4maj

Znajomy podesłał mi link do tekstu Magdaleny Czyż zatytułowanego „Biskupi słusznie kalkulują. Społeczeństwo nie dojrzało do wykurzenia hierarchów z ich pałaców” (Gazeta Wyborcza). O rzeczywistym Kościele niewiele się z niego dowiemy. To raczej katofobiczna agitka miejscami zawoalowana niby-troską o kondycję Kościoła – pisze felietonista Opoki o. Dariusz Kowalczyk SJ.

Punktem wyjścia rozważań pani Czyż są ostatnie dane CBOS-u, z których wynika, że 44 procent Polaków ocenia Kościół pozytywnie, a 45 procent negatywnie. Autorka wyciąga z tych danych następujące wnioski:

„Szala po raz pierwszy przechyliła się na niekorzyść Kościoła, chociaż tendencja spadkowa utrzymywała się już od dekady. […] Przez wszystkie te lata hierarchowie nie zwracali uwagi na tę tendencję. Nie powinno się mieć złudzeń, że zwrócą na nią uwagę teraz. […] Byle dożyć do końca w wygodnych, eleganckich pałacach. I chyba słusznie kalkulują, bo nawet jeśli tempo spadkowe się utrzyma, to trzeba będzie czekać kolejną dekadę, żeby liczba pozytywnie oceniających Kościół spadła poniżej 30 proc. A nawet wtedy liczba oceniających pozytywnie może okazać zbyt duża, aby społeczeństwo dojrzało do wykurzenia hierarchów z ich pałaców i przekazania ich nareszcie na cele społeczne, zgodne z tym, czego Kościół naucza. Chyba dopiero wtedy, gdy hierarchowie zostaną zmuszeni do mieszkania w 40-metrowych kawalerkach, bez szpaleru gospoś, ogrodników i kogo tam jeszcze sobie zażyczą, zaczną myśleć konstruktywnie o swojej wspólnocie wyznaniowej”.

Cóż powiedzieć o tego rodzaju wywodach, których kwintesencją jest żal, że wierni jeszcze nie chcą wywozić biskupów na taczkach do małych kawalerek? Dużo w tym złych emocji, ale mało sensu. Nie wiem, na czym Czyż opiera swój osąd, że hierarchowie nie zwracali i dalej nie chcą zwracać uwagi na tendencję odchodzenia ludzi od Kościoła. Od lat jest to temat podejmowany na różnych szczeblach życia kościelnego, poczynając od Konferencji Episkopatu. Inna sprawa, że nie ma tutaj jakiejś złotej recepty, co swego czasu celnie wyraził Jan Paweł II. W liście „Novo millennio ineunte” Papież napisał: „Nie ulegajmy bynajmniej naiwnemu przekonaniu, że można znaleźć jakąś magiczną formułę, która pozwoli rozwiązać wielkie problemy naszej epoki. Nie, nie zbawi nas żadna formuła, ale konkretna Osoba, oraz pewność, jaką Ona nas napełnia: Ja jestem z wami!”. Biskupi nie ulegają „naiwnemu przekonaniu”, ale to nie znaczy, że nic nie robią. Kalendarz mają raczej wypełniony różnymi spotkaniami, naradami, konferencjami, liturgiami, a jeszcze – daj Bóg! – znajdują czas na osobistą modlitwę. Że mogliby lepiej, mądrzej… Pewno tak! Wszak każdy człowiek w jakiejś mierze mógłby lepiej i mądrzej. Pani Magdalena Czyż także…

Przyznam, że nie rozumiem tego zacietrzewienia, by wykurzyć biskupów z pałaców. Wszak to nie jest ich prywatna własność. Nie zabiorą pałaców do grobu, ani nie rozparcelują ich w testamencie rodzinie. To często dziedzictwo wielu wieków. W imię czego mielibyśmy wykurzać arcybiskupa Warszawy z Pałacu Borchów, który od 1843 roku jest siedzibą arcybiskupów warszawskich? Niejednokrotnie, tak jak tysiące innych ludzi, gościłem w tym pałacu. Dlaczego arcybiskup miałby się przenieść do kawalerki, a pałac oddać? Komu oddać? Na co? Na to, by prezydent Trzaskowski zrobił w nim hostel LGBTQplus? Albo na biura posła Nitrasa i ministra Sienkiewicza?

Pani Czyż marzy, by wykurzać biskupów do kawalerek. To może marzy też, by wykurzyć papieża z Watykanu do jakiegoś skromnego apartamentu w rzymskiej dzielnicy EUR? A co z Watykanem z bazyliką św. Piotra na czele? Można by go sprzedać bogatym szejkom. Albo panu Sorosowi, miliarderowi, który chce uchodzić za wielkiego dobroczyńcę ludzkości. Albo jakiejś zacnej rodzinie, na przykład rodzinie Rothschildów. Tylko czy wtedy świat, a w nim Kościół, byłby lepszy? Z całą pewnością nie!

Ludzie o poglądach liberalno-lewicowych zdają się uważać, że Kościół powinien reagować na zmniejszanie się liczby wiernych przeprowadzeniem reform w duchu właśnie liberalno-lewicowych. Nie czepiać się aborcji, przyjąć ideologię gender/LGBTQplus, zajmować się walką z tzw. globalnym ociepleniem oraz przyjmowaniem wszędzie nielegalnych emigrantów. W rzeczywistości jest to droga do zredukowania Kościoła do jakiejś „zielonej” lub LGBT-owskiej NGO. Wobec takich postulatów nasuwa się pytanie: Cynizm czy głupota?

W ewangelii Jana czytamy, jak to niektórzy, słuchając nauk Jezusa, stwierdzili: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać” (6,60). Potem ewangelista stwierdza: „Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już  z Nim nie chodziło” (6,66). A kiedy Jezus został aresztowany, lud wrzeszczał, by Go ukrzyżować, a ułaskawić Barabasza. Cóż z tego wynika? Ano to, że nie jest najważniejszym kryterium kondycji Kościoła to, jaki procent ludzi w jakimś sondażu ocenia Kościół pozytywnie lub negatywnie.

Rewolucja francuska i rewolucja bolszewicka wykurzały hierarchów z pałaców. Zawsze w imię ludu i powszechnej szczęśliwości. A diabeł rechotał zadowolony. Dziś mamy rewolucję lewicowo-liberalną, w białych rękawiczkach, ale tym bardziej ogłupiałą i zakłamaną. Po raz kolejny sprawdzają się słowa Jezusa: „Będziecie w nienawiści u wszystkich narodów z powodu mego imienia” (Mt 24,9).

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama