Bóg, który zaskakuje człowieka

Różne religie mają wiele cech wspólnych - ale czy znaczy to, że każda z nich jest równie dobrą drogą do zbawienia?

Każdy człowiek spotyka się z Bogiem
na swój niepowtarzalny sposób.

- Każdy medal ma dwie strony. Te same przedmioty widziane z różnych stron wyglądają zupełnie odmiennie. W Afryce są motyle, które zależnie od kąta patrzenia zmieniają barwę od rdzawobrązowej po jaskrawo niebieską. Czy nie jest tak samo z wiarą religijną?

Rzeczywiście jest to dobra analogia. Każdy człowiek myśli o Bogu i spotyka się z Bogiem na swój subiektywny, niepowtarzalny sposób. Sposób rozumienia i przeżywania wiary religijnej przez danego człowieka zależy niemal od wszystkiego: od jego niepowtarzalnej historii, od otrzymanego wychowania i wykształcenia, od jego więzi i wartości, którymi się kieruje, od jego sposobu interpretowania i przeżywania samego siebie oraz otaczającego go świata, od jego sposobu postępowania tu i teraz. Właśnie dlatego między ludźmi bywają ogromne różnice w sposobie rozumienia Boga i w sposobie odnoszenia się do Niego.

Im bardziej niedojrzały jest człowiek, tym jego rozumienie Boga zależy mniej od tego, co sam Bóg nam o sobie objawił, a tym bardziej zależy od tego, co dzieje się w myślach i przeżyciach tegoż człowieka. Dla jednych ludzi wiara to jedynie przyjęcie do wiadomości faktu, że istnienie Boga jest bardziej prawdopodobne niż Jego nieistnienie, choćby ze względu na niezwykłe cechy i możliwości człowieka, które logicznie rzecz biorąc, nie mogą pochodzić od materii. Dla innych wiara religijna to wręcz pewność, że Bóg istnieje, ale niepewność co do tego, kim On jest i w jaki sposób odnosi się do człowieka. To takie spotykanie się z Bogiem trochę po omacku. Jeszcze inni ludzie przeżywają wiarę religijną na sposób dewocji. Tacy ludzie są przekonani, że sensem ich życia na Ziemi jest skupienie się na modlitwach i innych pobożnych praktykach i że zaangażowanie się w życie doczesne oraz radość z tego życia, to zdrada religijnych ideałów. Są też i tacy ludzie, dla których wiara religijna to jedynie zamaskowana forma magii, gdyż traktują oni Boga jako dobrotliwego czarodzieja, który ich zawsze cudownie uratuje. Nawet wtedy, gdy okrutnie krzywdzą samych siebie lub bliźnich. Inną formą wypaczonej wiary jest fanatyzm religijny, który spotykamy nie tylko u talibów.

Dla dojrzałych chrześcijan wiara religijna to nie tylko wiara, czy wręcz pewność serca, że Bóg istnieje i że się o nas troszczy. Dla takich ludzi wiara to coś niebotycznie więcej. To serdeczna przyjaźń z Bogiem. To ufanie Bogu bardziej niż ludziom i niż samemu sobie: niż własnym przekonaniom, emocjom, a nawet najpiękniejszym marzeniom. To przyjaźń na śmierć i życie. To pragnienie, by cały czas żyć w obecności Boga, by o wszystkim Mu opowiadać i o wszystko Go pytać. I by pełnić Jego, a nie moją wolę.

- Patrząc z oddalenia, religie monoteistyczne są bardzo podobne do siebie. Mają bardzo wiele cech wspólnych. Każda z nich wierzy w jedynego Boga. Według nich nie może istnieć żadne inne bóstwo. Skoro tak, to czy wniosek, iż wszyscy wierzą w tego samego Boga, tylko w różny sposób, nie wydaje się słuszny?

Przed chwilą potwierdziłem to, że każdy z nas wierzy w różny sposób. I to jest zrozumiałe. To dobrze, że jesteśmy niepowtarzalni we wszystkim, a zatem również w przeżywaniu wiary religijnej. Poważny problem pojawia się wtedy, gdy okazuje się, że nie tylko różnimy się w przeżywaniu i wyrażaniu naszej wiary, ale gdy różnimy się w sposobie rozumienia Boga, w którego wierzymy.

Tylko wtedy, gdy patrzymy naprawdę z ogromnie wielkiego oddalenia, możemy sądzić, że religie monoteistyczne są do siebie bardzo podobne. Patrząc z bliska, widzimy zasadnicze różnice w rozumieniu Boga. Dla mnie, chrześcijanina, w tym względzie kilka prawd jest bardzo oczywistych. Prawda pierwsza to fakt, że istnieje jeden jedyny Bóg. Każda religia monoteistyczna jest próbą opisania tegoż jedynego Boga oraz Jego sposobu odnoszenia się do człowieka. Opis ten jest jednak zawsze mediowany przez człowieka, a w konsekwencji zawsze po części jednostronny, a czasem nawet zupełnie wypaczony. Tak działo się również w judaizmie, który czasem ukazywał Boga jako kogoś, kto zabija, mści się, karze. Jeszcze bardziej wypaczone wizje jedynego Boga spotykamy w innych religiach monoteistycznych.

Właśnie dlatego Bóg postanowił uczynić coś niesłychanego, czego nikt z nas nie mógłby ani wymyślić, ani przewidzieć, ani nawet wymarzyć. Otóż Bóg osobiście przyszedł do nas po to, byśmy dosłownie mogli Go zobaczyć! Mógł to oczywiście uczynić jedynie w ludzkiej naturze (twarz w twarz ujrzymy Boga dopiero po wiecznej stronie istnienia). Jezus Chrystus do końca odsłania Boga i ukazuje Go jako serdecznego Ojca, wręcz jako Abba, czyli Tatusia. Gdyby już judaizm był wiernym obrazem Boga, to Syn Boży nie stałby się człowiekiem. Tym bardziej islam ma obraz Boga bardzo daleki od tego, co o Bogu mówi nam Jezus. Według Koranu Allach to ktoś, kto gwarantuje ludziom zbawienie za zabijanie niewiernych. To ktoś, kto pozwala na potworną dyskryminację kobiet, bo muzułmanin może mieć cztery żony, ale muzułmanka może mieć tylko jednego męża. Allach - według Koranu - daje prawo duchownym do skazywania ludzi na karę śmierci. W 2008 roku w samym tylko Afganistanie mułłowie wydali kilkanaście wyroków śmierci na tych muzułmanów, którzy przeszli na chrześcijaństwo. Dziwny jest Bóg Koranu. Wypaczenie cech oraz postaw Boga w islamie staje się jasne wtedy, gdy pamiętamy, że pierwszym i najważniejszym prorokiem Allacha jest Mahomet, który doświadczył poważnych problemów z własnym postępowaniem, miał wiele żon i kochanek, a według naszych kryteriów zostałby skazany na więzienie za pedofilię.

- W poszczególnych rejonach świata mieszkają różni ludzie. Co innego jedzą, inaczej mieszkają, innych rzeczy się boją, odmienne sprawy zaprzątają ich uwagę. Większość religii ma swych założycieli, proroków, swoje prawdy wiary. Czy ta różnorodność nie była aktem łaski miłosiernego i kochającego Boga, znającego różne potrzeby, różnych ludzi?

Nie! To raczej skutek tego, co symbolizuje wieża Babel, a zatem skutek nieporozumień między ludźmi oraz skutek niezrozumienia samego siebie ze strony poszczególnych ludzi. Prawdziwy Bóg dobrze nas zna, gdyż wymarzył nas ze swojej miłości. On wie, że w kontakcie z Nim wszyscy mamy tę samą wielką potrzebę, a mianowicie potrzebę upewnienia się o tym, że On nas kocha nieodwołalnie i że przy Nim każdy z nas może nauczyć się kochać. Ten właśnie fakt potwierdzał Jezus w swoich czynach i w swoim nauczaniu. W konsekwencji fascynował tłumy. A teraz posyła mnie i Ciebie na krańce Ziemi. W Chrystusie Bóg wskazuje nam optymalną drogę życia: w prawdzie, miłości i wolności. Jestem tego tak pewien, że ręczę za to własnym życiem! Nie mam żadnej wątpliwości, że nikt inny - w żadnej innej religii! - nie uczy tak mądrej i tak radosnej sztuki życia, jak Jezus.

- Pewien brytyjski żołnierz patrząc na wielokulturowe Indie w czasach kolonialnych, powiedział, iż każdy, kto żyje uczciwie, zgodnie z nakazami honoru, troszczy się o słabszych i ubogich - niezależnie o tego, jaką religię wyznaje - dostąpi zbawienia, jeśli tylko Bóg jest rzeczywiście miłosierny i sprawiedliwy. Żołnierz ten nazwał to religią zdrowego rozsądku. Czy takiemu poglądowi można zarzucić fałsz?

Ależ nie! Ów żołnierz ma całkowitą rację! Tyle tylko, że swoje poglądy zaczerpnął od... Jezusa. To Jezus wyjaśnia swoim uczniom, że wielu z nich zostanie wyprzedzonych w drodze do nieba przez pogan i że niektórzy z tych, którzy modlą się do Boga, w rzeczywistości żyją bardzo daleko od Niego i postępują wbrew Jego przykazaniom. To Jezus wyjaśnił nam stanowczo i raz na zawsze, że na końcu naszego doczesnego życia zapyta każdego z nas wyłącznie o jedno: czy kochałeś bliźniego? Czy kochałeś nie tylko twoich bliskich, ale także tego człowieka, który nie mógł ci się odwdzięczyć, bo był biedny, chory, uwięziony, bezradny Nikogo z nas nie zapyta Jezus o wyznawaną wiarę, o liczbę godzin spędzonych w kościele czy o przyjęte sakramenty.

Bóg stworzył nas z miłości i do miłości. Fakt ten promieniuje z każdego z nas, a zwłaszcza z naszych marzeń, aspiracji, ideałów. Bycie stworzonymi z miłości i do miłości to niezasłużony dar od Boga. Dar, który otrzymali wszyscy ludzie. Dar, który wszyscy mogą w sobie uszanować i rozwinąć. Nawet wtedy, gdy nikt im nie mówi o Bogu, który jest miłością i który w swoim Synu przyszedł do nas osobiście. Kto z nas jednak o tym wie, że w Chrystusie Bóg objawił mi się na pewno, temu jest o wiele łatwiej upewnić się, że jest kochany i że sam też może nauczyć się kochać. Codziennie dziękuję Bogu za to, że należę do tej grupy szczęściarzy! I wcale nie jestem zazdrosny, że takich szczęściarzy, którzy usłyszeli o objawionej w Chrystusie miłości Boga do człowieka, jest obecnie ponad miliard na naszej Planecie. Przeciwnie, modlę się o to, by takich szczęściarzy było jeszcze więcej.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama