Tym pomnikom już dziękujemy

Dziesięć pomników Armii Czerwonej, ponad setka ku czci komunistycznych zbrodniarzy, łącznie z popiersiem Stalina — takie rzeczy nadal w Polsce. IPN mówi: dość, to musi wreszcie stąd zniknąć

Tym pomnikom już dziękujemy

Dziesięć pomników Armii Czerwonej, ponad setka ku czci komunistycznych zbrodniarzy, łącznie z popiersiem Stalina — takie rzeczy nadal w Polsce. IPN mówi: dość, to musi wreszcie stąd zniknąć.

To nie jest jakaś pusta historyczna zemsta na spiżowo-betonowych cokołach. Raczej całkiem poważna bitwa o pamięć, która nabiera tym większego znaczenia, im bardziej zakłamane, propagandowe i ideologiczno-imperialne podejście do historii prezentują nasi sąsiedzi. W głównej mierze to zdanie odnosi się do Rosji. 

Pieczęć „wyzwolicieli”

Czary goryczy przelała niedawna skandaliczna wypowiedź rosyjskiego ambasadora w Polsce Siergieja Andrejewa, który oświadczył, że Polska poprzez swoją politykę prowadzoną w latach 30. XX w., wielokrotnie blokowała budowę koalicji antyhitlerowskiej, przez co stała się „częściowo odpowiedzialna” za  „katastrofę, do której doszło we wrześniu 1939 r.”. Kilka dni później inny rosyjski dyplomata Władimir Zajemskij, ambasador tego kraju w Wenezueli, nazwał nasz kraj „sojusznikiem III Rzeszy” i — podobnie jak Andrejew — zaprzeczył „domniemanej” inwazji Związku Radzieckiego na Polskę 17 września w 1939 r. Jego zdaniem, „Armia Czerwona jedynie odebrała ziemie, do których Polska uzurpowała sobie prawa po I wojnie światowej”.

Jeśli z drugiej strony dorzucimy do tego krążące powszechnie wśród zachodniej opinii publicznej, coraz bardziej zakorzenione określenie „polskie obozy koncentracyjne”, mamy pełny obraz nieskuteczności dotychczasowej polskiej polityki historycznej. „Nie możemy reagować tylko przy każdym takim incydencie. Potrzebne są działania państwa polskiego, aby przeciwdziałać tej propagandzie, która jest skierowana nie tylko pod adresem Polaków” — zadeklarował kilka dni temu w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Łukasz Kamiński.

Na dzień dobry IPN chce przede wszystkim uprzątnąć z naszego krajobrazu wszelkie pozostałości „totalitarnego złomu”, które zniekształcają pamięć historyczną.  Pomniki ku czci Armii Czerwonej muszą zniknąć, bo — jak argumentował Kamiński — „ich celem nie było nawet oddawanie czci Armii Czerwonej, ale stawianie czytelnego znaku sowieckiej dominacji nad Polską”. IPN zastrzega przy tym wyraźnie, że nie chodzi oczywiście o cmentarze żołnierzy radzieckich. „Mówimy tu o pomnikach, które znajdują się poza cmentarzami, poza miejscami, w których znajdują się groby (...), które są postawione w centrach miast, które są swoistą pieczęcią, które władza sowiecka stawiała na podbitych ziemiach Polski, (...) posługując się oczywiście określeniem «wyzwoliciela»” — wyjaśnił dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN Andrzej Zawistowski.

Pytanie tylko, czy strona rosyjska zrozumie tę widoczną różnicę?  Wydaje się to wysoce wątpliwe. Mimo to IPN zamierza prowadzić specjalną kampanię informacyjną, adresowaną w głównej mierze właśnie do rosyjskiego społeczeństwa. Jednym z jej elementów ma być, wydana kilka miesięcy temu, książka „Pomniki wdzięczności” Armii Czerwonej w Polsce Ludowej i w III Rzeczypospolitej autorstwa Dominiki Czarneckiej. „Jest to pozycja, która pozwala dokładnie zrozumieć polską wrażliwość historyczną, (...) w jaki sposób te pomniki powstawały, co się z nimi wiąże” — stwierdził wiceprezes IPN Paweł Ukielski, dodając: „Ponieważ uważamy, że emocje nie służą relacjom dobrosąsiedzkim, nie służą wspólnemu dochodzeniu do prawdy — chcielibyśmy egzemplarz tej książki przekazać panu ambasadorowi Federacji Rosyjskiej, który wystosował bardzo ostre oświadczenie w sprawie demontażu pomnika gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie”.

Usunięty 17 września

W „sprawie Czerniachowskiego” jak w soczewce skupiają się zresztą wszystkie nieporozumienia wynikające z kompletnie odmiennej interpretacji historii najnowszej przez obie strony. Dla Kremla jest to postać legendarna — najmłodszy generał Armii Czerwonej i bohater Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, z kolei dla Polaków  pozostaje on „katem AK”, odpowiedzialnym za likwidację Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, podstępne aresztowanie jej dowództwa z płk. Aleksandrem Krzyżanowskim „Wilkiem” na czele oraz rozbrojenie i zatrzymanie 8 tys. żołnierzy AK. Część z nich później zginęła, a większość została zesłana do łagrów lub przymusowo wcielona do Armii Czerwonej. Sam Czerniachowski poległ pod Pieniężnem (obecnie województwo warmińsko-mazurskie) w czasie walk z hitlerowcami w lutym 1945 r. Został pochowany w Wilnie, a w 1993 r. jego szczątki przeniesiono do Moskwy na jeden z tamtejszych cmentarzy. W Polsce pozostał jednak pomnik ku czci Czerniachowskiego.  17 września br. na polecenie władz miejskich Pieniężna metalowe popiersie generała zostało usunięte z pomnika. Usunięcie monumentu rekomendowała także Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która uznała, że jego „dalsze istnienie w przestrzeni publicznej (...) jest  niezgodne z polską racją stanu”.

Reakcja Rosji była natychmiastowa. „Widzimy bezpośrednią zależność pomiędzy owym bluźnierczym czynem a tym klimatem, który tworzony jest z aktywnym udziałem oficjalnych przedstawicieli oraz czołowych polskich mediów wokół tematu wyzwolenia Polski spod okupacji hitlerowskiej przez Związek Radziecki w 1944-1945 r.” — stwierdził wspominany już ambasador Andrejew, zarzucając Polsce łamanie międzyrządowej umowy z 1994 r. o grobach i miejscach pamięci. Na dywanik została również wezwana polska ambasador w Moskwie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. „Rozpętana przez polskie władze wojna z pomnikami żołnierzy radzieckich, którzy oddali życie za wyzwolenie narodu polskiego spod nazizmu, weszła w nową fazę eskalacji” — oświadczyła rzeczniczka MSZ Federacji Rosyjskiej Maria Zacharowa.

W odpowiedzi prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński uznał naciski Rosji na władze Polski „za niestosowne”. IPN podkreślił także wyraźnie, że działania władz Pieniężna powinny być przykładem do naśladowania dla innych miejscowości. „W Polsce jest wiele muzeów, które z całą pewnością chętnie przyjmą artefakty dotyczące totalitarnej przeszłości naszego kraju i narzuconych siłą rządów komunistycznych” — stwierdził wiceprezes Instytutu Paweł Ukielski.

„Dziadek” nadal stoi

Problem w tym, że niektórzy wcale się nie kwapią do usuwania pamiątek po totalitarnym dziedzictwie komunizmu. Najbardziej kuriozalny przykład takiej dziwnej „niemocy” odnajdziemy dziś prawdopodobnie w niewielkiej miejscowości Cybinka w województwie lubuskim. Znajduje się tam cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej, co samo w sobie nie jest oczywiście niczym złym. Odwiedzających nekropolię wita jednak płaskorzeźba z wizerunkiem samego... Józefa Stalina i triumfalnym napisem „Nasza sprawa jest słuszna. Zwyciężyliśmy”. O usunięcie medalionu od dawna apeluje IPN, ale Generalisssimus ma się tam nadal całkiem dobrze. Miejscowe władze niezmiennie odsyłają do Warszawy, bądź też stwierdzają, że płaskorzeźba stanowi — uwaga! uwaga! —„relikt historii i atrakcję turystyczną”.  Zdanie to zdaje się także podzielać spora część mieszkańców Cybinki. Jedna z komercyjnych stacji telewizyjnych, która wybrała się tam z kamerą, usłyszała od jednej z mieszkanek:  „On mi nie przeszkadza. Rano wstanę, popatrzę na niego, mówię: dziadek stoi, będzie dobrze”. Z kolei miejscowa aktywistka społeczna przekonywała, że płaskorzeźba „nie jest żadnym kultem Stalina”, tylko orderem wojennym, który otrzymywali żołnierze zdobywający Berlin.

Jak to wszystko nazwać? Ignorancją? Brakiem elementarnej wrażliwości historycznej? Złą wolą? Asekuranctwem? Pewnie wszystkim po trochu. A takich przykładów znajdziemy w Polsce znacznie więcej. Wydaje się więc, że ta kwestia może być rozwiązana jedynie za pomocą odgórnych działań. Potrzebny jest zdecydowany ruch ustawodawcy, który uchwali kompleksowe prawo umożliwiające, czy wręcz nakazujące usunięcie całej tej komunistycznej spuścizny z polskiego krajobrazu. Nieważne, czy chodzi o „atrakcję turystyczną”, sentymentalny artefakt czy utrwaloną w pamięci nazwę. Inaczej nigdy nie uwolnimy się od komunikatów w stylu: „Idź prosto Armii Czerwonej, skręć w Bohaterów Radzieckich, a ja będę czekał przy pomniku Karola Świerczewskiego u wylotu 40-lecia PRL”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama