Rzym wita już pielgrzymów!

Wywiad specjalnie dla czytelników naszego portalu. Prosto z Rzymu - o przygotowaniach do beatyfikacji Jana Pawła II

Rozmowa z Czesławem Wasilewskim SJ, studentem Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie.

Rzym wita już pielgrzymów!

zdjęcie: Czesław Wasilewski SJ

Agnieszka Ścibik, OPOKA: Do beatyfikacji Jana Pawła II pozostały 3 dni… W samym Rzymie teraz nerwowość czy spokój?

Czesław Wasilewski SJ: Powiedziałbym, że w samym mieście jest spokój. Przez ostatnie dni widać bardzo wielu turystów i pielgrzymów, co jednak łączy się z okresem świąt. Tak naprawdę nikt, z burmistrzem Rzymu na czele, nie wie, ilu pielgrzymów przybędzie, dlatego ożywione dyskusje są prowadzone szczególnie na temat ilości pątników. Sami Rzymianie trwają w swoim typowo śródziemnomorskim stanie "niemartwienia się na zapas". Obrazowo można to ująć tak: kilka dni temu Rzym świętował swoje 2764. urodziny. Gdy się ma taki wiek, niewiele spraw może wprowadzić w stan nerwowości. Oczywiście beatyfikacja Jana Pawła II będzie jednym z wydarzeń, które zapiszą się na kartach historii Wiecznego Miasta i wszyscy są tego świadomi.

AŚ: Jak miasto przygotowuje się na przyjęcie tak dużej ilości osób?

Czesław Wasilewski SJ: Od wielu tygodni można było usłyszeć o różnych rozwiązaniach praktycznych władz miasta. Nadchodzący weekend to, obok beatyfikacji Jana Pawła II, także olbrzymi koncert na placu przy bazylice św. Jana na Lateranie z okazji święta pracy. Dlatego też zaplanowano sporo udogodnień dla napływających grup pielgrzymów i turystów. Wśród konkretnych rozwiązań wystarczy wspomnieć o bardzo wielu dodatkowych punktach informacji, gdzie często będzie można znaleźć osobę mówiącą po polsku, a także o znacznym zwiększeniu ilości środków transportu publicznego, nadzwyczajnym zezwoleniu na otwarcie sklepów w tym dniu, czy znacznym ograniczeniu możliwości poruszania się w centrum prywatnymi samochodami. Wszystkie wymienione udogodnienia są bardzo rzadko stosowane - tylko w sytuacjach nadzwyczajnych. Jednocześnie na niektórych placach pojawiły się kilka dni temu telebimy, na których wyświetlane są ważne momenty pontyfikatu Jana Pawła II. Daje się wyczuć wyjątkową atmosferę, ale jednocześnie miasto cały czas funkcjonuje swoim normalnym życiem…

AŚ: Co jest ważne, a co najważniejsze w zbliżających się dniach?

Czesław Wasilewski SJ: Dla tych, którzy wybierają się do Rzymu, z pewnością istotne jest to, aby dobrze zaplanowali sobie te dni od strony praktycznej. Może się pojawić pokusa wykorzystania na 100 % czasu i obok uroczystości beatyfikacyjnych, wielu pewnie będzie się starało zobaczyć jak najwięcej… Osobiście odradzam zwiedzanie "za wszelką cenę". Jeśli ktoś tu jedzie z motywów religijnych, może lepiej niech na nich się skupi i jeśli jednocześnie uda się coś jeszcze zwiedzić, to dobrze, ale chyba nie to jest najważniejsze. Na marginesie mówiąc, jeśli rzeczywiście przybędzie około miliona osób, zwiedzanie może się okazać bardzo nieprzyjemne.

W czasie samych uroczystości warto nie zapomnieć, że dla dobrego uczestnictwa w tym wydarzeniu najważniejsza jest nasza wiara. Jeśli ktoś znajdzie się dość daleko od placu, także tam może w sposób duchowy przeżyć te chwile, patrząc na ekran telebimu, a niekoniecznie przedzierając się o kolejne kilka czy kilkadziesiąt metrów bliżej.

Natomiast chciałabym też podkreślić, że jeśli ktoś zostaje w swoim domu w tym czasie, to może warto wesprzeć swoją obecnością lokalne inicjatywy związane z wyniesieniem Jana Pawła II na ołtarze. Z pewnością jest to jakaś szansa na duchowe przebudzenie. Może to będzie dzień, w którym ktoś zrozumie, doświadczy wstawiennictwa nowego błogosławionego, a przez niego zbliży się do Boga? Nasza obecność w takich momentach jest też świadectwem dla innych.

AŚ: A jak sami Włosi przeżywają fakt beatyfikacji Jana Pawła II?

Czesław Wasilewski SJ: Włosi są bardzo religijni, choć mają swój własny sposób przeżywania wiary. Kult świętych jest dla nich bardzo istotny. Praktycznie każda miejscowość ma tutaj swojego świętego, którego wspomina się bardzo uroczyście i barwnie. Jan Paweł II z pewnością jest dla nich ważny i stanie się jednym z bardziej znanych świętych, ale mają oni świadomość, że należy on do całego Kościoła. Dlatego nie ma tu absolutnie żadnej tendencji do traktowania go jako ich własnego świętego. W kontekście samej beatyfikacji odnoszę wrażenie, że Włosi nie myślą zbytnio o sobie i uważają za najważniejsze to, aby ludzie z innych krajów mogli tu przyjechać i przeżyć możliwie najlepiej ten czas.

AŚ: A teraz proszę o chwilę świadectwa… Może jakieś osobiste wspomnienia związane z przyszłym błogosławionym? Osobiste przygotowania...?

Czesław Wasilewski SJ: Jana Pawła II znam właściwie przede wszystkim z jego dokumentów. Teoretycznie należę do pokolenia JP2. Urodziłem się już za czasów jego pontyfikatu i śledziłem trochę jego podróże apostolskie, szczególnie te do Polski. Kiedy już byłem w zakonie, zdecydowanie bardziej zrozumiałem wielkość i świętość tego człowieka, ale nigdy nie widziałem go na własne oczy na żywo... Najbardziej emocjonalne były chwile kiedy umierał. Mieszkałem wtedy w Krakowie. Tych dni nigdy nie zapomnę. Właściwie wtedy widząc naprawdę co się działo, przeżyłem coś, co nazwałbym osobistym spotkaniem z papieżem jako z osobą. Widząc łzy w oczach ludzi, zacząłem sam doświadczać, że Jan Paweł II to nie tylko wielki myśliciel, wielki papież, ale że to też normalny człowiek, który zmagał się ze słabością, który umiera... Tym samym stał się dla mnie kimś dużo bliższym. Kimś kto mnie inspirował i inspiruje do tego, by żyć w pełni, czyli do bycia świętym.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Czesław Wasilewski, ur. 1984 r., jezuita, student Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama