• Pytania o wiarę

Jak dorośnie, to sam sobie wybierze

Co powiedzieć młodym rodzicom, którzy na pytanie, kiedy ochrzcicie wasze dziecko, odpowiadają: „Jak dorośnie, to sam sobie wiarę albo życie bez wiary wybierze” – zastanawia się w swoim felietonie o. Jacek Salij OP.

W Dziejach Apostolskich aż cztery razy pojawia się informacja, że ktoś po uwierzeniu w Chrystusa przyjął chrzest razem ze swoim domem. W tamtych czasach dom był zazwyczaj wspólnotą wieloosobową i zapewne tylko wyjątkowo się zdarzało, żeby w jakimś domu nie było dzieci. Zatem wolno nam domyślać się, że przyjęcie chrztu razem ze swoim domem dotyczyło również dzieci, które w tym domu były wychowywane. I trudno wątpić, że wiara w Chrystusa była w tych domach dobrem wspólnym.

W Kościele zawsze podkreślało się, i tak jest po dzień dzisiejszy, że nikt do Boga nie idzie w pojedynkę. „Nikt nie zbawi się sam – przypomina papież Franciszek – to znaczy ani jako pojedyncza osoba, ani o włas¬nych siłach. Bóg nas pociąga, uwzględniając złożoną sieć relacji międzyludzkich, z jaką łączy się życie w ludzkiej wspólnocie. Ten lud, który Bóg sobie wybrał i zgromadził, to Kościół”.

To samo, tyle że w innych słowach, mówi Katechizm Kościoła Katolickiego: „Wiara jest aktem osobowym, wolną odpowiedzią człowieka na inicjatywę Boga. Nie jest jednak aktem wyizolowanym. Nikt nie może wierzyć sam, tak jak nikt nie może żyć sam. Nikt nie dał wiary samemu sobie, tak jak nikt nie dał sam sobie życia”.

Wiara potrzebuje zanurzenia w wierzącej wspólnocie. Podobnie jak roślina potrzebuje zasadzenia w ziemi, ale również wody i słońca, tak wiara potrzebuje zakorzenienia w Kościele, a ponadto modlitwy i sakramentów. To dlatego wprowadzanie już małych dzieci do wspólnoty religijnej jest w Kościele czymś oczywistym.

Jednak dla rodziców mało wierzących, nawet tych, którzy wciąż jeszcze czują się katolikami, ochrzczenie dziecka może nie być czymś oczywistym. „Nie wolno nam, chociaż jesteśmy jego rodzicami, podejmować za nasze dziecko najważniejszych decyzji jego życia. W tej decyzji: czy przyjąć chrzest i być katolikiem, nie będziemy naszego dziecka wyręczać. Kiedy dorośnie, ono samo zadecyduje, czy chce być człowiekiem wierzącym”.

Otóż spójrzmy realistycznie: Przecież ludzie, którzy tak mówią, ulegają złudzeniu, że możliwe jest wychowywanie dzieci w duchu neutralności światopoglądowej! Prawda jest taka, że niezależnie od tego, czy rodzice chcą tego czy nie chcą, wychowywanie dzieci zawsze jest naznaczone jakąś opcją światopoglądową. To tak jak nie da się zajmować dzieckiem bez kontaktowania się z nim w takim lub innym języku, podobnie jest absurdem wyobrażać sobie, że potrafimy naszemu dziecku zapewnić takie warunki, że będzie ono sobie żyło i rosło poza jakimkolwiek usytuowaniem światopoglądowym – i że dopiero kiedy dorośnie, przyjdzie czas na jego decyzję w kierunku wiary lub niewiary. Z chwilą kiedy dorośnie, dziecko wychowywane bezreligijnie prawie na pewno nadal będzie prowadziło swoje bezreligijne życie.

A jeżeli rodzice praktycznie niewierzący proszą jednak o to, żeby ochrzcić ich dziecko, czy księdzu wolno tego sakramentu dziecku udzielić? Jako duszpasterz staram się podejmować to pytanie wspólnie z rodzicami, którzy z taką prośbą do mnie przychodzą. Jeśli udaje mi się nawiązać z nimi życzliwą rozmowę, na ogół nietrudno wówczas wytłumaczyć, że sakramenty to nie towar, a ich udzielanie to nie „usługi dla ludności” i że wobec tego musimy się wspólnie zastanowić nad tym, czy to roztropne ochrzcić dziecko, jeżeli będzie ono wychowywane w atmosferze niewiary.

Z doświadczenia wiem, że nawet niewierzący rodzice, skoro proszą o chrzest dziecka, nie są do końca niewierzący. Jeśli tylko uda się im wytłumaczyć, że chrzest dziecka domaga się wychowywania go w atmosferze wiary, a nie tylko posyłania w stosownym czasie na lekcje religii, to na ogół da się ich przekonać również do tego, by sami spróbowali stanąć na nowo wobec pytań ostatecznych i przybliżyć się do Chrystusa. Staram się jednocześnie zwrócić im uwagę na to, że gdyby ochrzcili dziecko, a pracy nad własną drogą do wiary nie podjęli, mogą za kilkanaście lat usłyszeć pretensję z jego ust, że uczynili je chrześcijaninem bez jego świadomego wyboru.
 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama