O różnych aspektach formacji chrześcijańskiej młodzieży
Formacja chrześcijańska nie może zamykać się do ram tzw. wychowania konfesyjnego, ale ma zawsze zmierzać do formowania pełnego człowieka. Tylko bowiem w ten sposób może stać się skuteczną pomocą w rozwoju młodego człowieka, jak i pomóc mu w jego identyfikacji osobowej, kościelnej i społecznej. W przeciwnym wypadku stanie się mało lub nic nie znaczącym elementem w życiu, być może ważnym tylko dla tych, którzy głębiej wierzą. Aby jednak mogła osiągnąć zakładane cele, winna przestrzegać niektórych – jak się wydaje – ważnych zasad. Wśród nich pojawia się szczególna troska o osobowy rozwój wychowanka i pomoc w odkrywaniu i potwierdzaniu jego tożsamości.
Chrześcijańska formacja młodzieży jest uwarunkowana w dużej mierze ogólnymi procesami rozwojowymi (psychicznymi, intelektualnymi, społecznymi itp.), stąd jej ukierunkowanie nie może płynąć jedynie z celów wychowania religijnego, ale także z formacji ogólnej, jaka jest ukazywana w pedagogice, wspieranej wynikami badań psychologii rozwoju. Wprowadzając młodego człowieka w misterium wiary, Boga i Kościoła, a także ukazując mu misteryjny wymiar ludzkiego istnienia, ma się zarazem dążyć do jego wszechstronnego i pełnego rozwoju, jak zresztą zakłada to także edukacja szkolna. To połączenie płynie zarówno z integralnie rozumianego wychowania, jak i z katechetycznej zasady wierności Bogu i człowiekowi. Zresztą zasada ta nie jest niczym innym, jak tylko właśnie całościowym, a więc integralnym podejściem do wychowanka. Integralność ta, zgodnie z tym jak się ją rozumie w deklaracji soborowej Gravissimum educationis, zakłada w formacji troskę o spójny rozwój trzech podstawowych władz człowieka: intelektu, woli i uczuciowości1. A zasadę wierności Bogu i człowiekowi można sformułować także w ten sposób, że wychowuje się prawdziwie w duchu chrześcijańskim dopiero wówczas, gdy odnosi się jednocześnie do całego wychowanka, w sensie poznania jego samego jako osobę w relacjach z innymi, do jego środowisko życia (podstawowa rola rodziny), a także szerszych uwarunkowań o charakterze kulturowym, społecznym, religijnym. Inaczej ryzykowałoby się wprowadzaniem zgubnego dla formacji dualizmu, dzielącego - w sposób sztuczny – człowieka i świat na to, co naturalne i nadnaturalne. Tymczasem człowiek w swojej istocie jest jednością, jednością wszystkich wymiarów, na które wskazuje się tylko wówczas, gdy pragnie się je metodycznie badać, analizować, porównywać. Czynią to głównie ci, którzy z naukowego punktu widzenia patrzą na człowieka. Ponadto jedność ta jest tym, jak zauważa I. Bertocco, co pierwotne w człowieku. Natomiast zadaniem wychowania jest wydobyć je na zewnątrz. Autorka precyzuje przy tym, że „to, co jest pierwotne nie odnosi się do sił człowieka, ale do osoby jako takiej – do tego «ja», które żyje w sposób osobowy. To jest to, co pierwotne w człowieku i właśnie do niego powinno zmierzać wychowanie. Ma ono nie tylko rozwijać sam intelekt, wolę i uczuciowość, ale ma rozwijać wszystko harmonijnie, w taki sposób, aby mogła wyłonić się osoba, czyli to «ja», które wyraża się w harmonijnym współdziałaniu tych sił”2. Dlatego warto jeszcze raz powtórzyć, że w wychowaniu formujemy całego człowieka. A zadaniem wychowawcy jest nie wychowywać według jakiegoś utrwalonego wzoru, ale formować osobę w niepowtarzalnej oryginalności każdego człowieka, tworząc harmonijną całość ze wszystkich wspomnianych władz, by wyrazić w ten sposób wartość osoby3. Uczyni to, gdy będzie umiał umiejętnie towarzyszyć młodzieży, która oczekuje od niego – jak pisze A. Offmański – zarówno wiedzy, jak i serca, zapału, a także cierpliwości, roztropności i mądrości4. Cechy te przekładają się na konkretne postawy zmierzające nie do narzucania gotowych rozwiązań, ale wspólnego z młodymi odkrywania prawdy. Wychowawca musi to uczynić, aby umożliwić im doświadczenie poszukiwania i odkrywania, które tak mocno charakteryzują ten okres życia. Tylko bowiem w ten sposób będzie mógł skutecznie wspomagać młodych na drodze ich osobowego rozwoju, a także poszukiwania projektu życia. Ponadto jeśli wychowanie religijne ma doprowadzić do pobudzenia i pogłębienia religijności, „musi się oprzeć – twierdzi K. Olbrycht – na takim sposobie widzenia i traktowania człowieka, który religijność uznaje za szczególny, zasadniczy wymiar człowieczeństwa. Jeśli człowiek nie zrozumie siebie jako istoty religijnej, będzie religijność traktował jako element folkloru – ważny, świadczący o tożsamości kulturowej, ale niezdolny do nadania życiu sensu”5. Można powiedzieć jeszcze inaczej - gdy religijność będzie uznana za centralną wartość w życiu, spełni swoją integrującą do głębi rolę w formowaniu osoby, sprawiając tym samym, że osoba ta postrzegana będzie jako autentyczna, stając się zarazem prawdziwym świadkiem Chrystusa w świecie.
Mówiąc o młodzieży warto powołać się na niektóre opinie, wyrażające trafność spostrzeżeń czy sądu na temat sposobu rozumienia tego okresu życia. Jedna z nich, pochodząca od francuskich autorów, Guy Lescanne’a i Thierry Vincenta, przypomina to, co wydaje się najbardziej ważne w podejściu wychowawczym do młodzieży. Piszą oni w swojej książce: „«Młodzież», nie istnieje! Mówić o «młodzieży dzisiaj» w kategoriach społeczności zamkniętej nie byłoby tylko jakimś rodzajem błędnego założenia, ale – traktując tę kwestię głębiej – koncepcją nie przystającą do rzeczywistości społecznej. Aby problem postawić jasno, należałoby nie dyskutować tyle o «młodzieży», ile raczej o «pewnego rodzaju młodzieży». Młodzi to kategoria zróżnicowana ze względu na wiek, płeć, pochodzenie społeczne, temperament i osobiste doświadczenia. Pochopne generalizowanie w odniesieniu do nich oznacza podejmowanie ciężkiego ryzyka niezrozumienia nikogo, kto kryje się pod tą kategorią. Natomiast zainteresowanie się wyjątkowością każdego, jak również poszczególnymi członkami grupy, jest jakąś szansą, aby dotrzeć i zrozumieć wielu6”. I to właśnie ostatnie zdanie wydaje się być podstawowym rodzajem ukierunkowania w kontakcie wychowawczym z młodzieżą: w chrześcijańskiej formacji jest wręcz obowiązkiem personalne odniesienie do wychowanka, gdyż katecheta jako rzecznik chrześcijańskiego personalizmu, nie dotrze do osoby, do jej głębi, tajemnicy, bogactwa (przynajmniej w części), jeżeli nie zadba o osobowy kontakt z wychowankiem. Musimy bowiem pamiętać, że nie wychowują ani wartości, ani metody, ale osoba wychowuje osobę7. Wartości są jedynie celami, które ukierunkowują proces formacyjny, metody natomiast wspomagają osiągnięcie celów. Zagadnienie to jest tym bardziej ważne, gdyż mamy dzisiaj do czynienia z jakimś rodzajem nieporozumienia w katechezie, w której pokłada się nadzieję na osiągnięcie celów wychowawczych w ich tzw. aksjologicznym zorientowaniu, oraz w metodzie, a zwłaszcza w jej mnożeniu. Nie negując znaczenia pedagogiki wartości, trzeba jednak być wobec niej krytycznym, gdyż częstokroć jest ona zwolenniczką traktowania wartości jako bytów niemalże samoistnych, bez powiązania z osobą. Może to czasami owocować praktyką absolutyzowania wartości lub taką ich hierarchią, która nie ma już nic wspólnego z wychowaniem proponowanym przez Kościół. Tymczasem chrześcijaństwo jest religią, która – jak żadna inna – troszczy się o osobę, chroni jej godność, broni jej praw, staje w jej obronie, na mocy prawdy o Bogu jako źródle osobowego istnienia. Bóg bowiem, w którego wierzymy, jest Bogiem osobowym, a w tajemnicy Trójcy Świętej odnajdujemy fundament wspólnoty osób, będącej paradygmatem wszelkiej ludzkiej wspólnoty. I w tej wspólnocie osób Boskich jest widoczna prawda o niepowtarzalności każdej z nich: Ojca, Syna, Ducha Świętego. Tak również ma być w każdej wspólnocie ludzkiej: ma ona szanować niepowtarzalność każdej tworzącej ją osoby. I niezależnie czy to będzie wspólnota rodzinna, wspólnota klasy szkolnej, czy wspólnota w szerszym znaczeniu – lokalna, regionalna, narodowa, państwowa...
Hołdowanie poglądowi o konieczności mnożenia metod wydaje się tkwić w przekonaniu, że w kontakcie z młodzieżą należy być atrakcyjnym, gdyż – jak się sądzi – w ten sposób przyciągnie się młodych i zainteresuje tematem. Tymczasem źródła prawdziwego zainteresowania się ucznia religijnymi treściami czy problemami wydają się tkwić właśnie we wspomnianym wyżej osobowym traktowaniu wychowanka, we wspólnym z nim poszukiwaniu, a także w ukazywaniu oryginalności chrześcijaństwa wyrażającej się w „walce o człowieka”, o jego godne życie na ziemie, o sprawiedliwość społeczną, o respektowanie jego niepowtarzalności, oryginalności, jedyności, nie redukowania człowieka do poziomu przedmiotu czy rzeczy... Młodzi, tak bardzo wyczuleni na wszystkie kwestie związane z własnym poszukiwaniem osobowej i społecznej tożsamości, z problemami wolności, sprawiedliwości, pokoju, twórczości itp., o wiele bardziej mogą identyfikować się z chrześcijaństwem wówczas, gdy będzie one postrzegane przez nich jako obszar gwarantujący prawdziwe dojrzewanie osoby ludzkiej, niż tylko wtedy, gdy katecheta będzie za wszelką cenę chciał być atrakcyjny.
Młodzież, oprócz końcowego procesu dojrzewania psychosomatycznego, który wiąże się w wielu przypadkach (zwłaszcza w krajach europejskich) z ukończeniem kolejnego etapu szkoły (w Polsce – gimnazjum), zmierza w tym czasie do integracji społecznej, w którym to procesie młody człowiek winien znaleźć swoje konkretne i stabilne miejsce, dokonać dokładnych, chociaż jeszcze nie ostatecznych, wyborów ideowych i praktycznych8.
Aby jednak młody człowiek mógł dokonać właściwych wyborów życiowych, a także świadomie przeżywać w świecie swoją przynależność do Chrystusa i Kościoła, winien wpierw odnaleźć i potwierdzić swoją tożsamość osobową, a następnie społeczną i eklezjalną. Zadanie odkrywania własnej osobowej tożsamości jest, jak twierdzi R. Murawski, kluczowe dla okresu adolescencji9. Podobnie uważa M. Waddell, twierdząc wprost, że pytanie o tożsamość staje się kwestią najwyższej wagi. Dla nastolatka „najważniejsze jest ustalenie, kim jest się naprawdę, w odróżnieniu od tego, co myślą na ten temat rodzice i kim rodzice chcieliby, by się było. (...) W tym okresie najintensywniej sprawdza się siebie i stawia wyzwania zarówno autorytetowi dorosłych, jak i sobie samemu”10. Później, w okresie między osiemnastym a dwudziestym rokiem życia, młody człowiek będzie chciał potwierdzić swoją tożsamość w tym celu, aby coraz bardziej czuć się sobą, co będzie mu potrzebne w ustalaniu tożsamości zawodowej, w jakości związku z partnerem, a także w przypadku podjęcia dalszej nauki11. Tożsamość niejako zwieńcza proces rozwojowy, w którym dorastający nabywają umiejętności przywiązania, przyjaźni, identyfikacji z własną płcią, niezależności. Jej wyjątkowe znaczenie wiąże się z tym, że sama pogłębiając się rozwija szacunek i zaufanie do samego siebie, wiarę we własne siły, pewność uznania ze strony osób znaczących, świadomość i przekonanie o słuszności kierunku wybranej drogi12. Zagadnienie to jest też szczególnie ważne w warunkach państwa demokratycznego i pluralistycznego, w którym codziennie niejako żąda się opowiedzenia za określonymi wartościami, opcjami, kierunkami politycznymi, ideowymi, religijnymi. Młody człowiek musi się do tego wszystkiego odnieść i właściwie wybrać. Niepewny w swojej tożsamości, nie będzie umiał cieszyć się życiem i wolnością. Społeczeństwo tego typu niesie także problemy związane z kryzysem ideologii i polityki, jest także niestabilne co do zapewnienia warunków życia. Wówczas młodzież pyta szczególnie o sens swojej egzystencji i poszukuje takich punktów, który posiadałyby trwały charakter w dziedzinie podstawowych odniesień. Dlatego religia winna jej się ukazywać jako ta dziedzina życia, która udziela odpowiedzi na problemy związane z codziennym życiem i jest w stanie, poprzez np. grupy religijne czy katechezę, dawać okazję do potwierdzania czy rekompozycji tożsamości, jak również ukazywać miejsca pozwalające na głębszą identyfikację i osiąganie poczucia pewności. W ten sposób wskaże się też jasno na «użyteczność» religii w sensie społecznym, w dziedzinie potrzeb związanych z tożsamością, z koniecznością nabywania znaczących, ważnych doświadczeń z punktu widzenia ludzkiego, także z wymaganiami integracji społecznej i socjalizacji. Istotne jest także, aby chrześcijaństwo ukazywało się jako religia nadziei, w której będzie się odkrywało odpowiedzi na potrzeby wynikającego z poszukiwań nad tożsamością oraz z nawiązywaniem stosunków. Być może jest to pewien redukcyjny sposób traktowania religii, ale ważny w punkcie wyjścia do dalszego pełnego religijnego dyskursu na temat chrześcijaństwa i Kościoła, a także ich roli w tym, co wiąże się generalnie ze sferą znaczeń, sensu i celowością życia w ogóle, a także z nadzieją w jej wymiarze eschatologicznym, będącej źródłem wszelkiej ludzkiej nadziei. Ten punkt wyjścia jest ważny dlatego, że wychodzi od istotnych i absorbujących młodzież problemów. Kwestią katechety jest, aby nie stał się ostatecznym, jedynym, wyłącznym.
Wspomniany wyżej kierunek formacji jest obecny w Programie nauczania religii, w części poświęconej szkołom ponagimnazjalnym, gdzie punktem wyjścia jest właśnie pytanie: Kim jestem? Oddaje ono bardzo trafnie kwestię poszukiwania i potwierdzania przez młodzież swojej tożsamości. To poszukiwanie jest dalszym ciągiem procesu, który dokonywał się wcześniej w rodzinie i w różnych środowiskach wychowawczych. Jego kontynuacja nie jest zadaniem łatwym, gdyż podstawowe środowisko rozwoju młodego człowieka, jakim jest rodzina, przeżywa dzisiaj szereg trudnych problemów, a nawet dramatów, nie pozwalając na harmonijne poszukiwanie przez młodzież tejże tożsamości. Dlatego wydaje się, że wychowawcze oddziaływanie na młodzież powinno w jakiejś mierze być również zwrócone ku rodzinie, aby na nowo odkryła swoją tożsamość. Zanika bowiem w niej świadomość natury i roli, jaką powinna odgrywać w życiu społecznym i eklezjalnym. Jej ponowne odkrycie jest również ważne dlatego, że poszukiwanie przez młodzież własnej tożsamości jest uwarunkowane trwałością i jasnością tożsamości, jaką rodzina winna posiadać o sobie. Problem polega jedynie na tym, że nie wystarczy dzisiaj ograniczyć się do informowania rodziców o ich dziecku czy nawet nawiązywania z nimi kontaktów, ale poszukiwaniem sposobów przyjścia całej rodzinie z pomocą. Sama nie tylko nie rozwiąże wyżej wskazanych problemów, ale może nawet ich nie podjąć. Trzeba więc jej pomóc. Pewien kierunek wyznacza Jan Paweł II w słowach skierowanych do rodziców: „Trzeba się przede wszystkim zatroszczyć o pomoc dla nich [rodziców], by mogli dobrze wykonać to trudne zadanie wychowania w naszych czasach. W tej dziedzinie sama dobra wola i nawet miłość nie wystarczają. Jest to pewna umiejętność, którą rodzice powinni zdobywać, z pomocą Bożej łaski, przede wszystkim przez wzmocnienie własnych przekonań moralnych i religijnych i przez dawanie przykładu oraz przez refleksję nad ich własnym doświadczeniem, nad doświadczeniem innych, przez wymianę myśli z innymi rodzicami i doświadczonymi wychowawcami oraz kapłanami”13. Należałoby więc zatroszczyć się o jakiś rodzaj formacji rodziców, umiejętnie przekonując ich wpierw o jej potrzebie. Z pewnością nie będzie to łatwe, głównie z racji powszechnej dziś nadopiekuńczej postawy, jaką prezentują w stosunku do własnych dzieci. Nie powinno to jednak być powodem zniechęcania się katechetów, ile rodzajem wyzwania, które trzeba podjąć, także dlatego, aby katecheza na temat przygotowania do życia w rodzinie nabrała bardziej konkretnych, a nie tylko teoretycznych wymiarów, stając się swoistą lekcją poglądową. Bez formacji rodziców cały wysiłek wychowawczy w odniesieniu do młodego pokolenia jest zasadniczo skazany na niepowodzenie.
Wiele problemów wychowawczych może płynąć z radykalizowania się postaw młodzieży, które jest wynikiem uczestnictwa w życiu różnych grup posiadających często znamiona dewiacji, a nawet patologii. W tej sytuacji należałoby promować udział w grupach, ruchach czy stowarzyszeniach katolickich, a także świeckich, które posiadają wyraźny charakter wychowawczy. Trudności pojawiają się także ze strony życia społecznego, w którym zauważa się nie tylko przeszkody do spokojnego planowania przyszłości, ale i silne tendencje do relatywizowania świata wartości, będące efektem zaawansowanego już w Polsce procesu laicyzacji życia. Stąd wniosek czy postulat o zorientowanie formacji chrześcijańskiej na jej bardziej misyjny i ewangelizacyjny charakter. O ile trudniej jest realizować taki kierunek wychowania w odniesieniu do dzieci, to w przypadku młodzieży wydaje się, że jest on nie tylko możliwy, ale i konieczny. Warunkiem jednak jest to, aby kerygmat stał się „centralną treścią katechezy, i to w taki sposób, by zadziwił, zafascynował młodych i pozyskał ich dla Chrystusa, który ich kocha”14. Jak wykonać to w warunkach szkolnego nauczania religii?
Dzisiaj sytuacja człowieka młodego w obszarze wychowania zmienia się diametralnie. Cieszy się on szerszym zakresem autonomii, ale jest zarazem wzywany do większej niż kiedykolwiek odpowiedzialności w zakresie weryfikowania własnych przekonań w odniesieniu do konkretnych sytuacji, które często posiadają charakter wręcz dehumanizacyjny (np. bezrobocie, korupcja, uprawianie partyjnych interesów w polityce, także sekty, jak również pornografia, narkomania itp.). Jest także wzywany do podjęcia trudu bardziej świadomego osobowego dojrzewania, aby nie ulec sugestywnym hasłom swobody, nieumiarkowanej rozrywki, tolerowania wszystkiego, nawet zła, dewiacji i patologii.
W tej sytuacji katecheza tym bardziej ma pojąć zadanie wspomagania młodzieży w jej poszukiwaniach i wyborach, w tym także w identyfikacji z chrześcijaństwem, a przede wszystkim z Jezusem Chrystusem, dzięki któremu może ona zdobywać prawdę o człowieku, o tym kim jest i kim zgodnie z planem Bożym ma być. W ogóle zagadnienie prawdy winno stać się jednym z naczelnych w chrześcijańskiej formacji młodzieży. Pytanie bowiem o prawdę jest zawsze pytaniem o wartość, pytaniem o sens życia, a te – jak naucza Jan Paweł II – są pytaniami wyrażającymi szczególne bogactwo młodości. Pytanie to, wskazuje Papież, „wyrywa się z samego serca poszukiwań i niepokojów związanych z projektem życia, jakie trzeba podjąć i urzeczywistnić. Jeszcze bardziej, gdy młodość jest doświadczona cierpieniem własnym, lub głęboko świadoma cierpienia innych; gdy doznaje wstrząsu wobec wielorakiego zła, jakie jest w świecie; wreszcie: gdy staje oko w oko z tajemnicą grzechu ludzkiej nieprawości (...)”15. Nie zostawiając młodych samych sobie, Jan Paweł II wskazuje na Chrystusa, udzielającego prawdziwej odpowiedzi poprzez wskazanie na Boga, źródło dobra i miłości, w których każdy człowiek odnajduje szansę swego ostatecznego spełnienia, bowiem tylko miłość może wypełnić do końca wszystkie pragnienia ludzkiego serca: „(...) tylko Bóg jest dobry... tylko Bóg jest miłością. Odpowiedź ta może wydać się trudna. Równocześnie jest ona stanowcza i jest – prawdziwa! Niesie w sobie ostateczne rozwiązanie. (...) Młodość otwiera przed Wami różne perspektywy, zadaje Wam projekt całego życia. Stąd pytanie o wartości. Stąd pytanie o sens, o prawdę, o dobro i zło. Kiedy Chrystus odpowiadając każe Wam wszystko to odnieść do Boga, to równocześnie wskazuje, jakie jest ich źródło i podstawa w Was samych. Każdy z Was bowiem jest obrazem i podobieństwem Boga poprzez sam akt stworzenia. To właśnie ów «obraz i podobieństwo» sprawia, że stawiacie takie pytania, że musicie je stawiać. One wszystkie świadczą o tym, jak bardzo człowiek nie może siebie pojąć bez Boga o nie może siebie «urzeczywistnić» bez Boga. Jezus Chrystus przyszedł na świat, ażeby każdemu z nas to przede wszystkim uświadomić”16. Tym bardziej więc katecheza nie może rezygnować z tej stanowczości w odkrywaniu prawdy. Więcej, winna ona przechować i pogłębić w młodych ich entuzjazm dla prawdy, a jeżeli go nie ma – rozbudzać! Tylko bowiem otwarcie się młodych na prawdę, na prawdę o Bogu, Chrystusie i człowieku, może zagwarantować owocne poszukiwanie i odnalezienie własnej tożsamości, a więc również własnego miejsca w świecie i w Kościele.
Katecheza ma także rozbudzić w młodych zaufanie do samej młodości, zachęcić do odkrywania w niej bogactwa, które pomnożone będzie owocować w dalszym, dorosłym już życiu. Młodość bowiem jest wzrastaniem. I także w tej kwestii, jak przypomina Jan Paweł II, należy dążyć do tego, aby świadomość o tej prawdzie była wciąż w młodych obecna: „Trzeba, ażeby młodość była «wzrastaniem», aby niosła z sobą stopniową akumulację wszystkiego, co prawdziwe, co dobre i piękne – nawet gdy bywa ona od zewnątrz połączona z cierpieniem, utratą bliskich i drogich osób, oraz z całym doświadczeniem zła, jakie nieustannie daje o sobie znać w tym świecie, w którym żyjemy”17. Słusznie także twierdzi M. Debesse, gdy pisze o młodzieńczych porywach entuzjazmu: „Namiętny podziw, który ogarnia młodych ludzi w obliczu pięknego dzieła, wielkiej prawdy czy szlachetnej idei, nie jest sam w sobie ani cnotą, ani wadą; jest instrumentem w służbie ideału. Zlekceważyć entuzjazm jako niebezpieczny oznaczałoby skazać nas na przeciętność prostych ćwiczeń akulturacji. A tymczasem trzeba kierować, humanizować, orientować ku najwyższym wartościom duchowym. O ile entuzjazm nietolerancyjny jest szkodliwy, o tyle entuzjazm oświecony (...) może być dobroczynny”18. Dalej pisze o zadaniach dla wychowawców: „Powinniśmy proponować młodym ludziom ideał oświecony przez rozum, ponieważ to nie oni sami mają go definiować, ale dorosły wychowawca wzmocniony ich uniesieniem. Prawdą jest, że on sam nie może zapewnić wychowania młodzieży. Winien zostawiać coraz więcej miejsca dla jej samowychowania, a ponadto rozwijać wzajemne wychowywanie się, to znaczy kształcenie młodych przez młodych (...). On jednak pozostaje odpowiedzialny za wszelką orientację. Do niego należy czuwanie nad młodzieńczymi wzlotami ku temu, co rozum wszystkich czasów uważał za sprawę zasadniczą, a co znajduje się na antypodach gwałtu, konformizmu i służalczości: poszanowania dla osoby ludzkiej”19. Równie ważne są jego dalsze rozważania, gdy radzi wychowawcom (dając przy tym pośrednio jakże prawdziwą charakterystykę młodości), aby jako świadkowie młodzieżowego entuzjazmu, porywów wolności, ostrego czy nawet nazbyt ostrego patrzenia na rzeczywistość, nie zapominali o podejmowaniu środków ostrożności: „Przeciw zawsze możliwym błądzeniom młodości wynikającym z jej niewiedzy, niecierpliwości, łatwowierności, zarozumiałości, przed zasadzkami ze strony pochlebców, którzy chcą ją wykorzystać, przeciw skutkom masowej propagandy, które mogą ją ogłupiać, trzeba rozwijać u młodych ludzi zdolność refleksji, jasność sądu i poczucie umiaru. Są to równocześnie hamulce, które mogą powstrzymywać nadmiar entuzjazmu i zwiększyć jego efekty. Podobnie, by zapobiegać popadaniu w egzaltację, brakowi wytrwałości trzeba szukać wszelkich okazji do ćwiczenia woli młodych ludzi w ich codziennym życiu dawać im przykłady zimnej krwi i wytrzymałości, umieć ich zawrócić z działań pustych, wreszcie przyzwyczaić ich do poznania własnych ograniczeń”20.
Wobec wzrastającego i wciąż utrwalanego w młodych poczucia wolności, w katechezie należałoby założyć przeniesienie akcentu z samej doktryny na podmiot katechezy. Młodzież winna podczas katechezy doświadczyć, że posiada wkład w opracowywaniu zagadnień doktrynalnych: w ten sposób przyjmuje znaczącą rolę w ich interpretowaniu i wyrażaniu, prowadzącą do jej aktywnego udziału w katechezie. Szczególnie istotne wydaje się to zadanie w odniesieniu do Kościoła, który wielokrotnie bywa postrzegany bardziej w kategoriach instytucji, określonej organizacji dobroczynnej czy charytatywnej, ewentualnie wspólnoty duchowej związanej dążeniem do ideału, niż jako wspólnota zbawienia. Nie wydaje się to czymś zaskakującym. Wrastanie w Kościół jest dłuższym procesem, wymagającym działań stopniowych, systematycznych, długofalowych, wiążącym się także ze sposobem nabywania doświadczenia o Kościele i doświadczeń Kościoła. Ponadto pojęcie zbawienia wydaje się jeszcze odległe od doświadczeń młodych, dla których sens ograniczeń, cierpienia, zła nie wydaje się wskazywać na potrzebę wyzwolenia czy zbawienia. Wyzwolenie czy zbawienie wydają się bliższe kategoriom wolności, przemiany, ideału, płynącym z młodzieżowego «idealistycznego» nastawienia do życia. Stąd bardziej pragną widzieć Kościół jako przestrzeń wolności, jako wspólnotę realizującą te zasady Mistrza z Nazaretu, które porywały i porywają innych do realizacji najbardziej wzniosłych ideałów wywodzących się z wolności. Czymś właściwym więc będzie prowadzić dialog o Kościele jako wspólnocie skupiającej tych wszystkich, którzy w sposób jasny, bezkompromisowy, a nawet heroiczny potrafili przeciwstawiać się niesprawiedliwości, uciskowi, krzywdzie, kłamstwu, znajdując swój przykład w Jezusie Chrystusie, równie bezkompromisowym świadku prawdy. Najbardziej jednak istotne będzie wspólne budowanie z młodymi Kościoła, co wykracza poza ramy katechezy szkolnej, domagającej się od katechety zaangażowania w grupy czy ruchy religijne. Dopiero wówczas można mieć nadzieję, że Kościół będzie postrzegany przez młodych jako wspólnota zbawienie, w której wolność będzie przede wszystkim rozumiana jako praca nad sobą, jako wyzwolenie z grzechu, będące początkiem tworzenia nowego człowieka i nowej społeczności, której ideał został ukazany przez Chrystusie w obrazie Królestwa Bożego.
Aktualnie szeroko istniejąca kontestacja zradykalizowała postawy młodzieży; również wiara została poddana surowej krytyce, doprowadzając wielokrotnie do jej marginalizowania czy nieobecności w życiu młodego człowieka. Stan ten pobudził już różne wspólnoty chrześcijańskie do przemyślenia i zrewidowania własnych propozycji formacyjnych oraz czynników wpływających na wiarygodność samej wspólnoty. Z pewnością nowy program katechezy młodzieży jest także nową propozycją wychowawczą, której powodzenie i skuteczność będzie w gruncie rzeczy zależała od świadectwa katechety, jego kompetencji w podejściu do wychowanków, a także w zdolności gromadzenia uczniów w prawdziwą wspólnotę, zdolną poprzez wzajemny, serdeczny i autentyczny dialog przygotowywać ich do bycia świadkami Chrystusa świecie, w Kościele i w rodzinie.
Przypisy:
1 Zob. I. Bertocco, Wychowanie integralne, w: Wychowanie chrześcijańskie, red. A. Solak, Tarnów 2002, s. 103.
2 Tamże, s. 102.
3 Zob. tamże, s. 102-103.
4 Zob. A. Offmański, Katecheza młodzieżowa na poziomie szkół ponadgimnazjalnych, w: Katechetyka szczegółowa, red. J. Stala, Biblos, Tarnów 2003, s. 192.
5 K. Olbrycht, Wychowanie religijne w świetle współczesnej sytuacji wychowanka, w: Dzisiejszy katechizowany. Stan aktualny i wyzwania, red. J. Stala, Wydawnictwo WAM, Kraków 2002, s. 108.
6 G. Lescanne – T. Vincent, Da 15 a 19 anni. Giovani allo scoperto, Editrice Àncora, Milano 1994, s. 17; zob. także A. Zellma, Globalny katechizowany i jego strategie życiowe, w: Dzisiejszy katechizowany..., s. 155-166. .
7 Zob. M. Gogacz, Podstawy wychowania, Niepokalanów 1993, s. 37.
8 Zob. Z. Trenti, Giovani (catechesi dei), w: Dizionario di catechetica, red. J. Gevaert, Editrice ELLE DI CI, Torino (Leumann) 1987, s. 302-303.
9 Zob. R. Murawski, Problematyka wieku dorastania, w: Teoretyczne założenia katechezy młodzieżowej, red. R. Murawski, Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 1989, s. 22.
10 M. Waddell, Od dwunastolatka do czternastolatka, w: Zrozumieć nastolatka, dz. zbior., Świat Książki, Warszawa 1997, s. 56.
11 Zob. B. Copley, G. Wiliams, Od osiemnastolatka do dwudziestolatka, w: Zrozumieć..., s. 165.
12 Zob. R. Murawski, Problematyka wieku..., s. 22.
13 Jan Paweł II, Odpowiedzialność rodziny za ludzkie i chrześcijańskie wychowanie. Audiencja dla uczestników III Międzynarodowego Kongresu do spraw Rodziny, Watykan, 30 października 1978, w: Wychowanie w nauczaniu Jana Pawła II (1978-1999), Wyższa Szkoła Zarządzania i Przedsiębiorczości im. Bogdana Jańskiego, Warszawa 2000.
14 A. Offmański, Katecheza młodzieżowa..., s. 204.
15 Jan Paweł II, List apostolski Parati semper do młodych całego świata z okazji Międzynarodowego Roku Młodzieży, Rzym 31 marca 1985, n. 4, w: Wychowanie w nauczaniu Jana Pawła II (1978-1999), dz. cyt. .
16 Tamże.
17 Tamże, n. 14.
18 M. Debesse, Etapy wychowania, Wydawnictwo „Żak”, Warszawa 1996, s. 110.
19 Tamże.
20 Tamże, s. 110-111.
opr. mg/mg