Co pozostało? Wiara. Co pozostało? Nadzieja.
Autor Listu do Hebrajczyków tak mówi w końcówce dzisiejszego czytania:
Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę.
Nie mamy dziś tego przywileju, który mieli Apostołowie, by móc widzieć, słuchać, rozmawiać, razem jeść, spać, a pewnie i na jakieś wspólne rozrywki był czas, gdy towarzyszyli Jezusowi w codziennym życiu, przez 3 lata Jego działalności. Jakiś czas po Zmartwychwstaniu przestał im się ukazywać:
A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba.
I tak jest do dzisiaj. Nie spotkamy dziś Zmartwychwstałego w Jego ludzkiej postaci ani w drodze do Emaus, ani w Wieczerniku, ani nad Jeziorem Galilejskim. Nie ukazuje się nam jako człowiek ani na drogach naszego życia, ani podczas religijnych celebracji, ani w naszych codziennych obowiązkach.
Co pozostało? Wiara. Tak, to nie jest łatwe, ale pozostała nam wiara, że Jezus, jednak z nami pozostał. Jest obecny w ludziach, których Bóg stawia na naszej drodze. Jest obecny w Kościele i w Eucharystii. Jest z nami w codzienności życia. Niczym jest wiara, która przenosi góry, wobec łaski wiary w obecność Jezusa wśród nas – Boga z nami, Emmanuela.
Co pozostało? Nadzieja. Mamy po 2 tysiącach lat niezachwianą nadzieję, że:
drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.
Boże, ostatnio coraz bardziej zdaję sobie sprawę, jak bardzo potrzebuję Twojego zbawienia. Wszystko, co wydawało mi się, że w swoim życiu zbudowałem – rozsypuje się. Może tak musi być, bym doświadczył, że jedyne zbawienie pochodzi od Ciebie. Proszę, daj mi wiarę i nadzieję.
Alleluja
Andrzej Cichoń
Rozważanie napisane na niedzielę 2. 06. 2019 r.
opr. ac/ac