Chrystus przyspieszający

O Chrystusie Zmartwychwstałym

Kiedy czytamy opis Męki zaskakuje nas, że różne jej elementy są jakby odwrotnością tego, co było do tej pory. Do tej pory Chrystus chodził, działał, mówił, nauczał. Teraz nie chodzi, nie działa, nic nie mówi. Z Piłatem nie chce rozmawiać, do Heroda się nie odzywa. Jest sąd, droga krzyżowa, przybicie do krzyża. Jest wprawdzie siedem słów na Krzyżu (siedem słów, jakaś pełnia), ale nie jest to nauczanie jak dawniej, to jest zaledwie sygnalizowanie

Chrystus, który zawsze był w ruchu, zostaje nagle unieruchomiony, przybity do krzyża, wkopany w ziemię. Ten, który był samą mocą, jest obezwładniony i bezsilny, ten, który wciąż pędził, przyspieszał — zahamowany. Ten, który był światłem staje w cieniu. Jest jakby niewidoczny. Mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej (Mt 29, 45).

To, co było do tej pory dla nas światłem, zostało przełamane przez Jego szybkość i naszą niezdolność pojmowania i stało się dla nas ciemnością. To, co było mocą i siłą sprawczą, nagle stało się bezsiłą, wręcz zgorszeniem. Grecy szukają mądrości, Żydzi szukają znaku. Grecy i Żydzi nie pojmą Krzyża. Dla jednych i drugich Krzyż jest zgorszeniem, bo tam nie ma mądrości ani znaku, nie ma mocy, tylko słabość. Na Krzyżu w miejsce światła pojawia się ciemność, w miejsce mocy bezruch i umieranie.

Ale Chrystus nie kończy swojego ruchu na Krzyżu. Na Krzyżu tylko objawia się nam w całej prawdzie. Krzyż jest miejscem, przez które możemy patrzeć na wszystkie wydarzenia związane z Nim w przód i w tył. W chwili, w której następuje kulminacja: Wykonało się i ciało zostaje złożone do grobu, Chrystus kontynuuje swoje przyspieszenie w stronę Ojca — łączą się: Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mojego. Ciekawy jest w tym świetle moment wejścia w zaświaty. Zstąpił do otchłani i tam ogarnął tę część ludzkości, która nie miała szans Go zobaczyć, ogarnął tych, którzy już odeszli. Kościół wierzy, że wydobył wtedy z otchłani sprawiedliwych.

Inni zdjęli ciało i położyli je w grobie, ale to jest sprawa innych. Natomiast Jego jest ten ruch w górę, który staje się coraz bardziej znaczący. Szczególnie wtedy, kiedy zostaje podjęty na nowo przez Zmartwychwstanie. Zauważmy: kiedy Duch Chrystusa łączy się na nowo z ciałem, przemienia owo ciało już obumarłe i podejmuje ruch w górę z samych głębin ziemi.

A co oznacza ta zabawa w ciuciubabkę po Zmartwychwstaniu? Mówi uczniom, żeby po Jego śmieci poszli do Galilei, bo tam ich uprzedzi. Przyszły niewiasty do grobu i Maria Magdalena usłyszała od Niego: „Idź i powiedz uczniom, żeby szli do Galilei”. Nie wiedziała, że On się wcześniej umówił z nimi w Galilei. Uczniowie czekali zmartwieni, część z nich rozeszła się po świecie, a Maria Magdalena przychodzi i mówi: „Idźcie do Galilei”. Im nawet nie zaświtało w głowach, żeby tam pójść, zapomnieli, że On tak mówił. Potem Jezus pojawia się to tu, to tam i jest zupełnie wolny w tym pojawianiu się. Jest szybki, zaskakujący, przenika mury, zjawia się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo jak. Takie same cechy miał ruch Chrystusa i przed śmiercią. Jezus zawsze był wolny, podążał i przyśpieszał. To nie On za ludźmi, ale ludzie za Nim musieli gonić. Jak Dobry Pasterz, zawsze idzie przodem i prowadzi.

Białka Tatrzańska 1987 r.

opr. aw/aw

List
Copyright © by Miesięcznik List 04/2006

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama