Koniec karnawału i radość

Koniec karnawału i radość

Chrystus uczy nas takiej miłości,
która codzienność zamienia w karnawał radości!

To, że skończył się karnawał pozwoliło mi uświadomić sobie jeszcze mocniej, jak bardzo lubię ten czas. Po pierwsze dlatego, że urodziłam się w karnawale i od kilkunastu już lat moje urodziny odbywają się w bardzo radosnej atmosferze. Rodzice mogą nas tylko raz obdarzyć życiem, ale miłością mogą nas obdarzać codziennie od nowa! Gdy co chwilę upewniają nas o tym, że jesteśmy cenni i kochani, to życie każdego nastolatka staje się karnawałem. I to nawet wtedy, gdy ktoś urodził się w Środę Popielcową, Wielki Piątek albo w Lany Poniedziałek. Na szczęście pogoda życia nie zależy ani od frontów atmosferycznych, ani od daty urodzenia, lecz tylko od miłości, którą otrzymujemy i na którą odpowiadamy naszą miłością.

Drugim powodem mojej karnawałowej radości jest to, że karnawał przypomina mi o istocie chrześcijaństwa. Bóg przyszedł do nas na ziemię nie po to, byśmy się smucili lecz po to, by Jego radość była w nas i by nasza radość była pełna (por. J 17, 13). To nie przypadek, że w Biblii słowo radość pojawia się setki razy! Biblia to przecież love story, czyli opowieść o najbardziej zdumiewającej we wszechświecie historii miłości Boga do człowieka. Bóg stworzył nas z miłości do radości i marzy o tym, by każdy z nas postępował i żył w szczęśliwy sposób. Jezus wskazuje nam drogę do radości. On sam jest tą drogą, gdyż On nas kocha i uczy kochać. Bóg jest miłością, a miłość promieniuje radością, podobnie jak ogień promieniuje ciepłem i światłem. Nieodwołalna miłość nieodwołalnie oddziela radość od rozpaczy i sprawia, że życie staje się synonimem radości. Gwarancją trwałej radości jest naśladowanie Chrystusa i Jego miłości, gdyż innej miłości nie ma. Ani ja, ani ty nie jesteśmy przecież miłością. Ale i ty, i ja możemy się nauczyć kochać od Tego, który jest miłością. Każdy, kto jest tak dobry, że potrafi kochać wszystkich spotykanych ludzi i kto jest tak mądry, że swój los zawierza tylko tym, którzy od Chrystusa nauczyli się kochać, zamienia życie w karnawał Bożej radości. W ten jedyny karnawał, który może trwać zawsze.

Trzecim powodem mojej karnawałowej radości jest to, że Chrystus przynosi nam radość pełną, czyli taką, która nie jest tylko cielesna ani tylko duchowa. W języku włoskim słowo karnawał brzmi: „il carnevale”. Słowo to jest połączeniem dwóch innych słów: „carne” — ciało oraz „vale” — ma wartość, liczy się. Karnawał, który proponuje mi Jezus, oznacza, że w Bożej radości uczestniczy także moje ciało i że ono ma wielką wartość, bo jest ciałem człowieka. Ciało się liczy. Ciało jest dla chrześcijanina naprawdę ważne! To właśnie dlatego Bóg stał się ciałem. Syn Boży przyjął naszą cielesność po to, byśmy z radością przyjęli wszystko to, co w nas fizyczne i widzialne, a nie tylko to, co duchowe i niewidzialne. Jezus okazywał radość nie tylko za pomocą niewidzialnej mądrości czy duchowej mocy, którą zachwycał się tłum Jego słuchaczy. On okazywał swoją radość także w sposób widzialny i cielesny. Bóg zaprasza do radości ludzi, a nie tylko aniołów! Chrześcijańska radość nie dotyczy tylko ducha czy psychiki. To ja cała cieszę się moim istnieniem oraz istnieniem innych ludzi! Nasze ciało dosłownie szaleje z radości wtedy, gdy kochamy i gdy jesteśmy kochani.

Czwartym powodem mojej karnawałowej radości jest to, że coraz więcej chrześcijan uwalnia się od dziwacznych, sprzecznych z Ewangelią tradycji, w których chrześcijaństwo kojarzy się ze smutkiem, cierpieniem i rezygnacją z radości życia! Tymczasem Ewangelia ukazuje Chrystusa, który czyni nas swoimi przyjaciółmi i który pragnie, byśmy promieniowali radością: „Cieszcie się i radujcie!” (Mt 5, 12). To pragnienie Jezusa powtarza św. Paweł: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam wam: radujcie się!” Flp 4, 4). Im bardziej ktoś przygląda się słowom i czynom Jezusa, tym bardziej upewnia się o tym, że dla chrześcijanina karnawał nie kończy się w Środę Popielcową, gdyż Wielki Post jest po to, by nic nie zagrażało naszej radości! Sensem Wielkiego Postu nie jest umartwienie lecz stanowcza ochrona naszej radości! Jezus nie chce postu od radości: „Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy” (Mt 6, 16). On proponuje nam wyłącznie taki post, który chroni nas od wszystkiego, co szkodzi zdrowiu, co nas rani psychicznie, moralnie czy duchowo i co odbiera nam radość życia! Jedyny post, jakiego Jezus zakazuje tym, którzy są z Nim, to post od radości. Dopóki my jesteśmy z Nim (bo On zawsze jest z nami!), naszej radości nikt nam nie zdoła odebrać (por. J 16, 22).

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama