Student czy inteligent?

Rozmowa z Grzegorzem Łęcickim, zastępcą dyrektora Instytutu Edukacji Medialnej i Dziennikarstwa na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego

W jakim kierunku idą zmiany w szkolnictwie wyższym? Czy Pana zdaniem są to zmiany na lepsze?

Nie jestem ani urzędnikiem ministerialnym, ani nie należę do żadnego gremium mającego wpływ na tworzenie prawa oświatowego. Moje obserwacje i uwagi wynikają z codziennego doświadczenia nauczyciela akademickiego.

Wiadomo, czasy się zmieniają, następują wielkie przemiany kulturowe i cywilizacyjne, więc i szkolnictwo, w tym także wyższe, musi się zmieniać, nadążać za wyzwaniami współczesności. Elementem determinującym stała się sytuacja na rynku pracy; widmo bezrobocia przyćmiewa czasem troskę o właściwy poziom nauczania. Ograniczanie liczby godzin rozmaitych zajęć po to, by studenci mogli uczyć się na dwóch kierunkach jednocześnie, nie wydaje się najszczęśliwszym rozwiązaniem. Na pozór dwa dyplomy stanowią ważny atut na rynku pracy, ale obniżenie poziomu nauczania poprzez zmniejszanie liczby godzin zajęć obowiązkowych odbija się potem na jakości pracy. Dociera do mnie wiele głosów krytycznych, wyrażających opinię o tym, że studenci, nawet piszący licencjat czy magisterium, mają problemy z prawidłowym posługiwaniem się językiem polskim, że nie czytają ze zrozumieniem, że wykazują podstawowe braki w znajomości klasycznych dla danej dziedziny lektur. To pewnie niezamierzony skutek działań ustawodawcy, ale taka jest rzeczywistość, jaki jest procent takich niedouczonych studentów. Czy naprawdę będę dobrymi pracownikami i fachowcami w swoich zawodach?

A habilitacja? Jest potrzebna - czy nie?

Za utrzymaniem habilitacji przemawia pewna tradycja; to ostatnia praca na ocenę przed usamodzielnieniem się naukowca jako badacza. To jednak zbyt długi proces. Człowiek jest bardziej twórczy, gdy jest młody, pełen sił, werwy, energii. Dlatego uważam, że - jeśli habilitacja ma być utrzymana - powinna być maksymalnie ułatwiona i uproszczona poprzez mechanizmy i wymagania określone przez uczelnie, pragnące, by konkretny uczony był ich profesorem.

Jakie wyzwania stoją dziś przed wyższymi uczelniami?

Nie chciałbym być jakimś nadmiernym pesymistą, ale przede wszystkim - w praktyce to widać najdokładniej - uczelnie najpierw muszą nadrabiać braki edukacyjne, mające źródło w procesie edukacyjnym, realizowanym i na poziomie szkoły podstawowej, i w gimnazjum, i w liceum. Hasło podnoszenia poziomu kształcenia jest chwytliwe i błyskotliwe, tylko że najpierw ten poziom... musi istnieć. Uczelnie, akademie, uniwersytety to nie instytucje prorockie czy wróżbiarskie, nie do końca będą rozpoznawać potrzeby rynku pracy i przewidywać przyszłość ekonomiczną. W dużej mierze są uzależnione od ogólnej polityki realizowanej przez kolejne ekipy władzy. Problemem jest więc wzajemna współpraca uczonych i polityków.

Do największych i najważniejszych wyzwań, stojących obecnie przed uczelniami, zaliczyłbym jeszcze umiejętność przygotowania studentów do radzenia sobie w stale zmieniających się czasach i warunkach. Uczelnia powinna być swoistą szkołą przetrwania intelektualnego i moralnego. Gdy szedłem na studia ponad 30 lat temu, mój proboszcz, a zarazem wykładowca akademicki, ks. dr Ryszard Śliwiński powiedział mi: „Pamiętaj, człowiek studiuje całe życie!” Wiem, że miał rację.

Czy szkoły prywatne mają szansę na przetrwanie?

Atrakcyjne, renomowane, mające interesujące propozycje... i dobre lokalizacje - na pewno tak. Zaletą szkół i uczelni prywatnych, może nawet czasem nie końca wykorzystywaną, jest szybkość działania, mniejsza biurokracja, większa otwartość na zmiany.

Jak uczelnie radzą sobie z dzisiejszymi wyzwaniami i trudnościami? Z jaką ofertą wychodzą, gdzie szukają potencjalnych studentów? Wydaje się, że grupą docelową przestają być tylko maturzyści...

Aktualny model człowieka XXI w. to istota stale się ucząca, podnosząca kwalifikacje, rozwijająca swoją osobowość poprzez permanentne kształcenie się, nabywanie nowych umiejętności. Niż demograficzny niejako wymusza tworzenie zarówno nowych, atrakcyjnych kierunków studiów dla maturzystów, jak i dla osób mających wykształcenie. Wszelkiego rodzaju studia podyplomowe stanowią kolejną ofertę edukacyjną. Ostatnio na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego zaproponowaliśmy następną formę edukacji, a mianowicie jednodniowe kursy dokształcające z zakresu szeroko pojętej komunikacji społecznej, które będą realizowane od stycznia 2011 r.

Czy student dziś to człowiek na poziomie?

Oj, to niebezpieczne pytanie... Mam wrażenie, że nie wszystkie osoby przychodzące na studia mają do końca pełną świadomość dokonanego wyboru, ale - z drugiej strony - młodość to czas poszukiwania i odnajdywania swojej drogi życiowej. Zawsze byli i są studenci gorliwi, pracowici, twórczy oraz ci mniej zdyscyplinowani, leniwi, studiujący dla dyplomu, a nie dla siebie. Chodzi o to, by ci dobrzy nadawali ton grupie, a nie ulegali dość powszechnej bylejakości. Dla nauczyciela niewątpliwą satysfakcją jest praca ze studentami bystrymi, inteligentnymi, pracowitymi i zdolnymi, ale największą radością jest obserwowanie pozytywnych przemian u osób może mniej zdolnych, ale za to bardziej pracowitych; dostrzeganie ich wysiłków w przekraczaniu własnych możliwości stanowi ogromną radość.

Gdy czasem słyszę opinie studentów, że jakaś uczelnia ma słaby poziom albo wykładowca jest „cienki”, to odpowiadam, że na żadnej uczelni nikt nikomu nie zabrania się uczyć. Uczelnia, akademia, uniwersytet to szkoły samodzielnej pracy, samodzielnego studiowania, a więc aktywności. Może nasze podstawówki, gimnazja i licea zbyt mocno utrwalają nawyk bierności. Studiowanie - to samodzielne zdobywanie wiedzy: wykłady, ćwiczenia, seminaria mają pomóc, ale studiowanie nie może być pojmowane jako wyłącznie uczestniczenie w zajęciach akademickich.

Jakie są najsłabsze i najsilniejsze punkty współczesnych studentów?

Zacznijmy od pozytywów: niewątpliwie o wiele lepsza niż dawniej znajomość języków obcych i sprawniejsze posługiwanie się wszelkimi urządzeniami technicznymi, medialnymi, komunikacyjnymi; większa znajomość świata - podróże zawsze kształcą! Za bardzo negatywne zjawisko uważam brak nawyku czytania, swoiste lenistwo intelektualne wyrażające się brakiem jakichkolwiek zainteresowań, pasji poznawczych. Ale chyba za najgroźniejszy należałoby uznać brak świadomości należenia do inteligencji, rozumienia jej jako elity społecznej i pojmowania zadań oraz twórczej roli dla dobra wspólnego.

Gdyby mógł Pan mieć dzisiaj 18 lat, na jakiej uczelni i jaki kierunek chciałby Pan studiować?

Moją ukochaną uczelnią, największą miłością młodości, prawdziwą Alma Mater, była Akademia Teologii Katolickiej w Warszawie. To z ATK wywodzi się Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, tę uczelnię i dziś bym wybrał; właściwie moje marzenie spełniło się w jakimś stopniu, gdyż teraz mój syn, Michał, studiuje psychologię właśnie w UKSW. A jaki kierunek studiów podjąłbym? Gdy stanąłem przed takim dylematem w latach młodości, wydawało mi się najpierw, że to ja sam będę o wszystkim decydował; całe szczęście, że Pan Bóg szybko interweniował i pokazał mi, że prawdziwa wolność i szczęście polega na odczytaniu i realizacji Jego woli. Dziś też więc bym o to Pana Boga pytał.

xAA
Echo Katolickie 4/2010

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama