"To czyńcie na moją pamiątkę"

Szczytowym sposobem przeżywania męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, jest Ofiara Mszy Świętej...

Wielki Post. Mijamy stacje Drogi Krzyżowej, śpiewamy Gorzkie Żale. Uczestniczymy w rekolekcjach. Jest to czas łaski. W wieczności dowiemy się ilu ludzi nawróciło się dzięki naszej modlitwie, ilu zmarłym pomogliśmy stanąć w majestacie Stwórcy, jakie dobra duchowe stały się naszym udziałem. Jezus powiedział do św. Faustyny Kowalskiej, że najwięcej łask udziela tym, którzy pobożnie rozważają Jego mękę.

Szczytowym sposobem przeżywania męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, jest Ofiara Mszy Świętej. Warto czyniąc wielkopostną rewizję własnego życia zapytać się o sposób przeżywania Eucharystii. Na ile jest to autentyczne spotkanie z żywym Bogiem, a na ile przychodzenie na Mszę Świętą jest tylko rutyną, przyzwyczajeniem, poczuciem oziębłego obowiązku. „Jeżeli wszystkie sakramenty święte są urzeczywistnieniem miłosierdzia Bożego - pisał Ks. Michał Sopoćko - to Przenajświętszy Sakrament jest jego najwyższym wyrazem. W nim bowiem Zbawiciel daje nie tylko swoje łaski, ale samego siebie. Ukryty cudownie w Najświętszym Sakramencie narażony jest na znoszenie zniewag, zapomnienie i nieuszanowanie, a nawet na świętokradztwa. Czego się od nas spodziewa? Wiedział, że odbierać będzie od ludzi obojętność, opuszczenie, oziębłość, a nawet obelgi, a jednak z miłosierdzia swego zgodził się na to aby móc ofiarować siebie tym, którzy Go pragną.” Ukochał nas za darmo. Czy znajdzie w sercach ludzi wdzięczność? Z jaką intensywnością pragniemy spotkania z Jezusem w Eucharystii? Czy staramy się, by każde kolejne uczestniczenie w Zbawczej Ofierze Chrystusa było głębsze od poprzedniego? Z jakim sercem stajemy przy ołtarzu?... Co przynosimy z sobą: wdzięczność, radość, może błaganie, ekspiację... ból. Stajemy przed Nim z mniejszym lub większym poczuciem wiary, z nadzieją i z pragnieniem gorętszej miłości Boga, który przychodzi do nas niczym okruch chleba. On czeka na każdego z nas indywidualnie. Zawsze ten sam Chrystus i zawsze taki sam - bo nie może przestać kochać. Miłość jest Jego naturą. Bóg jest miłością. On nie przemija, nie starzeje się, nie idzie ze „stylem życia”, nie staje się niemodny. On jest TERAZ. Dla Niego zawsze jest TERAZ. Jakie to cudowne, że do Jezusa możemy przyjść w każdej chwili i nigdy nie powie nam, że przychodzimy nie w porę. Wręcz przeciwnie: On zawsze czeka, by nam błogosławić, by spojrzeć na nas tak jak z krzyża: z miłością, by w swoim miłosierdziu ofiarować Ojcu to, co Mu oddamy: nasze codzienne sprawy, nasze życie. Pokazuje nam swoje rany, jakby chciał powiedzieć: to dla ciebie i za ciebie człowieku. On jest gotów wejść do nas pomimo wielu naszych lęków, które obwarowują serca niczym zamki w drzwiach i dodaje nam odwagi, pokazując swoje Serce - otwarte, z którego wytrysnęły krew i woda. Zaprasza, by Mu zaufać, by powierzyć Mu swoje życie, pozwolić Mu kierować sobą, by słuchać Jego słów, by usłyszeć i pójść za Jego wezwaniem choćby była to droga na Golgotę. On poszedł tą drogą pierwszy przed nami. Tylko Miłość bez granic tak może. Tylko Miłość potrafi wejść pomimo drzwi zamkniętych, stanąć pośrodku, w centrum naszego życia ze słowami: „Pokój wam”. Tylko Miłość pozwoli dotykać tego, co boli, ran, które są śladem cierpienia, bólu. Jednak nie po to, aby wypomnieć, ale żeby wzmocnić, gdyż „uczeń nie jest nad mistrza. Jeśli mnie prześladowali - mówi Jezus - i was prześladować będą.”

Sługa Boży Ks. Michał Sopoćko przyrównuje Eucharystię do wielkiego systemu słonecznego, w którym miłość jest siłą napędową. To Jezus, ofiarujący się Bogu Ojcu za nasze grzechy, niczym słońce w systemie słonecznym jest źródłem życia. On nadaje wszystkiemu sens.

Zbliżające się wydarzenia Wielkiego Tygodnia mogą być dla nas okazją do refleksji: na ile pragnę znaleźć się w zasięgu tej siły, toczyć swoje życie po torze orbity i „szybować w sam żar słońca”, czyli na ile kocham, by zbliżyć się do kochanej Osoby - Baranka zabitego za moje grzechy. W przyrodzie nie możemy patrzeć prosto w słońce, gdyż moc jego światła nas oślepia i wydaje się nam ono dalekie. Mimo to odczuwamy jego obecność widząc promienie słoneczne. Dzięki nim wszystko ożywia się, ogrzewa, upiększa. Podobnie dzieje się na Mszy Świętej: „rozkłada się w swoich skutkach na właściwe sobie barwy: ofiarę uwielbienia, dziękczynienia, przebłagania i prośby”. Pozwólmy Jego promieniom stopić w sobie wszystko co nie jest w nas szlachetne, by zasiąść do stołu chleba i wina w białej szacie, by słyszeć jak On modli się za nas do Ojca. Jak w naszej obecności i w naszym imieniu wysławia Ojca, wielbi Go, uniża się. Jezus dziękuje Ojcu za mnie, za ciebie i składa się w ofierze za nasze grzechy, za wszystkie plamy na mojej i twojej godowej szacie, natomiast Ojciec daje nam swojego Syna w Komunii Świętej, której skuteczność rozciąga się na żywych i umarłych. Dla nas na ziemi Eucharystia jest źródłem mocy, pociechy i radości. Natomiast duszom w czyśćcu przez nasze modlitwy niesie ulgę w cierpieniu. Tak rozumiał i przeżywał Eucharystię Sługa Boży Ks. Michał Sopoćko. Nazywał Najświętszy Sakrament „perłą duszy”. Czy takie znaczenie ma również dla nas? Jeśli tak, to dlaczego tak wielu z nas nie korzysta z tego Sakramentu? Łatwo z Niego rezygnuje? Dlaczego tak niewiele osób adoruje Jezusa ukrytego pod postacią chleba w tabernakulum? Czy potrafisz rozmawiać z Jezusem jak z przyjacielem, trwać przed Nim w ciszy, również wtedy, gdy nie ma w kościele żadnego nabożeństwa? Jezus nigdy z nas nie zrezygnuje. W swoim miłosierdziu budzi nas, jak Apostołów w Ogrodzie Oliwnym. Nie pozwoli byśmy zasnęli jak Apostołowie. On chce widzieć nas czuwających z Nim, bo nie chce, byśmy ulegli pokusie. Skarżył się Pan Jezus św. Faustynie, że oziębłość ludzi rozdziera Jego serce. „Miłosierdzie Boże w Sakramencie Ołtarza wkłada na nas obowiązek najwyższej czci i miłości względem niego oraz częstego i godnego łączenia się z Chrystusem w Komunii św., jak również nawiedzanie Go w kościołach naszych i odpowiedniego zachowania się”- pisał Ks. Sopoćko. Przeżyjmy nadchodzące dni w duchu wdzięczności za dar miłosierdzia: Ofiarę Jezusa na krzyżu. Jednocześnie w duchu ekspiacji za wszelkie zniewagi Najświętszego Sakramentu, za świętokradzkie Komunie Święte, za obojętność religijną i wołajmy : „Ojcze Przedwieczny ofiaruję Ci Ciało i krew duszę i bóstwo Najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama