Obrazy Sądu

Recenzje albumu: Zlatohlávek Martin, Rätsch Christian, Müller-Ebeling Claudia, "Sąd Ostateczny", WAM 2002

Obrazy Sądu

Obrazy Sądu

Zlatohlávek Martin, Rätsch Christian, Müller-Ebeling Claudia, Sąd Ostateczny, WAM 2002 (Recenzje)



Ks. dr hab. Marek Wójtowicz

Prawda o Sądzie Ostatecznym jest dzisiaj usuwana ze świadomości nawet ludzi wierzących. Myśl o końcu życia napełnia nas lękiem, niechętnie myślimy o ostatniej chwili naszego życia i przejściu do wieczności, by stanąć w obliczu Boga. Na obiecane nam szczęście w niebie, każdy człowiek zasługuje mocą łaski Bożej i dobrym czynom już tu na ziemi. Chrześcijańskie przesłanie o Bogu, który nas powołał do życia z miłości i chce nas przygarnąć do swego Serca już dziś i na całą wieczność, jest źródłem wielkiej wartości każdego człowieka. Pod koniec życia sądzeni będziemy z miłości. Każdego dnia Bóg oczekuje od nas, by nasze czyny w Bogu miały początek i w Nim odnajdywały dopełnienie.

Chrześcijanin wie, że to, co w życiu czyni nie jest zabawą, której Bóg nie traktuje poważnie. Wie, że będzie odpowiadał przed Bogiem, zda rachunek ze swego włodarstwa. Jak zauważa kard. J. Ratzinger, odpowiedzialność istnieje tylko tam, gdzie jest Ktoś, kto ma prawo pytać. Będziemy pytani! Mówi o tym artykuł Składu Apostolskiego: "przyjdzie sądzić żywych i umarłych". Nikt i nic nie upoważnia nas do lekceważenia tej prawdy. Nasze życie jest pełne powagi i właśnie ona nadaje mu godność.

Czekający nas Sąd Ostateczny nie powinien napełniać ludzi lękiem, lecz być źródłem radości, bo dokona go Bóg bogaty w miłość i miłosierdzie. Najważniejszy Sąd nad światem już się dokonał: była to śmierć Jezusa na Krzyżu. Na Golgocie Bóg Ojciec zniszczył grzech i śmierć oraz to wszystko, co gubi i zniewala człowieka. Od tego czasu Bóg Ojciec patrzy na nas przez otwarte Serce w boku Jego Syna.

Wolą naszego Ojca jest, "by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy" (1 Tm 2, 4). "On jest cierpliwy... chce bowiem wszystkich doprowadzić do nawrócenia" (2P 3,9). Jego przykazaniem, streszczającym wszystkie inne i wyrażającym całą Jego wolę, jest "abyśmy się wzajemnie miłowali, jak On nas umiłował" (J 13, 34). Takie jest nauczanie Katechizmu Kościoła Katolickiego (n. 2822).

Wybór nieba lub piekła, wybór przyjaźni z Bogiem lub życia na własną rękę, bez oparcia się na Bogu, człowiek dokonuje każdego dnia. Pan Bóg ten wybór szanuje, bo respektuje wolność człowieka. On też zna tajemne drogi ludzkiego serca, dlatego też nawet osoba, która uważana jest w swoim środowisku za niewierzącą, może po śmierci znaleźć się w ramionach Boga miłosiernego.

Chrześcijanin nie powinien osądzać nikogo pamiętając o przestrodze Jezusa: nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. Jednocześnie ma wszystkim ludziom głosić prawdę o powołaniu do wieczności każdego człowieka. Ma być "świadkiem wieczności" w świecie tak często zapominającym o Bogu. Powinien być "prorokiem sensu życia". A sens ten można jedynie wtedy odkryć, gdy pozwolimy się odnaleźć przez Boga, który jest Początkiem i Końcem wszystkiego.

Mówił do nas Jan Paweł II w krakowskich Łagiewnikach 17 VIII 2002 roku: "Pragniemy oczyma duszy wpatrywać się w oczy miłosiernego Jezusa, aby w głębi Jego spojrzenia znaleźć odbicie własnego życia oraz światło łaski, którą już po wielokroć otrzymaliśmy i którą Bóg zachowuje dla nas na każdy dzień i na dzień ostateczny".

Oglądając niniejszy Album o Sądzie Ostatecznym, który jest zaproszeniem do nawrócenia serca i głębszej refleksji nad swoim życiem, możemy modlić się do Boga słowami psalmisty:

"Ukażesz mi ścieżkę życia,

pełnię radości u Ciebie,

rozkosze na wieki po Twojej prawicy" (Ps. 16, 11).


Ks. prof. Jan Kracik
historyk

Przyszło&ść też ma swoją historię. I choć jest to tylko historia pojmowania tego, co ma nastąpić, to przecież od stanu wiedzy czy wyobrażeń na ten temat zawsze wiele zależało. Czy chrze&ścijanie wyznając niezmiennie, że ludzie staną kiedy&ś z całym swoim życiem przed sprawiedliwym Bogiem my&śleli o tym czę&ściej z otuchą czy lękiem? I czy zależało to głównie od ich moralnej samooceny czy też i od upowszechnianych wizji sądów Boskich?

Je&śli w ich przedstawianiu dominowała groza mająca skruszyć zatwardziało&ść grzesznika wiodąc go do upamiętania, to czy taka wstrząsowa terapia często osiągała zamierzony skutek? A może raczej wpędzała w nerwicę przyzwoitych chrze&ścijan, nie dosięgając sumień gruboskórnych a poważnych winowajców, którzy do gróŸb przywykali?

Pytania takie są uprawnione( chociaż o pełną odpowiedŸ trudno), skoro — trwając przy tym samym Credo — akcent ko&ścielnych wypowiedzi eschatologicznych w najnowszych czasach przesunął się mocno ze sprawiedliwo&ści na miłosierdzie. Co jest nadrabianiem historycznych jednostronno&ści, o ile w skwapliwym odbiorze owego przesłania nie zaczyna się pojmować miłosierdzia na sposób takiej amnestii nieustającej, która zwalnia z osobistej odpowiedzialno&ści i potrzeby ponoszenia konsekwencji własnych czynów.

Zmiany w traktowaniu w ciągu wieków prawd zawartych w tym samym Pi&śmie Œwiętym &świadczą nie tylko o coraz to lepszym jego pojmowaniu, ale i o wpływających na to do&świadczeniach historycznych i potrzebach poszczególnych generacji. Przemiany te obserwować można zarówno w słownych jak i plastycznych komentarzach do Biblii. Wymownej ikonografii Sądu Ostatecznego po&święcona została wydana przez krakowskie Wydawnictwo WAM książka łącząca komunikatywnie i albumowo walory poznawcze oraz estetyczne. W publikacji uwzględniono również pozachrze&ścijańskie wyobrażenia sądu bożego nad zmarłymi

Z Mateuszowego (Mt 25, 31-46) opisu Sądu Ostatecznego najstarsze jego przedstawienia z III-V wieku ukazują tylko samo porównanie: Chrystus odzieli dobrych od złych, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Wszystko to można próbować namalować, oprócz owego jak, które broni sedna paraleli przed uwięzieniem w dosłowno&ści. Gdy pierwotne chrze&ścijaństwo reinterpretując pierwsze przykazanie dekalogu zgodziło się na religijne wizerunki, samo zaczynało się stawać obszarem niejednoznacznej współzależno&ści słowa i obrazu. Wyobrażenie niewyobrażalnego przybliżały je wszak, ale i przesłaniały, propagując pojęcia kosztem unaoczniających uproszczeń. Ograniczał je symbolizm ujęcia. Do czasu. Sielska scenka z katakumb — Pasterz rozdzielający owce od kozłów — oddaje ufno&ść zbawienia tych, którzy doń należą. Z czasem, w chrze&ścijaństwie cesarskim, Pasterz uzyska monarszy strój, przesiądzie się na tron, otrzyma anielską asystę. Na psałterzowej miniaturze z początku XII wieku Chrystus rozdziela już istoty ludzkie z głowami owiec i kozłów, zastąpione wkrótce pełnymi postaciami zbawionych i potępionych. Zajmując personalnie miejsce symbolicznych czworonogów podsądni zaczęli być poddawani reżyserii artystów. Scenariuszy dostarczały nie tylko ewangeliczne przypowie&ści, także Psalmy, Apokalipsa, apokryfy, kazania. Synteza podporządkowana została czarno-białej dydaktyce, która nie do końca liczyła się z dwoistą eschatologią nowotestamentową. Nie uwzględniała jeszcze nauki o decydującej na zawsze chwili &śmierci, kiedy to bilans życia zostanie zamknięty, człowiek osądzony, a jego wieczny los zaczyna się od razu. Tymczasem na tympanonach &średniowiecznych katedr, dużych polichromiach wewnątrzko&ścielnych, potem na płótnach wielkich mistrzów proces zaczyna się jakby od nowa. Wypełzający a grobu na głos trąby anielskiej zmartwychwstali stają przed trybunałem Chrystusa, wokół niego &święci — niby ławnicy, przed nim Maryja z Janem Chrzcicielem jako adwokaci podsądnych. Archanioł Michał (czasem sam Chrystus) waży dusze: dobre są cięższe, tymi lekkimi, bez zasług, zajmie się diabeł (okładka, Katalonia XIII wiek). Gdzie indziej szamoce się on z aniołem o pojedynczą duszę. Więcej jednak miejsca zajmuje orszak, który po prawicy Sędziego wstępuje po schodach w ciasną bramę Raju. Rzadko widać, co dzieje się za nią. A po lewicy drugi tłum golców, którzy popychani i ciągnięci przez szatanów wpadają w piekielną gardziel.

Kłębowisko ciał (niektóre z tonsurami) pożeranych przez potwory (Jan van Eyck, 1430), smażonych w kotłach (Fra Angelico, 1435) i maltretowanych przez diabły na inne wyrafinowane sposoby (Hieronim Bosch, Michał Anioł, Tintoretto, Rubens), itd.

Mocno, dosadnie, sadystycznie. Długo kontynuowane moralizujące dziedzictwo karolińskich czasów, obfitujących we wszechobecną, nawet w metodach chrystianizacji, przemoc. Potem, mimo zmian epok i stylów, nawiązywanie do poprzedników. Ko&ścielni sponsorzy ciągle mieli słabo&ść do silnych &środków perswazyjnych, a okrucieństwo nie było obce i epoce wyznaniowych wojen religijnych. Za&ś rado&ści nieba na malowanych Sądach Ostatecznych nadal pozostawały ikonograficznie znacznie uboższe od tego, co działo się w piekle. Ciągle łatwiej było odstraszać od zła niż zachęcać do dobra. Łatwiej kaznodziejom, artystom, prawnikom. Coniedzielne oglądanie przez wiernych perspektywy wiecznej męki lub nagrody miało prowadzić przez trwogę do opamiętania. Czy jednak budzenie lęku przez fizykę rzeczy ostatecznych (okre&ślenie Y. Congara) uczyło nadziei? I czy była to nadzieja ukojenia, ufna, krzepiąca siły żeglujących do portu zbawienia? Czy raczej podszyta ciągle strachem, niepewno&ścią i podejrzliwo&ścią wobec siebie, nadzieja rozbitków szukających koła ratunkowego?

Książka po&święcona ikonografii i jej analizie skłania do takich pytań i przybliża ważniejsze od nich odpowiedzi. Bowiem i dawno sposoby czy &środki przekazu stawały się nieraz przekazem zniekształconej przez nie prawdy.

 

 


Prof. Stanisław Rodziński
Rektor ASP w Krakowie

Oglądając strona po stronie WAMowski Sąd Ostateczny możemy zobaczyć, jak na przestrzeni wieków człowiek odszukiwał słowa by opisać swą wiarę. Słowa malarskie, ale i powiązane z tkaniną, grafiką i rzeŸbą. Od przedstawień pełnych lęku, do ol&śniewających wizji Giotta, Memlinga, Michała Anioła czy Tintoretta. Wszystkie te wizje i przedstawienia zawiera XIII-wieczne katalońskie malowidło reprodukowane na stronie tytułowej albumu. Archanioł Michał i diabeł ważą dusze. Twarze diabła i Anioła, mechanizm wagi, gesty dłoni, czerwień tła - to wielka zapowiedŸ dramatu, który jest istota naszej wiary, który trwa niezależnie od zmieniających się opinii historyków sztuki, socjologów, a nawet niektórych teologów.

 

 

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama