O prymacie papieskim
Jednym z najbardziej drażliwych tematów w stosunkach międzychrześcijańskich, wywierających wielki wpływ na wszelkie myśli o jedności i na działania w tym kierunku, jest pozycja biskupa Rzymu, a dokładniej mówiąc, jego prymatu w Kościele katolickim czy, szerzej, w Kościele powszechnym.
Jeśli jest coś, co łączy — przy wszystkich różnicach — poszczególne wyznania między sobą, to jest tym właśnie nieuznawanie władzy papieża. Nawet w stosunkach Kościoła łacińskiego z najbliższymi mu prawosławnymi i starokatolikami następca św. Piotra stanowi jedną z głównych przeszkód we wzajemnym zbliżeniu.
Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego urząd ten, który — jak wierzą katolicy — pomyślany został przez Pana Jezusa jako zwornik Jego Kościoła, stał się w praktyce jednym z głównych czynników podziałów i przesz-kodą w zbliżeniu między chrześcijanami?
Na tak postawione pytanie, a można by ich zadać znacznie więcej, niełatwo jest odpowiedzieć. Wiele bowiem zależy od samego podejścia do tego zagadnienia: inaczej całą sprawę będzie widział katolik, inaczej prawosławny, protestant czy anglikanin, przy czym każdy dla uzasadnienia swoich argumentów będzie się „podpierał” argumentami zarówno biblijnymi, jak i historycznymi, a może i względami praktycznymi, które — choć same w sobie bezstronne — nabierają siły przekonywania, odmiennej zależnie od podejścia wyznaniowego.
Biblijne podstawy szczególnej roli św. Piotra
Nie wchodząc w szczegóły, warto przypomnieć kilka najbardziej podstawowych danych. Z katolickiego punktu widzenia uzasadnieniem szczególnej roli św. Piotra i jego następców na rzymskiej stolicy biskupiej są przede wszystkim słowa, skierowane do niego przez samego Chrystusa: „Ty jesteś Piotr czyli Opoka i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16,18-19). Gdzie indziej Pan powiedział temuż Piotrowi: „Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci” (Łk 22,32) i wreszcie — już po zmartwychwstaniu: „Paś owce moje” (J 21,16). Te i kilka innych jeszcze wypowiedzi (np. w Dziejach Apostolskich) świadczą, w ujęciu katolickim, zarówno o szczególnej roli Piotra wśród Apostołów, jak i o jego wyjątkowej władzy w Kościele, poniekąd sięgającej same-go nieba.
O ile cytatów tych, będących w końcu pochodzenia biblijnego, nie może podważać żaden wyznawca Chrystusa, o tyle ich interpretacja, a zwłaszcza wypływające z nich wnioski praktyczne budzą najwięcej rozbieżności i sporów. Niekatolicy różnych odcieni pytają na przykład, czy słowa Pana Jezusa odnosiły się tylko do samego Piotra, czy też należy je rozciągać na jego następców; jak w świetle tych słów należy widzieć rolę i miejsce pozostałych Apostołów, czyli całego Kolegium Dwunastu?
Poza tym — gdyby nawet przyjąć katolicki punkt widzenia — to dlaczego za następcę św. Piotra ma uchodzić każdorazowy biskup Rzymu, a nie Antiochii, gdzie Apostoł działał jeszcze przed przybyciem do stolicy Cesarstwa Rzymskiego? Pytań nasuwa się, oczywiście, znacznie więcej, ale można poprzestać na tych kilku, chyba najbardziej reprezentatywnych dla całego zagadnienia.
Apostolskość i stołeczność Rzymu podstawą prymatu w Kościele
To, że Stolica Piotrowa znajduje się obecnie w Rzymie, a nie w Antiochii (dziś Antakya w południowo-wschodniej Turcji), wynikło najpierw z politycznej pozycji tego pierwszego miasta. Piotr jako głowa ro-dzącego się Kościoła przybył do stolicy Imperium, aby tam założyć miejscową gminę współwyznawców i nią kierować; później poniósł tam śmierć męczeńską, przy czym wszystkie te dane są — zdaniem przeciwników papiestwa — co najmniej wątpliwe z historycznego punktu widzenia (np. panuje powszechne przekonanie, że Piotr nie stworzył wspólnoty chrześcijańskiej w Rzymie, gdyż ponoć istniała tam ona już przed jego przybyciem).
Trzeba też pamiętać, że co najmniej przez pierwsze trzy stulecia, a więc w okresie trwających z różnym nasileniem prześladowań chrześcijan w ówczesnym Cesarstwie Rzymskim, władza biskupa stolicy ograniczała się w praktyce do tego miasta i jego najbliższego otoczenia, a więc trudno w tej sytuacji mówić o kierowaniu przezeń całym Kościołem, a tym bardziej o panowaniu nad ówczesnym światem (a tak to ujmuje ogłoszony w 1870 roku dogmat o nieomylności papieża i o jego powszechnej jurysdykcji nad Kościołem).
Innym ważnym argumentem w dyskusji nad miejscem św. Piotra i jego następców w całym chrześcijaństwie jest uwzględnianie roli innych Apostołów i ich bezpośrednich uczniów w dziejach Kościoła. Należy pamiętać, że tak jak Pierwszemu Apostołowi przypisuje się utworzenie gmin w Antiochii i Rzymie, tak św. Marek uchodzi za „ojca” Kościoła aleksandryjskiego, Barnaba — na Cyprze, a Andrzej — w Konstantynopolu. Nawet jeśli nie zawsze potwierdzają to źródła historyczne, to i tak odwoływanie się do owych korzeni apostolskich podnosi rangę tych stolic biskupich.
Na tej podstawie powstały później większe prowincje kościelne, początkowo metropolie, a od połowy V wieku patriarchaty: Rzym, Konstantynopol, Aleksandria, Antiochia i Jerozolima, przy czym wszystkie one powoływały się właśnie na Apostołów jako swych założycieli, choć w wypadku Konstantynopola było to całkowicie bezzasadne. Wszystkie te stolice biskupie były formalnie równe sobie i każdej z nich podlegał jakiś region ówczesnego świata, na przykład w skład prowincji rzymskiej wchodziła zachodnia część Cesarstwa, Aleksandria panowała nad ziemiami tworzącymi dzisiejszą Afrykę Północną, a Jerozolima — najmniejszy patriarchat — obejmowała Ziemię Świętą.
Świadectwa Ojców Kościoła
Zanim jednak do tego doszło, szczególna rola biskupa Rzymu nie by-ła bynajmniej tak oczywista, choć już wówczas stolica Imperium zajmowała pierwsze miejsce w hierarchicznej strukturze Kościoła tamtych czasów, ale raczej właśnie ze względu na ową stołeczność niż na swe Piotrowe korzenie. Znamienne jest tu świadectwo św. Ireneusza z Lyonu (zm. ok. 202), który w swym głównym dziele Przeciw herezjom wspomina między innymi o drugim papieżu — św. Linusie. Według św. Ireneusza stolica tego biskupa jest „największym i najstarszym i wszystkim znanym Kościołem, przez dwu najchwalebniejszych apostołów Piotra i Pawła założonym i ustanowionym w Rzymie. (...) Z tym bowiem Koś-ciołem dla jego naczelnego zwierzchnictwa (potentior principalitas) musi się zgadzać każdy Kościół, tj. wszyscy zewsząd wierni, bo w nim przez tych, co są zewsząd, zachowała się tradycja apostolska” — podkreślił biskup lyoński.
Większość historyków wyciąga z tych słów wniosek, że już wówczas stolica Cesarstwa zajmowała pierwsze miejsce z punktu widzenia znaczenia, czci i starożytności wśród wszystkich Kościołów lokalnych ówczesnego świata. Jednocześnie należy podkreślić, że św. Ireneusz nie po-wołuje się na teksty biblijne, aby uzasadnić swój pogląd, ale najwyraźniej bierze pod uwagę jedynie samo świadectwo tego Kościoła lokalnego.
Mniej więcej w tym samym czasie, a więc na początku III wieku na Wschodzie i Zachodzie zaczynają się pojawiać różnice w rozumieniu słów Chrystusa skierowanych do św. Piotra. Wschodni Ojcowie Kościoła widzieli w nich wyraz nie szczególnych uprawnień Księcia Apostołów, ale wyjątkowej godności i pierwszeństwa. Z ich perspektywy Kościół opiera się nie na jednej konkretnej osobie, lecz na niezachwianej opoce, jaką było wyznanie Piotra, będące z kolei wspólną mesjańską odpowiedzią wszystkich Apostołów, wyrażoną w ich imieniu przez „Księcia Apostołów”.
Biskupi Rzymu aż do Kaliksta (217-22) nie twierdzili, że obietnice Chrystusowe odnoszą się bezpośrednio do nich, zatem nie mówiono tam o pierwszeństwie samego Piotra. Dopiero wspomniany Kalikst w dekrecie, przekazanym potomnym przez Tertuliana, miał powołać się na słowa Chrystusa o władzy związywania i rozwiązywania w niebie i na ziemi, przekazanej następnie „całemu Kościołowi pozostającemu w łączności z Piotrem”.
Nie wszyscy jednak wschodni Ojcowie podważali prymat biskupa Rzy-mu. Na przykład św. Jan Chryzostom (zm. 407) w jednym ze swych Kazań stwierdzał jednoznacznie, że słowa Pana Jezusa odnosiły się wyłącznie do Piotra, a nie do pozostałych Apostołów, których był on — mówiąc dzi-siejszym językiem — rzecznikiem i głową. To jemu „Pan powierzył władzę (prostasia) nad jego braćmi”, a „gdyby ktoś zapytał, dlaczego w takim razie św. Jakub otrzymał stolicę jerozolimską, odpowiedziałbym mu, że Piotr został ustanowiony mistrzem lub nauczycielem nie jednej stolicy, ale całego świata” — napisał patriarcha Konstantynopola, czczony szczególnie na Wschodzie.
Z kolei św. Cyprian z Kartaginy (zm. 258), do którego „przyznają się” zarówno Wschód, jak i Zachód, uważał, że słowa Jezusa, iż Piotr jest opoką, odnoszą się nie do pierwszeństwa tego Apostoła pośród Dwunastu, ale do jedności Kościoła: Piotr jako pierwszy został wezwany do po-sługi apostolskiej. Nie daje mu to podstaw do panowania nad innymi Apo-stołami, ale sam jego prymat oznaczał — według biskupa Kartaginy — to, że Chrystus chciał pokazać w sposób widzialny jedność Kościoła.
Niemniej jednak stopniowo, w miarę rozszerzania się chrześcijańs-twa, w całym ówczesnym świecie rosło coraz bardziej przekonanie o większej niż w odniesieniu do innych patriarchów, nie mówiąc o „zwykłych” biskupach, władzy biskupa Rzymu, czyli patriarchy Zachodu. Wynikało to głównie z owej stołeczności tego miasta i roli św. Piotra, za którego następcę uważał się każdy kolejny papież. W I tysiącleciu sobory powszechne, w których uczestniczyli biskupi z obu części Cesarstwa: wschodniej i zachodniej, były zwoływane przez cesarzy bizantyńskich (dlatego wszystkie te zgromadzenia odbywały się wtedy na Wschodzie), ale ich wyniki nabierały mocy prawnej dopiero wtedy, gdy zatwierdził je papież.
O jego wzrastającej roli w całym Kościele świadczy, przykładowo, również świadectwo Synodu w Sardyce (dziś Sofia) z 343 roku za panowania papieża Juliusza I (337-52). To zebranie biskupów wschodniej części Imperium stwierdziło wtedy między innymi, że „każdy biskup, zło-żony z urzędu przez sobór, może się odwołać do Rzymu, i orzeczenie je-go biskupa będzie uważane za ostateczne dla zamknięcia sprawy”.
Pozycja papieży w różnych okresach — zwornik jedności Kościoła
Przedstawiając nawet w wielkim skrócie dzieje instytucji papiestwa, nie można, oczywiście, ukrywać, że wielokrotnie na tronie Piotrowym zasiadali ludzie niegodni tego najwyższego urzędu, którzy niemoralnym, nieraz nawet przestępczym działaniem wyrządzili wielkie szkody zarówno samemu urzędowi, jak i całemu Kościołowi. Do najbardziej ponurych okresów w dziejach papiestwa należały niektóre pontyfikaty IX i X wieku, a także czasy renesansu. A jednak nawet wówczas Bóg nie przestawał się opiekować swym Kościołem, dając mu w takich czasach wybitne postacie reformatorów, którzy potrafili przywrócić bieg łodzi Piotrowej we właściwy nurt.
Był też — i to ponad tysiąc lat trwający — okres w dziejach Kościoła i pa-piestwa, gdy istniało Państwo Kościelne z biskupem Rzymu na czele, który tym samym był władcą zarówno duchowym, jak i świeckim. Gdy w 1870 roku, w wyniku zjednoczeniowych dążeń Włochów i działań wojsk Garibaldiego państwo to przestało istnieć, mogło się wydawać, że oznacza to kres wszelkiej władzy papieża, a przynajmniej bardzo poważne jej ograniczenie. A jednak tak się nie stało, a nawet — paradoksalnie — utrata władzy doczesnej pozwoliła następcy św. Piotra skupić się tylko na pełnieniu jej w wymiarze duchowym, nadprzyrodzonym, przyczyniając się do wielkiego wzrostu autorytetu tego urzędu.
Właśnie w tych warunkach ujawniła się z całą mocą, może nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, rola papieża jako zwornika i gwaranta jedności Kościoła, nie tylko zresztą katolickiego.
Gdy się bowiem patrzy na głębokie podziały istniejące w łonie różnych Kościołów i wspólnot chrześcijańskich, zarówno protestanckich, jak i prawosławnych, a nawet niewielkich wspólnot starokatolickich, mimo woli nasuwa się pytanie o istotę takiego jednego ośrodka władzy zbiorowej lub indywidualnej, który stałby ponad podziałami i potrafiłby łączyć rywalizujące strony.
W protestantyzmie owe podziały dają o sobie znać istnieniem mnóstwa odłamów i samodzielnych wyznań, które w większości powstały w wyniku braku jednego urzędu nauczycielskiego i jednej władzy, będącej w stanie opanować pojawiające się rozbieżności. Nieraz nawet w łonie jednego odłamu wyznaniowego, na przykład zielonoświątkowców, pojawiają się tak duże różnice zdań w sprawach nauczania, że dziś mamy do czynienia z dużą liczbą oddzielnych wspólnot, często nieuznających się wzajemnie formalnie, a niewiele różniących się doktrynalnie.
W prawosławiu istnieje — jak wiadomo — 15 niezależnych (autokefalicznych) Kościołów lokalnych, co jednak nie wyczerpuje listy, gdyż oprócz tego są też mniej więcej równie liczne Kościoły i wspólnoty niekanoniczne, nieuznawane przez resztę. Najczęściej pojawiły się one w nowych państwach powstałych z rozpadu ZSRR, na przykład w Estonii i na Ukrainie, w Mołdawii zaś część parafii przeszła (czy raczej po pół wieku wróciła) pod jurysdykcję Patriarchatu Rumuńskiego; od 1967 roku istnieje samodzielny, ale nieuznawany przez resztę świata prawosławnego, Macedoński Kościół Prawosławny. A należy dodać do tego jeszcze na ogół małe, ale zwykle hałaśliwe, grupki zwolenników „starego stylu” w większości tych Kościołów.
Trudno, co prawda, przewidzieć, czy gdyby dzisiaj powstał taki jeden centralny urząd w łonie wymienionych wspólnot wyznaniowych, usunęłoby to natychmiast podziały, wydaje się jednak, że jeśli nie od razu, to z czasem na pewno przyczyniłoby się to do zwiększenia jedności.
Jan Paweł II a prymat Piotrowy
Niemniej jednak każdy, kto choć trochę interesuje się ekumenizmem i sprawami jedności chrześcijan, wie doskonale, że właśnie urząd i posługa następcy św. Piotra stanowi jedną z głównych przeszkód na tej drodze. Świadomość tego mieli też sami papieże, zwłaszcza ci bardziej zaangażowani w dialogi i kontakty międzywyznaniowe, a więc okresu Soboru Watykańskiego II i po nim. Szczególne miejsce zajmuje tu Jan Paweł II, który ze względu na swą niezwykłą aktywność na wielu płaszczyznach, zwłaszcza przy okazji licznych podróży zagranicznych, odbył wiele spotkań z głowami i przedstawicielami innych wyznań.
W swej encyklice Ut unum sint z 25 maja 1995 roku — pierwszym dokumencie papieskim tej rangi, poświęconym w całości ekumenizmowi — jeden z podrozdziałów poświęcił właśnie posłudze jedności biskupa Rzymu. Ojciec Święty z wielką miłością wobec innych chrześcijan i otwartością przedstawia tam sens swego posługiwania, broniąc tego urzędu jako ustanowionego przez samego Chrystusa, a jednocześnie wzywając i zachęcając członków innych wyznań, aby pomogli mu jak najlepiej pełnić to za-danie z pożytkiem dla całego chrześcijaństwa.
„Jako Biskup Rzymu dobrze wiem (...), że pełna i widzialna komunia wszystkich Wspólnot, w których mocą wierności Boga zamieszkuje Jego Duch, jest gorącym pragnieniem Chrystusa. Jestem przekonany, że ponoszę w tej dziedzinie szczególną odpowiedzialność, która polega przede wszystkim na dostrzeganiu ekumenicznych dążeń większości chrześcijańskich Wspólnot i na wsłuchiwaniu się w kierowaną do mnie prośbę, abym znalazł taką formę sprawowania prymatu, która nie odrzucając bynajmniej istotnych elementów tej misji, byłaby otwarta na nową sytuację. Przez całe tysiąclecie chrześcijanie byli złączeni «wspólnotą wiary i życia sakramentalnego, a jeśli wyłaniały się nieporozumienia między nimi co do wiary czy karności kościelnej (disciplina), miarkowała je Stolica Apostolska za obopólną zgodą». W ten sposób prymat spełniał swoją funkcję jednoczącą” (UUS, 95) — przypomniał Papież podstawowe zadanie swego urzędu, jakim było i jest utwierdzanie braci w wierze.
Do myśli tej Jan Paweł II powrócił między innymi podczas spotkania ekumenicznego w katedrze Matki Bożej Patronki Egiptu w Kairze 25 lutego 2000 roku: „To, co dotyczy jedności wszystkich Wspólnot chrześcijańskich, wchodzi oczywiście w zakres spraw objętych posługą prymatu Biskupa Rzymu (...). Pragnę zatem ponowić wezwanie skierowane do wszystkich «kościelnych zwierzchników i ich teologów do nawiązania ze mną braterskiego i cierpliwego dialogu na ten temat, w którym moglibyśmy wzajemnie wysłuchać swoich racji, wystrzegając się jałowych polemik i mając na uwadze jedynie wolę Chrystusa wobec Jego Kościoła» (UUS, 96). Co tyczy się posługi Biskupa Rzymu, proszę Ducha Świętego, aby zesłał nam swoje światło i oświecił wszystkich pasterzy i teologów naszych Kościołów, ażebyśmy wspólnie poszukiwali form, w których urząd ten mógłby spełniać posługę miłości uznawaną przez wszystkie strony (...). Drodzy bracia, w tej sprawie nie mamy czasu do stracenia!”.
Fragment tego przemówienia wygłoszonego w trakcie pielgrzymki na Górę Synaj — miejsce ogłoszenia Dekalogu — pokazuje, jak bardzo Pa-pieżowi leżała na sercu sprawa prymatu w kontekście poszukiwania jedności chrześcijan.
Zagadnienie prymatu pojawiało się i pojawia wielokrotnie w rozmowach teologicznych i ekumenicznych z udziałem Kościoła katolickiego. Na przykład w dniach 21-24 maja 2003 roku odbyło się w Rzymie spotkanie teologów katolickich i prawosławnych z sześciu Kościołów autokefalicznych (ale bez rosyjskiego), którego uczestnicy stwierdzili, że mimo utrzymujących się różnic między obu stronami w tej dziedzinie, „dzięki wyjaśnieniu niektórych spraw stali się sobie bliżsi”.
Wcześniej do ciekawych wniosków doszli członkowie Międzynarodowej Komisji ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Anglikańskim i Rzymskokatolickim (ARCIC), którzy 12 maja 1999 roku ogłosili wspólny dokument Dar autorytetu, omawiający dotychczasowe ustalenia na temat władzy i posługi w Kościele. W 47. punkcie tego opracowania stwierdzono, że „biskup Rzymu sprawuje szczególny urząd związany z troską o prawdę jako wyraz prymatu powszechnego (...), [który] był źródłem trudności i nieporozumień między Kościołami. Każde uroczyste określenie wypowiedziane z katedry Piotra w Kościele Piotra i Pawła, jest wypowiedziane w kolegium tych, którzy sprawują episkopé, a nie poza tym kolegium. (...) W ten sposób całkowicie pewne nauczanie całego Kościoła działa w osądzie prymatu powszechnego”. W dalszej części dokumentu podkreślono, że „prawidłowo rozumiana władza w Kościele jest przyjmowanym z wdzięcznością darem Bożym”, i stwierdzono, że kolegium biskupów może osiągnąć zgodny pogląd, który — jeśli jest wierny Pismu Świętemu i zgodny z Tradycją apostolską — jest wolny od błędu. Ten obowiązek utrzymywania Kościoła w prawdzie jest „jedną z podstawowych funkcji kolegium biskupiego”. Stwierdzenia te, choć nie oznaczają jeszcze uznania przez anglikanów władzy papieskiej, wskazują jednak na taką ewentualność, oczywiście z zastrzeżeniami, o któ-rych wspomina ów dokument.
Trzeba wreszcie wspomnieć o sympozjum, jakie z inicjatywy Kongregacji Nauki Wiary odbyło się w Rzymie w dniach 2-4 grudnia 1996 roku właśnie na temat prymatu następcy Piotra w misterium Kościoła. Spotkanie to miało charakter ekumeniczny i przebiegało w atmosferze otwartej wymiany poglądów różnych Kościołów i tradycji chrześcijańskich. Jego owocem był obszerny dokument opublikowany z datą 31 października 1998 roku. Przypomniano w nim tradycyjne nauczanie Kościoła katolickiego o prymacie z uwzględnieniem szerokiego tła historycznego i biblijnego dla uzasadnienia owej szczególnej roli i posługi, jaką w Kościele pełni biskup Rzymu, następca św. Piotra.
Krzysztof Gołębiowski (ur. 1946), dziennikarz Katolickiej Agencji Informacyjnej, specjalizujący się w zagadnieniach watykańskich i papieskich. Opublikował m.in. książki Poznaj swego patrona. Co oznacza twoje imię? i Mamy Papieża.
opr. aw/aw