Kościół - Ciało Mistyczne
On będzie kamieniem obrazy i skałą
potknięcia się
(Iz 8, 14)
Oto kładę na Syjonie kamień obrazy
i skałę zgorszenia
(Rz 9, 33)
Kto wierzy, nie potknie się
(Iz 28, 16)
Pan historii realizuje swoją pedagogię bez zarzutu. Najpierw objawił się politeistom jako Bóg uniwersalny, co zrodziło wyznawców monoteizmu. Potem okazało się, że owszem, Bóg jest jeden, ale jest Ich Trzech. „Wróć to tempo”, jak mawiało się w wojsku: też nie od razu odsłonił się przed wierzącymi monoteizm trynitarny, wymagało to pewnego porządku objawienia. Najpierw wydarzył się nam Syn, który we Wcieleniu stał się człowiekiem. Nie było rozsądne — przekonywał święty Grzegorz z Nazjanzu — „dodawać Ducha Świętego jako nowy ciężar, jeśli można użyć nieco śmiałego wyrażenia, kiedy jeszcze Bóstwo Syna nie było uznane”[1]. Kiedy objawiony w końcu Duch Święty okazał się raczej dźwigać ciężary niż ich dodawać, można było dzięki Niemu rozpocząć odkrywanie misterium Kościoła.
Wciąż jednak jest jakiś problem z tym Kościołem, który według słów Guardiniego miał się obudzić w duszach współczesnych wierzących[2]. Nie tyle może Kościół nie może się dobudzić, ile chrześcijanie zdają się przesypiać tajemnicę, którą Duch Święty odsłania w ich sercach. Wierzący, którzy zarzucają niewierzącym niezrozumienie tajemnicy — jakby bez wiary można było ją pojmować — sami z kolei tracą perspektywę wiary w patrzeniu na Kościół i albo w apologetycznym zapale (czy raczej racjonalistycznym szale) próbują sprowadzić tajemnicę „na ziemię”, albo odwrotnie, bujają w chmurach i zachwycają się w Kościele wszystkim, co niewidzialne, jakby misterium chrześcijańskie nie na tym polegało, że to, co Boskie, „wciela” się w to, co ludzkie.
Ojciec Piotr Rostworowski w jednej ze swoich konferencji wskazywał na „błąd, który się często popełnia mówiąc o Ciele Mistycznym”. Chodzi o „twierdzenie, że Ciało Mistyczne jest niewidzialne”, tak jakby to, co widzialne, było jedynie czymś ludzkim i zewnętrznym w stosunku do istotnej Boskiej niewidzialnej głębi. A przecież — przekonywał benedyktyn — „to, co jest widzialne w Kościele, to nie jest coś obok Ciała Mistycznego, ale to jest rzeczywiście Ciało Mistyczne, które jest jednocześnie i widzialne i niewidzialne”[3]. Ten wytknięty (nie)widzialnym palcem mnicha błąd to w istocie swego rodzaju „herezja eklezjologiczna” analogiczna do herezji chrystologicznej („echo” Wcielenia słychać w Kościele), gwałt na ortodoksji dokonujący się niewidzialnie, bo w sercach wierzących.
Pobudce misterium Kościoła w sercach i głowach wierzących mogą przysłużyć się zarówno dokumenty II Soboru Watykańskiego, jak i opracowania Międzynarodowej Komisji Teologicznej, w których można znaleźć refleksje nad tą Bosko-ludzką rzeczywistością. Warto medytować te prawdy — jest ich więcej niż powodowane koniecznością ograniczenie się przeze mnie do trzech „odsłon” tajemnicy — nie tylko po to, żeby bronić Kościoła przed niewierzącymi, ale żeby przypuścić „atak” objawionej prawdy również na wierzących. Bo jedni i drudzy potykają się o „kamień obrazy” tajemnicy, której ominięcie sprawia, że Kościół staje się „skałą zgorszenia”. Ognia! Prowadź, Duchu Święty.
Według Konstytucji dogmatycznej o Kościele „Lumen gentium” jest Kościół złożoną rzeczywistością, „w której zrasta się pierwiastek ludzki i Boski. Dlatego na zasadzie bliskiej analogii upodabnia się ona do misterium Słowa Wcielonego”[4]. Nie oznacza to, że mamy do czynienia z jakimś drugim Wcieleniem, raczej trzeba by usłyszeć „echo” Wcielenia w Kościele, który tak bardzo jednoczy się z Chrystusem, że otrzymuje od Niego ten Boski wymiar. Albo, innymi słowy, uczłowieczenie Słowa jest tak radykalnie miłosne, że swoimi skutkami musi objąć wszystko, co człowiecze. Kościół jest ciałem Jezusa Chrystusa mistycznie przedłużanym w historii, przez to, że jest wzajemną więzią (komunią) członków Ciała Mistycznego, którego Chrystus jest Głową[5].
Jedną z „odsłon” wspomnianej analogii, inaczej mówiąc jednym z darów Chrystusa dla Kościoła, jest jednoczenie się w nim dwóch aspektów: czasu i wieczności. Lud Boży „ukazuje się nierozdzielnie jako misterium i historyczny podmiot”[6]. Pielgrzymuje w świecie, a więc w historii, a przecież jednocześnie zanurzony jest w wieczności, bo pochodzi od i zamieszkuje w Trójcy Świętej; jest zarówno na obczyźnie ziemskiej, jak i już, choć przez wiarę, w ojczyźnie niebieskiej. Nadprzyrodzone życie Kościoła zostało ukryte z Chrystusem w Bogu aż do chwili, gdy Oblubienica ukaże się razem z Oblubieńcem w chwale. Ale przez to, że się „ukrywa” tam, może odsłaniać się wierzącym tutaj. Pierwiastek misterium działa w historii, a wieczność kształtuje w niej Kościół jako podmiot historyczny; z kolei ten staje się „wcieleniem” misterium. Kto chciałby dzielić jeden Kościół na „dwa kościoły”, ziemski wędrujący w czasie i niebieski urlopujący się w chwale, ten się jeszcze nie obudził[7]. Pobudka!
Używa się na określenie Kościoła terminu „sakrament” (z łac. sacramentum), który dobrze koresponduje z pojęciem „misterium” (gr. mysterion). Jest ono „postanowieniem Bożym, poprzez które Ojciec realizuje swoją zbawczą wolę w Chrystusie, objawiając ją równocześnie przez rzeczywistość ziemską zachowującą swoją przejrzystość”[8]. Odwieczny Boży zamysł (por. Ef 1, 9) będący tajemnicą (mysterion), staje się jawny w historii, gdy Bóg działa zgodnie ze swoją wolą podjętą „przed wiecznymi czasami” (2 Tm 1, 9), czyli „przed założeniem świata” (Ef 1, 4)[9]. Kościół jest objawieniem „przedtem ukrytego, a obecnie odsłoniętego” mysterion[10]. Cierpliwy Bóg stopniowo rozpakowywał ten prezent darowany ludzkości: najpierw ukazał go przez figury, potem przygotował w Starym Przymierzu, w końcu w Nowym ustanowił i objawił jako zalążek i początek królestwa Chrystusa[11].
Właśnie w Kościele i przez Kościół misterium Trójcy Świętej (Ojciec udziela się w posłaniu Syna oraz zesłaniu Ducha Świętego), a więc rzeczywistość ponadczasowa, jest obecne w czasie. O tyle Kościół może objawiać tajemnicę, o ile sam stanowi misterium. Kościół-sakrament ukazuje i uobecnia misterium miłości Boga do ludzi, którego wolą jest zjednoczenie wszystkich ludzi między sobą oraz z Trójcą Świętą. Celem jego wędrówki przez czas jest Królestwo Boże, zapoczątkowane w historii ale ostatecznie dopełnione dopiero na końcu wieków. Ten ostateczny cel jest jak zaczyn w cieście — „eschatologiczny ferment” określa całą egzystencję Kościoła. Po to Kościół przekracza czas, aby w każdym czasie uobecniał ludziom historię zbawienia. Ten, który nie jest ze świata, jest jednocześnie w świecie (por. J 17, 11. 14-18), miejscu jego „wcielenia” lub odrzucenia[12].
O tyle Kościół będzie objawiał Boga, o ile będzie realizował misterium Chrystusa, który jest Głową Kościoła. Lud Boży („lud”, bo zgromadzenie ludzi, „Boży”, bo pochodzi od Boga, w którym znajdzie swoje wypełnienie) nie istnieje ani „sam w sobie”, ani „sam dla siebie”. Z jednej strony wychyla się wertykalnie ku Chrystusowi, absolutnie zależny od Niego, z drugiej horyzontalnie ku ludziom, do których zostaje posłany z misją głoszenia Boga i aktualizowania Dobrej Nowiny; wymiarów pionowego i poziomego nie da się zresztą oddzielić[13]. Powołaniem Kościoła jest głoszenie zbawienia ludzi i pojednania świata, które dokonują się właśnie przez Kościół, który sam pierwszy przyjął dar zbawienia, i dlatego może służyć całej ludzkości[14].
Być może jeszcze trudniejszym od jednoczesności czasu i wieczności jest pogodzenie świętości i grzechu w Kościele. Zgodnie z regułą rządzącą pojmowaniem prawd objawionych, a więc przekraczających ludzkie zrozumienie, najlepsze co można zrobić, to próbować oświetlać jedną prawdę wiary inną; albo, wykorzystując metaforę Hansa Ursa von Balthasara, jedną tajemnicę odbijać w drugiej, przez co pogłębiają się obie[15]. W naszym przypadku „zajączka” oświetlającego współistnienie grzechu i nieskalania w Kościele wolno odbić od lustra historyczność-pozahistoryczność. Zjednoczenie czasu i wieczności nie oznacza bowiem ich utożsamienia, owszem nie wolno ich rozdzielać, ale należy rozróżniać.
Właśnie w fakcie win popełnianych przez członków Kościoła można dostrzec niedoskonałe „wcielenie” ponadczasowego misterium w rzeczywistość historyczną. Historyczność Kościoła przejawia się w „niedorastaniu” w historii do pełni tego, czym Kościół jako misterium już jest (stąd potrzeba podejmowania nieustannej reformy). Chwalebny w wieczności, realizuje się w czasie; a to znaczy, że szanuje prawa czasu, podobnie jak Osoba Syna Bożego nie niszczy natury ludzkiej we Wcieleniu, kiedy ją przyjmuje. Nie trzeba się „potykać” o owo współwystępowanie świętości i nieświętości w Kościele, jeśli tylko weźmie się pod uwagę „rozróżnienie między wolną od braku wiernością Kościoła i słabościami swoich członków”, czyli też „między Kościołem jako Oblubienicą Chrystusa”, świętą i nieskalaną (por. Ef 5, 27) a grzesznymi synami Kościoła, „którym ofiarowane jest przebaczenie, powołanymi do stałego nawrócenia — do odnowy w Duchu Świętym”[16]. Oto ona, „casta meretrix” („czysta nierządnica”, żeby nie powiedzieć dosadniej).
Grzech wierzących nie brudzi świętości Kościoła. Kąkol grzechu zmieszany jest co prawda z dobrym ziarnem, ale chwast jest chwastem, a pszenica pozostaje pszenicą. Oblubienica mimo pokalania grzechem członków Kościoła jest nieskazitelna, bo uświęcona przez zjednoczenie z Oblubieńcem (por. Ef 5, 25n); należy zatem odróżniać świętość Kościoła w jego istocie od aktualnego stanu wierzących. Świętość rzeczywista choć niedoskonała jest już udziałem Kościoła, ale pełnia jego świętości należy do czasu eschatologicznego. Analogia Słowo Wcielone — Kościół ukazuje tu swoje granice: istnieje różnica między nieskalanym Chrystusem (por. Hbr 7, 26) a skalanym ludem, któremu nie można przypisać nieobecności grzechu w Słowie[17].
W świecie naznaczonym grzechem oraz w czasie, który nie jest jeszcze wiecznym spełnieniem, trzeba „odróżnić świętość Kościoła od świętości w Kościele”; pierwsza, opierająca się na posłaniach Syna i Ducha Świętego, umożliwia osiągnięcie drugiej — osobistej świętości wierzących: „świętości Kościoła powinna więc odpowiadać świętość w Kościele”, która realizuje się wtedy, gdy wierzący całą swoją egzystencją stanie się tym, kim z woli Bożej już stał się na mocy chrztu świętego: dzieckiem Boga i uczestnikiem natury Bożej (por. 2 P 1, 4)[18]. W jaki sposób dokonuje się uświęcanie wierzących? Jest to możliwe właśnie dlatego, że Kościół w swojej głębi już jest święty, a zatem staje się Matką rodzącą swoje dzieci do świętości.
Jawi się tutaj kolejna odsłona analogii między Słowem Wcielonym a Kościołem. Święty, bo „uczyniony takim przez Ojca za pośrednictwem ofiary Syna i daru Ducha Świętego” Kościół, jest „także w pewnym sensie grzeszny, o ile rzeczywiście przyjmuje na siebie grzech tych, których zrodził w chrzcie, analogicznie do tego, jak Chrystus Jezus przyjął grzech świata (por. Rz 8, 3; 2 Kor 5,21; Ga 3,13; 1 P 2,24)”[19]. Właśnie dlatego, że w istocie już święty — uświęca; podejmuje działanie zbawcze, bo zjednoczony jest ze Zbawicielem, który raz na zawsze wziął na siebie wszystkie grzechy[20]. Kościół święty jest grzeszny „nie jako podmiot grzechu, ale o ile z macierzyńską solidarnością bierze na siebie ciężar win swoich synów, by współdziałać w ich przezwyciężeniu na drodze pokuty i nowości życia”[21].
I znów, należałoby „odbić” tę prawdę od relacji między czasem a wiecznością. Właśnie dlatego, że Kościół „uprzedza” swoje członki w wierze i świętości, wierni w czasie liturgii uciekają się do wiary Kościoła: „prosimy Cię, nie zważaj na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła”. „Najpierw” jest Matka, Kościół chwalebny, a dopiero potem Jej historyczni synowie. Mater Ecclesia, która przyjęła z wiarą słowo Boże, stała się płodną Małżonką Oblubieńca i rodzi do nowego życia synów z Boga zrodzonych. Matka ta nie tylko wzywa do oczyszczenia, ale właśnie rodzi, i to w bólach, skoro w Jej łonie znajdują się grzesznicy Ją raniący[22]. „Jako taki Kościół jest widziany przez Ojców jako Matka bolesna, nie tylko z powodu prześladowań zewnętrznych, lecz przede wszystkim z powodu zdrad, upadków, zaniedbań i skażeń swoich synów”[23].
Jeszcze jedno zagadnienie wiąże się z powyższym. Otóż jeśli Kościół wywiera zbawienny wpływ na swoje członki, jest to możliwe dzięki organizmowi społecznemu Kościoła ustanowionemu przez Pana. Nie jest tak — wracamy do błędu wskazanego palcem Rostworowskiego — żeby to, co widzialne, było jedynie „zewnętrznym” dodatkiem do niewidzialnej łaski. Owszem wiara pozwala odkryć w rzeczywistości widzialnej i historycznej Kościoła rzeczywistość duchową będącą nośnikiem życia Bożego[24]. Według Międzynarodowej Komisji Teologicznej „całość aspektów widzialnych i historycznych odnosi się do daru Bożego w sposób analogiczny do tego, jak we wcielonym Słowie Bożym przyjęte człowieczeństwo jest znakiem i narzędziem działania Boskiej Osoby Syna”[25].
Widzialnego nie wolno oddzielić od niewidzialnego, podobnie jak przyjętego człowieczeństwa od Osoby Chrystusa[26]. Jak „przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu jako żywe narzędzie zbawienia nierozerwalnie z Nim zjednoczone”, tak „społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu go Duchowi Chrystusa ku wzrastaniu” Jego Ciała[27]. Paralelizm Słowo Wcielone-Kościół każe uznać, że ktokolwiek zapoznaje istotną relację między elementami boskim (niewidzialnym) i ludzkim (widzialnym) w Kościele, ten hołduje eklezjalnemu „nestorianizmowi”. Z kolei eklezjalnym „monofizytą” byłby ten, kto w Kościele widziałby wszystko jednakowo „przebóstwione”, nie zważając na błędy i braki organizacyjne w Kościele, które niewłaściwie przystają do jego istoty i wymagałyby reformy, tak żeby konkretna postać organizacyjna odpowiadała istotnej strukturze Kościoła[28].
Chcąc pozostać ortodoksyjnym w postrzeganiu Kościoła, trzeba za to dostrzegać, że został on ustanowiony (zarazem historycznie jak i duchowo![29]) na tym świecie jako hierarchicznie zorganizowana społeczność. Lud Boży z woli Chrystusa zbudowany został wokół Apostołów, na czele których postawił Piotra (por. Mk 3, 14n; Mt 10, 1 — 42; J 21, 15 — 17); dziś wspólnota kierowana jest przez Następcę Piotra i biskupów pozostających z nim w komunii[30]. Oznacza to, że paradoksalnie — w każdym razie „pod prąd” antyeklezjalnych i antyklerykalnych stereotypów — właśnie to, co uznawane jest pochopnie za jedynie „ludzkie” w Kościele (rzekomo „martwa instytucja”), powstało z woli Bożej, jest znakiem i narzędziem „inicjatywy i pierwszeństwa działania Bożego w chrześcijańskiej ekonomii”. Nie daje się „oddzielić w Kościele tego, co należy do porządku społecznego, od tego, co służy nadprzyrodzonemu życiu, ponieważ te rzeczywistości są wzajemnie głęboko powiązane”[31]. Przez urząd Dwunastu Pan komunikuje owoce swojej Paschy oraz gromadzi wierzących w „rodzinę Bożą”[32]. Nowy Lud Boży urzeczywistnia się „przez pomocniczą strukturę ustanowioną dla tego celu”, którą tworzą „słowo Boże i nowe prawo, Eucharystia i sakramenty, charyzmaty i posługi”[33].
Teraz można już zachwycić się nad strukturą Kościoła, której celem jest służenie komunii Ciała Chrystusa. Po to Lud Boży został ustanowiony jako hierarchicznie uporządkowana wspólnota, żeby mógł się dzięki darowanym mu posługom budować i by życie Boże mogło wzrastać dzięki nim. Ale w Kościele istnieje również wymiar charyzmatyczny, który także służy rozwojowi wspólnoty. W takim razie należy dbać o właściwe relacje na linii urząd-wspólnota czy też hierarchiczność-charyzmatyczność, oraz uwzględniać związek urzędowego kapłaństwa z kapłaństwem powszechnym wszystkich wiernych. Cały Lud Boży, od biskupów aż po wiernych świeckich, posiada „zmysł wiary” będący owocem namaszczenia Ducha Świętego (por. 1 J 2, 20. 27). Sensus fidei sprawia, że Lud Boży nie biernie, ale w sposób aktywny trwa w wierze, myśli i czuje w harmonii z Kościołem (sentire cum Ecclesia) oraz wprowadza interakcję między wiernymi a pasterzami w oparciu o właściwe każdemu obdarowanie[34].
Właśnie to wzajemne odniesienie jednych do drugich wydaje się najbardziej istotne dla struktury Ciała Chrystusa. Dzięki niemu bowiem jest możliwe udzielanie sobie nawzajem daru zbawienia w Kościele. W tej perspektywie — o mądrości Boża! — już sama struktura Kościoła okazuje się darem Zbawiciela. Nie zbawia nas Bóg, ale Bóg, który stał się człowiekiem; Wcielony z kolei nie zbawia inaczej, jak przez Kościół, który jest Jego Ciałem; a czyni to właśnie w ten sposób, że członki służą sobie wzajemnie, aż ukształtuje się w nich Chrystus (Ga 4, 19), a Bóg będzie wszystkim we wszystkich (por. 1 Kor 15, 28).
Jeszcze jedna odsłona analogii między Wcielonym a Kościołem: jeśli misterium Kościoła ma się obudzić w duszach, to jedynie w tych, „które — jak Maryja Dziewica — przyjmują Słowo Boże i dają mu życie za sprawą Ducha Świętego”[35]. Pora więc na osobistą medytację nad misterium Kościoła. Proponuję rozważyć fragment soborowej konstytucji, z którego korzystałem w tym tekście, pamiętając o tym, o czym pisał o. Rostworowski: „właściwość myślenia kierunkowego, która jest charakterystyczna dla ludzkiego umysłu, powoduje, że skłonny on jest do przechodzenia z jednej skrajności w drugą”[36]. Będzie trzeba wiarą postawić rozum na baczność i kazać mu iść „wąską dróżką” widzenia równoczesnego ludzkich i Boskich pierwiastków Kościoła. „Oto ten jeden jedyny Kościół — cytuję Medytacje o Kościele o. de Lubaca — nawet w swej widzialnej postaci ludzki i boski, «bez rozdzielenia i pomieszania» na wzór samego Jezusa Chrystusa, którego jest — mistycznie — «ciałem»”[37].
Wyposażona w hierarchiczne organy społeczność i zarazem Mistyczne Ciało Chrystusa, widzialne zgromadzenie jak i wspólnota duchowa, Kościół ziemski i Kościół bogaty w dobra niebieskie — nie mogą być pojmowane jako dwie odrębne rzeczy, lecz tworzą one jedną złożoną rzeczywistość, w której zrasta się pierwiastek ludzki i Boski. Dlatego na zasadzie bliskiej analogii upodabnia się ona do misterium Słowa Wcielonego. Jak bowiem przybrana natura ludzka służy Słowu Bożemu jako żywe narzędzie zbawienia nierozerwalnie z Nim zjednoczone, podobnie społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu go Duchowi Chrystusa ku wzrastaniu tego ciała (por. Ef 4, 16)[38].
Przyjdź, Duchu Święty!
Sławomir Zatwardnicki
Tekst ukazał się w czasopiśmie „Homo Dei” (2017) nr 1.
[1] Św. Grzegorz z Nazjanzu, Orationes theologicae, 5, 26 (cyt. za: KKK 684).
[2] Por. Benedykt XVI, Przemówienie wygłoszone w czasie spotkania z Kolegium Kardynałów „Kościół budzi się w duszach” (28.02.2013), http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/kardynalowie_28022013.html (dostęp: 04.07.2016).
[3] P. Rostworowski, Miejsce łaski, Kraków 2015, s. 104. 105. Pojęcie „Mistycznego Ciała Chrystusa” należy dobrze rozumieć, tak żeby nie wprowadzać dualizmu pomiędzy instytucją a mistyką — por. J. Ratzinger (Benedykt XVI), Wykłady bawarskie z lat 1963-2004, tłum. A. Czarnocki, Warszawa 2009, s. 134. Pius XII użył określenia „mistyczny”, żeby odróżnić Ciało Chrystusa od ciał naturalnych, fizycznych czy moralnych, a w swojej encyklice kładł nacisk na uwzględnienie zarówno tego, co niewidzialne, jak i tego, co widzialne w Kościele — por. enc. O Kościele, Mistycznym Ciele Chrystusa „Mystici corporis”, Wrocław 2001, nr 58 i 62.
[4] Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”, nr 8 [dalej cyt. LG]. Korzystam z tłumaczenia w: Sobór Watykański II, Konstytucje, dekrety, deklaracje. Tekst polski. Nowe tłumaczenie, Poznań 2002, s. 104-166.
[5] Por. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Pamięć i pojednanie. Kościół i winy przeszłości (2000), tłum. J. Królikowski, Kraków 2000, Wprowadzenie [dalej cyt. KWP]. Por. również LG 8. Według Benedykta XVI „za pośrednictwem Kościoła tajemnica wcielenia pozostaje obecna na zawsze”, a „Chrystus nadal wędruje przez czas i wszystkie miejsca” — por. Przemówienie wygłoszone w czasie spotkania z Kolegium Kardynałów„Kościół budzi się w duszach” (28.02.2013), http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/kardynalowie_28022013.html (dostęp: 13.04.2016).
[6] Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Wybrane zagadnienia z eklezjologii (1985), tłum. A. Michalik, nr 8.1 [dalej cyt. WZE], w: Od wiary do teologii. Dokumenty Międzynarodowej Komisji Teologicznej 1969-1996, red. J. Królikowski, Kraków 2000, s. 197-236 [dalej cyt. OWDT]. W Kościele wszystko to, co ludzkie, nastawione jest na to, co Boskie — por. Sobór Watykański II, Konstytucja o Liturgii Świętej „Sacrosanctum Concilium”, nr 2.
[7] Por.: Kol 3, 1-4; WZE 3.1 i 10.1; LG 6.
[8] WZE 8.1. Termin „sakrament” w LG — zob. nr 1. 9 i 48.
[9] M. Ernst, Tajemnica, tłum. T. Siemieniec, w: Nowy leksykon biblijny, red. F. Kogler, R. Egger-Wenzel, M. Ernst, red. nacz. nauk. wyd. pol. H. Witczyk, Kielce 2011, s. 743.
[10] Komentarz żydowski do Nowego Testamentu, tłum. Nowego Testamentu i kom. D.H. Stern, (Prymasowska Seria Biblijna), red. nauk. W. Chrostowski, tłum. A. Czwojdrak, Warszawa 2004, s. 793.
[11] Por.: WZE 1.4; LG 2 i 5.
[12] Por.: WZE 2.1; 3.1-3.2; 8.1; 10.1; LG 2 i 4; Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Interpretacja dogmatów (1988), tłum. J. Królikowski, B, III, 1, w: OWDT, s. 273-302; taż, Wiara i inkulturacja (1988), tłum. J. Królikowski, II, 21 i 28, w: OWDT, s. 251-271; taż, Teologia dzisiaj. Perspektywy, zasady i kryteria (2012), tłum. K. Stopa, Kraków 2012, nr 54. Por. również: J. Królikowski, Wierzę w Kościół święty, w: Kościół lokalny w Kościele Chrystusa, red. R. Kantor, Kraków 2015, s. 128 (Lumen gentium, 1): „Kościół jest wciąż w drodze do swego ostatecznego spełnienia w niebie, a chociaż związany jest z historią i nosi postać tego świata, to zarazem już teraz posiada w sobie moce nadchodzącego królestwa Bożego”.
[13] Por.: WZE 2.2; 3.1-3.4; Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Pojednanie i pokuta (1982), tłum. J. Królikowski, B, III, 1, w: OWDT, s. 151-177; LG 9.
[14] Por.: WZE 2.2; 3.1-3.4; Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Pojednanie i pokuta (1982), tłum. J. Królikowski, B, III, 1, w: OWDT, s. 151-177; LG 9.
[15] Bazylejczyk pisał o pojedynczych „lustrach” Ewangelii, w których odbija się osoba i rola Matki Bożej — por. J. Ratzinger (Benedykt XVI), H. Urs von Balthasar, Maryja w tajemnicy Kościoła, tłum. W. Szymona, Kraków 2007, s. 88.
[16] KWP 1.2. Por. KKK 867: „Kościół jest «święty»: jego twórcą jest najświętszy Bóg; Chrystus, Jego Oblubieniec, wydał się na ofiarę, aby go uświęcić; ożywia go Duch świętości. Chociaż obejmuje grzeszników, jest «nieskalany, choć złożony z grzeszników». Świętość Kościoła jaśnieje w świętych, a w Maryi już cały jest święty”.
[17] Por.: KWP 3.1; 3.3-3.4; WZE 10.1; LG 39. 48. Swoją doskonałość osiągnął już Kościół w osobie Najświętszej Maryi Panny, i jest Ona obrazem Kościoła, który dopiero osiągnie swoją pełnię — por.: LG 65 i 68; WZE 10.4. Por. KWP 1.4: „Jednak w ciągu całej ziemskiej pielgrzymki dobre ziarno pozostaje zawsze nierozdzielnie zmieszane z chwastem — świętość ociera się o niewierność i grzech”. Być może jest w ogóle rzeczą niemożliwą stwierdzenie z całą pewnością, co w Kościele jest „dobrym ziarnem”, a co „chwastem”. W każdym razie prof. Marian Grabowski z Chrystusowej przypowieści (por. Mt 13, 24-30) wyciąga wniosek, że rozdzielenia pszenicy i kąkolu nie można dokonać w czasie, ponieważ jest to sprawa eschatologiczna — por. M. Grabowski, Pomazaniec. Kontynuacja i dyskusja. O książce Mariana Grabowskiego (Wykłady Otwarte z Teologii Naturalnej im. J.M. Bocheńskiego OP, 7, red. M. Przanowski, J. Pyda), Poznań 2014, s. 55.
[18] KWP 3.2; 3.4. Por. LG 40; Sobór Watykański II, Dekret o ekumenizmie „Unitatis redintegratio”, nr 6.
[19] KWP 3.
[20] KWP, Wprowadzenie. Według Pawła VI Kościół jest święty, „ponieważ nie posiada innego życia niż życie łaski”, dzięki której „posiada władzę leczenia swoich synów krwią Chrystusa i darem Ducha Świętego” — Wyznanie wiary, 19.
[21] KWP 3.4.
[22] Por.: KWP 3.1; 3.3; 3.4; LG 8; 15; 64; Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”, nr 43.
[23] KWP 3.4.
[24] Por. KKK 770.
[25] KWP 3.1. Por. WZE 6.1.
[26] Por. Sacrosanctum concilium, 2.
[27] LG 8. Por. tamże: „Jest on bowiem ludzki i jednocześnie Boski; widzialny i wyposażony w dobra niewidzialne, żarliwy w działaniu i oddany kontemplacji, obecny w świecie, a zarazem pielgrzymujący. To jednak, co w Kościele jest ludzkie, nastawione jest na to, co Boskie, i temu podporządkowane; to, co widzialne, prowadzi do rzeczywistości niewidzialnej; życie czynne wiedzie do kontemplacji, a to, co doczesne, jest drogą do przyszłego miasta, którego szukamy”.
[28] WZE 6.1. Por. tamże, 8.3: „...nie wszystko w Kościele ma w sobie skuteczną moc zbawczą, która charakteryzuje siedem sakramentów”. Por. tamże, 5.1: „Rozróżnienie pomiędzy istotną strukturą i konkretną postacią (czyli organizacją) nie oznacza oddzielenia. Istotna struktura zawsze jest złączona z konkretną postacią, bez której nie mogłaby istnieć. Ale i konkretna postać musi uwzględniać istotną strukturę, którą ma wiernie i skutecznie wyrażać w konkretnej sytuacji. Czasem wcale nie jest łatwo jasno rozróżnić to, co się odnosi do istotnej struktury, od tego, co odnosi się do konkretnej postaci”.
[29] Wybór Apostołów dokonany w czasie jest przecież owocem dialogu Syna z Ojcem (por. Łk 6, 12n), a więc jawi się historycznym zaaplikowaniem przez Posłanego odwiecznej woli Posyłającego — por. Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Apostolskość Kościoła i Sukcesja Apostolska (1973), tłum. J. Królikowski, II [dalej cyt. AKSA], w: OWDT, s. 19-31. Powołanie Dwunastu „rodzi się z modlitwy, z rozmowy Syna z Ojcem. Kościół narodził się na modlitwie, w której Jezus oddaje się swemu Ojcu, a Ojciec wszystko przekazuje Synowi. W tej najgłębszej komunikacji Syna z Ojcem kryje się prawdziwe i zawsze nowe źródło Kościoła, będące jednocześnie jego niezawodnym fundamentem” — J. Ratzinger, Jezus z Nazaretu. Studia o chrystologii. Druga część tomu, tłum. W. Szymona, Lublin 2016 (Opera omnia, VI/2), s. 635-636.
[30] WZE 6.1; LG 8 i 20.
[31] WZE 7.3 i 6.1.
[32] Por.: AKSA I, 3; Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Świadomość, jaką Jezus miał o sobie samym i o swoim posłaniu (1985), tłum. J. Bielecki, 3.2, w: OWDT, s. 237-250.
[33] WZE 3.2. Z sukcesją apostolską łączą się elementy służące egzystencji na wzór Chrystusa: Pismo Święte, nauka wiary, Urząd Nauczycielski Kościoła, sakramenty i urzędy — por. tamże, 9.2.
[34] AKSA I, 3 oraz III; WZE 6.1 i 7.2-7.3; Międzynarodowa Komisja Teologiczna, „Sensus fidei” w życiu Kościoła, tłum. M. Moskal, Kraków 2015, nr 44; 126; 128; LG 10; 12; 62. O służebnym wymiarze władzy w Kościele — por. np.: Y. Congar, O Kościół służebny i ubogi, tłum. A. Ziernicki, Kraków 1998, zwłaszcza s. 13-98 (Żywa wiara, 29). Według dominikanina do największych osiągnięć Lumen gentium należy „przekroczenie jurydyzmu, który widział Kościół przede wszystkim jako hierarchiczną społeczność, oraz wysunięcie na pierwszy plan ontologii nadprzyrodzonej, czyli swoistej właściwości egzystencji chrześcijańskiej” — por. Y. Congar, Moim braciom, tłum. A. Ziernicki, Kraków 1998, s. 64 (Żywa wiara, 17).
[35] Benedykt XVI, Kościół budzi się w duszach (www).
[36] P. Rostworowski, Miejsce łaski, dz. cyt., s. 13.
[37] H. de Lubac, Medytacje o Kościele, tłum. I. Białkowska-Cichoń, Kraków 1997, s. 89 (Myśl Teologiczna, 15).
[38] LG 8.