Bóg się rodzi... w sercach

Jak wygląda Boże Narodzenie w więzieniu?

Radość z przyjścia Pana dzielona z najbliższymi, rodzinne spotkania, wspólne kolędowanie - to elementy nieodzownie kojarzone z przeżywaniem Bożego Narodzenia. Co wtedy, gdy w tej „układance” zabraknie... rodziny? Czy można przeżyć święta bez bliskich, jak najmniej odczuwając samotność, za to doświadczając duchowej odnowy?

Bóg się rodzi... w sercach

Święta to wyjątkowy czas, w którym brak obecności rodziny doskwiera szczególnie boleśnie. Powodów samotności może być wiele: śmierć bliskiej osoby, tysiące kilometrów, które dzielą dzieci od rodziców... Na brak kontaktu z najbliższymi można także skazać się samemu...

Zdani na siebie i pomoc innych

Jednym z najbardziej smutnych i posępnych miejsc, gdzie w czasie świąt Bożego Narodzenia człowiek szczególnie mocno przeżywa tęsknotę za bliskimi, jest więzienie. - Dlatego chcemy wyjść naprzeciw osadzonym, pokazać, że mimo smutku, oddzielenia od rodziny Bóg przychodzi, Bóg się rodzi, daje nadzieję, pokój, moc życia, radość - zwraca uwagę ks. dr Mateusz Czubak, kapelan Zakładu Karnego w Siedlcach.

Mimo przygnębienia spowodowanego rozłąką z rodziną więźniowie chcą poczuć atmosferę świąt. - Przygotowaliśmy wiele inicjatyw. Jedną z nich była „Pocztówka z paki” - mówi kapelan. - Przez dwa dni więźniowie ręcznie wykonywali pocztówki bożonarodzeniowe, które rozesłali do swoich bliskich - wyjaśnia inicjator akcji. W celach zaś pojawiły się gwiazdki i choinki zrobione z papieru.

Tym, co dla więźniów jest bardzo ważne, bo daje nadzieję, są widzenia. - Wielu osadzonych w tym szczególnym czasie spotka się ze swoimi rodzinami czy też skontaktuje się z nimi telefonicznie, wielu z nich wysłało kartki z życzeniami, więc spodziewają się odwiedzin czy upominków - podkreśla ks. M. Czubak. Zdaje sobie jednak sprawę, że wśród więźniów są i tacy, z którymi nikt z bliskich nie będzie chciał się spotkać. - Część osadzonych jest bardzo biedna. Odwróciła się od nich rodzina, są zdani na siebie i pomoc innych - przyznaje kapelan, któremu, po uzyskaniu odpowiednich pozwoleń od dyrekcji ZK, udało się zorganizować kilkanaście paczek świątecznych. W pomoc włączyła się Caritas Diecezji Siedleckiej, parafialny zespół Caritas z parafii św. Jana Pawła II w Siedlcach oraz katechetka Barbara Wysokińska wraz ze znajomymi z Białej Podlaskiej.

Wielu osadzonych - co cieszy więziennego kapelana - przygotowywało się do świąt Bożego Narodzenia również od strony duchowej. - Prowadziłem rekolekcje adwentowe, które przebiegały pod hasłem „Jak być wolnym w więzieniu”. Rozpoczęła się także duchowa adopcja więźnia, której podjęły się siostry tereski oraz osoby z apostolatu więziennego - opowiada ks. M. Czubak.

Kapelan przed świętami odwiedził także więzienne cele. - Rozmawiałem z osadzonymi, roznosiłem opłatki. Wielu więźniów skorzystało z sakramentu pokuty i pojednania, chciało przeżyć święta w sposób duchowy, pojednać się z Bogiem, czasem po wielu latach życia bez Niego, by móc cieszyć się, że Chrystus się narodził, nie tylko w kaplicy więziennej w czasie Eucharystii, ale też w ich sercach - wyjaśnia kapłan.

Więźniowie oddają pokłon

Poświęcona przed kilkoma miesiącami więzienna kaplica pw. Dobrego Łotra będzie najważniejszym miejscem, w którym - tak jak w każdą sobotę i niedzielę - podczas świąt zgromadzą się więźniowie, by uczestniczyć w Eucharystii. Stanie w niej szopka przygotowywana już od kilku miesięcy przez jednego z osadzonych. - Ma ona bardzo symboliczną wymowę, bo oprócz pasterzy znajdują się w niej więźniowie, którzy przybywają oddać pokłon Dziecięciu - opisuje ks. M. Czubak, który przyglądał się powstawaniu szopki. - To jest właśnie tajemnica Bożego Narodzenia - pierwszymi, którzy rozpoznają Mesjasza, są pasterze. Pierwsi otrzymali radosną nowinę od aniołów i zostawili swoje stada. Byli to ludzie, którzy znajdowali się na marginesie społecznym tamtejszego świata. Myślę, że ta szopka, gdzie obok pasterzy są więźniowie, jest bardzo sugestywna, bo, to właśnie ci, którzy są na marginesie społeczeństwa, w jakimś sensie wykluczeni, zamknięci, jako pierwsi chcą rozpoznać Mesjasza, który się rodzi w tę noc Bożego Narodzenia i chcą doświadczyć Jego miłości, pokoju, chcą wyzwolić się od leku, poczucia winy, by móc zacząć nowe życie z Bogiem, a także odbudować komunię z drugim człowiekiem - tłumaczy kapelan.

Po uroczystej Eucharystii, która odbędzie się w niedzielę, 25 grudnia, więźniowie podzielą się opłatkiem i złożą sobie życzenia. - Co będę chciał przekazać swoim podopiecznym? Przede wszystkim, że są podobni do tych pasterzy z Betlejem - zdradza kapłan. I każe zwrócić uwagę na zapędzony współczesny świat, w którym święta przybierają konsumpcyjny charakter. - Więzienie to takie miejsce, gdzie są bardzo ograniczone możliwości robienia zakupów czy przygotowania potraw. Mamy za to szansę, aby w tej biedzie, ubóstwie, ciszy, samotności spotkać Boga, który nie narodził się w pałacu Heroda, tylko w ubogiej stajni, i może też narodzić się w ubogiej celi - zauważa ks. M. Czubak. - Więźniom będę życzył, aby rozpoznali narodzonego Zbawiciela, żeby odpowiedzieli na Jego miłość, przyjęli Go, żeby w ich sercach, a także celach znalazł miejsce, gdzie może się narodzić i dobrze czuć, żeby odczuli bliskość Boga, doświadczyli Jego obecności, oddali Mu pokłon jak pasterze, mędrcy ze Wschodu, rozpoznali światło betlejemskie i Tego, który przychodzi, żeby nas zbawić - podkreśla kapelan.

I dodaje, że przez cały okres świąt będzie modlił się z osadzonymi. - To będzie dla mnie mocne doświadczenie: świętować Boże Narodzenie w więzieniu. Można wtedy przeżyć całą prawdę o przyjściu Boga na świat i jego znaczeniu dla nas. Syn Boży nie przychodzi do naszego życia, by za pomocą jakiejś czarodziejskiej różdżki usunąć z niego wszystkie problemy. On w nie wchodzi, bierze je na siebie. Staje się Więźniem z więźniami, Ubogim z ubogimi, Zdradzonym ze zdradzonymi, Zabitym z zabijanymi. Jest Emmanuelem, Bogiem z nami w samym środku naszych trosk i problemów. Jego bliskość i miłość wszystko zmienia. Dlatego cieszy mnie, że wielu moich braci osadzonych pragnie otworzyć swoje serce dla przychodzącego Zbawiciela, korzystając z sakramentu pokuty i pojednania oraz uczestnicząc w Mszy św. Wielu z nich chce się ze mną spotkać, porozmawiać, pomodlić. Chcą korzystać z Bożej łaski - to jest dla mnie największa radość - podkreśla ks. Czubak.

W ubogim widzieć Chrystusa

Z obecności najbliższych przy wigilijnym stole nie będzie dane cieszyć się wielu samotnym, ubogim i bezdomnym. Ale w ten szczególny czas nie muszą być sami. - Chcemy, aby te osoby wiedziały, że ktoś jest obok nich, że Kościół o nich pamięta, że nie są opuszczone - podkreśla ks. Marek Bieńkowski, dyrektor Caritas Diecezji Siedleckiej, która organizuje dwa spotkania wigilijne: 23 grudnia w Siedlcach i 24 grudnia w Białej Podlaskiej.

- Przede wszystkim jako organizacja katolicka działamy w duchu nauczania Jezusa Chrystusa, który mówi piękne słowa: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, mnieście uczynili”. Jako chrześcijanie ciągle musimy pamiętać o uczynkach miłosiernych co do ciała i co do duszy. W ubogim człowieku widzimy Chrystusa - zwraca uwagę ks. M. Bieńkowski.

Kapłan zgadza się z tym, że święta to czas, w którym ludzie najbardziej odczuwają samotność. - Wiem to z doświadczenia. Kiedy chodzę po kolędzie, spotykam osoby samotne. Przyznają, że przed kolacją wigilijną czekają na tych, którzy o nich zapomnieli, o tych, którzy zapomnieli o swojej mamie, tacie albo są daleko i trudno im przyjechać - przyznaje ks. dyrektor. I podkreśla, że organizowane przez Caritas spotkania wigilijne są po to, aby ich uczestnicy poczuli się jak w rodzinie. - Może nie tej związanej więzami pokoleniowymi, ale w rodzinie jako wspólnocie. Żeby chociaż przez chwilę, zwłaszcza w okresie Bożego Narodzenia, nie czuli się samotni jak „Dziewczynka z zapałkami” - stwierdza ks. M. Bieńkowski.

Podopiecznym dyrektor Caritas Diecezji Siedleckiej będzie życzył, aby kolejny rok - mimo różnych napięć na świecie i w Polsce, których jesteśmy świadkami - był czasem wewnętrznego spokoju. - Będę mówił, aby zawierzyli ten czas Panu Bogu. Tym, którzy borykają się z problemami, będę życzył, aby z tych trudności się podnosili, nie sami, ale razem z ludźmi. A przede wszystkim - siły i głębokiej wiary - wylicza.

I na koniec uwrażliwia: - W okresie Bożego Narodzenia warto też pamiętać o tych, którzy są najbliżej nas, o sąsiadach. Może wśród nich jest osoba samotna... Zaprośmy ją do siebie na wigilijną kolację...

KO
Echo Katolickie 51/2016

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama