Chrystus przychodzi, aby być naszym życiem, naszym działaniem. A ponieważ nie umiemy ani się modlić, ani adorować, ani składać ofiar w sposób odpowiedni do wielkości i godności Boga, Jezus wszystko to czyni w nas podczas Komunii Świętej - tak pisała Katarzyna de Bar, założycielka Benedyktynek Sakramentek
Jak uwielbiać Boga? Jak odpowiedzieć na Jego nieskończoną miłość? Jak wynagrodzić Mu obojętność i pogardę, której doznaje od swoich uwikłanych w grzech stworzeń?
Od najmłodszych lat wrażliwe serce Katarzyny de Bar, wyczulone szczególnie na Misterium Eucharystii, poszukiwało sposobów uczczenia tej wielkiej Tajemnicy.
Matka Mechtylda od Najświętszego Sakramentu — takie imię zakonne przyjęła — obficie czerpie z duchowych tradycji zakonu benedyktyńskiego, który w XVII-wiecznej Francji przeżywa swój renesans. Zresztą cały ten wiek, zwany „złotym wiekiem duchowości francuskiej”, charakteryzuje się ożywieniem gorliwości wśród zakonników, kleru i świeckich. Są to piękne owoce Soboru Trydenckiego, który w minionym stuleciu zmierzył się z błędami protestantyzmu i dał nowy impuls do odrodzenia Kościoła.
Matka Mechtylda będzie wzrastać w tym duchowym klimacie wzbogacając go jednak o swoje indywidualne, cenne doświadczenia. W swoich pismach oraz bardzo bogatej korespondencji przekaże doktrynę solidną i piękną, która karmić będzie jej duchowe dzieci — tak zakonnice jak i świeckich — przez kilka stuleci aż do dnia dzisiejszego.
Mam wielką wątpliwość, czy naprawdę czynimy zadość obowiązkowi uczestniczenia we Mszy Świętej, jeżeli całym sercem nie wnikamy w Ofiarę Chrystusa Pana. Ponieważ Jezus jako nasza Głowa ofiarowuje się za wszystkich, to my, jako Jego członki z Nim złączone, musimy brać w niej pełny udział; nie tylko mieć intencję wysłuchania Mszy Świętej, ale pilnie rozważać to, co On czyni, gdyż ofiarowuje nas razem z sobą / Z dzieła pt. „Prawdziwy duch zakonnic Najświętszego Sakramentu” (V.E., s. 57)
Jezu, jednoczę się z Twoją Boską ofiarą. Ty jesteś moją Hostią, a ja jestem Twoją hostią, a raczej jesteśmy jedną i tą samą Hostią. Ofiarowuję Cię Ojcu Przedwiecznemu za siebie, siebie zaś poświęcam i ofiarowuję Tobie i dla Ciebie, aby Ci podziękować za wszystkie zmiłowania, które otrzymałam w najwspanialszym misterium Mszy Świętej, dzięki Twej godnej uwielbienia dobroci / Fragment aktu (M.E., s. 152)
Jezus wstępuje w nas podczas Komunii Świętej, aby przedłużać w każdej duszy swe własne święte życie, adorację, modlitwę, miłość i ofiarę. Mamy jedynie przylgnąć do Niego, zjednoczyć się z Nim, a raczej pozwolić, aby nasze serce i duch zjednoczyły się z tym wszystkim, co Jezus czyni w nas. Działa On bowiem w naszym imieniu, to znaczy za nas, tak jakby to były nasze własne akty / Z pism duchowych (M.E., s. 96)
W Komunii Świętej są zawarte nieskończone tajemnice. Kiedy posiadacie Jezusa Chrystusa w waszych sercach, to Jezus posiada was i to nie wy przemieniacie Go w siebie, lecz On w siebie was przemienia. A ukazując was takimi swemu Ojcu, obleczonymi w Niego samego, czyni was miłymi Bogu. Jezus przez Komunię Świętą sprawuje również funkcję arcykapłana. Serce tej, która Go przyjęła, jest ołtarzem, na którym spala On wszystko, co Mu jest przeciwne. Naszym zadaniem jest przylgnąć do Niego w ciągu tego cennego czasu, przystając z uległością na to, co On czyni w nas, nie mnożąc aktów, gdyż to, co możemy zrobić same, jest niczym wobec tego, czego dokonuje w nas nasz Pan / Z konferencji o narodzeniu naszego Pana (M.E., s. 100—101)
Po Komunii Świętej pozostawaj w milczeniu, w wierze, szacunku i miłości nie bacząc na to, czego doświadczają zmysły. Nie dziw się wcale, że nic nie czujesz, że nie możesz nic powiedzieć ani mieć wielu pięknych myśli. Nie przyjmujesz Komunii Świętej, aby znaleźć życie w sobie samej, lecz aby znaleźć śmierć. Pozostaw więc siebie w stanie śmierci, aby Bóg sam dał ci swoje życie. Trwaj w pełnym miłości przyzwoleniu na wszystko, co Bóg czyni w tobie i czego od ciebie chce. Niech twoje ofiarowanie nadal wypełnia się przez zawierzenie, a uczynisz to, czego chce Bóg, i nie będziesz sprzeciwiać się Jego działaniu. Nie wystarczy mieć takie nastawienie w czasie Komunii Świętej czy zaraz po niej. Trzeba, by było ono w tobie nieustannie i abyś zawsze trwała w zawierzeniu / Z listu do hrabiny de Châteauvieux (M.E., s. 99)
Chrystus przychodzi, aby być naszym życiem, naszym działaniem. A ponieważ nie umiemy ani się modlić, ani adorować, ani składać ofiar w sposób odpowiedni do wielkości i godności Boga, Jezus wszystko to czyni w nas podczas Komunii Świętej. I kontynuuje póty, póki dusza jest uległa wobec Jego natchnień zaprzestając swej własnej aktywności, aby poprzez proste spojrzenie wiary i z pełnym miłości oddaniem przyzwolić na działanie Jezusa w sobie / Z pism M. Mechtyldy (M.E., s. 96)
Bóg cały tak często daje się nam w Komunii Świętej, ze wszystkim, czym jest i co ma, jak gdyby nie był całkowicie szczęśliwy i zadowolony, jeżeli nie posiada naszych serc. Oddajmy Mu je, a poprzez naszą wierność w umieraniu sobie samym uczyńmy z Niego naszego absolutnego Mistrza / Z konferencji na Boże Ciało, 1683 r. (M.E., s. 123)
Uczyńmy mały, pełen miłości i szacunku zwrot ku Trójcy Świętej, która w nas, w naszym wnętrzu jest tak obecna. Można niekiedy pozwolić rozszerzyć się sercu, adorując Ją i świadcząc tysiące dowodów poddania się, ufności, zawierzenia i w końcu tego wszystkiego, do czego Duch Święty was natchnie... A kiedy zabraknie wewnętrznego porywu, a wiara będzie bez oparcia, kiedy dusza stanie się jakby wyschnięta i odrzucona, trzeba, by jedynie przylgnęła z pokorną cierpliwością do wszystkich sposobów prowadzenia jej przez Boga / Z kapituły (E.S.B., s. 139)
Proszę Boskiego Parakleta, aby napełnił cię swym światłem i ogniem; niech w was wszystkich wznieci Boży pożar, by pochłonął wszystko to, co mogłoby się sprzeciwiać trzem rzeczom, którymi powinnyśmy żyć stale: po pierwsze — wpatrywać się w Jezusa; po drugie — jednoczyć się z Jezusem; po trzecie — działać w Jezusie. Proszę cię, abyś błagała o te trzy rzeczy Ducha Świętego dla mnie, dla siebie i dla wszystkich dusz, które są w naszym Instytucie / Z listu do matki Przeoryszy klasztoru w Toul, Zesłanie Ducha Świętego 1679 r. (L.I., s. 337)
Trzeba wytrwałości, aby nie zrażać się trudnościami, które napotykamy. Jednym z największych sekretów życia duchowego, o którym nie należy zapominać, jest to, że Duch Święty prowadzi nas nie tylko łagodnie i czule poprzez światła, pociechy, łatwość w czynieniu dobra, lecz także przez ciemności, brak zapału, smutki, bunt zmysłów i inne trudności wewnętrzne. Posunę się dalej: ta droga krzyżowa jest lepsza, pewniejsza i sprawia, że dusza szybciej dochodzi do świętej doskonałości / Z konferencji (E.S.B., s. 41)
Chodźmy w czystym świetle wiary, a nie kierując się próżnością naszych zmysłów. Zostawmy je, myślmy tylko o tym, by zadowolić Boga, podziwiajmy tę dobroć, która nas znosi; tę miłość nieskończoną, którą Bóg ma dla nas. Myślmy tylko o tym, by Go kochać i zadowolić. Oto co jest jedynie konieczne, wszystko inne jest niczym / Z listu do zakonnicy (E.S.B., s. 107)
Życie wewnętrzne to nie to, co sobie ktoś myśli czy wyobraża. Nie polega ono na otrzymywaniu pięknych świateł, mówieniu wzniosłych rzeczy ani na trwaniu na modlitwie z nieporuszonym umysłem i bez żadnego wewnętrznego wysiłku, jakby się przebywało na nie wiadomo jakich duchowych wyżynach. To wszystko często jest fantazją wyobraźni i skutkiem chimerycznych skłonności. Życie wewnętrzne zawiera się w solidnej praktyce umartwień, w umiłowaniu pokory i całkowitym oderwaniu od stworzeń i od siebie / Z kapituły 1663 r. (E.S.B., s. 83)
O, jakie to szczęście znać Jezusa Chrystusa! Nie dochodzi się do poznania Go przez wzniosłe myśli, którymi niektóre dusze posługują się jakby skrzydłami, aby lecieć ku Bogu, sądząc, że Go uchwycą siłą swej skwapliwości. Nie, nie, trzeba jak małe, słabe ptaszki pozostawać w gnieździe naszej nicości i tu nabierać sił i wzrastać w miłości Bożej, która rozgrzeje serca i wzmocni im skrzydła, aby mogły skierować swój lot ku Bogu / Z konferencji (M.E., s. 97)
Nic nie należy ci się od Boga. Jeżeli czujesz trudności w modlitwie, jeżeli wydaje ci się, że Bóg tobą gardzi i nie słucha cię, strzeż się, by nie szemrać, jakby Bóg był ci cokolwiek winien. Odwrotnie, upokarzaj się. Nie postępuj jak te, które nie czując słodyczy lub jakiegoś zapału, zniechęcają się, zamartwiają, jakby wszystko było stracone. Takie osoby szukają w modlitwie siebie, a nie Boga / Z listu do zakonnicy (E.S.B., s. 106 — 107)
Pustynią dla duszy miłującej jest modlitwa. Dusza wejdzie tam przez milczenie i oddalenie się od wszystkich stworzeń i od samej siebie. Na tej mistycznej pustyni będzie robić to, co czynił jej Boski Oblubieniec. Milczenie intelektu pozwoli duszy zająć się Bogiem poprzez dążenie i przylgnięcie do Niego. Pustynia zakłada oddalenie od wszystkich rzeczy, głęboki pokój w ciemnościach czystej i nagiej wiary / Z konferencji na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu (E.S.B., s. 139)
To nie piękne myśli ani uczucia sprawiają, że modlitwa jest dobra, lecz przylgnięcie do woli Bożej. Idźcie na modlitwę, aby zadowolić Boga, a nie po to, by szukać własnej satysfakcji: „Oto jestem, by Cię adorować; Ciebie, który jesteś nieskończenie wielki, co jest moją radością. A ja jestem ostatecznym ubóstwem i nędzą — jestem z tego zadowolona”. Och, jakaż to piękna modlitwa: cieszyć się z tego, jaki Bóg jest! Starajcie się uczestniczyć w upodobaniu Boga, jakie On ma sam w sobie, adorujcie Jego Boskie doskonałości, radujcie się, że będzie On zawsze ten sam, przez całą wieczność / Z rozmów rekreacyjnych (E.S.B., s. 107)
Pragnęłabym umieścić cię w Najświętszym Sercu Jezusa, a nie mogę tego lepiej zrobić niż zalecając ci, abyś była wierna Świętej Regule i stała się wierną żertwą woli Bożej. Uważam, iż wola Boża jest tak godna podziwu, że jeżeli będziesz wytrwale za nią postępować, sprawi, że umrzesz sobie samej, a będziesz żyć dla Boga życiem Jezusa / Z listu do zakonnicy z klasztoru przy ul. Cassette (E.S.B., s. 88)
Fragment książki „Eucharystia, moja miłość”
Katarzyna Mechtylda de Bar (1614—1698), mniszka benedyktynka, założycielka Instytutu Benedyktynek od Nieustającej Adoracji Najświętszego Sakramentu (w Polsce zwanych sakramentkami). Jedna z ważnych postaci francuskiego „złotego wieku”. Obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny.