O debacie "Poezja wobec nicości", mającej miejsce 12.11.2000 na UJ
" (...) Na razie widzę to, co jest właściwie zawsze: Nie znającą spoczynku śmierć, w tej chwili bliższą O cały jeden dzień, śmierć, która poza myślą O tym, jak, gdzie i kiedy sam będę umierał. Nie pozwala na inne.(...)" Filip Larkin "Alba", przełożył S. Barańczak
"(...) Ja też pamiętam, żałobny Larkinie, Że śmierć nikogo z żywych nie ominie, Nie jest to jednak temat odpowiedni Ani dla ody, ani dla elegii." Czesław Miłosz "Przeciw poezji Filipa Larkina"
Te dwa wiersze, których fragmenty wyżej przytoczyłam, stały się punktem wyjścia do dyskusji "Poezja wobec nicości", która odbyła się w auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego 12 listopada ubiegłego roku, podczas II Spotkania Poetów. Wzięli w niej udział: Bei Dao, Ales Debeljak, Joy Harjo, Robert Hass, Seamus Heaney, Jane Hirshfield, Admiel Kosman, Ko Un i Adam Zagajewski. Od tamtej chwili upłynęło już trochę czasu (tyle godzin bliżej śmierci - parafrazując Larkina), ale słowa wypowiedziane przez zebranych tam poetów wciąż oddalają tragizm, smutek i bezradność, dlatego warto je przypomnieć.
Prawie każdy z autorów, biorących udział w dyskusji, reprezentował inną stronę świata - odmienną kulturę, religię, a jednak ich głosy spotykały się w jednym punkcie, tam, gdzie była mowa o ocalającym znaczeniu samej twórczości. - Fakt kształtowania i tworzenia, radość ze znalezienia wyrazu dla rozpaczy jest może nie tyle zanegowaniem rozpaczy, co siatką zabezpieczającą - bardzo trudno jest runąć w nicość, kiedy w dole rozciągnięty jest wiersz - mówił Seamus Heaney - poeta i eseista irlandzki, laureat literackiej Nagrody Nobla w 1995 r. Jane Hirshfield, poetka z Kalifornii praktykująca buddyzm, wyświęcona na ucznia w tradycji Soto Zen, zwróciła szczególną uwagę na czułość, którą poeta w każdym dobrym wierszu ogarnia świat: (...) Nie czytałam jeszcze dobrego wiersza, do jakiejkolwiek należałby tradycji, kultury czy epoki, który na jakimś poziomie nie zawierałby tej odpowiedzi i otuchy w obliczu unicestwienia. Zapadło mi w pamięć zdanie pewnego amerykańskiego twórcy, że każdy dobry wiersz mógłby nosić tytuł "Czułość"... Myślę, że w każdym udanym wierszu znajdziemy na jakimś poziomie, na przykład na poziomie rymów lub treści, jako podskórny nurt - czułość, poczucie więzi. - Poezja, tak jak religia, może być sposobem na zmaganie z nieuchronnością śmierci - twierdził Admiel Kosman, izraelski poeta, filozof i badacz Talmudu. - Chcemy utrwalić nasze życie w twórczości, dzięki temu, że będziemy czytani przez innych. Jeśli jednak nauczymy się pokory, zrezygnujemy z glorii, otaczającej poetów, nauczymy się być tylko przekazicielami nieogarnionego piękna, jakim jest poezja, i ofiarować go światu jako dar dobroci, nawet zupełnie anonimowo, wszystko wyglądać będzie zupełnie inaczej.
- Larkin opisuje postawę wobec śmierci człowieka, który odrzucił religię - twierdził Bei Dao, jeden z najwybitniejszych poetów chińskich, zaangażowany w działalność na rzecz godności ludzkiej. - Postawa taka jest w dużym stopniu bliska współczesnemu Chińczykowi, który otrzymał wykształcenie odległe od religii. Z tego punktu widzenia granica między kulturami Zachodu i Wschodu zaciera się. Bei Dao mówił, że w pieśniach, stanowiących główny nurt chińskiej tradycji, najważniejsze miejsce zajmował świat doczesny. W pierwszym, powstałym przed trzema tysiącami lat zbiorze 312 chińskich wierszy pod nazwą "Księga pieśni", tylko kilka wspomina o ofierze religijnej, większość dotyczy spraw świeckich. Zdaniem Bei Dao, wiąże się to z chińską postawą wobec śmierci. - Skoro nie wiem, na czym polega życie, to skąd mam wiedzieć, na czym polega śmierć? - przytaczał słowa Konfucjusza chiński poeta. - Musimy umrzeć, może jednak potrafimy opóźnić nadejście śmierci nie myśląc o niej zbyt często.
Wiersz nihilisty Filipa Larkina dla wszystkich był wyrazem rozpaczy, według Jane Hirshfield "tak zawziętej jak oczyszczający ogień". Jeśli oczyszczający, to zrzucający to, co zbędne, pozostawiający najważniejsze. Na końcu wiersza pojawia się dwuwiersz: "Do pracy./ Listonosze już krążą, jak czujni lekarze". Hiershfield owo "krążenie listonoszy" odczytała jako "...uleczającą troskę skierowaną na każdy dom, na każde istnienie. Troska ta tworzy wspólnotową więź (...). Poezja, podobnie jak praktyka zen i każda czynność, którą wykonuje się z całkowitym skupieniem uwagi, z natury rzeczy pokazuje nam wzajemne powiązanie całości bytu". Tak więc poetka znalazła odrobinę otuchy w wierszu Larkina. Czesław Miłosz w swoim zwięzłym, rymowanym wierszu odżegnuje się od pisania o śmierci. - (...) Jest przekonany, że w świecie działa jakaś demoniczna siła i sprawą poezji jest ją zwalczać - powiedział o autorze tomu "To" Robert Hass, Poeta Laureat Stanów Zjednoczonych i Konsultant Biblioteki Kongresu. - Miłosz traktuje nicość jako aktywnego i przerażającego wroga życia, z którym należy walczyć. Dlatego zupełnie serio brzmi jego rada, żebyśmy o tym nie mówili. Trochę jak chłopi z "Doliny Issy", bojący się wspominać diabła, by ten się nie pojawił. Miłosz doświadcza obecności aktywnego i demonicznego zła, ujawniającego się w formie nicości.(...) Adam Zagajewski nazwał Filipa Larkina, ale też Witolda Gombrowicza, potworami, odzywającymi się w poezji i prozie głosem cynicznej rozpaczy. - Nie podzielam ich poglądów - powiedział - ale są oni potworami potrzebnymi, by przypomnieć, jak krucha jest materia humanistycznego wyznania wiary.
opr. mg/mg