Chrześcijanie na celowniku islamistów

Indonezja - to kraj z największą na świecie populacją muzułmanów. Do niedawna była rzadkim przykładem demokracji i pluralizmu. Niestety, za sprawą islamistów, szybko zaczyna się to zmieniać

Chrześcijanie na celowniku islamistów

O tym, co się dzieje w Indonezji — najludniejszym kraju muzułmańskim na świecie, o rosnących wpływach radykalnych islamistów i zagrożeniu demokracji w tym kraju z indonezyjskim werbistą o. Markusem Solo rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Wielu ludziom islam kojarzy się jedynie ze światem arabskim. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że krajem o największej liczbie obywateli wyznających religię Mahometa jest Indonezja. W tym 4. co do liczby ludności kraju świata (po Chinach, Indiach i USA) ponad 86 proc. z 250 mln mieszkańców stanowią muzułmanie (5,6 proc. ludności to protestanci, 3 proc. — katolicy, a 1,8 proc. — hinduiści). Pomimo to przez wiele dziesiątków lat Indonezja była postrzegana jako rzadki przykład demokracji w świecie muzułmańskim, gdzie tradycja pluralizmu, harmonia kultur, wolność religijna i sprawiedliwość społeczna możliwe były dzięki narodowej ideologii „Pancasila”. Niestety, radykalizacja środowisk muzułmańskich, którą od lat obserwujemy na całym świecie, nie ominęła również Indonezji. W ostatnich latach dochodzi tam do kontrowersji, napięć społecznych, a nawet otwartego prześladowania mniejszości religijnych, co jest spowodowane coraz większymi aspiracjami politycznymi radykalnych ruchów islamskich. Najlepszym tego przykładem jest związany z silną nagonką proces o domniemane bluźnierstwo i skazanie na 2 lata więzienia dotychczasowego gubernatora Dżakarty Basukiego Tjahai Purnamy, znanego powszechnie jako Ahok. Ten chrześcijański polityk dał się poznać jako dobry administrator zwalczający korupcję i miał duże szanse na ponowny wybór. Jego konkurentem w wyborach był były minister kultury Anies Baswedan, wspierany przez radykalne grupy islamskie. I to właśnie te środowiska podczas kampanii wyborczej oskarżyły Ahoka o obrazę islamu i bluźnierstwo, zorganizowały też gigantyczne manifestacje przeciwko niemu. Ta olbrzymia mobilizacja wyznawców islamu i skazanie Ahoka na 2 lata więzienia świadczą najlepiej o wpływie wywieranym przez muzułmańskich ekstremistów nie tylko na społeczeństwo, ale również na administrację państwową i wymiar sprawiedliwości. Nagonka na dawnego gubernatora Dżakarty podzieliła kraj, który do tej pory wydawał się tolerancyjny i pluralistyczny. Zwolennicy Ahoka zorganizowali pokojowe demonstracje we wszystkich większych miastach Indonezji w obronie ducha jedności, który jest fundamentem państwa, oraz by wezwać do zmiany arbitralnego i dyskryminującego prawa o bluźnierstwie. 
W.R.

* * *

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: — Indonezja oficjalnie uznaje 6 religii (islam, protestantyzm, katolicyzm, hinduizm, buddyzm i konfucjanizm), wolność religijna jest gwarantowana przez indonezyjską konstytucję, a relacje między wspólnotami religijnymi były dotychczas na ogół poprawne. Niestety, w ostatnich latach wraz z rosnącymi wpływami fundamentalizmu islamskiego sytuacja znacznie się pogorszyła. Jakie są przyczyny ekspansji radykalnego islamu w kraju do tej pory demokratycznym i tolerancyjnym?

O. MARKUS SOLO SVD: — Po odzyskaniu niepodległości w 1945 r. pierwszym prezydentem Indonezji został Sukarno — człowiek charyzmatyczny, którego celem była budowa wolnego państwa. Duch nacjonalistyczny był wtedy bardzo silny. Indonezyjczycy mogli się cieszyć wolnością po 350 latach okupacji holenderskiej i ponad 3 latach okupacji japońskiej. 
Drugim prezydentem Indonezji był Suharto (1967-98) — rządził on państwem w sposób raczej autokratyczny, co nie jest tajemnicą, a jego priorytetami były bezpieczeństwo kraju i jego wielostronny rozwój. Dzięki swojej władzy ustanowił solidny rząd i aparat bezpieczeństwa, co zapewniało pokój i harmonię w społeczeństwie. Ludzie nie ośmielali się występować przeciwko władzy. Z jednej strony było to pozytywne, bo zapewniało bezpieczeństwo i wychowywało do postępowania zgodnie z prawem, ale z drugiej — ograniczało wolność osobistą. Publiczna krytyka rządu, niesprawiedliwości i pewnych aspektów religii była zabroniona. 
Suharto rządził przez 31 lat, aż do 1998 r. — roku światowego kryzysu ekonomicznego i finansowego, który szczególnie dotknął Azję, w tym Indonezję. Kryzys spowodował wielkie rozczarowanie reżimem i prawdziwe polityczne trzęsienie ziemi. Ludzie masowo wyszli na ulice i zmusili Suharto do rezygnacji z urzędu, domagając się „ery reform” oraz rządów przejrzystych, sprawiedliwych, gwarantujących wolność wypowiedzi. 
W następnych 16 latach Indonezja miała kilku prezydentów. Wolność wypowiedzi sprawiła, że wszystko stało się publiczne — ludzie krytykowali to, czego nie mogli krytykować przedtem. Niestety, i w tym jest problem: zaczęły powoli wzrastać nietolerancja religijna, dyskryminacja i radykalizm. Niektóre grupy religijne wykorzystują wolność wypowiedzi do agresji wobec innych, szczególnie mniejszości. 
W indonezyjskiej konstytucji z 1945 r. zawarta jest tzw. Pancasila, tzn. pięć zasad (wiara w jednego Boga, sprawiedliwość i humanizm, nacjonalizm/jedność Indonezji, reprezentatywny rząd, sprawiedliwość społeczna), która wciąż obowiązuje. Ale z czasem islamscy fundamentaliści religijni przestali respektować konstytucję i zasadę „Pancasila”, a rząd nie reagował, bo obowiązywała wolność wypowiedzi. Z roku na rok nasilało się prześladowanie mniejszości, a niektóre islamskie ugrupowania zaczęły się domagać zmiany rządu, zasady „Pancasila”, konstytucji, a nawet powołania kalifatu. Sposób myślenia Indonezyjczyków się zmienił — jak kiedyś byliśmy „my” (wszyscy razem), to teraz rozumuje się w kategoriach „my — oni”. Indonezja składa się z bardzo wielu wysp; mamy wielość religii i grup etnicznych, i każda z tych kategorii zaczyna myśleć i działać według zasady „my — oni”. 
Rząd zaaprobował powstanie 250 lokalnych dystryktów, gdzie obowiązuje prawo szariatu, włącznie z dużą prowincją Aceh. To wszystko powoduje niezadowolenie wielu ludzi, którzy zdają sobie sprawę, że chodzi o niebezpieczne precedensy, które zagrażają jedności kraju. Mniejszościom religijnym trudno to zaakceptować, dlatego cierpią, ale próbują współpracować z umiarkowanymi muzułmanami, ludźmi dobrej woli i nacjonalistami. Ciekawe, że w ciągu lat partie odwołujące się bezpośrednio do religii — zarówno islamskie, jak i chrześcijańskie — nigdy nie wygrały wyborów politycznych. To znaczy, że Indonezyjczycy kierują się jeszcze uczuciami narodowymi i umiarkowanymi. Są jednak ugrupowania, które walczą o władzę, odwołując się do uczuć religijnych, etnicznych czy nawet ideologii komunistycznej, co jest konstytucyjnie całkowicie zabronione.

— W Indonezji działają radykalne ruchy islamskie, takie jak Front Obrońców Islamu, prowadzony przez lidera ekstremistów Muhammada Rizieq Shihaba, oraz Hizb at-Tahrir. Jakie są cele tych ruchów?

— Celem takich ruchów jak Front Obrońców Islamu jest domniemana obrona islamu. Ale polega to np. na atakach na dyskoteki, których funkcjonowanie jest w islamie zabronione, na restauracje w miesiącu postu — w czasie ramadanu, na przeciwstawianiu się budowaniu kościołów czy na zabranianiu chrześcijanom modlenia się w domach, gdyż — jak się twierdzi — nie są to kościoły. Ruchy te organizują też uliczne demonstracje przeciwko rządowi. Niestety, liczba członków Frontu Obrońców Islamu ciągle rośnie, a ich żądania stają się coraz bardziej radykalne. W mediach społecznościowych deklarują otwarcie, że chcą uczynić z Indonezji kalifat. Poza tym tolerowane są grupy, które otwarcie popierają przemoc.

— W ostatnich wyborach o urząd nowego gubernatora regionu Dżakarta ubiegali się urzędujący gubernator — chrześcijanin chińskiego pochodzenia Basuki Tjahaja Purnama, bardziej znany jako Ahok, oraz były minister kultury Anies Baswedan, wspierany przez radykalne grupy islamskie. Podczas kampanii wyborczej Ahok został oskarżony o bluźnierstwo. Czy mógłby Ksiądz wyjaśnić przyczynę tych oskarżeń?

— Nie po raz pierwszy Ahok, jako polityk, odwoływał się do swojej religii i do islamu. Jako gubernator pochodzenia chińskiego i chrześcijanin, czyli wywodzący się z mniejszości religijnej, powinien być bardziej ostrożny. Poza tym słynie on ze swojego bardzo zdecydowanego i bezpośredniego sposobu mówienia, który kontrastuje z kulturą wyspy Jawa, charakteryzującą się pokorą i łagodnością. 
W swoim przemówieniu wygłoszonym w Dżakarcie we wrześniu 2016 r. Ahok podkreślił fakt, że niektórzy islamscy przywódcy używali wersetu 51. piątej sury (rozdziału) Koranu, Al-Maida, aby wprowadzić w błąd ludzi, by nie głosowali na niego w wyborach na gubernatora (wybory te miały miejsce w kwietniu 2017 r. — przyp. W. R.). Niejaki Buni Yani, który później przyznał się do winy, zmanipulował nagranie wypowiedzi Ahoka, usuwając z niej słowo „używali”, z czego wynikało, jakoby to werset Koranu wprowadzał wiernych w błąd. Niestety, pomimo protestów zwolenników Ahoka i stwierdzenia zmanipulowania jego wypowiedzi sąd skazał go natychmiast na 2 lata więzienia. 
W gruncie rzeczy to wszystko jest walką o władzę, w której wykorzystuje się religię, przynależność etniczną i ubóstwo ludów tubylczych (przeciwko Chińczykom, którzy z reguły są zamożni i zarządzają gospodarką). 
Wielu Indonezyjczyków nacjonalistów, wywodzących się z różnych grup religijnych i etnicznych, jest bardzo rozczarowanych, ponieważ Ahok był symbolem nowoczesności, sprawiedliwości, zdrowego rozwoju, uczciwości politycznej i przejrzystości, i uczynił bardzo dużo dobra. Był uosobieniem lepszego jutra. I tego sprawiedliwego człowieka uwięziono. Teraz jego zwolennicy czekają na to, co zrobią jego przeciwnicy — czy to wszystko, co obiecali w kampanii wyborczej — i poprowadzą Dżakartę ku przyszłości, w której będzie dominować jedna religia. Wszystko wtedy by się pogorszyło, a kraj czekałyby trudne czasy.

— Ogromne demonstracje islamistów przeciwko gubernatorowi stołecznej Dżakarty świadczą o coraz większych wpływach radykalnego islamu na indonezyjskie społeczeństwo. Czy istnieje ryzyko, że Indonezja stanie się krajem niedemokratycznym, w którym będzie dominował muzułmański ekstremizm?

— Oczywiście, istnieje takie ryzyko, to nie iluzja. W Syrii też wszystko zaczęło się od niezadowolenia i ataków na rząd. Radykalna opozycja nie czuła się reprezentowana przez władze państwa i wybrała zbrojne rozwiązanie tego problemu, z wykorzystaniem uczuć religijnych. 
Istnienie w Indonezji grup fundamentalistycznych niczego dobrego nie wróży, ale teraz jest już chyba za późno, by je rozwiązać. Aspektem pozytywnym sprawy jest to, że Indonezja składa się z wielu wysp i koncentracja ekstremistów jest zróżnicowana — najwięcej jest ich w części zachodniej, natomiast w innych częściach kraju współżycie wyznawców różnych religii jest raczej pokojowe i harmonijne. W obecnej sytuacji wielu ludzi ma jeszcze większe pragnienie, aby bronić jedności kraju.

— W dyskusji na temat nagonki na Ahoka często cytowany jest werset 51. piątej sury Koranu, Al-Maida, czyli Stół Zastawiony, o którym Ksiądz wspomniał. Mówi on: „O wy, którzy wierzycie! Nie bierzcie sobie za przyjaciół żydów i chrześcijan”. Według niektórych interpretacji, to zalecenie zawarte w Koranie w praktyce uniemożliwia niemuzułmanom zajmowanie przywódczych funkcji w krajach islamskich. Rodzi się więc pytanie: Czy kraje muzułmańskie, które ze względów religijnych nie chcą uznać równych praw chrześcijan, mogą być demokratyczne? Czy islam jest do pogodzenia z demokracją?

— Indonezja, tak jak inne kraje demokratyczne, kieruje się i żyje wieloma pięknymi wartościami. Na początku nasz kraj nie miał tego rodzaju problemów z islamem. Przedstawiciele różnych mniejszości zajmowali wysokie stanowiska w państwie, chociaż nigdy nie byli prezydentami. Również w prowincjach o większości muzułmańskiej gubernatorami byli chrześcijanie — tylko Dżakarta stanowiła problem. Indonezyjskie prawo nie mówi, że prezydentem czy gubernatorem ma być muzułmanin — ma on być jedynie obywatelem Indonezji.

— Czy powinniśmy być zaniepokojeni wpływami islamistów na indonezyjskie społeczeństwo? Czy ten wielki kraj ma jeszcze zdrowe i demokratyczne siły, aby przeciwstawić się agresywnym poczynaniom ekstremistów religijnych?

— Każdy Indonezyjczyk dobrej woli, mający poczucie pluralizmu i nacjonalizmu, jest zaniepokojony. Wszystko stało się nieprzewidywalne. Ale według mnie, w tej sytuacji nie można przeciwstawić się rosnącemu ekstremizmowi jedynie siłą — potrzebny jest dialog na rzecz pokoju, jedności i harmonii. Obecny prezydent — Joko Widodo (zwany również Jokowi — przyp. W. R.) jest człowiekiem zrównoważonym i dobrego serca, ucieka się do symboli, aby pokazać ludziom, jaka droga prowadzi do pokojowej i harmonijnej przyszłości.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama