Jak rozważać i głosić Pismo Święte

Wprowadzenie teologiczno-egzystencjalne do lektury Biblii

Jak rozważać i głosić Pismo Święte

Silvano Fausti

Jak rozważać i głosić Pismo Święte

Wydawnictwo Franciszkanów Bratni Zew
ISBN:  
Rok wydania: 2010
Imprimi potest
www.bratnizew.pl

Pismo Święte to mała biblioteczka, z którą S. Fausti, z wielką erudycją, zapoznaje czytelnika i uczy jak z niej korzystać w sposób mądry. Przystępnie tłumaczy czym jest natchnienie i kanoniczność Biblii; jak czytać i jakie są poziomy czytania; co to znaczy dawać świadectwo i tworzyć wspólnotę pojednania. Pismo Święte jest nie tylko skarbcem pism o różnym charakterze, ale przekazuje historię dwóch bohaterów: Boga i człowieka.

Autor z ogromną sympatią dla współczesnego człowieka, w oparciu o czterdziestoletnie doświadczenie w prowadzeniu katechez biblijnych, proponuje „osobie poszukującej” prosty a zarazem odkrywczy sposób studiowania Biblii. Tajemnica Biblii nie została objawiona uczonym i ekspertom, lecz ludziom prostym. Jezus nie należał do klasy uczonych, bogatej klasy kapłanów ani pobożnej klasy faryzeuszy - był zwykłym człowiekiem. W związku z tym, według autora, lektura Biblii powinna być taka, aby mógł ją zrozumieć każdy człowiek. Spojrzenie na Biblię bez nadmiaru patosu, uduchowienia i pobożności pozwoli na interesującą jej lekturę.

Spis treści
Przedmowa
Wprowadzenie
Chrześcijańska lektura Biblii jest z konieczności „świecka”
Bez mała czterdziestoletnie doświadczenie
Biblię należy czytać jak każdą inną książkę
Dzieje takiej lektury Biblii
Pierwsza część SŁOWO, KSIĘGA I LEKTURA
Czym jest słowo
Słowo i tożsamość człowieka
Słowo, komunikacja i komunia
Słowo a wypełnienie stworzenia
Słowo a sakramenty
Książka a lektura
Słowo a książka
Lektura, akt zaufania
Po co czytać Biblię
Biblia: dzieło klasyczne
Biblia: kulturowy kod Zachodu
Część druga LEKTURA PISMA ŚWIĘTEGO
Jak czytać Biblię
Czym jest Biblia
Biblia żydowska i Biblia chrześcijańska
Niezwykłość Nowego Testamentu: Jezus jako definitywny zwrot w historii
Podstawa niezwykłości Nowego Testamentu: wcielenie
Pierwszy poziom lektury
Drugi poziom lektury
Trzeci poziom lektury
Co się dzieje podczas czytania Biblii
Doświadczenie mocy słowa
Różnica między katechezą narracyjną a moralno-doktrynalną
Elementy i funkcje narracyjnej katechezy Ewangelii
Ewangelia jako „logoterapia”: opowiadanie, które ponownie mnie opowiada
Lektura i wiara
Zaufanie: „jak gdyby”
Sprawdzenie zaufania
Człowiek żyje wiarą
Zasadność chrześcijańskiej lektury
Biblia jako obietnica życia
Nowy Testament, wypełnieniem „dzisiaj” tej obietnicy
Nowość Jezusa
Ewangelia i Duch Syna
Lektura i ponowne stworzenie
Część trzecia
NATCHNIENIE I KANON
Słowo wstępne
O natchnieniu
Natchnienie to nie dyktowanie
Natchnienie i jego źródła
Czym jest natchnienie?
Natchnienie a rozeznanie
Natchnienie, interpretacja i oczyszczenie
Stałe „pisanie od nowa”
Jeszcze o zrozumieniu
Zrozumienie, otwarta dziedzina
Jedność i pluralizm natchnienia i interpretacji
O kanoniczności
Kanoniczność a stałe natchnienie
Kanoniczne pisma a „kanoniczna” lektura
Część czwarta
OD ŚWIADECTWA DO KOMUNII
Świadectwo
Słowo a świadectwo
Świadectwo a wiarygodność
Świadectwo, ciało Słowa
Ubodzy, ciało Chrystusa
Ubodzy i inkulturacja w zglobalizowanym świecie
Bycie uczniem a męczeństwo
Statut świadka
Jeszcze: ewangelizować Ewangelią
Wspólnota pojednania
Słowo i wspólnota pojednania
Pojednanie z Bogiem
Pojednanie z ludźmi
Pojednanie z sobą
Pojednanie z naturą
Wolność
Współczucie
Komunia
Katolickość i komunia w różności
Różnorodność charyzmatów wzajemnej służby
Podsumowanie
Posłowie
Apendyks
Katechetyczna droga Ewangelii Marka

FRAGMENT:

Chrześcijańska lektura Biblii jest z konieczności „świecka”

Biblia nie jest chlebem dla pobożnych, erudytów czy możnych. Jej lektura musi być „laicka”. Z religijnego, naukowego i politycznego punktu widzenia — laicka.

Jezus był zwykłym świeckim. Nie należał do bogatej klasy kapłanów ani do pobożnej klasy faryzeuszy ani do klasy uczonych w piśmie. Owszem, był potomkiem króla Dawida, lecz nie miał większych wymagań od przeciętnego bagażowego z dworca Termini w Rzymie, którego przodkiem mógł być sam Romulus. Jako obalający zdrową równowagę, postrzegany był jako destabilizator władzy religijnej, kulturalnej i politycznej. Niewygodny jak wszyscy prorocy, został zabity za bluźnierstwo przez duchownych i za bunt przez polityków. I słusznie. Jego przesłanie nie pasowało do istniejącego porządku. Głosił zmianę umysłu, serca i postępowania. Nawoływał do nawrócenia: Bóg jest Ojcem, nie panem, inni ludzie są braćmi, a nie poddanymi czy rywalami.

Według Ewangelii Marka zaczął działalność od pięciu wystąpień przeciw prawu, a skończył innymi pięcioma przeciw władzy. Nigdy nie popierał władzy jednego człowieka nad drugim. Nawet w imię Boga. Nie można naginać Jego doktryny, by usprawiedliwiać przestępstwo. Chociaż często wykorzystuje się ją, by ukryć karygodne czyny aktualnie sprawujących władzę.

Gdyby Jezus pojawił się w jakimś kościele, umieścilibyśmy Go tam, gdzie symbolicznie się znajduje: na krzyżu. Nie wiedząc co czynimy, teraz, tak jak wtedy (por. Łk 23,34). A jednak, powiedział wyraźnie, że będzie z nami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (por. Mt 28,20): Jego oblicze objawia się w tych, których spychamy na margines, osądzamy i skazujemy. Imigranci i włóczędzy, chorzy i więźniowie są Jego ciałem (por. Mt 25,31−46).

Jakże zmieniłby się świat, gdybyśmy wzięli Go do naszej łodzi „takim, jakim był” (Mk 4,36), a nie takim, jakim my sobie Go wyobrażamy. Ewangelie nie usprawiedliwiają tego co istnieje ani nie potwierdzają opinii czytelnika. Kierują się innym celem i inną zasadą. Trwałość Kościoła, w odróżnieniu od innych instytucji, wypływa z tego, że teksty, na których się opiera, zamiast usprawiedliwiać go, z wielką miłością i troską zawsze go krytykują i nawołują do nawrócenia.

Pobożna, uczona i apologetyczna lektura Biblii wyjaławia ją: nie oddaje tego, co sprawiła i co sprawia w świecie. Jej tajemnica została objawiona nie uczonym czy ekspertom, lecz ludziom prostym (Łk 10,21 i nast.), którzy nic nie wiedzą i nic nie mówią. Przeciw próbom ideologicznego zagarnięcia grzmią słowa Jezusa: „Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; samiście nie weszli, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli” (Łk 11,52).

Lekturze religijnej, służącej potwierdzeniu własnych przekonań, systematycznie zaprzecza tekst. Biblia nie jest dowodem rzeczowym dla uzasadnienia bezspornych doktryn. Dąży do podważenia pewności, aby otworzyć na prawdę. Jeśli ktoś pragnie pewności, niech jedzie do Rzymu i włoży rękę w Usta Prawdy, które znajdują się w przedsionku kościoła Santa Maria in Cosmedin. Albo niech się zadowoli jakąś prawdziwą pewnością, jak na przykład tą: chociaż nie wymienimy cyfry, to z pewnością ilość wejść pod górę równa jest ilości zejść z góry. Jeśli jednak pragnie więcej pewności, niech poczyta horoskop lub wstąpi do ruchu hiperkatolików. Albo, jeszcze lepiej, niech wstąpi do jakiejkolwiek sekty fundamentalistów, co będzie pewniejsze dla niego... i lepsze dla Kościoła Bożego. Jeśli jednak ktoś zamiast pewności szukałby prawdy, niech otworzy swoje serce na Boga semper maior, innego niż wszelkie nasze o Nim wyobrażenia i zawsze nie-innego od wszystkiego tego, co uznajemy za różne od Niego. Benedykt XVI słusznie mówi o Trzech Królach, którzy spotykają Jezusa: „Zewnętrzna droga tych ludzi dobiegła końca. W tym jednak miejscu zaczyna się dla nich nowa droga. Ponieważ niewątpliwie inaczej wyobrażali sobie tego nowonarodzonego Króla. Teraz pochylają się przed dzieckiem biednych ludzi. Nowy Król odbiega bardzo od ich oczekiwań. Dlatego musieli się nauczyć, że Bóg jest inny od tego, jakim Go sobie zwykle wyobrażamy. Widzieli teraz, że władza Boga jest inna od władzy możnych tego świata. Sposób działania Boga jest inny, niż sobie to wyobrażamy, a także chcielibyśmy Jemu narzucić. A to znaczy, że teraz oni także muszą się stać inni, muszą nauczyć się stylu Boga. Muszą nauczyć się zatracić się samemu i tak właśnie odnaleźć samych siebie” (Benedykt XVI, Czuwanie z młodzieżą, Kolonia, Błonia Marienfeld, 21 sierpnia 2005).

Bóg z biblijnej tradycji nie ma ochoty mieszkać w naszych ideach wymyślanych przez możnych i opakowywanych przez mądrych w przyzwoitą formę. Żadnemu z rządzących tym światem nie dane było poznać boskiej mądrości, przygotowanej przed wiekami dla naszej chwały. Gdyby ją poznali, to nie ukrzyżowaliby Pana chwały (por. 1Kor 2,6−8).

Naukowa lektura — ukierunkowana na ustalenie tekstu, zważająca na gramatykę i składnię, retorykę i formy, na tradycje i źródła, na różne redakcje i sytuacje — jest potrzebna, wręcz niezbędna, by posiąść narzędzia zrozumienia. Lecz jest niepełna. Nie dba o to, jaki jest cel tekstu, który nie polega na jego analizie, lecz jest tym, co wzbudza w czytelniku. Jeśli ktoś mówi do mnie: „Kocham cię”, nie dokonuję analizy gramatycznej, logicznej i retorycznej tego zdania, żeby wiedzieć co oznacza. Pewien rodzaj naukowej lektury Biblii nie ujmuje rzeczywistości, o której mówi: opisuje ziarenka piasku nie dostrzegając plaży. A przede wszystkim, nie rzuca się w morskie fale.

W końcu lektura polityczna, nakazywana w celu zdobycia lub utrzymania władzy, zaprzecza jej istnieniu. Biblia jest pismem profetycznym: wzywa do porzucenia swoich dróg, wyznaczonych żądzą posiadania, władzy i podobania się, aby pójść drogą daru, służby i pokory. Drogą Boga.

Biblia nigdy nie jest apologetyczna. Zawsze jest krytyczna. Lecz nie w taki sposób jak stronnicze teksty, które dyskredytują innych po to, by uczynić wiarygodnym siebie. Krytykuje swego czytelnika, aby otworzyć go na innych i na Innego, na którego obraz i podobieństwo każdy został stworzony. Ponieważ jest to niewygodna krytyka, prorocy od zawsze cierpią, jak Jan Chrzciciel, na zawodową chorobę: obcięcie głowy. Tam gdzie nie byłoby to możliwe, każdy środek jest dobry, by ich uciszyć.

Aby wybudować budynek potrzebny jest majster oraz ktoś, kogo możemy określić mianem przeciw-majstra. Pierwszy kieruje pracami, drugi doszukuje się w nich błędów. Aby utworzyć swój lud, Bóg zawsze do pasterzy dołączał proroków — ciernie w boku królów i kapłanów. Apostoł Paweł uważa za swój obowiązek otwarcie zganić Piotra za hipokryzję i brak „poprawności” (por. Ga 2,11−14). Niebezpiecznie jest usuwać przeciw-majstra. Wyrządzają szkodę ci, którzy wychwalają majstra. Oddają Bogu i jego ludowi niedźwiedzią przysługę. Lektura Biblii, jeśli jest właściwa, ma konkretne zadanie: głosić miłość, która wzywa wszystkich do nawrócenia.

Bez mała czterdziestoletnie doświadczenie

Mniej więcej siedem lat temu przeczytałem w czasopiśmie „Concilium” pewną przyszłościową propozycję. Z uwagi na pożar, który pochłonął moje książki, czasopisma, pisma i dom, nie zacytuję dosłownie, zresztą cytat łatwo znaleźć. Proponowano tam, aby na katechezie wykorzystywać Ewangelię św. Marka, z jedną lectio na tydzień w ciągu trzech lat.

Czynię tak od blisko czterdziestu lat, zawsze w towarzystwie współpracownika, który na zmianę jest majstrem i przeciw-majstrem. W Mediolanie, gdzie mieszkamy, spotykamy się raz w tygodniu (wieczorem) od października do czerwca. Zaczynamy od Marka, Ewangelii katechumena. Ona jest najlepsza dla osoby, która zaczyna. Czytamy ją przez trzy lata — czas nie jest sprawą drugorzędną, aby z ziarna wyrosła roślina i przyniosła owoce — jeden wieczór w tygodniu. Inne teksty biblijne, z Nowego i Starego Testamentu, zostawiamy sobie na drugą część lektury. Biblia jest propozycją ciągłej katechezy, która staje się chlebem powszednim.

Po trzech latach pierwszej katechezy opartej na Ewangelii św. Marka — co roku kończy się jeden kurs i zaczyna nowy — czytamy inne Ewangelie, Dzieje Apostolskie i pisma św. Pawła, na każdą część poświęcając cztery lata. Ze Starego Testamentu oferujemy również podobną metodę czytania Pięcioksięgu oraz różnych ksiąg profetycznych.

Biblia jest niewyczerpaną kopalnią katechezy. Na przykład, w kościele S. Fedele czytając jedynie cztery Ewangelie, od ponad czternastu lat, co tydzień rozwijamy nowy temat: wystarczy przedstawiać po sobie poszczególne ustępy każdej księgi. Ponieważ Biblia składa się z 73 ksiąg, biorąc udział w katechezie biblijnej trwającej całe życie jedynie Matuzalem i niewielu innych ludzi miałoby szansę na dodatki czy powtórki. W każdym razie, gdyby doszło do powtórek, to i tak „nie wejdzie się do tej samej wody”.

Natomiast w lecie, we Włoszech i na innych kontynentach organizujemy intensywne obozy szkoleniowe, nauczając w dwa tygodnie tyle, ile w ciągu roku podczas cotygodniowych kursów wieczornych. Jako tekst do katechezy wykorzystujemy jedną księgę Biblii postrzeganą jako całokształt i pozostającą w powiązaniu z innymi księgami. Nie zakładamy, że uczestnicy są wierzący. Wiary nie przekazuje się poprzez chromosomy, lecz wynika ona ze słuchania. Gdyby Słowo zakładało że człowiek jest wierzący, byłoby niepotrzebne. Uczestnicy to przede wszystkim młodzież, częściowo niewierząca i w dużej mierze wykazująca się brakiem kultury religijnej.

Owoc jaki wydaje Słowo, tłumaczone w sposób prosty i interaktywny, zaskakuje. Doświadczenie, dzielone już z dziesiątkami tysięcy osób, w różnym wieku, o różnym wykształceniu i wywodzących się z różnych kultur, powoli dojrzewało, pozostając otwarte na dodatkowe zdobywanie umiejętności.

Pewne studium Christopha Theobalda (Dei Verbum: dopo quarant'anni la rivelazione cristiana, w „il Regno-attualità” n. 22/2004, s. 782−790) popchnęło mnie do tego, by ponownie zastanowić się nad przebytą drogą, zobaczyć rezultaty i przyjrzeć się jej teoretycznym podstawom. To był bodziec, by napisać coś na temat metody wykorzystywanej przez cztery dekady. Komentarze do Ewangelii, jakie w tym czasie powstały, przetłumaczone na różne języki, noszą ślady tej ścieżki i osób, które nią przeszły.

Odkryłem pewną ewidentną rzecz: to, co my chrześcijanie uważamy za bardziej nasze, należy do wszystkich. Biblia, która objawia nam, że jesteśmy dziećmi, jest dla każdego brata. Nie oferuje Ona „jakiegoś” religijnego zbawienia, lecz „konkretne” zbawienie człowieczeństwa człowieka, nikogo nie wykluczając.

„Łaska”, jaką Słowo nam obwieszcza, to przywrócenie nam naszej tożsamości. Daje nam ponownie naszą „naturę”: jesteśmy dziećmi Boga — „jesteśmy bowiem z Jego rodu” (Dz 17,28) — i braćmi dla siebie. Ponieważ dzieci są takie jak ojciec, to problem polega na tym, by dostrzec, jakiego Boga jesteśmy dziećmi. Poza tym, co religie stwierdzają przeciw człowiekowi — co jest równoznaczne z tym, czemu ateiści zaprzeczają na korzyść człowieka — Biblia przedstawia go innym. Tak ludzkiego, że wydaje się boski i tak boskiego, że wydaje się ludzki.

Właśnie teraz, kiedy znajduję się w Gwinei Bissau, aby czytać Ewangelię z katechetami (czytanie jej jest najlepszym sposobem na nauczenie się czytania jej!), wpadł mi w ręce Narodowy tekst ukierunkowania katechezy we Francji (przytoczony w „il Regno-documenti” n. 21/2007, s. 694−707). Jest to pismo nauczycielskie, jakie umieją tworzyć Francuzi, o biblijnej katechezie. Wprowadzenie zaczyna się słowami Pawła: „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1Kor 9,16), a następnie podkreśla jej wagę, kontekst, etapy, sposoby, itd. Osoba czytająca tekst wchodzi do pięknego domu — Kościoła — z zastawionym stołem — sakramentami, ozdobionym flandryjskimi obrusami, porcelaną z Limoges, czeskimi kryształami oraz najlepszym domowym srebrem stołowym. Nie pozostaje nic innego, jak tylko wypełnić talerze Ewangelią. Mam nadzieję, że ktoś czyni tak, by na stole było coś do zjedzenia. Sugestie są potrzebne, lecz nie wystarczają: ludzkie rzeczy są zrobione tylko wtedy, jeśli się je czyni.

Rozmawiałem o tych sprawach z pewnym misjonarzem. Pocieszył mnie tymi słowami: od ponad trzydziestu lat używa do katechezy dla katechumenów Ewangelii św. Marka. Bez cennej zastawy stołowej, podaje ją w kruchej terakocie tłumaczenia na język felupe, które sporządził z pasją i dbałością. Kto wie, ile jeszcze osób robi te piękne rzeczy, tak że nikt o tym nie wie. Dobrze byłoby oddać im głos. Więcej można się nauczyć słuchając osoby, która działa, niż słuchając osoby, która udziela rad bez (umiejętności) działania.

Jak rozważać i głosić Pismo Święte  Więcej...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama