Wzrokiem ducha objąć historię zbawienia

Droga krzyżowa - rozważania z papieżem Leonem Wielkim

Wzrokiem ducha objąć historię zbawienia

Sławomir Zatwardnicki

Wzrokiem ducha objąć historię zbawienia.

Droga Krzyżowa z papieżem Leonem Wielkim


Wprowadzenie

Leon Wielki świadomy, że wielką tajemnicę naszego zbawienia powinniśmy chować w sercach zawsze, zachęcał jednak do tego, by w specjalnym czasie rozpamiętywać ją szczególniej. W oparciu o opis Ewangelii — zachęcał papież — „trzeba nam starać się odczuć ją serdeczniej w duchu i wytworzyć sobie jaśniejszy jej obraz w umyśle”[1]. Właśnie z takim nastawieniem — zarówno w otwartości serca, jak i w gotowości umysłu — „starajmy się przeto z pomocą Pana także wzrokiem ducha objąć jasno to, z czym zaznajomiła nas historia”.

Stacja I

Pan Jezus skazany na śmierć.

Papież Leon Wielki w sugestywny sposób opisywał słuchaczom wydanie Jezusa: „Patrzcie! Oto zbliża się doń Judasz. Zrzucił już z siebie owcze odzienie (...) i obnaża swą wilczą naturę”. Można jednak powiedzieć, że to my wszyscy, grzesznicy, dla których Pan zostanie skazany na śmierć, pod owczym odzieniem skrywamy wilczą naturę. Przystąpmy do rozważania Męki Pańskiej uznając nasze winy, świadomi wielkości wyrządzonego przez nas zła, którego zgładzenie wymagało tak wielkiej ofiary — śmierci Chrystusa.

Stacja II

Pan Jezus bierze krzyż na swe ramiona.

Wydaje się, że wkładają na Jego ramiona krzyż; ale to On sam bierze krzyż na swe ramiona. Pan sam przecież, przypomina papież Leon, „pozwolił swoim prześladowcom na wykonanie zbrodniczych zamierzeń. Boć żadna siła na świecie nie byłaby zdolna go pojmać, gdyby on sam nie zezwolił na pojmanie siebie. Któż jednak wtedy mógłby się zbawić?”. Zabiją Go, ale to On sam da się zabić. Z miłości do nas jest gotowy na wszystko; więcej: pragnie tego wszystkiego. Dla tej godziny przyszedł na świat, jak sam mówił (por. J 12,27).

Stacja III

Pierwszy upadek Pana Jezusa.

„Bóg sprawiedliwy i miłosierny zastosował prawo swojej woli do naszego zbawienia nie w ten sposób, żeby działać wyłącznie tylko swoją potęgą i dobrocią”. Owszem właśnie przez przyjęcie bezsilności, przez doświadczenie niemocy, a ostatecznie śmierci — Bóg zjednoczył się z nami, ludźmi, choć nie przestał być Bogiem mocnym. Dlatego „oddajemy pokłon Synowi Bożemu, tak w Jego potędze, jak w słabości, od nas przyjętej”. Dlatego ze czcią klękamy przed tym, który z miłości do nas upadł na kolana.

Stacja IV

Pan Jezus spotyka swą matkę.

Papież Leon w Jezusowym pełnym miłości spojrzeniu skierowanym na Piotra, który się Go wyparł, wyczytał takie słowa Mistrza: „Masz lęk przed tym, co kiedyś sam przezwyciężysz? Niech cię nie przeraża ta słabość, którą na siebie dobrowolnie wziąłem. Ja o ciebie drżałem, ty o mnie bądź spokojny”. Jedynie Matka stoi pod Krzyżem i nawet jeśli z emocji drży, to w duchu pozostaje spokojna. Nie przeraża jej ta słabość, bo rozumie wagę ludzkiej słabości; przyjmuje drżenie Syna również w naszym imieniu; możemy być spokojni.

Stacja V

Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi.

Po strasznych mękach, „na jakie zezwolić mogło tylko wcielone w człowieka Bóstwo”, przybiją „Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, do tego krzyża, który sam przydźwigał”. Pan sam przydźwiga krzyż, nawet jeśli pomaga mu w jego niesieniu Cyrenejczyk. Bo tylko Chrystus niesie na sobie nasze grzechy i ma moc z nich nas uwolnić. Jest Bogiem, który zbawia, i jednym z nas ludzi, którzy potrzebujemy zbawienia. Jeśli dopuszcza nas, Cyrenejczyków, do współdźwigania krzyża, to nie dlatego, że nasza ofiara coś dodaje do Jego Ofiary; owszem czyni to z miłości do nas, byśmy mogli razem z Nim być również w cierpieniu.

Stacja VI

Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa.

Można było Go oglądać, gdy działał cuda i głosił piękne słowa. A teraz mówi najgłośniej, choć milczy, i przez swoją mękę dokonuje najwięcej. Wciąż można na Niego patrzeć, choć jest to trudniejsze. Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa. Oszpecona i zakrwawiona — odbija się na chuście. Ta odbita twarz pozwoli Weronice pamiętać o miłości Pana. Tego który „nawet po powrocie do wspaniałego królestwa Ojca swego nie porzucił niskiej natury tych, którzy mu służą”. A to znaczy, że Pan uwielbiony wciąż ma ludzką twarz, w którą kiedyś spojrzymy w chwale niebieskiej, tak jak teraz oglądamy ją zakrwawioną razem z Weroniką.

Stacja VII

Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi.

Leon Wielki tłumaczy, że Bóg zbawia nas używając adekwatnych środków; sprawiedliwy wyrok, jaki ciąży na nas, grzesznikach, zostaje uchylony sprawiedliwym działaniem bezgrzesznego Zbawiciela. Dlatego szatan zostaje pokonany nie siłą Boga, ale przez człowieczeństwo Jezusa: „Boć gdyby samo tylko bóstwo zastawiło się za grzeszników, szatan musiałby ulec nie tyle przed sprawiedliwością, co przed siłą”. A tak ulec musi przed pozorną bezsilnością Boga, który z miłości stał się człowiekiem. „Zniżenie się więc bóstwa to nasze podźwignięcie!”.

Stacja VIII

Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty.

Nie płaczcie niewiasty, a jeśli już — to nad swoim grzechem, a nie nad Nim. On nie płacze nad sobą, a jeśli już — to nad nami. Nie jest bezbronny w swojej bezsilności, ale właśnie okazuje moc miłości nad grzechem. Płacz niech zamieni się w radość, jeśli Krzyż jest Tronem, z którego On króluje. W Jego cierpieniu „zawiera się tajemnica naszego zbawienia. Narzędzie stosowane jako kara, Zbawiciel swoją mocą obrócił w szczebel, prowadzący nas do chwały”. Oto prawdziwa pociecha dla nas, którzy przypatrujemy się Jego Męce.

Stacja IX

Trzeci upadek Pana Jezusa.

To kolejny już upadek. Jakby Pan przyzwyczajał nas do tego widoku; jakby nie pozwalał nam zapomnieć, że naprawdę stał się człowiekiem, że nie udawał, ale do końca wypił kielich naszego grzechu i słabości. „Drżał więc Pan, jako jeden z nas, naszą bojaźnią, aby oblókłszy się w przyjętą od nas słabość, przyodziać naszą niestałość w swoją moc i siłę”. Będziemy upadać na naszej drodze, ale nie ustaniemy w wędrówce ku niebu. Bo jeśli On stał się uczestnikiem naszej słabości, to my jesteśmy mocni w Nim; mocni Jego miłością do nas.

Stacja X

Pan Jezus z szat obnażony.

„Zezwala tedy Pan swoim prześladowcom srożyć się nad sobą”, bo takie są reguły miłości konsekwentnej aż po śmierć. Jak pierwszy Adam, jeszcze bez grzechu, spacerował nagi po rajskim ogrodzie, tak teraz Nowy Adam, niewinny, zostaje obnażony z szat. Oto Pierworodny między wielu braćmi, od którego początek bierze nowe stworzenie. Miejsce kaźni staje się Nowym Rajem, w którym znów Bóg króluje, tyle że na razie z Krzyża. Grzeszny świat nie jest w stanie przyjąć takiego Króla; zaraz zostanie zabity.

Stacja XI

Pan Jezus przybity do krzyża.

A razem z Chrystusem ukrzyżowano dwóch łotrów. „Już samo rozstawienie krzyży przywodzi na myśl rozłączenie wszystkich ludzi, jakie w nich nastąpi po przyjściu Pana na sąd ostateczny”. W każdym z nas toczy się walka, w której zwyciężyć może jedna z dwóch postaw: złego lub dobrego łotra. Tylko jednemu z nich dana została obietnica raju, wypowiedziana „nie tyle z drzewa krzyża, co z tronu władcy!”. Ukrzyżowany jest Królem, który jednoczy w sobie miłosierdzie i sprawiedliwość.

Stacja XII

Pan Jezus umiera na krzyżu.

Takie są konsekwencje sięgnięcia przez Adama Rajskiego po owoce z drzewa dobra i zła: cierpienie i śmierć. Dlatego Ten, który wziął na siebie nasz grzech, zawisa na drzewie, którego owoców człowiek zapragnął. A jakie są owoce śmierci krzyżowej Drugiego Adama? „Drzewo dźwiga w górę to, co upadło przez drzewo. Skosztowanie żółci i octu zmywa grzech, popełniony spróbowaniem owocu zakazanego”. Ukrzyżowany wprowadza nas do raju, do Królestwa Bożego; Umarły przywraca nas do życia. „Ten sam w słabości, co w mocy; ten sam śmierci się poddaje, i ten sam śmierć pokonywa”.

Stacja XIII

Pan Jezus zostaje zdjęty z krzyża.

„On swój majestat wcielił w nasz nędzny proch człowieczy, my podnośmy się do jego wyżyny (...) A kto wieczność zdobyć pragnie, niech nie grzęźnie w doczesności!” Po to teraz razem z Maryją patrzymy na Zdjętego z krzyża, aby, gdy Zmartwychwstanie, razem z Nim powstać z martwych. On stał się człowiekiem, abyśmy my mogli stać się Synami Boga; on umarł, abyśmy my żyli; On zostanie złożony w grobie, abyśmy my powstali z grobu dawnego życia do życia nowego. Dzieło naszego odkupienia już się wykonało. Już żyjmy w Bogu.

Stacja XIV

Pan Jezus złożony do grobu.

Papież Leon Wielki wkłada w usta Ukrzyżowanego następujące słowa: „Dokonały się tajemnice mojej słabości. Czas teraz dać dowody siły! »I skłoniwszy głowę, oddał ducha« (...), ciału zaś, mającemu dnia trzeciego zmartwychwstać, pozwolił spocząć snem cichym”. W cichości serca kontemplujmy sen Pana, który po trzech dniach zostanie wzbudzony z martwych dla naszego zbawienia. Również my, dokonawszy tajemnicy słabości, znajdziemy się kiedyś razem z Nim w niebie. On dał silny tego dowód swoim Wniebowstąpieniem w ciele.

Zakończenie

Papież Leon podkreślał, że „wszystko, co Syn Boży uczynił dla zbawienia świata i czego nauczał, znamy nie tylko ze zdarzeń minionych dziejów, ale i z wpływu, wywieranego przezeń na czasy obecne”. Jeśli duchem wniknęliśmy w tajemnice naszego zbawienia, to po to, aby karmić się owocami odkupienia. Bo „uwieńczeniem zwycięstwa Chrystusowego jest to, że wszyscy w Niego wierzący, w Nim i z Nim biorą udział w triumfie”. Umarliśmy razem z Chrystusem; już teraz prowadzimy życie ukryte w Bogu (por. Kol 3,3), choć w pełni ujawni się to dopiero w przyszłości.

Tekst ukazał się w suplemencie do „Biblioteki Kaznodziejskiej” (2015) nr 1
Publikacja w serwisie Opoki za zgodą Autora



[1] Wszystkie użyte cytaty pochodzą z publikacji: Św. Leon Wielki, Mowy (Pisma Ojców Kościoła, 24), tłum. K. Tomczak, Poznań-Warszawa-Lublin 1958.



opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama