Rabbi różny od innych nauczycieli

Biblijny portret Jezusa pokazuje, jak wchodząc w tradycję rabbinizmu przemienił ją swoją osobą

Często zrównuje się Jezusa z innymi nauczycielami religijnymi. Stosunkowo łatwo udowodnić bezpodstawność tego typu paralelizmów. Niektórzy próbują jednak wykazać, że Nauczyciel z Nazaretu nie różnił się od innych nauczycieli żydowskich grupujących wokół siebie uczniów. Czy tak rzeczywiście jest? Okazuje się, że również w samym środowisku żydowskim nauczanie Jezusa nie ma analogii, żaden inny rabbi nie wysuwał takich roszczeń jak ten Mistrz. Spróbujmy przyjrzeć się, jakie są między Rabbim z Nazaretu a innymi nauczycielami różnice i co z nich wynika.

Zwykle uczniowie wybierali sobie nauczyciela, u którego najwięcej mogli się nauczyć; w tym przypadku sam Rabbi powołuje uczniów swoją nadzwyczajną mocą i słowami: „Pójdź za Mną”: „jest to wydarzenie wybrania, decyzja woli Pana, zakorzeniona w jedności Jego woli z Ojcem”. Mistrzowie rabinaccy gromadzili uczniów w jednym miejscu, Jezus wymaga wędrowania za Nim, nawet jeśli miałoby to oznaczać bezdomność — uczeń jak Mistrz nie ma miejsca, gdzie by mógł głowę przyłożyć (por. Mt 8,20). Przebywanie z Nauczycielem nie oznacza tylko medytacji Tory (a może w ogóle nie jest medytacją Tory, a raczej jest kontemplacją Żywej Tory), jest podjęciem się realizacji tej misji, którą On głosi — panowania Boga. Owszem uczniowie zwracają się nie tylko „do wewnątrz” (naśladowanie Mistrza), ale i „na zewnątrz”, ku innym ludziom, których mają łowić dla Królestwa Bożego. Bo On głosi czas zbawienia i sugeruje, że rozpoczął się on wraz z Jego przyjściem na świat; wyklucza wszelkie inne pośrednictwo zbawcze poza Nim. A „bycie razem z Nim z samej swej natury zawiera w sobie dynamizm posłannictwa, ponieważ cały byt Jezusa jest misją”.

Nieprzypadkowy jest nawet wybór ilości tych, których dopuścił najbliżej siebie: „O ile liczba uczniów rabinackich była zmienna, w przypadku Jezusa mamy do czynienia ze ścisłą grupą Dwunastu, wokół której koncentrują się inne kręgi”. Widać wyraźnie, że Mistrz ma pewien plan, który stopniowo się odsłania, a który z perspektywy późniejszego rozwoju wspólnoty uczniów zgromadzonych już wokół Zmartwychwstałego Pana można w pełni odczytać. Dwanaście to oczywiście symboliczna liczba synów Jakuba, od których pochodzą pokolenia izraelskie. Z wybranych Dwunastu utworzył Pan grupę mesjańską, komórkę-matkę, na wzór dwunastu pokoleń Izraela: „Izrael zostanie na powrót zgromadzony, ponownie zostaną zebrane wszystkie pokolenia”. Spośród nich wybiera jednego — Piotra, którego nazywa Skałą i któremu powierza specjalne powołanie troski o Kościół. Wokół Dwunastu dopiero tworzy się krąg uczniów, przy czym, co warte podkreślenia, bo niespotykane w ówczesnej kulturze, w tym gronie znajdują się również kobiety — Jezus dowodzi tym samym, że do Jego posłannictwa należy odnowienie stworzonej przez Boga rzeczywistości i przypomnienie o równej godności i powołaniu kobiety i mężczyzny.

U rabinów uczeń mógł zmienić mistrza, Ten „zdaje się nie zakładać takiej zmiany. Więcej jeszcze, jest Osobą, dla której trzeba porzucić wszystko”, nawet więzy rodzinne, a tym bardziej różnego rodzaju obowiązki (np. grzebanie umarłych). Swoim uczniom „stawia radykalne żądanie gotowości na cierpienie, a nawet na przyjęcie śmierci w Jego imię”. Tak wysokich wymagań nie mógłby formułować, gdyby nie był świadom swego zbawczego posłannictwa. Słusznie stwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego, że „jedynie Boska tożsamość Osoby Jezusa może usprawiedliwić także Jego absolutne wymaganie: »Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie« (Mt 12, 30)”.

W gronie osób posłanych przez Boga — uważa Jezus — zajmuje wyjątkowe miejsce (Mt 21,23-46; Mk 12,1-12; Łk 20,9-19). Odróżnia siebie od innych rabinów; często krytykuje ich ludzkie tradycje czy niedowiarstwo, za to daje swoją wykładnię woli Boga, którego zna na tyle dobrze, że wolno Mu przemawiać już nawet nie tyle w Jego imieniu, jak czynili to prorocy, ale w taki sposób, że „nie potrzebuje żadnego potwierdzenia dla swych wypowiedzi (...) On jest Amen — boskim gwarantem swoich słów i czynów”. Z tego zresztą powodu rezygnuje z prorockiej formuły „to mówi Pan” czy wypowiadanego w wyroczni proroka „amen” — słowo to przenosi na początek swojej wypowiedzi; tłumaczone tyleż powszechnie co niewiernie w stosunku do oryginału „Zaprawdę, zaprawdę” brzmi bowiem dosłownie w języku hebrajskim „Amen, amen”. Katechizm zauważa ten zwrot i tak go tłumaczy: „używa słowa »Amen«, niekiedy powtarza je dwukrotnie by podkreślić wiarygodność swojego nauczania i swój autorytet oparty na prawdzie Bożej”.

Formuła „Amen, amen” używana przez Rabbiego „stanowiła ważny wyraz tożsamości Jego osoby — Jezus nie uważał się za jednego z interpretatorów Tory, lecz za Objawiciela”. Do tej pory w centrum żydowskiego życia stała Tora, od teraz w centrum znajduje się Jego Osoba. Taka zamiana jest dla Izraelity nie do przyjęcia, o czym świadczą wstrząsające słowa współczesnego żyda: „Uświadamiam (...) sobie, że jedynie Bóg może domagać się ode mnie tego, o co prosi Jezus”, czyli tego, by zamienić Torę na Żywą Torę-Jezusa. „Zwrot »a Ja wam powiadam« z Kazania na Górze nie ma analogii w nauczaniu rabinackim”. On dodał do przykazań siebie samego — „to właśnie jest centralny punkt obawy, jaką wzbudza orędzie Jezusa w wierzącym Żydzie Neusnerze, i to jest zasadnicza przyczyna, dla której nie chce pójść za Jezusem”; doskonałość postulowana przez Torę polega teraz właśnie na pójściu za Tym, który zajmuje miejsce Tory.

Na Górze Błogosławieństw przez Jezusa daje się słyszeć na nowo to samo słowo Boże, które zabrzmiało na Synaju, aby przekazać Mojżeszowi Prawo pisane. Słowo to nie obala Prawa, ale je wypełnia, dając mu w sposób Boski ostateczną interpretację: „Słyszeliście również, że powiedziano przodkom... A Ja wam powiadam” (Mt 5, 33-34). Tym samym Boskim autorytetem Jezus odrzuca pewną „tradycję ludzką” (Mk 7, 8) faryzeuszów, którzy uchylają „słowo Boże” (Mk 7, 13).

Ewangelista zanotował: „Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mk 1,22). Uświadomiwszy sobie to, co wyżej powiedziano o wyjątkowości Jezusa na tle innych nauczycieli, nie powinniśmy być zdumieni, że coś im w przypadku tego Rabbiego „nie grało” (a może właśnie „grało” na tle uczonych w Piśmie?). Oczywiście określenie „władzę mający” odnosi się nie tylko do nauczania, ale też uzdrawiania, wyrzucania demonów, panowania nad przyrodą, odpuszczania grzechów. Jednak nawet sama nauka Mistrza wyróżnia Go spośród innych nauczycieli. Wiemy przecież, dlaczego.

Tekst ukazał się w Bibliotece Kaznodziejskiej nr 1(156)/2012

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama