wszystko dlatego, że po długotrwałej bezdomności to ulica wydaje się bardziej „oswojona” niż ciepły, bezpieczny dom. Świadczy o tym historia jednego z podopiecznych Dzieła, pana Marka, który po otrzymaniu od Dzieła możliwości zamieszkania „pod dachem”, w swoim nowym domu… tylko nocował. Nie używał w nim nawet łazienki – zamiast tego przychodził wziąć prysznic do prowadzonej w Dziele łaźni, bo był przyzwyczajony, że tak robił, gdy był jeszcze osobą bezdomną.

Nauczyć się mieszkać

Mimo początkowych trudności pan Marek w końcu „nauczył się” mieszkać. Najpierw odważył się wziąć w swoim nowym domu kąpiel, a później… wrócił do niego wczesnym popołudniem, a nie, jak wcześniej, tylko na noc. Jak sam przyznał, w mieszkaniu Dzieła „zdrowieje”.

Takich przykładów można by w Dziele mnożyć. Dla jednego z panów oznaką „zdrowienia” była umiejętność zrobienia… herbaty. Gdy odwiedzał go psychoterapeuta, początkowo otrzymywał herbatę w brudnym kubku. Później w czystym, ale bez dodatków. Finalnie pan nauczył się, że jego gość lubi pić herbatę z cytryną i zaczął mu serwować właśnie taką. Ten mały gest był dla terapeuty Dzieła jedną z oznak, że lokator Dziełowego mieszkania na nowo „uczy się” jak mieszkać – między innymi wie już, jak podejmować w swoim domu gości. Inny podopieczny, po chwili zamieszkiwania w Dziełowym „M” poprosił pracowniczkę socjalną Dzieła o kwiatek – jak sam przyznał, „chciał mieć o co dbać”.

Dać szansę na „nowy start”

Zmiany jak te opisane powyżej wymagają czasu. Przede wszystkim potrzeba jednak, by ktoś uwierzył, że są one możliwe. Właśnie dlatego Dzieło Pomocy św. Ojca Pio wspiera najuboższych także mieszkaniowo. Daje im do dyspozycji własne „cztery kąty”, w których mogą na nowo uczyć się wykonywania obowiązków domowych, goszczenia innych, spędzania wolnego czasu. A wszystko to pod opieką psychologów i pracowników socjalnych, którzy dbają o to, by dana osoba poczuła się bezpiecznie i mogła w swoim tempie rozpocząć drogę usamodzielniania się.

Mieszkanie na dobry początek

Gdy myślimy o pomocy mieszkaniowej osobom bezdomnym, w głowie pojawia się pytanie: kiedy jest dobry moment, by dać mieszkanie? W polskim systemie pomocowym utrwaliło się, że czas na to jest na końcu procesu wychodzenia z bezdomności – najpierw dana osoba musi zdobyć pracę, przejść przez urzędowe procedury, zdobyć zaufanie pracowników socjalnych… Jak mówią pracownicy Dzieła, dla wielu osób bezdomnych to „Mount Everest” nie do zdobycia! Dlatego w Dziele część mieszkań jest prowadzonych innowacyjną metodą „Najpierw Mieszkanie”, gdzie proces pomocowy zaczyna się od ofiarowania osobie bezdomnej miejsca do zamieszkania.

Czy to działa? Choć może się to wydawać szokujące, często tak! Mieszkanie to dla wielu osób „bodziec” do działania – danie komuś tak dużego „kredytu zaufania”, a także zwykłej możliwości zamieszkiwania (wyspania się, wykąpania) motywuje m.in. by zdobyć pracę czy odnowić relacje z bliskimi. A to już naprawdę dobra droga ku wyjściu z bezdomności!

Źródło: Aleksandra Wendel-Buła, Dzieło Pomocy Ojca Pio (www.dzielopomocy.pl)

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama