Próba systematycznego spojrzenia na ostatnie piętnaście lat dyskusji w naukach społecznych na temat współczesnych wojen w świetle teorii systemów społecznych - fragmenty książki "Systemy wojenne"
ISBN: 978-83-7505-562-7
wyd.: WAM 2010
Klasyczne wojny międzypaństwowe, jakie toczyły się w Europie od połowy XVII aż do początku XX wieku, podlegały rozmaitym regułom i ograniczeniom. Prowadziły je suwerenne państwa uznające się nawzajem za równe, dlatego działania wojenne podporządkowane były celom politycznym, regulowane prawem międzynarodowym i — mniej lub bardziej przestrzeganym — etosem żołnierskim.
Co prawda także wojny międzypaństwowe przejawiają tendencję do łamania wszelkich reguł, na co już Clausewitz zwrócił uwagę12, jednak wymogi polityki wymuszają pewne umiarkowanie.
Carl von Clausewitz w swym klasycznym dziele Vom Kriege przedstawia obustronnie wzmacniające się oddziaływanie przemocy, wrogich zamiarów i zaangażowania sił, które bez zewnętrznego przeciwdziałania doprowadziłoby do wojny absolutnej. Ograniczające czynniki wynikają po pierwsze z samej natury wojny: Nie wszystkie zasoby będące do dyspozycji walczących stron mogą zostać jednocześnie użyte, a aktualne rozstrzygnięcie nigdy nie jest ostateczne. Przede wszystkim jednak ograniczenia wynikają z celu politycznego, któremu wojna jest podporządkowana. Samowzmacniający się mechanizm, w którym użycie sił i przemoc jednej strony zmusza przeciwnika do jeszcze większego wysiłku, trzymany jest w ryzach za sprawą politycznych interesów. W przeciwieństwie do tego wiele konfliktów zbrojnych ostatnich dekad, będących konfliktami wewnątrzpaństwowymi lub transnarodowymi, przybrało formę, którą w języku teorii systemów społecznych można określić jako wojna wyodrębniona (ausdifferenziert). W wojnach tych stopniowo zanikają wszelkie ograniczenia polityczne, prawne i etyczne. Stroną konfliktu są w większości przypadków nie państwa, ale podmioty prywatne i parapaństwowe, takie jak grupy partyzanckie, lokalne milicje, usamodzielnione oddziały regularnych niegdyś sił zbrojnych, grupy paramilitarne bądź zwolennicy któregoś z samozwańczych watażków zwanych warlordami. Podmioty te nie podlegają zasadom polityki międzypaństwowej, nie respektują międzynarodowego prawa humanitarnego i z reguły mają za nic etos zawodowego żołnierza.
Także podmioty państwowe biorące udział w tych konfliktach ulegają często logice wyodrębnienia. Podział na państwa jest wewnętrzną formą zróżnicowania światowego systemu politycznego13.
Uznanie tego, czy dany rząd jest wystarczająco demokratyczny, przestrzega praw człowieka, a przede wszystkim ma na danym terenie monopol na użycie przemocy, opiera się ostatecznie na stanowisku innych państw, czy też tzw. „wspólnoty międzynarodowej”14. W systemie politycznym obowiązuje zasada: Państwem jest podmiot polityczny, który inne państwa za państwo uważają. To ukazuje także wyraźnie autonomię obszaru politycznego wobec innych dziedzin życia społecznego. Odłączenie wojny od systemu politycznego następuje zatem, gdy zaangażowane w nią podmioty nie są uznawane przez większość państw, bądź też ich siłowe działania spotykają się z powszechnym potępieniem. Gdy dany reżim przestaje dbać o międzynarodowe uznanie, przestaje też podlegać politycznej kontroli.
Konsekwentna analiza konfliktów zbrojnych pokazuje, że w wielu z nich nie tylko polityka utraciła kontrolę nad przebiegiem wydarzeń, ale że wszelkie czynniki zewnętrzne, takie jak autorytet religii czy władza klanu, zostały zneutralizowane i podporządkowane dynamice wojny. Wtedy dopiero dokonuje się wyodrębnienie wojny jako systemu autopojetycznego.
W społeczeństwach tradycyjnych wojny podlegały normom i ograniczeniom wynikającym z religii. Stephen Ellis w swej książce o konflikcie w Liberii tak opisuje tradycje wojenne tamtejszych plemion:
„Wojny były zjawiskiem powszechnym i były prowadzone głównie celem wzbogacenia się, ale ich trwanie było kontrolowane przez wpływ tajnych stowarzyszeń, by zapobiec destabilizacji całego społeczeństwa. Kontrola nad wojną i pokojem wiązała się zatem ze stosunkami międzypokoleniowymi, bowiem młodzi mężczyźni, poszukujący na wojnie bogactwa i prestiżu, mogli napotkać na opór ze strony tajnych stowarzyszeń, zdominowanych przez starszych”15.
Nakazy religii wiązały się zatem z konfliktem pokoleń. Starszyzna plemienia była odpowiedzialna za ograniczanie dynamiki wojny. Podobny wątek można znaleźć w badaniach nad plemieniem Hamara w południowej Etiopii. Członek plemienia wyjaśnia:
„Dawnymi czasy ludzie przepędziliby wszystkich «złodziei», biorących udział w napadzie, i zabiliby każdego młodzieńca, który by bez zgody naruszył porozumienie pokojowe. Zabijanie dozwolone było tylko w obronie bydła i terytorium oraz, rzecz jasna, w trakcie napadów, odbywanych za rytualną zgodą starszyzny i czarownika. Ci, którzy napadali i zabijali bez zgody, ukrywali się przed kontrolą społeczną, żyjąc długi czas w buszu ze skradzionym stadem. Dzisiaj, mówi Balambe, ludzie chwalą bez różnicy każdego mordercę”16.
Chodzi tu zatem o erozję tradycyjnych autorytetów. Towarzyszy temu przemiana w sferze wartości uznawanych przez wspólnotę. Nowe przekonania moralne legitymizują bez różnicy każdy akt przemocy wobec obcych.
Taką przemianę w sferze wartości zaobserwował także Peter Waldmann u klanów i wspólnot wiejskich w północnej Albanii. „O uznaniu i wpływie członka grupy decyduje dziś nie poczucie honoru i postępowanie wierne zasadom, lecz bogactwo i posiadanie. Osobistą odwagę zastępuje dysponowanie nowoczesnym uzbrojeniem. (...) Dzisiejszym przywódcom band i ich towarzyszom obce są tradycyjne formy pojednania i zawierania pokoju”17.
Także tutaj natrafi amy na konflikt pokoleń między „szanownymi mężczyznami w średnim i starszym wieku” reprezentującymi tradycyjny kodeks honorowy i zasady zemsty rodowej, a „młodszymi, agresywnymi mężczyznami, często pozbawionymi korzeni migrantami, którzy niewiele dbają o tradycję”18. Motywy posiadania i bogactwa również u afgańskich mudżahedinów wyparły w pewnym stopniu tradycyjne przekonania moralne. Wojciech Jagielski relacjonuje wypowiedzi komendantów skarżących się, że młodzi mudżahedini nie chcą już walczyć dla samej sprawy, ale domagają się zapłaty za swoją służbę19.
W libańskiej wojnie domowej lokalne milicje były początkowo organizacjami samoobrony, fi nansowanymi przez miejscowych biznesmenów. Dopiero w miarę trwania konfliktu walczący stali się zawodowcami, zaczęli pobierać żołd i uniezależnili się od lokalnych elit gospodarczych. Przestali być „chłopcami z dzielnicy”, a stali się profesjonalnymi żołnierzami często po przebytym za granicą szkoleniu (ZSRR, Izrael). To oderwanie od lokalnej wspólnoty wiązało się jednak ze wzrostem korupcji i przestępczości w szeregach walczących20.
Przedstawione powyżej procesy usamodzielnienia się wojny względem tradycyjnych, wspólnotowych zasad prowadzenia konfliktów można w języku teorii systemów społecznych określić jako wyodrębnienie się systemu wojennego. Także zbrojny konflikt w Czeczenii stanowi przykład wyodrębnienia się wojny. Na początku czeczeńscy rebelianci walczyli głównie o niepodległość swojego narodu. Tym samym nawiązywali do dwuwiekowej tradycji zbrojnego oporu przeciw rosyjskim okupantom. Zobowiązania moralne i normy postępowania, przekazywane w kulturze i sposobie życia wspólnoty, ograniczały dopuszczalność stosowania przemocy. Asłan Maschadow, demokratycznie wybrany prezydent republiki, konsekwentnie odrzucał i potępiał wszelkie formy terroryzmu. Dopiero w miarę trwania wojny zaczęły pojawiać się tendencje fundamentalistyczne. W drugiej wojnie czeczeńskiej brodaci komendanci walczyli już nie tylko o wolność dla swojego kraju, ale także o islamską rewolucję na całym Kaukazie. Od tej pory ich przeciwnikami, oprócz armii rosyjskiej, była także tradycyjna struktura klanowa i podziały narodowościowe. Wraz z owym wykorzenieniem narastała przemoc i okrucieństwo mudżahedinów, czego najbardziej spektakularnym przejawem były zamachy terrorystyczne organizowane przez Szamila Basajewa.
Samoograniczenia i zobowiązania wynikające z przynależności do danej wspólnoty wartości mogą zatem wpływać na ograniczenie przemocy wojennej. Dlatego ujęcie wojny wyłącznie jako „rynku przemocy” (Gewaltmarkt) wydaje się zbyt jednostronne. Koncepcja „rynku przemocy” zaproponowana przez Georga Elwerta opisuje konflikty zbrojne, w których „pod powierzchnią celów politycznych i światopoglądowych, albo zobowiązań wynikających rzekomo z tradycji, dominuje ekonomiczny motyw zysku”21. Na rynku przemocy wszystko ma swoją cenę. Dotyczy to nie tylko narkotyków i diamentów, ale także zaufania, uczuć patriotycznych, ofi arności i oporu przeciw dyktaturze. „Obietnica rozwiązania ukrytych konfliktów albo usunięcia samowolnej władzy może w krótkiej perspektywie — co ważne przede wszystkim w fazie początkowej rynku przemocy — zmobilizować tanich ochotników”22. A więc motywy, takie jak gotowość do ponoszenia ofi ar i opór przeciw nieprawomocnej władzy, obniżają koszty użycia przemocy. Takie radykalnie redukcjonistyczne podejście nie dostrzega jednak realnego wpływu przekonań moralnych na powstrzymywanie przemocy. Ci, którzy walczą z nieprawomocnym reżimem, z reguły starają się postępować w sposób prawomocny. Rynek przemocy natomiast, w którym ostatecznie chodzi o ekonomiczny zysk, z konieczności przeradza się w Hobbesowską wojnę każdego z każdym, gdzie panują nieufność i nieograniczona przemoc23.
Erozja tradycyjnych norm postępowania w trakcie wojny może mieć różne przyczyny. W niektórych przypadkach ważną rolę odgrywa fi nansowe wsparcie zagranicznych protektorów. Tak na przykład komendanci afgańscy mogli dzięki amerykańskiej pomocy uniezależnić się od lokalnych struktur klanowo-plemiennych. W tym kontekście Herfried Münkler mówi o swoistym procesie modernizacji, który przechodzi władza warlorda, emancypując się od miejscowych uwarunkowań społeczno-ekonomicznych24.
Nieraz jednak rozkład tradycyjnej wspólnoty wartości jest wynikiem celowego użycia przemocy. Niszczenie miejsc szczególnie ważnych dla danej grupy etnicznej czy religijnej, takich jak kościoły, klasztory, pomniki i cmentarze, jak to miało miejsce np. w Bośni, ale także strategia zbiorowych gwałtów (Bośnia, Kosowo, Timor Wschodni) mają na celu wykorzenienie i rozbicie wrogiej wspólnoty25. W efekcie tego także u ofi ar przestają obowiązywać tradycyjne zasady ograniczające przemoc. Wojna wyzwala się z pęt tradycji: Następuje wyodrębnienie systemu wojennego. Wyodrębnienie wojny dokonuje się zgodnie z tendencją właściwą każdemu konfliktowi. Jak zauważa Luhmann, w każdym konflikcie z czasem w nieunikniony sposób liczba przeciwników redukuje się do dwóch przeciwstawnych stron. Towarzyszy temu użycie wszelkich dostępnych zasobów, by zaszkodzić przeciwnikowi, a każdy akt komunikacji jest rozpatrywany pod kątem sporu. „Każdy może zaktualizować wszystkie możliwości szkodzące innym, a w im większym stopniu tak się dzieje, tym bardziej jest to wiarygodne”26. W ten sposób tworzy się samowzmacniająca spirala konfliktu. Impet tej dynamiki grozi przełamaniem wszelkich barier wykluczających i ograniczających przemoc. Proces ten można powstrzymać, przekształcając konflikt w spór prawny i pozostawiając rozstrzygnięcie niezaangażowanej stronie trzeciej. Także odpowiednie procedury polityczne pozwalają na przechwycenie i zneutralizowanie konfliktu. Gdy jednak dochodzi do użycia przemocy i wykracza ono poza pojedyncze interakcje, osiągając wymiar ogólnospołeczny, mamy do czynienia z wojną, a dalsza eskalacja przemocy znajduje finał w wyodrębnieniu się systemu wojennego.
12 Por. C. von Clausewitz, Vom Kriege, s. 27-47.
13 Por. N. Luhmann, Die Politik der Gesellschaft, s. 189 nn.
14 Nietrudno przy tym zauważyć, że równość państw ma jedynie charakter formalny, ale ta formalna fasada spełnia ważną funkcję stabilizującą.
15 S. Ellis, The Mask of Anarchy, s. 237.
16 I. Strecker, „The Temptations of War and the Struggle for Peace among the Hamar of Southern Ethiopia”, s. 239.
17 P. Waldmann, „Rache ohne Regeln”, s. 183.
18 Tamże, s. 183.
19 Por. W. Jagielski, Modlitwa o deszcz, s. 266.
20 Por. E. Picard, „Libanon — Die Wiederkehr des alten”.
21 G. Elwert, Gewaltmärkte, s. 87.
22 Tamże, s. 91.
23 Podobny redukcjonizm reprezentują racjonalistyczne teorie zorganizowanej przemocy (por. Ch. Tilly, The Politics of Collective Violence). Podczas gdy koncepcja „rynku przemocy” uznaje zysk ekonomiczny za decydujący czynnik przemocy, racjonalistyczne modele wyjaśniające redukują zbrojny konflikt do stosunków władzy. Zgodnie z nimi u podłoża zorganizowanej przemocy leży rywalizacja między posiadającymi władzę a pretendentami do niej. Obie strony, by zjednać sobie ludność, starają się uprawomocnić swoje roszczenia, odwołując się głównie do treści tożsamości zbiorowych. Jednocześnie korzystają z usług „ekspertów od przemocy”, którzy jednak kierują się własnymi interesami i mogą zwrócić się przeciw swojemu zleceniodawcy. Taki model racjonalności kalkulującej, podobnie jak koncepcja „rynku przemocy”, nie dostrzega realnego wpływu norm moralnych na postępowanie człowieka, które, zakotwiczone w tożsamości zbiorowej danej wspólnoty, nie podlegają dowolnej instrumentalizacji. Uwaga powyższa nie ma na celu negowania istotnej roli motywów władzy i zysku w konfliktach zbrojnych, a jedynie krytykę jednostronnej redukcji złożonej rzeczywistości wojny do tych czynników.
24 Por. H. Münkler, Wojny naszych czasów, s. 127 n.
25 Por. tamże, s. 105 nn.
26 N. Luhmann, Systemy społeczne, 364 n. Luhmann jednak uznaje każdy konfl ikt za system autopojetyczny. Tymczasem zgodnie z proponowanym tu ujęciem do wyodrębnienia konfliktu dochodzi dopiero wówczas, gdy wszystkie warunkujące go struktury są w jego własnej dyspozycji. Różnica ta jest szczególnie widoczna w przypadku konfliktów społecznych, które wykraczają poza jednostkowe interakcje. Stanie się to jasne w toku dalszych rozważań nad systemami wojennymi.
opr. aw/aw