Dialog - kogo z kim?

O dialogu chrześcijańsko-judaistycznym (1998)

Zdarzyło mi się raz w rozmowie o dialogu chrześcijańsko-judaistycznym usłyszeć od przedstawicielki żydowskiej uwagę taką: „z filosemitami to nie jest żaden dialog”. Tak to jednak często w praktyce wygląda. Część polskich publikacji na temat dialogu (np. w „Tygodniku Powszechnym”) sprawia wrażenie, że dialog Polaków względnie chrześcijan z Żydami powinien polegać na przyjmowaniu każdego postulatu strony żydowskiej.

Dlaczego tak się dzieje? Przyczyny główne są chyba dwie. Pierwsza taka że ze strony chrześcijańskiej do działalności na forum dialogu garną się najczęściej ci, dla których judaizm jest przedmiotem fascynacji bądź zainteresowań naukowych, swoistym hobby; czasem bodźcem są też korzenie żydowskie. Motywy te są najzupełniej usprawiedliwione, ale powodują też, że tacy uczestnicy dialogu są mało reprezentatywni.

Z drugiej strony dla Żydów dobranie sobie ustępliwych rozmówców jest naturalnie dość pociągające. Przyklaskują oni bowiem chętnie ich postulatom, co daje doraźne korzyści propagandowe i (złudne) poczucie sukcesu. Zrozumiałe jest też, że strona żydowska chętnie czyta i nagłaśnia wypowiedzi sobie przychylne.

Największa deformacja zachodzi wtedy, gdy naiwny filosemityzm spotyka się po stronie żydowskiej z postawą wcale nie dialogową, lecz konfrontacyjną, dążeniem do uzyskania ustępstw. Ataki na klasztor karmelitanek w Oświęcimiu czy obecnie na umieszczony tam krzyż znajdują wtedy automatyczną aprobatę u chrześcijańskich pięknoduchów i zachęcają do zastąpienia dialogu licytacją żądań. Taki sam skutek ma potakiwanie w sprawie rzekomej chrześcijańskiej odpowiedzialności za zagładę Żydów z rąk Niemców. Hitleryzm łączył nacjonalizm, socjalizm i pogaństwo, wszystkie trzy obce chrześcijaństwu i katolicyzmowi. Ani chrześcijanie nie odpowiadają za narodowy socjalizm, ani Żydzi za bolszewicki i międzynarodowy! Tego typu odpowiedzialność zbiorową musimy wykluczyć.

Sam fakt, że wielu Żydów nastawionych jest na konfrontację z chrześcijanami, nie powinien dziwić. Wynika to choćby stąd, że wśród chrześcijan istnieje sporo niechęci albo i wrogości wobec Żydów. Odpowiadają temu uprzedzenia ze strony żydowskiej. Ponadto wspólnota żydowska w świecie czuje się dziś poważnie zagrożona rozpłynięciem się w otoczeniu; w społeczeństwach pluralistycznych różnice wyznaniowe tracą na znaczeniu, zaś małżeństwa są przeważnie mieszane, a w związku z tym rodzina przestaje być oparciem dla żydowskości. Z punktu widzenia patrioty żydowskiego sytuacja jest dramatyczna, a wzmocnienie tożsamości żydowskiej wymaga akcentowania różnic między Żydami a innymi oraz walki o wspólne cele i symbole.

Kto jednak uważa dialog, porozumienie, zbliżenie, wzajemną tolerancję za rzeczy ważne i cenne, powinien wobec takich tendencji zachować krytycyzm. Także, jak sądzę, Żyd, który perspektywę przetrwania swej wiary i narodowości widzi w wewnętrznej sile tradycji żydowskiej, a nie w obronnych murach wokół getta czy w straszeniu dzieci żydowskich złym chrześcijaninem. Świadectwem istnienia takiej postawy wśród Żydów jest ich uczestnictwo w dialogu z chrześcijanami.

Trzeba też podkreślić, że opisana powyżej asymetria dialogu, dominie może dla strony żydowskiej korzystna, na dłuższą metę rodzi skutki przeciwne. Irytując milczącą większość, ożywia bowiem antysemityzm, czy przynajmniej postawy konfrontacyjne po stronie chrześcijańskiej. Niedawna nieodpowiedzialna zapowiedź ministra Śliwińskiego co do usunięcia krzyża z Oświęcimia sprowokowała zorganizowanie sił chętnych do tego rodzaju konfrontacji. Księża czy publicyścistale popierający stanowisko żydowskie, [...] bezwiednie sprowokowali wielu ludzi dotąd wobec Żydów obojętnych do krytyki czy podejrzliwości.

Bodźcem do spisania tych uwag stały się dla mnie niedawne wstrząsy w Polskiej Radzie Chrześcijan i Żydów, organizacji powstałej oddolnie dla dialogu międzyreligijnego. Rada miała dwóch współprzewodniczących, chrześcijańskiego (ks. prof. Waldemar Chrostowski) i żydowskiego (dr Stanisław Krajewski). W pewnym momencie dowiedzieliśmy się jako członkowie Rady, że środowisko żydowskie już ks. Chrostowskiego nie akceptuje i z tego względu dr Krajewski nie bardzo może na dotychczasowej zasadzie z nim współpracować.

Doszło do tego w następstwie krytycznych wobec strony żydowskiej wypowiedzi ks. Chrostowskiego w sprawie krzyża w Oświęcimiu i roli Żydów w komunizmie. Ks. Chrostowski zrobił wprawdzie dla porozumienia między chrześcijanami i Żydami, dla zainteresowania środowisk katolickich judaizmem i dla zwalczania antysemityzmu wyjątkowo dużo, ale nie przeszkodziło to przeciwnikom w przypisaniu mu postaw antysemickich (dla innych jest on oczywiście filosemitą)! Nie przypadkiem zapewne uczynili to zgodnie o. Stanisław Musiał, czołowy rzecznik ustępstw zamiast dialogu oraz red. Konstanty Gebert, wobec chrześcijan polemiczny. Najwyraźniej uznali oni, że „kto jest antysemitą, decydujemy my”. Autorytety i organizacje od dialogu, na to prowokacyjne oszczerstwo jakoś nie zareagowały.

Ksiądz Chrostowski zrezygnował ze współprzewodniczenia Radzie, co jest niewątpliwą stratą, a sukcesem cenzorów dialogu. [...]

Uświadamia to rozdroże, na którym stoi chrześcijanin rozmawiający z Żydami. Łatwiejsze są postawy proste. Potakiwać żądaniom i zarzutom (albo być przeciw). Tymczasem prawdziwy dialog nie daje komfortu pewności i często naraża na zarzuty z obu stron; może to właśnie jest sprawdzianem jego autentyczności. Taki dialog wymaga krytycyzmu i wobec swojej strony, i wobec drugiej. Trudno więc przy nim liczyć na doraźne sukcesy czy uznanie. (1998)

Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama