Co z tym Kościołem?

Jaki obraz Kościoła wyłania się z raportu o stanie Kościoła 2010?

Czy wiara Polaków jest oparta na trwałych podstawach? — to tylko jedno z pytań, na które starali się odpowiedzieć autorzy raportu „Kościół w Polsce”, który ukazał się w „Rzeczpospolitej” przy współudziale KAI.

Jaki obraz Kościoła się z niego wyłania? Na pewno daleki od głębokiego pesymizmu, którym od jakiegoś czasu jesteśmy karmieni w mediach. Chociaż wyraźnie widać, że problemów w polskim Kościele nie brakuje.

Zaufanie do Kościoła

Po pierwsze, okazuje się, że wbrew temu, co głosi część komentatorów i publicystów oraz co próbuje wmówić nam Janusz Palikot i jego zwolennicy, Polacy wciąż ufają Kościołowi. Większość rodaków dobrze, a nawet bardzo dobrze, ocenia działalność Kościoła w Polsce. Ufa jego pasterzom. Postrzega Kościół jako wspólnotę i miejsce osobistego spotkania z Bogiem. Takie są wyniki sondażu przeprowadzonego na początku grudnia przez pracownię GfK Polonia na zlecenie „Rzeczpospolitej” we współpracy z Laboratorium „Więzi”. W sondażu nie pytaliśmy o zaufanie do całego Kościoła jako instytucji. Z badań, jakie we wrześniu przeprowadziło CBOS, wynikało, że zaufanie to spadło aż o 10 punktów procentowych w stosunku do czerwca i wyniosło tylko 54 proc. Było to najpewniej wynikiem konfliktu o krzyż na Krakowskim Przedmieściu. I można sądzić, że to prawdopodobnie zjawisko chwilowe. Z sondażu GfK Polonia wynika bowiem, że Polacy ufają hierarchii kościelnej. Najbardziej papieżowi (83 proc.), następnie biskupowi danej diecezji (73 proc.), episkopatowi i proboszczowi parafii (po 71 proc.).

Polacy doceniają starania i pracę duszpasterską księży (73 proc.), działalność charytatywną Kościoła (72 proc.), która jest bardzo rozbudowana. Najgorzej, chociaż i tak dobrze, oceniane są relacje duchowieństwa ze świeckimi (65 proc. ocenia je pozytywnie, ale co piąty badany ma negatywną opinię), aktywność publiczna księży (63 proc. ocenia dobrze, ale 25 proc. źle i bardzo źle). Polacy dobrze i bardzo dobrze oceniają też różne aspekty działania Kościoła. Aż 80 proc. zadowolonych jest z dbałości duchowieństwa o liturgię, niewiele mniej z języka homilii (72 proc.) czy treści i stylu listów duszpasterskich (70 proc.). Można się zastanowić, czy i na ile wpływ na te oceny ma przyzwyczajenie i niewielkie wymagania przynajmniej części badanych.

Trzy czwarte badanych uważa, że polski katolicyzm jest i, co istotne, pozostanie wyjątkowy w Europie. Wyjątkowy, czyli z wysokimi wskaźnikami religijności, które w tej chwili wyróżniają nas w Europie (wyższe są tylko na Malcie). Polska jest podawana jako przykład, że nowoczesność nie musi iść w parze z laicyzacją. Tymczasem badanie GfK Polonia pokazuje, że 70 proc. Polaków zgadza się z twierdzeniem, że ludzie nowocześni są mniej religijni. — To, że trzy czwarte Polaków uważa, iż nasz katolicyzm jest i pozostanie wyjątkowy w Europie, oznacza, że Polacy czują, po pierwsze, jak ważna jest kwestia wiary, że jest ona częścią naszej tożsamości, a po drugie, że buduje ona nasze miejsce w Europie — mówi dr Tomasz Żukowski.

Od deklaracji do praktyki

Te wyniki mogą napawać optymizmem. Czy jednak jest tak dobrze jak deklarują Polacy? I tak, i nie. Z jednej strony nie da się nie zauważyć niewielkiego, ale jednak widocznego spadku praktyk religijnych Polaków. Na początku lat 90. na coniedzielną Mszę św. uczęszczało ok. 50 proc. Polaków. Teraz jest to 41 proc. Więcej niż w jakimkolwiek dużym kraju w Europie, ale jednak nie sposób nie zauważyć faktu, że jednak ponad połowa Polaków w niedzielę do kościoła nie chodzi. — Musimy przestać mówić, że w Polsce jest dobrze z religijnością, bo deklaruje ją 95 proc. obywateli — mówi w rozmowie z „Rz” metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. — Pytam: jakie jest życie religijne tych 95 proc.? Czy ich wiara jest dziedzictwem kulturowym, przejętym po przodkach, czy jest wiarą pogłębioną? Im szybciej uświadomimy sobie, że powinniśmy być Kościołem misyjnym, ewangelizującym, tym prędzej podejmiemy właściwe zadania — dodaje.

Do tego dochodzi wyraźny spadek powołań. Jeszcze cztery lata temu liczba kleryków na I roku w seminariach diecezjalnych i zakonnych wynosiła niemal 1,5 tys. Teraz jest to niecałe 900 osób. Dlatego tak ważne jest, aby część obowiązków przejmowały na siebie osoby świeckie. Ale z tym w Kościele też bywa różnie. Aktywnych i zaangażowanych wiernych jest ok. 2—2,5 mln, czyli mniej niż 10 proc. ochrzczonych. Przeprowadzone pięć lat temu przez CBOS badania wykazały, że mimo iż 80 proc. ankietowanych identyfikuje się ze swoją parafią, tylko 4 proc. wspiera parafialne inicjatywy, 30 proc. robi to rzadko, a pozostali w ogóle. Te liczby nie mogą napawać optymizmem. Mimo to nie sposób nie zauważyć, że to również dzięki świeckim powstało w ostatnich 20 latach wiele nowych, bardzo ciekawych inicjatyw w polskim Kościele. Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które stara się pomagać prześladowanym chrześcijanom na całym świecie, Fundacja Dzieło Nowego Tysiąclecia, prowadząca program stypendialny dla zdolnej młodzieży z ubogich rodzin, czy rosnąca liczba hospicjów to tylko niektóre przykłady. Warto też zwrócić uwagę, jak bardzo przez ostatnich 20 lat rozwinęła się działalność Caritas, która dzięki diecezjalnym i nierzadko parafialnym strukturom coraz skuteczniej dociera do potrzebujących.

Dlaczego i jak wierzymy?

Słowa kard. Nycza o religijności Polaków potwierdzają poniekąd wyniki sondażu. Na pytanie: dlaczego badani są osobami wierzącymi?, dlaczego tak się określają? najczęstsza odpowiedź, wskazująca na dziedziczenie wiary, brzmi: bo tak zostałem wychowany (70 proc.). Dużo, bo aż 40 proc. wskazuje na osobistą decyzję, a tylko 6 proc. na osobiste doświadczenie Boga. Z kolei ponad połowa respondentów (58 proc.), w tym najczęściej najmłodsi wiekiem, zgadza się też z twierdzeniem, że Kościół nie jest potrzebny do tego, aby być człowiekiem wierzącym (jedna trzecia jest przeciwnego zdania).

— Podstawowym problemem polskiej religijności jest zjawisko określane przez socjologów jako selektywność wiary, czyli brak akceptacji pewnych fragmentów nauczania Kościoła — podkreśla redaktor naczelny KAI Marcin Przeciszewski. — W świetle badań CBOS z 2006 r. aż 53 proc. Polaków wyraża przekonanie, że nie ma jasnych i absolutnych zasad określających, co jest dobre, a co złe. Tylko 38 proc. uważa, że można mówić o istnieniu jasnych i mających powszechne zastosowanie zasad określających dobro i zło. Niemal połowa respondentów (46 proc.) uważa, że rozstrzyganie o tym, co jest dobre, a co złe, powinno pozostać indywidualną sprawą każdego człowieka — podkreśla Przeciszewski. Podaje również przykład stosunku znacznej części polskich katolików do stosowania metody in vitro. Aż 73 proc. badanych wyraża swoje poparcie dla stosowania tej metody. Niemniej od połowy lat 90. widoczny jest spadek akceptacji dla czynów, które Kościół katolicki jednoznacznie potępia, stanowczo zabierając głos w dyskursie publicznym. W pierwszym rzędzie chodzi o aborcję i eutanazję. W przypadku aborcji stopień akceptacji podczas dwudziestolecia spadł o niemal 20 proc. (z 57 proc. do 39), a eutanazji o ponad 10 (z 48 proc. do 37).

* * *

Raport o Kościele w Polsce nie przynosi jednoznacznej odpowiedzi, jaka przyszłość go czeka. To raczej próba pokazania, jaki Kościół jest dzisiaj. Wnioski każdy musi wyciągnąć sam. Jeden nasuwa się jednak zdecydowanie. Właśnie od nas, katolików świeckich, zależy, czy polski Kościół za następnych 20 lat podzieli los marginalizowanych Kościołów, których nie brakuje w Europie, czy też nadal będzie silnym organizmem.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama