Analfabetyzm to nie tylko brak umiejętności pisania czy czytania, ale np. nieumiejętność posługiwania się słownikiem lub nawet instrukcją obsługi
Pewna stacja telewizyjna przeprowadzała uliczną sodę. Jej pytanie brzmiało: „Co zrobiłbyś, gdyby okazało się, że ktoś z twoich bliskich to Homo sapiens?
Słuchając odpowiedzi, nie wiadomo: śmiać się czy płakać? - To sprawa indywidualna. Jeżeli nie robi nic złego, wszystko się dzieje zaciszu jego domu, to czemu nie - mówi mężczyzna, na oko 50-letni. - Hm, próbowałbym to jakoś zrozumieć - z pełną powagą odpowiada inny przechodzień. - Nie wiem, co odpowiedzieć, bo nie znam tych słów - odpowiada kobieta. - Nie wiem, bo nie mam z takimi ludźmi do czynienia - stwierdza młody mężczyzna. Hm, ciekawe... Na szczęście byli też tacy, którzy wprost mówili: Ja też jestem homo sapiens, bo homo sapiens to człowiek myślący. Uff.
- Dzisiaj mnożą się również inne określenia człowieka. Spotka się nazwy: homo creator (człowiek twórczy), homo communicans (człowiek komunikujący się) czy najnowsze homo mediens (człowiek medialny), homo ludens (człowiek bawiący się), homo duplex (człowiek rozdwojony), homo multiplex (człowiek zwielokrotniony) - wylicza Dorota Tomczyszyn, socjolog z Państwowej Szkoły Wyższej im. Papieża Jana Pawła II w Białej Podlaskiej. Co to znaczy? Że współczesność ujmuje człowieka wycinkowo, koncentrując się na jednej jego aktywności. - Rozmawiając o analfabetyzmie wtórnym czy funkcjonalnym nie można o tym zapomnieć, gdyż opisujemy proces charakterystyczny nie dla całej populacji, a pewnej grupy osób. Ponadto zjawisko analfabetyzmu funkcjonalnego może dotyczyć tylko niektórych sfer życia człowieka, przy czym ta sama osoba doskonale realizuje się w innych wymiarach życia. Są osoby, które szukają pomocy przy wypełnianiu zeznań podatkowych, a robią zawrotną karierę w sztuce, kulturze, nauce i innych sektorach działalności człowieka - zaznacza D. Tomczyszyn.
Co więc wpływa na zjawisko analfabetyzmu funkcjonalnego? - Nie zgodzę się z tym, że winne są podania, formularze, które wprowadzają czytelnika w obłędny labirynt nieznanych znaczeń i biurokratycznych określeń - protestuje D. Tomczyszyn. - To przemiany technologiczne i system edukacji, w którym zapomnieliśmy o dobrych, sprawdzonych sposobach nauczania lub uczenia się. Czy dzisiaj dziecko, pisząc samodzielne prace, ma inną informację zwrotną niż komentarz nauczyciela i ocena? Porozmawiajmy z osobami, które kształciły się w systemie oświaty powojennej. Uczniowie wtedy głośno czytali swoje wypracowania, nauczyciel komentował je, a słuchający koledzy uczyli się, jak poprawić styl wypowiedzi. Kolejna sprawa to wszechobecne testy, gdzie wiadomości i kompetencje są sprawdzane m.in. przez podkreślenie już sformułowanej wypowiedzi. Uczniowie mają myśleć - to sens ostatniej reformy w systemie edukacji, a konsekwencja: często nie potrafią tych myśli wyrazić w formie pisemnej czy ustnej. Nie tylko ja słyszałam wypowiedzi studentów typu: „uczyłem się, ale nie umiem tego powiedzieć...” - dodaje.
Nie bez znaczenia są gotowe opracowania literatury, wypracowania, które zubażają proces kształcenia dzieci i młodzieży. Wykładowcy z przerażeniem obserwują studentów, którzy nie robią notatek, przygotowując się na ćwiczenia, bo najczęściej przynoszą podkreślone informacje w kserowanych materiałach. - Czytając egzaminy pisemne studentów można dostrzec proces encyklopedycznego podawania wiedzy w możliwie najkrótszy sposób, często wypunktowanie najważniejszych treści - D. Tomczyszyn dzieli się swoimi spostrzeżeniami. - Nowoczesne technologie komputerowe czy internet sprowadzają komunikat do hasła, obrazu, zaś komunikację społeczną do pośrednich form. Do tego zaledwie co drugi Polak czyta - podkreśla i na dowód opowiada zasłyszaną historię. Na konferencji pewna pani profesor opowiadała, jak jeden ze studentów twierdził, że materiał przez nią zadany nie jest dostępny. - To niemożliwe, a gdzie Pan szukał? - zapytała. - Przejrzałem wszystko w internecie - odpowiedział. Studentowi nie przyszło do głowy, że należy po prostu iść do biblioteki po książkę. - To wyizolowany przypadek, jednak niedługo takich studentów, którzy zapominają o spotkaniu z książką w bibliotece i czytelni, może być więcej - podkreśla ze smutkiem. Ryszard Kapuściński pisał „historia ludzkości zaczęła się od obrazków i kończy się obrazkami (telewizja, internet). Wnet okaże się, że pismo literowe, druki, książka były krótkim epizodem w historii kultury”.
JAG
Analfabetyzm to nie tylko brak umiejętności pisania czy czytania, ale np. nieumiejętność posługiwania się słownikiem lub nawet instrukcją obsługi!
Ten pierwszy określany jest mianem wtórnego, a drugi - funkcjonalnego. To coraz częstsze nieradzenie sobie z wypełnianiem formularzy w bankach, urzędach, problemy z obliczeniem należnej nam reszty przy kasie i wiele podobnych sytuacji w codziennym życiu. Analfabetyzm obejmuje więcej dziedzin naszego życia, często zależy to od naszych zainteresowań, a raczej ich braku.
Wszechobecny pośpiech wpływa również na naszą znajomość bieżących wydarzeń - czytamy „po łebkach”, byle szybciej i nie zagłębiamy się w sens tekstu. Podobnie jest z komentarzami na forach, pisaniem smsów - pośpiech wkrada się wszędzie, a to ma przełożenie na poziom codziennej polszczyzny. Kłopot z nią mają nie tylko ludzie młodzi. Aż 77% dorosłych Polaków ma problemy ze zrozumieniem tekstów pisanych. Gospodynie domowe nie są w stanie odczytać instrukcji obsługi pralki, klienci banków nie pojmują, o co chodzi w zapisach umowy kredytowej. Co piąty 15-latek po szkole podstawowej nie rozumie takich tekstów, jak instrukcja obsługi czy przepisy ruchu drogowego. Poziom tzw. analfabetyzmu funkcjonalnego jest w Polsce niepokojąco wysoki. Ministerstwo edukacji zastanawia się nad zmianami w programach nauczania, które poprawiłyby zdolność rozumienia i wykorzystywania prostych komunikatów. Wszystko dlatego, że jesteśmy zalewani ogromnymi ilościami informacji i coraz trudniej nam wyłowić te, które są istotne.
Według raportu UNESCO analfabetyzm realny dotyczy krajów trzeciego świata, zaś analfabetyzm funkcjonalny krajów rozwijających się. JAG
3 PYTANIA
Problem analfabetyzmu rzeczywiście jest tak poważny w naszym kraju?
Ja sam nie zajmowałem się analfabetyzmem wtórnym. Widzę jednak, że ta kwestia wraca jak bumerang, odkąd w badaniach, jakie wykonano kilkanaście lat temu, Polska wypadła słabo na tle innych krajów.
Co z nich można wywnioskować?
Moim zdaniem źródłem problemu jest to, że ludzie za mało czytają, zwłaszcza takich tekstów, które mogłyby ich wyćwiczyć w rozumieniu i pisaniu. Nie ma jednak czasu na czytanie ze zrozumieniem, gdy co chwilę dzwoni komórka, w komputerze trzeba prowadzić czat, sprawdzać pocztę i robić wpisy na Facebooku. Jesteśmy nieustannie w gotowości, aby prowadzić komunikację bezpośrednią, zwykle nie w języku pisanym, lecz mówionym albo mówionym zapisanym.
Czy to źle?
Gdyby za miernik analfabetyzmu funkcjonalnego przyjąć niezdolność zrozumienia instrukcji czy umowy, ale umiejętność złożenia zamówienia przez komputer lub umówienia się ze znajomym za pomocą smsa, to myślę, że polska młodzież wypadłaby nie gorzej od swoich rówieśników z innych krajów. Starsi mogliby się uplasować gorzej. Krótko mówiąc, wiele zależy od tego, jak zaprojektować badanie i co przyjąć za podstawę oceny.
NOT. JAG
opr. aw/aw