Nawrócony [GN]

Viktor Orban, którego ugrupowanie - Fidesz, zdobyło w 2010 r. władzę na Węgrzech, przeszedł drogę od obojętności religijnej do autentycznej wiary

www.orbanviktor.hu

Viktor Orbán zdobył na Węgrzech władzę, jakiej po 1989 r. nie miał żaden przywódca w Europie. Może samodzielnie rządzić, stanowić prawo, a nawet zmienić konstytucję. Kim jest najskuteczniejszy obecnie polityk europejski?

Kierowany przez Orbána Fidesz zdobył w ostatnich wyborach ponad 68 proc. głosów i może rządzić samodzielnie. Jego przewaga w parlamencie jest tak wielka, że możliwa jest nawet zmiana konstytucji, co Orbán od dawna zapowiadał. Doszedł do władzy pod hasłem „Już czas”, po 8 latach rządów postkomunistów i liberałów, które pogrążyły Węgry w głębokim kryzysie gospodarczym, a przede wszystkim rozbiły moralnie. Orbán zapowiada rozrachunek z winnymi tego stanu, radykalną zmianę polityki gospodarczej, wsparcie dla węgierskiego kapitału i rodzimej przedsiębiorczości, a także odbudowę społecznego zaufania do polityki. Chce Węgier w Europie, ale jako kraju silnego, chroniącego swą tożsamość narodową i kulturę, broniącego chrześcijańskiego dziedzictwa całej Europy. To polityk z poczuciem misji nie tylko w odniesieniu do własnego kraju.

Polityk sukcesu

Orbán był premierem Węgier w latach 1998—2002, ale wówczas kierował koalicyjnym gabinetem, w skład którego wchodziły także drobne prawicowe ugrupowania. W trudnych warunkach udało mu się po raz pierwszy po 1989 r. zadbać o interesy grup najsłabszych, stworzyć efektywne systemy pomocy rodzinie i młodzieży uczącej się. Udało mu się zahamować inflację, zmniejszyć bezrobocie oraz zwiększyć dochód narodowy. Pragnął szybko wprowadzić Węgry w strefę euro i, jak wskazywały ówczesne prognozy, miało to się stać w 2009 r. Wprowadził Węgry do NATO oraz przygotował akcesję do Unii Europejskiej. Po raz pierwszy próbował skutecznie zaopiekować się liczącą ponad 3 miliony mniejszością węgierską, żyjącą głównie w Rumunii, na Słowacji oraz w Serbii. Stworzył dla nich „Kartę Węgra”, która stała się wzorem dla podobnych polskich rozwiązań. Symbolem jego polityki wobec sąsiadów było doprowadzenie do odbudowy zniszczonego w czasie II wojny światowej mostu Márii-Valérii na Dunaju, łączącego Węgry ze Słowacją, a także budowa nowego gmachu Teatru Narodowego w Budapeszcie, jako symbolu żywotności i prężności węgierskiej kultury. Jednym z jego ważnych projektów ideowych była budowa monumentalnego Domu Terroru w Budapeszcie (Terror Háza), niezwykle sugestywnego, multimedialnego muzeum poświęconego pamięci ofiar faszyzmu i komunizmu. Na nim m.in. wzorowali się twórcy Muzeum Powstania Warszawskiego w naszej stolicy. Dla odbudowy narodowej dumy ważne były także obchody milenium koronacji św. Stefana. Wybory w 2002 r. Orbán wygrał, ale w trakcie kampanii „pożarł” elektorat obu prawicowych „przystawek”, które nie dostały się do parlamentu. Zdobył wprawdzie ponad 48 proc. głosów, ale nie miał z kim stworzyć koalicji. Ta sytuacja powtórzyła się w 2006 r., gdyż ordynacja wyborcza premiowała ugrupowania słabsze, wymuszając tworzenie rządów koalicyjnych. Teraz sytuacja się zmieniła. Fidesz może rządzić samodzielnie, bez oglądania się na skrajną prawicę.

Pasjonat polityki i futbolu

Całe Węgry poznały go 16  czerwca 1989 r., gdy w imieniu młodzieży węgierskiej przemawiał na uroczystościach pogrzebowych Imre Nagya i innych bohaterów narodowego powstania 1956 r., straconych przez reżim Kadara. Przez lata nikt nie znał miejsca ich pochówku, leżeli bowiem w bezimiennej mogile na jednym z małych cmentarzy. Wiosną 1989 r. zdecydowano się na ich powtórny, tym razem publiczny pogrzeb. W uroczystościach na placu Bohaterów uczestniczył blisko milion ludzi, a cały naród śledził je w telewizji. Orbán wygłosił wówczas bardzo emocjonalne przemówienie, w którym pierwszy publicznie upomniał się o wolne wybory oraz zażądał wycofania sowieckich wojsk z Węgier. Od tego czasu stał się jednym z najlepiej rozpoznawalnych węgierskich polityków. Działał wtedy w powstałej w 1988 r. partii Związek Młodych Demokratów (Fidesz), która wyróżniała się dość radykalnym antykomunizmem oraz liberalizmem. Jednak nie Fidesz dominował wówczas na węgierskiej scenie politycznej, lecz Węgierskie Forum Demokratyczne, którego lider József Antall został pierwszym premierem suwerennych Węgier. Czas Orbána nadszedł dopiero w 1998 r., gdy po dynamicznej kampanii wyborczej wygrał wybory i w wieku 35 lat został jednym z najmłodszych w historii Węgier premierem. Opinia publiczna mogła wówczas także poznać jego drugą, poza polityką, pasję, piłkę nożną. Od młodości Orbán był środkowym pomocnikiem prowincjonalnego klubu FC Felcsút. Także jako premier uczestniczył w rozgrywkach swej drużyny. Zdarzało mu się nawet przesunąć posiedzenie rządu, aby mógł uczestniczyć w szczególnie ważnych dla klubu rozgrywkach. Dzisiaj w tej drużynie gra jego syn Gáspár. Zakochany w futbolu Orbán niedawno stworzył fundację im. Ferenca Puskása, najsławniejszego piłkarza węgierskiego, m.in. gwiazdy Realu Madryt. Fundacja wspiera młode talenty piłkarskie, szczególnie na prowincji.

Chłopak z prowincji

Urodził się w maju 1963 r. w historycznej stolicy Węgier Székesfehérvár, a dzieciństwo spędził w pobliskiej wiosce Alcsútdoboz, później powrócił do rodzinnego miasta.

Otrzymał staranne wykształcenie, chodził do szkoły z wykładowym językiem angielskim. Później studiował prawo w Budapeszcie w elitarnej Eötvös Loránd University, spadkobiercy najstarszego węgierskiego uniwersytetu. Jako jeden z najzdolniejszych studentów otrzymał stypendium Fundacji Sorosa. Umożliwiło mu ono dalsze studia z zakresu filozofii polityki w Oksfordzie. Niewątpliwie Orbán jest jednym z najlepiej wykształconych europejskich przywódców. Choć od dawna mieszka w Budapeszcie, nigdy nie przestał być chłopakiem z prowincji, gdzie czuje się najlepiej i gdzie ma najwierniejszych wyborców. Często jeździ w rodzinne strony, na prowincji ma także swój domek letniskowy. W czasie ostatniej kampanii wyborczej przemierzył setki kilometrów, zaglądając praktycznie do każdej dziury, aby choć na chwilę spotkać się z ludźmi, porozmawiać, napić się z nimi wina, zagrać w piłkę, bądź ustawić się do wspólnej fotografii. Wszystko to robi w sposób zupełnie naturalny, widać, że po prostu lubi być wśród tych ludzi. Wielokrotnie podkreślał, że Budapeszt to nie całe Węgry. Dlatego na jego wiece wyborcze do stolicy przyjeżdżały nieraz setki tysiące osób. Nie zaniedbuje także współczesnych technik komunikacyjnych. Jego strona na Facebooku może być dla naszych polityków wzorem, jak można kontaktować się z młodymi wyborcami, jak posługiwać się ich językiem i reagować na ich problemy. Pomaga mu w tym cały sztab ludzi oraz wielu wolontariuszy z całego kraju, którzy każdego dnia prowadzą z nim dialog w przestrzeni wirtualnej.

Powrót do korzeni

Orbán urodził się w rodzinie kalwińskiej, gdzie jednak wiara nie odgrywała większej roli. Jak wspominał, o jego wychowanie religijne dbali dziadkowie, a gdy umarli, praktycznie stał się ateistą. Tego stanu nie zmienił od razu związek z katoliczką Anikó Lévai, świetnie zapowiadającą się prawniczką, którą poznał na studiach w Budapeszcie, choć po latach powiedział, że to żona uwrażliwiła go na poszukiwanie wartości duchowych. Jednak gdy się pobierali w 1987 r., Orbán nie zgodził się na ślub kościelny. Nie chciał także, aby ochrzczone były ich dzieci, które zaczęły się rodzić w latach 90. W życiu politycznym wówczas demonstracyjnie dystansował się od wszystkich rozwiązań, które w tle miały inspirację religijną. Podkreślał swój liberalizm w poglądach politycznych i prywatnym życiu.

Jednak niewątpliwie pod wpływem żony Orbán zaczął się zmieniać. Refleksja o roli chrześcijaństwa w przeszłości i teraźniejszości Węgier zaczęła towarzyszyć jego poczynaniom politycznym. Konsekwencją było odejście od liberalnego profilu Fideszu i nadanie partii oblicza chrześcijańsko-demokratycznego.W 2003 r. zmieniła się także jej nazwa na Fidesz — Węgierska Partia Obywatelska.

Początkowo wielu sądziło, że jest to kamuflaż polityczny, obliczony na trwałe pozyskanie tradycyjnego prawicowego elektoratu, który zwłaszcza na węgierskiej prowincji jest dość liczny. W węgierskich warunkach jednak ostentacyjna religijność mogła Orbánowi znacznie bardziej zaszkodzić, aniżeli przysporzyć nowych głosów. Zwłaszcza w liberalnym i bardzo zlaicyzowanym Budapeszcie. Orbán miał tego świadomość i często cytował słowa swego piłkarskiego idola Károly Lakata, wielkiego piłkarza i trenera budapeszteńskiego Ferencvárosu, który mawiał: „Jestem chrześcijaninem, Węgrem i kibicem Fradi. W tym kraju z tych trzech jedna wystarcza, bym nic tu już nie mógł zrobić”. A Orbán, gdy trzeba, podkreśla, że jest chrześcijaninem, Węgrem i kibicuje Ferencvárosowi — klubowi z robotniczej dzielnicy Budapesztu.

Przemiana Orbána była jednak znacznie głębsza. Pod koniec lat 90. zdecydował się na zawarcie sakramentalnego małżeństwa oraz ochrzcił dzieci. Ponieważ jednak poza chrztem nie otrzymał żadnego religijnego wychowania, już jako premier Węgier przyjął konfirmację w Kościele kalwińskim, w którym był ochrzczony. Znalazł także czas, aby przejść wszystkie związane z tym etapy przygotowań. W czasie Adwentu w 2005 r. publicznie powiedział o zmianie, jaka w nim wówczas nastąpiła: „Od tego czasu staram się, abym żył na Bożą chwałę i dla dobra ludzi, co na język zawodowego polityka przetłumaczyłbym w ten sposób: budować ojczyznę, tę przez małe »o«, czyli kraj narodu węgierskiego na tej ziemi, ale też tę przez duże »O« — ojczyznę niebieską, królestwo Boże, i to jest wyższy sens i cel tego, co robię. Ten sens jest wyższego rzędu, poza i ponad wszelkimi politycznymi kalkulacjami”.

Wielkie wrażenie na Orbánie zrobiło także orędzie o Bożym Miłosierdziu, z którym zapoznał się w krakowskich Łagiewnikach. Warto dodać, że jego żona Anikó sprawowała główny patronat nad wystrojem węgierskiej kaplicy „Communio Sanctorum”, znajdującej się w podziemiach łagiewnickiej bazyliki. Wielokrotnie podkreślał także swoją fascynację Janem Pawłem II oraz wspominał doświadczenie uczestniczenia w Gdańsku w 1987 r. w papieskiej pielgrzymce, jako ważny moment w jego obywatelskiej inicjacji.

Orbánofobia

Od czasu gdy Orbán został premierem, stał się przedmiotem nieustannych ataków ze strony mediów publicznych, a zwłaszcza prywatnych. Powiedzenie, że nigdy nie cieszył się sympatią mediów, to za mało. One go po prostu nienawidziły. Dlatego systematycznie bywał wyśmiewany przez budapeszteńskie „salony”, przedstawiające go jako szkodliwego, niewiele rozumiejącego ze współczesnego świata głupka. Doszło do tego, że jeden z czołowych liberalnych dzienników „Magyar Hirlap” opublikował list czytelnika, który postulował zabicie Orbána dla dobra Węgier. Podobne wezwania pojawiały się także w audycjach prywatnych stacji telewizyjnych. Na co dzień przedstawiano go w najlepszym przypadku jako kłamcę, demagoga i populistę, ale nierzadko po prostu jako faszystę, stanowiącego śmiertelne zagrożenie dla węgierskiej demokracji. Był stałą atrakcją różnych programów satyrycznych, gdzie występował, jako Zorbán, czyli dziki karzeł, bądź Alcsúti Törpe, czyli karzeł z Alcsúti — Orbán jest niewielkiego wzrostu. W innej wersji premier był przedstawiany jako Viktátor, czyli Viktor dyktator. Echa tych kampanii pobrzmiewały także w Polsce, gdzie w ogóle nie interesowano się tym, co zrobił lub zamierza robić, natomiast przylepiano mu łatkę polityka bez gospodarczych pomysłów, za którego plecami stoją faszyści. Tym atakom, ze strony postkomunistów, liberałów, ale także skrajnej, często antysemickiej prawicy, Orbán mógł przeciwstawić tylko własną aktywność. Wyrugowany z głównych mediów, walczył o kontakt z każdym obywatelem. W efekcie zwycięskiej kampanii wrócił na urząd premiera, silniejszy, aniżeli był kiedykolwiek. Zapowiada wielką konserwatywną rewolucję na Węgrzech, budowę „ustroju narodowej współpracy”. Jeśli się mu powiedzie, będzie także dla innych przykładem do naśladowania.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama