Kanonizacja Jana Pawła II na nowo uświadamia bogactwo duchowego dziedzictwa, które nam zostawił: przykład świętego życia oraz skarb papieskiego nauczania, zapisany na 85 tysiącach stron
Kanonizacja Jana Pawła II na nowo uświadamia bogactwo duchowego dziedzictwa, które nam zostawił: przykład świętego życia oraz skarb papieskiego nauczania, zapisany na 85 tysiącach stron.
Ojciec Święty Jan Paweł II w sposób nieustraszony głosił Prawdę Objawioną, nie schlebiał słuchaczom i nie szukał poklasku. Z wielką odwagą i miłością przekazywał najbardziej lekceważone i wzgardzone w dzisiejszym świecie prawdy wiary. Szedł pod prąd, nie godząc się na żadne kompromisy w sprawach wiary i moralności. Przypomnijmy niektóre z tych Bożych prawd, których nauczał św. Jan Paweł II.
Najważniejsze wezwanie i orędzie święty Jan Paweł II skierował do nas zaraz na początku swojego pontyfikatu: „Trzeba się zawsze modlić, a nigdy nie ustawać (por. Łk 18,1), powiedział Pan Jezus. Módlcie się i kształtujcie poprzez modlitwę swoje życie. Nie samym chlebem żyje człowiek (Mt 4,4) i nie samą doczesnością, i nie tylko poprzez zaspokajanie doczesnych – materialnych potrzeb, ambicji, pożądań, człowiek jest człowiekiem... Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych. Jeśli mamy żyć tym słowem, słowem Bożym, trzeba »nie ustawać w modlitwie!«. Może to być nawet modlitwa bez słów. Niech z tego miejsca do wszystkich, którzy mnie słuchają tutaj albo gdziekolwiek, przemówi proste i zasadnicze papieskie wezwanie do modlitwy. A jest to wezwanie najważniejsze. Najistotniejsze orędzie!” (7 czerwca 1979 r.).
Św. Jan Paweł II podkreśla fakt, że teksty Pisma św. wyraźnie mówią o tym, że „człowiek zdolny jest do poznania Boga samym rozumem: zdolny jest do pewnej »wiedzy« o Bogu, chociaż nie jest to wiedza bezpośrednia. A zatem obok »wierzę« znajduje się jakieś »wiem«. To »wiem« dotyczy istnienia Boga, a także do pewnego stopnia Jego istoty.” (20 marca 1985 r.). Św. Jan Paweł II wskazuje na teksty Pisma św. które mówią, jakie są główne powody ateizmu. W Księdze Mądrości czytamy, że „Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy. (…) Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (13,1.5). Św. Paweł stwierdza: „To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy” (Rz 1,19-20). Kto? Ci, „którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1,18). Grzechy tak potrafią zniewolić umysł i serce człowieka, że odrzuca on prawdę o istnieniu Boga. Święty Paweł pisze, że przez swoje grzechy „znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych, stali się głupimi” (Rz 1, 21-22).
Św. Jan Paweł II wyjaśnia, że „według Biblii tego rodzaju głupota niesie z sobą zagrożenie dla życia. Głupiec bowiem łudzi się, że posiada rozległą wiedzę, ale w rzeczywistości nie potrafi skupić uwagi na sprawach istotnych. Nie pozwala mu to zaprowadzić ładu we własnym umyśle (por. Prz 1,7), ani przyjąć właściwej postawy wobec samego siebie i najbliższego otoczenia. Gdy wreszcie posuwa się do stwierdzenia, że »Boga nie ma« (por. Ps 14[13],1), ujawnia z całkowitą jasnością, jak znikoma jest jego wiedza i jak daleko mu jeszcze do pełnej prawdy o rzeczach, o ich pochodzeniu i przeznaczeniu” (Fides et ratio, 18); „Jeżeli człowiek mimo swej inteligencji nie potrafi rozpoznać Boga jako Stwórcę wszystkiego, to przyczyną jest nie tyle brak właściwych środków, ile raczej przeszkody wzniesione przez jego wolną wolę i grzech” – wyjaśnia św. Jan Paweł II (Fides et ratio, 19).
W katechezie wygłoszonej 17 lipca 1985 roku św. Jan Paweł II stwierdza, iż „wielu uczonych, zarówno obecnie, jak i w przeszłości, uważa, że rygory poszukiwań naukowych oraz szczere i radosne uznanie istnienia Boga nie tylko mogą iść w parze, ale także tworzyć doskonałą całość”. Papież przypomniał o sondażu, który objął 398 najwybitniejszych uczonych w świecie. Po zbadaniu jego wyników okazało się, „że tylko 16 spośród nich uważa się za niewierzących, 15 za agnostyków i 367 za wierzących” (por. A. Eymieu, La part des croyants dans les progrés de la science, s. 274).
Tak więc ogromną większość najwybitniejszych naukowców stanowią ludzie głęboko wierzący.
U ludzi prawych, którzy szczerze dążą do poznania prawdy, rozum i wiara wzajemnie się uzupełniają i tworzą harmonijną jedność. Św. Jan Paweł II nauczał, że poznanie Boga, który objawia całą prawdę o sobie, dokonuje się tylko na płaszczyźnie wiary – poprzez nawiązanie z Nim osobistej relacji miłości. To sam Bóg objawił nam, że jest jeden w trzech Osobach, że „przez Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się uczestnikami Boskiej natury” (Dei verbum, 2), że zaprasza nas do zjednoczenia się z Nim w miłości. Te i inne prawdy, które objawił nam Bóg, poznaje się tylko na płaszczyźnie wiary wspomaganej rozumem, „wiary, która działa przez miłość” (Ga 5,6).
Św. Jan Paweł II podkreśla, że „to właśnie wiara pozwala każdemu jak najlepiej wyrazić swoją wolność. Innymi słowy, wolność nie wyraża się w dokonywaniu wyborów przeciw Bogu. Czyż można bowiem uznać, że autentycznym przejawem wolności jest odmowa przyjęcia tego, co pozwala na realizację samego siebie? Akt wiary jest najdonioślejszym wyborem w życiu człowieka; to w nim bowiem wolność dochodzi do pewności prawdy i postanawia w niej żyć” (Fides et ratio, 13).
Żyć wiarą w Boga to codziennie całkowicie zawierzać Mu siebie, to bezgranicznie Mu ufać oraz pełnić Jego wolę, wyrażoną w przykazaniach, prawie moralnym, w nauczaniu Kościoła, w tekstach Pisma św., w głosie prawego sumienia. Człowiek wierzący modli się codziennie, unika wszystkiego, co ma choćby pozór zła (1 Tes 5,22), a kiedy upadnie w grzechu, to natychmiast przystępuje do sakramentu pokuty, aby doświadczyć cudu Bożego Miłosierdzia: przebaczenia wszystkich grzechów.
Ojciec Święty Jan Paweł II pytał nas o stan naszych sumień. Przypomniał, że „Sobór Watykański II nazywa sumienie »najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka« i wyjaśnia: »W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, a tamtego unikaj« (Gaudium et spes, 16).
Sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu. Jest ono naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią naszych czynów. Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy były oparte na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło - złem. Aby umiały „rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12,2) (…) Być człowiekiem sumienia – mówił Jan Paweł II - to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!" (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: »Jeden drugiego brzemiona noście» (Ga 6,2)”.
Ojciec św. apelował, aby nasze sumienia „nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: »Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?« (Mk 8,36-37) ” (Skoczów 22 maja 1995).
2 czerwca 1979 roku Ojciec Święty Jan Paweł II przypomniał nam, że największym skarbem naszego narodu i ludzkości jest Kościół katolicki, który daje nam „Chrystusa – to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może sam siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa… I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi.”
Ojciec Święty mówił, że to wszystko, co w naszej narodowej tradycji i kulturze jest najlepsze i najcenniejsze, zakorzenione jest w Chrystusie. „Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest Chrystus” (ks. Piotr Skarga).
Z okazji kanonizacji Jana Pawła II trzeba postawić sobie pytanie: jaki jest mój stosunek do Chrystusa i Kościoła? Wiemy z objawienia, że Bóg, stając się w Chrystusie prawdziwym człowiekiem, w swoim ziemskim życiu, śmierci i zmartwychwstaniu definitywnie pokonał wszelki grzech i śmierć, jednocząc grzesznych ludzi ze sobą, czyli tworząc wspólnotę Kościoła. Kościół jest wspólnotą szczególnego rodzaju. Pismo Święte określa ją jako Mistyczne Ciało Chrystusa: „Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa?” (1Kor 6,15); „Jak bowiem w jednym ciele mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność – podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami.” (Rz 12,4-5).
Tak więc to sam Chrystus „jest Głową Ciała – Kościoła” (Kol 1,18). Natomiast my, grzeszni ludzie, jesteśmy członkami Jego Mistycznego Ciała (por. 1Kor 12,27). Kościół katolicki to Zmartwychwstały Chrystus i my – wszyscy biedni grzesznicy, którzy potrzebujemy Jego miłosierdzia.
Zmartwychwstały Chrystus powołuje do wspólnoty ze Sobą, we wspólnocie Kościoła, grzeszników potrzebujących zbawienia (Mt 9,13). Tak więc Kościół jest święty, bo Jego Głową jest Chrystus, ale składa się z grzeszników, których Zbawiciel wyzwala z niewoli grzechów i czyni świętymi. Chrystus zawsze kocha grzesznika, ale nienawidzi grzechu dlatego, że sprowadza on na człowieka największe nieszczęście.
Jest niemożliwe osiągnięcie pełni człowieczeństwa i pełni szczęścia bez zjednoczenia z Chrystusem, a to dokonuje się tylko w Jego Mistycznym Ciele, którym jest Kościół. Tylko we wspólnocie Kościoła możemy doświadczyć wszechmocnej miłości Chrystusa w sakramentach pokuty i Eucharystii, tylko tam w pełni można się spotkać z Jego żywą Osobą. Kto odrzuca Kościół, odrzuca Chrystusa; kto nienawidzi Kościoła, nienawidzi Chrystusa, który kocha i pragnie zbawić wszystkich. Kościół Chrystusowy jest największym skarbem dla każdego człowieka i całej ludzkości.
Historia poszczególnych pokoleń ludzi Kościoła jest historią dramatycznego zmagania się dobra ze złem, historią nawróceń, męczeństwa za wiarę, heroicznej wiary i świętości, ale także historią ludzkich słabości, upadków i grzechów. Trzeba pamiętać, że ci wszyscy, którzy przez grzech zdradzają Chrystusa, stają się martwymi członkami Kościoła. Judaszowe zdrady w różnoraki sposób powtarzają się w każdym pokoleniu, ale Chrystus w swoim Mistycznym Ciele nieustannie prowadzi nas drogą zbawienia, wierny swej obietnicy: „oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20). „Ty jesteś Piotr (czyli skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18).
Żadnego grzechu nie można bagatelizować, ponieważ jest największym złem dla człowieka i największym wrogiem Kościoła. Jednak należy pamiętać, że Chrystus założył Kościół i jest w Nim stale obecny, aby przezwyciężać wszelki grzech. Dlatego taka krytyka grzeszników w Kościele, która prowadzi do potępienia, pogardy i odrzucenia samego Kościoła jest bez wątpienia dziełem szatana. Bo czyż można odrzucić Chrystusa i Jego Mistyczne Ciało – czyli Kościół dlatego, że Judasz zdradził?
Ojciec Święty Jan Paweł II pytał nas 10 czerwca 1979 r. w Krakowie: „Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego – wolno? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i Rodakom, i Narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć – nie – temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat? Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło”.
Kościół jest (zatem) największym skarbem ludzkości i naszego narodu, bo jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, którego Głową jest sam Zbawiciel, a my – wszyscy grzesznicy jesteśmy Jego członkami. Tylko w tej wspólnocie uobecnia się nasze zbawienie, przebaczenie wszystkich grzechów, ostateczne zwycięstwo miłości Chrystusa nad szatanem, grzechem i śmiercią. Kościół jest więc naszą wspólnotą, do której należymy – Ciałem, którego mamy być żywymi członkami. Odrzucenie i nienawiść do Kościoła jest zawsze znakiem głębokiej duchowej patologii i zniewolenia przez siły zła. Normalny człowiek nigdy nie odnosi się „z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (Ef 5,29).
Św. Jan Paweł II uświadamia nam, że „stoimy wobec nadludzkiego, dramatycznego zmagania między złem i dobrem, między śmiercią i życiem, między »kulturą śmierci« i »kulturą życia«.” (EV 28).
Św. Jan Paweł II z mocą głosił objawioną przez Boga prawdę o świętości ludzkiego życia, które „należy wyłącznie do Boga: kto podnosi rękę na życie człowieka, podnosi niejako rękę na samego Boga” (EV 9). Podkreślał, że życie każdego człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia. Jest to fakt naukowy, niezależny od wierzeń religijnych i ideologii. Kto ten fakt odrzuca, ten ma zdeprawowane sumienie, które przestało odróżniać dobro od zła. Niestety, „znaczna część dzisiejszego społeczeństwa – stwierdza Jan Paweł II – składa się z ludzi, »którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta« (Rz 1,18): odwracając się od Boga i mniemając, że mogą zbudować ziemską społeczność bez Niego, »znikczemnieli w swoich myślach«, tak że »zaćmione zostało bezrozumne ich serce« (Rz 1,21); »podając się za mądrych, stali się głupimi« (Rz 1,22) (…). Jeżeli sumienie, które jest okiem dającym światło duszy (por. Mt 6,22-23), nazywa »zło dobrem, a dobro złem« (por. Iz 5,20), znaczy to, że weszło już na drogę niebezpiecznej degeneracji i całkowitej ślepoty moralnej” (EV 24).
Św. Jan Paweł II nazwał przerywanie ciąży odrażającą zbrodnią (EV 58) i ogłosił: „Dlatego mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego Następcom, w komunii z biskupami Kościoła Katolickiego, potwierdzam, że bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze aktem głęboko niemoralnym” (EV 57), (…) a „przerwanie ciąży jest – niezależnie od tego, w jaki sposób zostaje dokonane – świadomym i bezpośrednim zabójstwem istoty ludzkiej w początkowym stadium jej życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem. (…) Tym, kto zostaje zabity, jest istota ludzka u progu życia, a więc istota najbardziej niewinna, jaką w ogóle można sobie wyobrazić: nie sposób uznać jej za napastnika, a tym bardziej za napastnika niesprawiedliwego!” (EV 58).
Św. Jan Paweł II wskazuje na fakt, „że w pierwszych wiekach zabójstwo zaliczano do grupy trzech największych grzechów – wraz z apostazją i cudzołóstwem – i że skruszony zabójca musiał odbyć wyjątkowo długą i uciążliwą pokutę publiczną, zanim udzielono mu przebaczenia i ponownie przyjęto do wspólnoty kościelnej” (EV 54). „Nie powinno to dziwić, ponieważ zabójstwo ludzkiej istoty, która jest obrazem Bożym, stanowi grzech szczególnie ciężki. Tylko Bóg jest Panem życia!” (EV 55).
Św. Jan Paweł II nauczał, że różne techniki sztucznej reprodukcji, w tym metoda in vitro, są nie do przyjęcia z moralnego punktu widzenia, ponieważ następuje tu oddzielenie prokreacji „od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego, a ponadto (…) wytwarza się większą liczbę embrionów, niż to jest konieczne dla przeniesienia któregoś z nich do łona matki, a następnie te tak zwane embriony nadliczbowe są zabijane lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie jedynie do roli »materiału biologicznego«, którym można swobodnie dysponować” (EV 14).
Ojciec Święty zdecydowanie potępił i nazwał „przestępstwem przeciw godności istot ludzkich” wszelkie wykorzystywanie embrionów i płodów ludzkich do eksperymentów medycznych, „jako źródła organów albo tkanek do przeszczepów”, ponieważ „mają prawo do takiego samego szacunku jak dziecko już narodzone i jak każdy człowiek (…); zabójstwo niewinnych istot ludzkich, nawet gdy przynosi korzyść innym, jest aktem absolutnie niedopuszczalnym” (EV 63).
Ojciec Święty podkreślał, że eutanazja jest jednym „z najbardziej niepokojących objawów »kultury śmierci«, szerzącej się zwłaszcza w społeczeństwach dobrobytu, charakteryzujących się mentalnością nastawioną na wydajność, według której obecność coraz liczniejszych ludzi starych i niesprawnych wydaje się zbyt kosztowna i uciążliwa” (EV 64). Mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego następcom Jan Paweł II ogłosił, że „eutanazja jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego jako moralnie niedopuszczalne dobrowolne zabójstwo osoby ludzkiej. (…) Praktyka eutanazji zawiera – zależnie od okoliczności – zło cechujące samobójstwo lub zabójstwo” (EV 65).
„Szczytem zaś samowoli i niesprawiedliwości jest sytuacja, w której niektórzy – na przykład lekarze lub prawodawcy – roszczą sobie władzę decydowania o tym, kto ma żyć, a kto powinien umrzeć. Pojawia się tu znów pokusa z Edenu: stać się jak Bóg, »poznając dobro i zło« (por. Rdz 3,5)” (EV 66). „Nic i nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej istoty ludzkiej, czy to jest embrion, czy płód, dziecko czy dorosły, człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający. Ponadto nikt nie może domagać się̨, aby popełniono ten akt zabójstwa wobec niego samego lub wobec innej osoby powierzonej jego pieczy, nie może też bezpośrednio ani pośrednio wyrazić na to zgody. Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać ani na to przyzwalać” (EV 57);
„Przerywanie ciąży i eutanazja są zatem zbrodniami, których żadna ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalne. Ustawy, które to czynią, nie tylko nie są w żaden sposób wiążące dla sumienia, ale stawiają wręcz człowieka wobec poważnej i konkretnej powinności przeciwstawienia się im poprzez sprzeciw sumienia (...) Tak więc w przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu” (EV 73).
Każdy, kto w jakikolwiek sposób przyczynia się do zabójstwa poczętych dzieci, czy to przez aborcję, czy przez metodę in vitro, podlega karze ekskomuniki. „Ekskomunika – pisze Jan Paweł II – obejmuje wszystkich, którzy dopuszczają się tego przestępstwa, wiedząc, jaką jest obłożone karą, a więc także tych współsprawców, bez których udziału to przestępstwo nie zostałoby popełnione. Za pomocą takiej surowej kary Kościół wskazuje na to przestępstwo jako na jedno z najcięższych i najbardziej niebezpiecznych, zachęcając sprawcę do gorliwego poszukiwania drogi nawrócenia. W Kościele bowiem kara ekskomuniki wymierzana jest po to, aby w pełni uświadomić winnemu powagę popełnionego grzechu, a z kolei by doprowadzić go do koniecznego nawrócenia i pokuty” (EV 62).
Opracował ks. Mieczysław Piotrowski TChr
opr. aś/aś