Istotne informacje duszpasterskie na temat sakramentu chrztu
Praktyka duszpasterska, w odróżnieniu od wykładanej w seminarium teorii, ma różne oblicza. Życie niesie ze sobą także sytuacje, które za nic nie przystają do teoretycznych założeń.
Trzeba wówczas manewrować między słusznymi zasadami teologicznymi a oczekiwaniami ludzi, którzy najczęściej nie mają zbyt dużego pojęcia ani zrozumienia dla teologii. Argumenty księdza ich nie przekonują, bo często chodzi im tylko o wyprowadzenie dziecka na spacer, co - jak powszechnie wiadomo - można bezpiecznie zrobić dopiero po chrzcie albo o to, „co sobie ludzie pomyślą". Ekonomia zbawienia i wszczepienie w Kościół w takich sytuacjach schodzą, niestety, na drugi plan.
Zacznę od kontrowersyjnej i zarazem bardzo życiowej kwestii: czy ksiądz lub szerzej - Kościół, ma obowiązek ochrzcić każde dziecko, które rodzice przyniosą do chrztu? Czy ksiądz ma prawo odmówić? Być może zetknęliśmy się kiedyś osobiście z taką sytuacją, albo słyszeliśmy o niej od znajomych, i oburzyło nas postępowanie kapłana. Pytanie, czy słusznie? Może zatem spróbujmy zrozumieć punkt widzenia Kościoła.
Na pewno w takich okolicznościach nikt nie chce krzywdzić dziecka i odmawiać mu udzielenia tego sakramentu na złość, by odegrać się na rodzicach albo ich szantażować. Powodem ewentualnej odmowy jest jedynie godność, istota i natura działania samego sakramentu. Sakrament ten do swej owocności wymaga, by udzielać go w atmosferze wiary. Chrzest wymaga pewnej otoczki, środowiska, w którym jego owoce będą mogły rozwijać się i dojrzewać. Chrztu nie można sprowadzać tylko do formalności: wpisu do ksiąg parafialnych, sprawdzenia kartek od spowiedzi i udziału w obrzędach. Jest to co prawda istotny element sakramentu, ale na tym jego działanie się nie wyczerpuje.
Od samego początku chrzest był nierozerwalnie związany z wiarą. Gdy w pierwszych wiekach udzielano go dorosłym, nie było problemu: najpierw kandydat do chrztu (katechumen) musiał przejść roczny etap gruntownego przygotowania, katechezy, skrutiniów, czyli specjalnych egzaminów, w czasie których sprawdzano jego motywację i wewnętrzną dojrzałość. Badano też opinie i rekomendacje ze strony wspólnoty Kościoła. I dopiero gdy katechumen przeszedł pomyślnie wszystkie próby, mógł w czasie liturgii Wigilii Paschalnej uroczyście przyjąć chrzest wobec całej społeczności lokalnego Kościoła. Był to akt, do którego podchodziło się z wielkim poczuciem odpowiedzialności: zarówno osobistej, jak i wspólnotowej.
Później okoliczności chrztu się zmieniły: zaczęto chrzcić małe dzieci, niemowlęta. W tej sytuacji oczywiście świadoma decyzja i dojrzałość wiary dziecka była nieosiągalna, ale wtedy w imieniu dziecka decyzję tę podejmowali rodzice i zobowiązywali się wobec całej wspólnoty Kościoła, że wychowają dziecko w wierze i doprowadzą je do dojrzałości chrześcijańskiej. Owo kształtowanie wiary jest wtedy koniecznym dopełnieniem łaski sakramentalnej i warunkiem jej owocności.
Ta praktyka utrwaliła się w Kościele do dziś. Kościół udzielając chrztu maleńkim dzieciom, ufa rodzicom, że wywiążą się z tego zadania i przekażą im - i własnym przykładem, i w procesie wychowania - główne zręby chrześcijaństwa. Bez tych zobowiązań i choćby minimalnych gwarancji Kościół nie może chrzcić, albowiem w takim przypadku chrzest byłby pozbawiony swego istotnego elementu - wiary. A przecież, podobnie jak i pozostałe sakramenty, może być udzielany tylko w duchu wiary.
Niestety, niekiedy rodzice nie prezentują nawet szczątkowej wiary i nie mogą dać żadnych gwarancji, że zdołają swoje dziecko wychować po katolicku. Wtedy ksiądz ma prawo stawiać pewne warunki, a gdy nie zostaną przyjęte, ma wręcz obowiązek odłożyć chrzest na później. I dlatego zamiast się obrażać na księdza i szantażować groźbą odejścia z Kościoła, lepiej się zastanowić, czy rzeczywiście w tym Kościele jesteśmy jeszcze obecni. Jeśli uczciwie możemy powiedzieć, że tak - jest to argument za chrztem i prawdopodobnie zaakceptujemy wszelkie wymagania i zobowiązania związane z tym sakramentem.
Drugi praktyczny problem, z jakim mamy najczęściej do czynienia przy okazji chrztu, to wybór rodziców chrzestnych. Nierzadko można odnieść wrażenie, że nie bardzo wiemy, czym się w tym wyborze kierować. Albo przeciwnie: że zbyt dobrze wiemy, tylko że kryteria naszego wyboru są dokładnie nie takie jak powinny. Innymi słowy: nie mają nic wspólnego z wiarą, za to wiele z czysto światową „pozycją", prestiżem i statusem materialnym.
Kodeks prawa kanonicznego zwraca uwagę na kilka podstawowych spraw, o których zawsze warto pamiętać. Przede wszystkim do przyjęcia zadania chrzestnego wymagane są odpowiednie przymioty: ukończenie szesnastu lat, bycie katolikiem, przyjęcie sakramentu Eucharystii i bierzmowania oraz prowadzenie życia zgodnego z wiarą i odpowiadającego funkcji chrzestnego.
Zasadność tych warunków nie powinna nasuwać żadnych zastrzeżeń ani wątpliwości, a jednak nieraz jesteśmy skłonni je lekceważyć. Dajemy temu często wyraz przy okazji pobierania lub sprawdzania zaświadczenia od ks. proboszcza o tym, że dana osoba może pełnić funkcję chrzestnego. Ktoś oburzał się kiedyś, komu i do czego potrzebny jest ten „papier",że to jakiś nieuzasadniony wymóg czy wymysł księdza.
Najpierw - dla pobudzenia wyobraźni - postawmy sobie pytanie: czy zgodzilibyśmy się poddać operacji lekarzowi, o którym wiemy, że nie ma żadnego dyplomu ani dokumentu poświadczającego ukończenie studiów medycznych? Albo czy pozwolilibyśmy, by w szkole nasze dzieci uczyła nauczycielka bez wymaganych kwalifikacji? Jeśli powiemy, że nie ma tu znaczenia „papier", lecz faktyczny talent pedagogiczny (czy chirurgiczny także?), to w takim razie, jak mielibyśmy przekonać się o tym talencie? Jeszcze jeden przykład: czy pozwolilibyśmy, by nasze dziecko dowozi! do szkoły kierowca szkolnego autobusu bez prawa jazdy ani stosownych badań lekarskich, ale za to uważający się za dobrego kierowcę? Czy taka subiektywna opinia o sobie wystarczy?
W takim razie dlaczego sprawa tak istotna, jak wychowanie kogoś w wierze, miałaby być mniej ważna? Czy w tej dziedzinie tolerowalibyśmy nieodpowiedzialność czy brak kompetencji? Odpowiedź na to pytanie pokaże nam, ile jest warta dla nas wiara: czy jest dla nas czymś realnym i ważnym w życiu, czy to tylko formalność.
Wymogi Kościoła odnośnie do rodziców chrzestnych są bardzo konkretne i wymierne. Jedynie kryterium i wymóg „życia zgodnego z wiarą i odpowiadającego funkcji chrzestnego" może nasuwać pewne trudności i wątpliwości. Dlatego ksiądz wydający takie zaświadczenie powinien zapytać o sprawę modlitwy, uczestnictwa w coniedzielnej Eucharystii, o stosunek do zasad wiary i moralności chrześcijańskiej, o zdolność do wzięcia odpowiedzialności za chrześcijańskie wychowanie itp. Bez tych kwalifikacji trudno byłoby wypełniać obowiązki rodzica chrzestnego, podobnie jak bez znajomości przepisów ruchu, bez dobrego wzroku i zdania odpowiednich egzaminów trudno byłoby bezpiecznie prowadzić autobus wypełniony ludźmi.
Ale odpowiedzialność za dobór i predyspozycje chrzestnych to nie jest głównie sprawa księdza. Dopilnowanie tych kwestii leży najbardziej w gestii rodziców, a potem samego dziecka. To rodzice powinni być roztropni podczas dokonywania wyboru chrzestnych. Od tego bowiem będzie zależało bardzo wiele. Zadaniem chrzestnego jest nie tylko dawanie prezentów materialnych, ale przede wszystkim darów duchowych. Dopóki dziecko samo nie zacznie się modlić czy chodzić do kościoła, w jego imieniu mają te praktyki podjąć rodzice chrzestni. Mają orędować za nim przed Bogiem, otaczać je swoją modlitwą i miłością. A to będzie możliwe tylko wtedy, gdy sami będą ludźmi głębokiej wiary i modlitwy.
Zaświadczenie dla rodziców chrzestnych może być niekiedy mało miarodajne czy mało obiektywne, gdyż trudno jest określić słowami rzeczywistość tak złożoną, jak postawa wiary czy choćby „praktykowania". Dlatego to rodzice w pierwszym rzędzie powinni dokonać starannego wyboru kandydata na chrzestnego, i to nie pod kontem zasobności konta czy „ustawienia się" w życiu, lecz właśnie wiary i jej autentycznego praktykowania. Jako ksiądz wydający takie zaświadczenia wiem, że te ostatnie kryteria nieraz ustępują pierwszemu i osoba kandydująca do funkcji chrzestnego nie spełnia podstawowych warunków. Ale wtedy obowiązkiem kapłana jest powiedzieć „nie" i nie dopuścić, by takiej funkcji podjął się ktoś, kto nie jest zdolny się z niej wywiązać.
Potrzeba zaangażowania
Problem rodziców chrzestnych i w ogóle chrztu polega chyba na tym, że często traktujemy ten sakrament jedynie jako formalność, jako rejestrację w urzędzie kościelnym, wpis do „papierów" i na poły magiczny obrzęd, który w razie czego - nie daj Boże! - zagwarantuje dziecku, że „pójdzie do nieba". Jest to niedopuszczalne uproszczenie i zubożenie rzeczywistości, jaka kryje się w sakramencie chrztu świętego. Chrzest nie działa
w sposób automatyczny i niezależny od naszego zaangażowania i współpracy. I chociaż sama ważność i skuteczność sakramentu jest zagwarantowana przez Boga, a nie przez człowieka i jego ewentualne kwalifikacje, to jednak godziwość i owocność chrztu jest zależna od ludzi. I powinniśmy zrobić wszystko, by dla dobra dziecka znaleźć takich chrzestnych, którzy należycie się z tej ważnej roli wywiążą.
Musimy pamiętać, że chrzest i zgodne z nim wychowanie zadecydują o wierze dziecka, o jego życiu chrześcijańskim, a ostatecznie o zbawieniu.
I dlatego powinniśmy czynić wszystko, by zapewnić dziecku te elementy, stworzyć mu atmosferę do rozwoju wiary. I skoro tak bardzo troszczymy się o zapewnienie mu odpowiednich warunków do zdrowego rozwoju, wzrostu, edukacji, o potrzebne witaminy, kalorie, mieszkanie, ubranie i tym podobne, to w analogiczny sposób powinniśmy zatroszczyć się o jego odpowiedni rozwój duchowy. A w tej dziedzinie chrzestni mają do odegrania bardzo ważną rolę. Szkoda, gdyby to miało nie mieć dla nas większego znaczenia. ■
Kan. 872. Przyjmujący chrzest powinien mieć, jeśli to możliwe, chrzestnego. Ma on dorosłemu towarzyszyć w chrześcijańskim wtajemniczeniu, a dziecko wraz z rodzicami przedstawiać do chrztu oraz pomagać, żeby ochrzczony prowadził życie chrześcijańskie odpowiadające przyjętemu sakramentowi i wypełniał wiernie złączone z nim obowiązki. Kan. 874. § 1. Do przyjęcia zadania chrzestnego może być dopuszczony ten, kto: 1 ° jest wyznaczony przez przyjmującego chrzest albo przez jego rodziców, albo przez tego, kto ich zastępuje, a gdy tych nie ma, przez proboszcza lub szafarza chrztu, i posiada wymagane do tego kwalifikacje oraz intencję pełnienia tego zadania; 2° ukończył szesnaście lat, chyba że biskup diecezjalny określił inny wiek albo proboszcz lub szafarz jest zdania, że słuszna przyczyna zaleca dopuszczenie wyjątku; 3° jest katolikiem, bierzmowanym i przyjął już sakrament Najświętszej Eucharystii oraz prowadzi życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić; 4° jest wolny od jakiejkolwiek kary kanonicznej, zgodnie z prawem wymierzonej lub deklarowanej;
5° nie jest ojcem lub matką przyjmującego chrzest.
§ 2. Ochrzczony, należący do niekatolickiej wspólnoty kościelnej, może być dopuszczony tylko razem z chrzestnym katolikiem i to jedynie jako świadek chrztu.
Symbole liturgii chrzcielnej
Znak krzyża na czole dziecka - gest starożytny, według św. Augustyna dawał katechumenowi prawo do tytułu chrześcijanina; czyniony na początku celebracji wyciska pieczęć Chrystusa na mającym do Niego należeć i oznacza łaskę odkupienia, jaką nabył On dla każdego człowieka.
Woda chrzcielna - obmycie wodą i towarzyszące mu słowa formuły chrzcielnej: „N., ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego", stanowią tzw. materię i formę tego sakramentu. Poprzez tę czynność dziecko zostaje zanurzone w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, dzięki czemu jest oczyszczone od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego i osobistego i staje się przybranym dzieckiem Boga. W starożytności chrześcijańskiej udzielano chrztu przez trzykrotne zanurzenie i wynurzenie ze źródła chrzcielnego. Zanurzenie w wodzie oznaczało śmierć dla grzechu, a wynurzenie z wody było znakiem narodzin do nowego życia dziecka Bożego. Woda chrzcielna nabiera nadprzyrodzonej mocy dzięki modlitwie poświęcenia. W najważniejszej części tej modlitwy kapłan zwraca się do Boga tymi słowami: „Prosimy Cię, Panie, niech przez Twojego Syna zstąpi na tę wodę moc Ducha Świętego, aby wszyscy, przez chrzest pogrzebani razem z Chrystusem w śmierci, z Nim też powstali do nowego życia".
Krzyżmo - olej z oliwek zmieszany z balsamem, poświęcony przez biskupa w Wielki Czwartek, używany przy udzielaniu sakramentów chrztu, bierzmowania i święceń kapłańskich; namaszczenie krzyżmem jest znakiem włączenia do ludu Bożego i uczestniczenia w królewskim kapłaństwie Chrystusa, upodabnia ochrzczonego do Chrystusa (namaszczonego Duchem Świętym), pozwala mu być uczestnikiem namaszczenia królów, proroków i kapłanów Starego Testamentu, czyni go członkiem ludu królewskiego i kapłańskiego.
Świeca chrzcielna — oznacza, że ochrzczony został oświecony przez Chrystusa i sam staje się światłością wobec świata. Ojciec dziecka zapala ją od świecy paschalnej; jest wezwaniem dla rodziców i rodziców chrzestnych, by podtrzymywali światło wiary w życiu dziecka.
Nałożenie białej szaty - ukazuje, że ochrzczony „przyoblekł się w Chrystusa" (Ga 3, 27) i zmartwychwstał z Chrystu sem; symbolizuje godność dziecka Bożego, można na niej zamieścić imię dziecka i datę jego chrztu.
Oprac. MS
opr. mg/mg