Czy sekularyzacja w ogóle istnieje?

Jak Zachód utracił Boga (fragmenty)

Czy sekularyzacja w ogóle istnieje?

Mary Eberstadt

tłumacz Malwina Zaremba-Skulimowska

JAK ZACHÓD UTRACIŁ BOGA

ISBN: 978-83-277-0101-5
wyd.: Wydawnictwo WAM 2014

Jak i dlaczego doszło do upadku chrześcijaństwa w znacznej części Zachodu?
To jedno z bardziej nurtujących pytań współczesnego świata, nad którym pochylało się wielu uczonych i myślicieli. Według klasycznej opinii Zachód doświadczył upadku religijności, po którym nastąpił kryzys rodziny.
Mary Eberstadt, wnikliwy obserwator i krytyk naszej kultury, wskazuje, że nie tylko upadek religijności pogłębia kryzys rodziny, ale również kryzys rodzin osłabia chrześcijaństwo. Swoją tezę opiera na imponującym wachlarzu danych, począwszy od fascynujących historycznych faktów dotyczących upadku rodziny w przedrewolucyjnej Francji po współczesną kulturę popularną w Stanach i w Europie. Proponuje nowatorski sposób rozumienia przyczyn upadku religii i rodziny, ich wzajemnego na siebie oddziaływania. Jednocześnie przypomina, że proces ten generuje poważne skutki obywatelskie, społeczne, ekonomiczne i inne.
Książka Mary Eberstadt skierowana jest do agnostyków i wierzących, ateistów i żadnych z powyższych, ponieważ pokazuje, że proces sekularyzacji nikomu nie powinien być obojętny.
Wstęp Czy sekularyzacja w ogóle istnieje?

Wstęp

Większość książek ma swoje źródło w  jakiejś nieprzemijającej intelektualnej obsesji, która stała się tak wielka i na tyle kłopotliwa dla umysłu autora, że jedynie dogłębne opracowanie jej w obszernym woluminie pozwoli na dobre się od niej uwolnić. Książka, którą Państwo właśnie czytają, nie była pod tym względem wyjątkiem. Zagadka, która dała początek temu dziełu, okazuje się — przynajmniej dla niektórych ludzi — jednym z najciekawszych pytań całego współczesnego świata. Pytanie to brzmi: „Jak i dlaczego tak naprawdę doszło do upadku chrześcijaństwa w znacznej części Zachodu?”1
Proszę zwrócić uwagę na użycie słowa „naprawdę”, które pojawia się również w tytule tej książki. W niektórych kontekstach słowo to jest obarczone dodatkowymi znaczeniami, sugerując, iż ma miejsce jakiś nikczemny spisek, którego celem jest ukrycie prawdy o tym czy innym zagadnieniu. Ale nie takie jest znaczenie tego słowa w niniejszym tekście. Wybierając określenie „naprawdę”, nie miałam zamiaru kwestionować dobrych intencji innych dociekliwych teoretyków, którzy od około stu dwudziestu pięciu lat przekładają fragmenty tej samej układanki. Wręcz przeciwnie. Lista uczonych oraz innych myślicieli, którzy przepowiadali, badali, potępiali, świętowali i na różne sposoby próbowali wyjaśnić to, co jawiło się im jako upadek chrześcijaństwa na Zachodzie, jest niezwykle długa i  imponująca. Po części pokrywa się ona z listą największych umysłów modernizmu: Karol Marks i Karol Darwin, Auguste Comte i Zygmunt Freud, Émile Durkheim i Max Weber oraz wielu innych. Oczywiście do tej plejady należy również niemiecki filozof Fryderyk Nietzsche, którego przypowieść o człowieku oszalałym przepowiadającym śmierć Boga jest nadal paradygmatem, przez który wielu światłych ludzi po dzień dzisiejszy postrzega sekularyzację.

Nie mając zamiaru ignorować moich poprzedników, mam nadzieję, że niniejsza książka choć pobieżnie odda sprawiedliwość wcześniejszym próbom wyjaśnienia tego, co rzeczywiście stało się z „Oceanem Wiary”, jak znamiennie nazwał chrześcijaństwo w dawnych wiekach wiktoriański poeta Matthew Arnold. Niegdyś ten ocean był wezbrany i pełen wody, jednak dziś wycofał się daleko i — jak może się wydawać — definitywnie w głąb morskich odmętów2. Niegdyś przeważająca większość ludzi żyjąca w tym, co nadal można określić szeroko pojętym mianem zachodniej cywilizacji, wierzyła w pewne idee, takie jak: „Bóg stworzył świat”, „Bóg ma plan dla ludzkości”, „Wszystkim, którzy żyją zgodnie z Jego Słowem, ofiaruje życie wieczne” oraz inne wartości, które przekazała światu tradycja judeochrześcijańska. Dzisiaj — szczególnie w Europie Zachodniej, choć nie tylko tam — większość ludzi nie wierzy w te dawne aksjomaty. Bazując na dowodach empirycznych, w tym na wynikach szeroko zakrojonych sondaży, można zauważyć, że zarówno wiara, jak i praktyki religijne zanikają wśród wyznawców chrześcijaństwa w niemal każdym europejskim kraju, a także poza Europą — odsetek osób niewierzących stale wzrasta również w Stanach Zjednoczonych3. Religijne opowieści, muzyka oraz rytuały, udoskonalane przez milenia i zgłębiane przez kolejne pokolenia wierzących, zarówno tych umiejących czytać, jak i niepiśmiennych, stały się dla wielu współczesnych ludzi Zachodu artefaktami równie odległymi jak malowidła naskalne z jaskini Lascaux — z pewnością mają one dla nich pewną nieprzemijającą wartość estetyczną i historyczną, jednak pod względem wpływu na teraźniejszość nie różnią się zbytnio od sztuki paleolitycznej.

Co się stało? Dlaczego wiara w chrześcijańskiego Boga oraz jego działanie w Kościele wydawała się większości Europejczyków czymś oczywistym chociażby sześćset lat temu, natomiast dzisiaj nawet samo napomknienie o    m o ż l i w o ś c i    istnienia tego Boga z pewnością wywoła protest i zażenowanie w pewnych wyrafinowanych kręgach, a w innych — wzbudzi bezlitosne drwiny? Jak bardzo oświecenie, racjonalizm i naukowe podejście przyczyniły się do tej całkowitej przemiany społeczeństwa, które niegdyś powszechnie bało się Boga, a teraz często z niego szydzi? W jaki sposób na tę transformację naszej wspólnej cywilizacji wpłynęły różne czynniki historyczne, takie jak technika, wojny światowe, polityka, skandale w Kościele, zmiana statusu społecznego kobiet?

Na następnych stronach znajdziecie próbę odpowiedzi na te oraz inne ważne pytania, począwszy od kwestii zasadniczej, poruszanej przez niektórych uczonych: czy zachodnie chrześcijaństwo rzeczywiście chyli się ku upadkowi?

Głównym założeniem tej książki jest fakt, iż niemal każdy, kto próbował rozwiązać tę wielką układankę, odnalazł jakiś element prawdy — jednak wciąż brakuje jednego konkretnego fragmentu potrzebnego do połączenia pozostałych. Urbanizacja, industrializacja, wiara i jej brak, technika, zmniejszająca się populacja — tak, tak i jeszcze raz tak dla tych wszystkich czynników, które są powiązane (między innymi statystycznie) z sekularyzacją. Jednak nawet gdy wszystkie z nich zostaną wzięte pod uwagę, obraz wciąż będzie niepełny — co wykazuję w rozdziale drugim. Tak jakby współczesny umysł wyłożył na wspólny stół wiele różnych puzzli, a potem poskładał je tak, aby z daleka wydawało się, iż tworzą całość, choć w rzeczywistości wciąż brakuje kluczowego elementu.

Niniejsza pozycja jest próbą uzupełnienia tej luki. Przesuwa ona marginalizowaną kwestię rodziny do centrum dyskusji o tym, jak i dlaczego chrześcijaństwo wywiera dzisiaj mniejszy wpływ na zachodnie umysły i serca niż w przeszłości. Jej celem jest alternatywne wyjaśnienie tego, co człowiek oszalały Nietzschego rzeczywiście dostrzegł w „grobowcach” (jak nazwał kościoły i katedry) Europy.

Zasadniczo ta książka dowodzi, że — wbrew konwencjonalnym wyjaśnieniom — zachodnie badania sugerują, iż upadek rodziny jest nie tylko    w y n i k i e m    upadku religijnego. Istnieje również możliwość, którą będę chciała udowodnić, że    u p a d e k       r o d z i n y       p r o w a d z i    z kolei do dalszego zanikania    r e l i g i j n o ś c i.    Jeżeli to poszerzenie konwencjonalnego wyjaśnienia spadku wiary chrześcijańskiej w Europie jest poprawne, to — jak zobaczymy — wynikają z tego istotne, a niekiedy wręcz radykalne wnioski.

Na następnych stronach znajduje się wywód podzielony na trzy części. Pierwsza z nich przedstawia ogólny zarys współczesnej sceny intelektualnej, w szczególności konwencjonalne wyjaśnienia sekularyzacji oraz liczne wątpliwości z nimi związane (rozdziały 1 i 2). Innymi słowy, te dwa rozdziały stanowią odpowiedź na pytanie, dlaczego nasze obecne rozumienie sekularyzacji jest niewystarczające. Druga część książki prezentuje dowody alternatywnej teorii zeświecczenia Zachodu (rozdziały od 3 do 7). Wykazuję w niej, że: (a) teoria alternatywna jest zgodna z historycznym faktem, iż upadek rodziny i chrześcijaństwa idą w parze; (b) teoria alternatywna ma dodatkową przewagę, ponieważ „rozwiązuje” niektóre problemy, których istniejące teorie nie potrafią wyjaśnić. Rozdział 7 jest poświęcony szeroko pojętym kwestiom antropologii religii. Zadaję w nim pytania — i próbuję na nie odpowiedzieć — dlaczego ta teoria działa, czyli jakie dokładnie mechanizmy mogą sprawiać, że rodzina i wiara są ze sobą tak ściśle powiązane.

Ostatnie rozdziały podejmują praktyczną kwestię, dlaczego właściwie powinniśmy przejmować się dokładnym zrozumieniem mechanizmów sekularyzacji, a także przedstawiają spekulacje na temat przyszłości na Zachodzie religii chrześcijańskiej oraz rodziny. W podsumowaniu dowodzę, że — wbrew temu, co sądzi wiele osób — każdy ma coś do zyskania lub stracenia w procesie sekularyzacji: zarówno żarliwi sekularyści, jak i pobożni wierzący.

Zacznijmy od położenia obok siebie tych dwóch istotnych fragmentów układanki, po pierwsze żeby je przedstawić, a po drugie, aby przyjrzeć się ich ogromowi: z jednej strony upadek chrześcijaństwa w krajach wysoko cywilizowanego Zachodu, a z drugiej — zanik rodziny naturalnej, czyli rodziny zbudowanej na nierozerwalnych więzach biologicznych4.

Dramatyczny upadek wiary i praktyki chrześcijańskiej, szczególnie widoczny w zachodniej Europie, jest pojęciem tak dobrze znanym i często opisywanym, że wśród intelektualistów pojawiła się nawet tendencja, aby części Starego Kontynentu określać mianem „postchrześcijańskich”. Jak pokazuje Europejskie Badanie Wartości (cytowane w przypisie 3), dzisiaj — w porównaniu z danymi sprzed choćby osiemnastu lat — coraz mniej Europejczyków chodzi do kościoła, wyznaje chrześcijańskie credo czy w ogóle wierzy w Boga.

Niektóre części tej sceny są nie tylko postchrześcijańskie, ale również wyraźnie    a n t y chrześcijańskie, o czym świadczy ciągle wydłużająca się lista demonstracji na rzecz sekularyzacji, a także wydarzeń publicznych, które zostały zakłócone przez agresywnych ateistów. Niektórzy komentatorzy używają nawet określenia „chrystofobia”, aby wyrazić zaciekłość, z jaką niektórzy Europejczycy, w tym wysoko postawione osoby publiczne, odrzucają wpływ chrześcijaństwa na przeszłość i teraźniejszość Zachodu5.



1 Na potrzeby tej książki definicja „Zachodu” pokrywa się mniej więcej z określeniem zaproponowanym niedawno przez George'a Weigla: „To, co nazywamy «Zachodem» — a także stworzone przez niego swoiste formy życia politycznego i ekonomicznego — nie powstało w próżni. Te szczególne formy polityki i ekonomii — demokracja oraz wolny rynek — nie są wyłącznie owocami oświecenia kontynentalnego. Nie, korzenie naszej cywilizacji sięgają głębiej, do kulturowej gleby wzbogacanej żyznymi wpływami Jerozolimy, Aten i Rzymu:
religia biblijna przekazała Zachodowi ideę historii jako zaplanowanej podróży w przyszłość, a nie tylko ciągu następujących po sobie przypadkowych wydarzeń; grecki racjonalizm nauczył Zachód, iż w świecie oraz w nas samych znajdują się ukryte prawdy, do których możemy dotrzeć za pomocą rozumu; a dzięki rzymskiemu prawoznawstwu Zachód poznał wyższość rządów prawa nad rządami brutalnej siły i ucisku”. George Weigel, Jedenasty wykład imienia Williama E. Simona, przedrukowany jako The Handwriting on the Wall w „National Affairs” 2012 (Spring), nr 11, www.nationalaffairs. com/publications/detail/the-handwriting-on-the-wall.

2 Najbardziej znana strofa wiersza Wybrzeże w Dover (1867) brzmi: „Ocean Wiary / W dawnych wiekach, wezbrany, brzegi kontynentów / Otulał swym nadmiarem jak jedwabna szata; / Dzisiaj słyszę jedynie / Smętny szum cofających się morskich odmętów, / Fali, która to ślepo runie, to odpłynie / świście nocnego wiatru przez nagie obszary / Jałowych piasków i skał tego świata” (tłum. Stanisław Barańczak).

3 Określenie rozmiarów tego zaniku pozostaje sprawą otwartą, jednak proszę spojrzeć na jeden relatywnie bezsporny przykład — Europejskie Badanie Wartości [European Values Study (EVS)], które obejmuje dane z czterech edycji (1981 r., 1990 r., 1999 r. i 2008 r.). Dzięki nim można porównać na przykład frekwencję w kościołach dzisiaj i osiemnaście lat temu. W dziewięciu z jedenastu krajów wiara w Boga zmniejszyła się między rokiem 1981 a 1999. W tych latach we wszystkich krajach poza jednym (Włochami) zanotowano również spadek frekwencji w kościołach. Równocześnie we wszystkich krajach wzrosła liczba osób bezwyznaniowych. Coraz mniejszy odsetek ludzi wierzy w piekło oraz inne aksjomaty wiary chrześcijańskiej. Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.europeanvaluesstudy.eu/evs/data-and-downloads/. Jeżeli chodzi o Stany Zjednoczone, to według Pew Forum on Religion & Public Life liczba dorosłych Amerykanów, którzy deklarują brak przynależności do jakiejkolwiek religii, wzrosła z 15% do 20% w ciągu pięciu lat między 2007 a 2012 r. Cary Funk, Greg Smith, Nones on the Rise: One-in-Five Adults Have No Religious Affiliation, Waszyngton: Pew Research Center, 9 października 2012. Raport dostępny jest również w wersji elektronicznej: www.pewforum.org/files/2012/10/NonesOnTheRise-full.pdf.

4 Pragnę podkreślić, iż określenie „rodzina naturalna” nie ma w niniejszej pozycji wydźwięku pejoratywnego ani nie implikuje, że inne modele rodziny są przez to „nienaturalne”. Można ją natomiast zdefiniować w sposób, który nie powinien budzić kontrowersji: jest to taka forma rodziny, którą inne formy mogą imitować, ale nie mogą jej powielić — czyli jest to rodzina oparta na więzach biologicznych. Na przykład tylko jedna kobieta może być biologiczną matką danego dziecka, choć inne kobiety mogą być jego macochą, matką adopcyjną lub w inny sposób zastępować mu naturalną matkę. Inaczej mówiąc, biologiczne więzy między krewnymi — w przeciwieństwie do powiązań wewnątrz innych form przypominających rodzinę — są ze swojej istoty ograniczone i niezmienne.

5 Określenie „chrystofobia” jest powszechnie przypisywane profesorowi prawa Josephowi Weilerowi. Zob. George Weigel, Katedra i sześcian. Europa, Stany Zjednoczone i polityka bez Boga, tłum. Izabela i Piotr Zarębscy, Warszawa: Fronda 2005.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama