Demokracja a moralność

Na temat nieodłącznej roli moralności w kształtowaniu państwa demokratycznego

Winston Churchill powiedział kiedyś, że nie ma gorszego systemu sprawowania władzy niż demokracja - ale nikt jeszcze nie wymyślił lepszego.

Demokracja zapewnia obywatelom udział w decyzjach politycznych, gwarantuje możliwość wyboru rządów oraz ich kontrolę, jak również zastępowanie ich w sposób pokojowy innymi. Nie powinna natomiast sprzyjać powstawaniu wąskich grup kierowniczych, które dla własnych partykularnych korzyści albo dla celów ideologicznych przywłaszczałyby sobie władzę w państwie. Aby te warunki mogły być spełnione, autentyczny system demokratyczny musi wznosić się na trwałym fundamencie moralnym. Tymczasem współczesna demokracja znajduje się w fazie dotkliwego kryzysu moralnego. Obserwuje się zanik republikańskich nawyków uczestnictwa i odpowiedzialności obywateli za sferę publiczną. Elity polityczne ulegają alienacji i wymykają się spod kontroli społecznej, wszechobecna jest korupcja. Polityka jest redukowana do gry partykularnych interesów, wyzutej z ideałów moralnych i wielkich idei. Wszy-stkie te schorzenia najostrzej występują w krajach postkomunistycznych. Przyczyną jest niewątpliwie erozja fundamentalnych zasad etycznych w życiu publicznym. Nie bez wpływu na taki stan rzeczy pozostaje głoszone dziś dość powszechnie przekonanie, że filozofią i postawą odpowiadającą demokratycznym formom polityki są agnostycyzm i sceptyczny relatywizm. Stąd między innymi dążenie do poddawania fundamentalnych zasad etycznych decyzjom demokratycznej większości. To właśnie godzi w istotę prawdy i zachowanie porządku publicznego. Tymczasem osoby, które pragną kierować się w życiu prawdą, nie są, z demokratycznego punktu widzenia, godne zaufania. Nie godzą się bowiem z tym, by o prawdzie decydowała większość, czy też, że prawda zmienia się w zależności od zmien-nej równowagi politycznej. W sytuacji, kiedy w życiu publicznym nie będzie uznawana żadna ostateczna prawda, która byłaby normą dla działalności politycznej i nadawała jej kierunek, łatwo będzie można instrumentalizować idee i przekonania dla celów stawianych sobie przez władzę czy grupy interesu. W środkach masowego przekazu często jest dziś propagowana teza, że odwoływanie się do trwałych zasad moralnych prowadzi do fanatyzmu i fundamentalizmu. Równocześnie te same media pozwalają głosicielom relatywizmu moralnego, agnostycyzmu czy scjentyzmu chodzić w glorii światłych humanistów. Jednak to nie prawda Ewangelii, lecz agnostycyzm i relatywizm oraz ich skutki w życiu społecznym wywołują narastanie reakcji oraz postaw fundamentalistycznych i ideologicznych. To właśnie respektowanie powszechnych praw moralnych jest gwarancją obrony praw człowieka oraz warunkiem budowania zaufania między członkami wspólnoty politycznej a władzą. Za realizowanie dobra wspólnego w państwie odpowiedzialna jest władza. Ma ona charakter służebny w stosunku do obywateli, obywatele zaś zobowiązani są do posłuszeństwa wobec legalnie wybranych władz. Sobór Watykański II przypomina, że nawet w sytuacji, kiedy władza przekracza swe uprawnienia i uciska swych obywateli, ci nie powinni odmawiać świadczeń wobec państwa, jeśli tego wymaga dobro wspólne. Natomiast mają całkowite prawo do obrony własnej wobec nadużyć władzy, w granicach nakreślonych przez prawo naturalne i ewangeliczne. Człowiek jest starszy niż państwo, powiedział Leon XIII, dlatego państwo pełni rolę służebną w stosunku do swoich obywateli i czerpie swą siłę z podmiotowości społeczeństwa. Trudno nie zauważyć narastającej obecnie w społeczeństwie polskim frustracji. Przyczyny są wielorakie; niektóre mają uwarunkowania historyczne, są spuścizną dawnego systemu: opóźnienie cywilizacyjne, niski poziom świadomości politycznej, marnotrawstwo ekonomiczne. Są jednak także przyczyny, które zrodziły się w ostatnich latach. Główną z nich jest kryzys władzy. Malejąca popularność rządzącej koalicji jest spowodowana niewątpliwie skutkami społecznymi wprowadzanych reform. Reformy te były wprawdzie konieczne, można by jednak dyskutować nad sposobem ich realizacji. Wiarygodność obecnej władzy podważa także rozbicie jej obozu, brak jednolitej linii politycznej, nieodpowiedzialne zachowanie niektórych polityków. To wszystko skwapliwie wykorzystuje lewica, która niczym się nie popisała będąc u władzy, ale obecnie, na zasadzie reakcji, zyskuje punkty niezadowolonego społeczeństwa. Nie należy się zatem dziwić, że społeczeństwo z niepokojem patrzy na poczynania elit politycznych, gdyż trudno powiedzieć, czy mają one naprawdę na względzie dobro wspólne całego narodu, czy też naród ten jest przedmiotem manipulacji, a celem tego wszystkiego, co dzieje się wokół nas, są interesy partykularne partii i osób prywatnych.

KS. STANISŁAW TKOCZ

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama