Na temat teologicznej zasadności prowadzenia misji wśród Żydów - i czym takie misje różnią się od misji wśród pogan
Dokument Stolicy Apostolskiej z roku 1985 Żydzi i judaizm w głoszeniu Słowa Bożego i katechezie Kościoła katolickiego przypomniał (I,7) za poprzednimi dokumentami Magisterium, że Kościół na mocy swego boskiego posłannictwa "z samej swej natury musi zwiastować Jezusa Chrystusa światu". Albowiem "wierzymy, że to za pośrednictwem Jezusa idziemy do Ojca (por. J 14,6)" i że "to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa (J 17,3)". Stąd wniosek: "Kościół i judaizm nie mogą być zatem przedstawiane jako dwie równoległe drogi zbawienia i Kościół musi świadczyć o Chrystusie Odkupicielu wobec wszystkich, w najściślejszym poszanowaniu wolności religijnej."1 A więc Kościół musi "zwiastować Jezusa Chrystusa" także Żydom? Czy tylko "świadczyć o Chrystusie Jezusie"? A może chodzi o to samo?
Podczas VI dorocznej sesji Katolicko-Żydowskiego Komitetu Łączności w marcu 1977 w Wenecji Tommaso Federici, profesor teologii biblijnej na Papieskim Uniwersytecie Urbaniana i w Instytucie Liturgicznym św. Anzelma w Rzymie, wygłosił referat Misja i świadectwo Kościoła2, prezentujący oficjalne stanowisko Stolicy Apostolskiej. Stwierdził, że dla Kościoła najwyższym przykazaniem jest zwiastowanie Imienia Boga Jedynego we wszystkich czasach pośród wszystkich ludów i że w tej misji Kościół czuje się najściślej związany z misją Ludu żydowskiego w świecie. "Kościół katolicki coraz jaśniej uświadamia sobie, na przekór wszelkim przeciwnym pokusom, że misja, jaką otrzymał od swego Mistrza, to przede wszystkim życie w wierności Bogu i ludziom, to jedność w miłości, szacunek dla wszystkich sióstr i braci, służba wszystkim bez względu na osoby, to ofiara i dobroć." Ten sposób pojmowania misji Kościoła raz na zawsze wyklucza - zdaniem profesora Federici - wszelką formę prozelityzmu. "To oznacza wykluczenie wszelkiej formy świadczenia i przepowiadania, które by mogły stanowić w jakiejkolwiek mierze przymus fizyczny, moralny, psychologiczny lub kulturalny wobec Żydów, tak jako jednostek jak i wspólnot, i mogłyby w jakikolwiek sposób zniweczyć lub przynajmniej ograniczyć ich osąd osobisty, wolną wolę i pełną niezależność decyzji, tak na płaszczyźnie osobistej, jak i wspólnotowej." Odrzucone winny zostać "wszelkiego rodzaju organizacje, zwłaszcza edukacyjne i charytatywne, dla nawrócenia Żydów. Przeciwnie natomiast, należy popierać wszelkie wysiłki prowadzące do poznania historii Izraela wychodząc z Biblii i studiując dogłębnie ducha, egzystencję, dzieje i misję Izraela, jego przetrwanie w historii, jego wybór i powołanie, a także jego przywileje, uznawane również przez Nowy Testament."
A przecież - powiedzmy sobie uczciwie - nie jesteśmy usatysfak-cjonowani. Czyż Ewangelista nie przytacza słów Jezusa, że "w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy" (Łk 24,47)? To właśnie tam, w narodzie żydowskim, zrodziła się wiara chrześcijańska i nie byłoby chrześcijaństwa ani Kościoła, gdyby Żydzi nie wyznali: "Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy - Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu" (J 1,45). Od Izraela Bożego otrzymaliśmy nie tylko wiarę w Jedynego Boga i Pismo Święte, ale także Chrystusa (Rz 9,5): "Zbawienie bierze początek od Żydów" (J 4,22). Kiedy jako chrześcijanin mówię "Jezus Chrystus", to wyznaję: "Jezus jest dla mnie Mesjaszem Izraela". Wiem z Nowego Testamentu, że jest On dzieckiem i dziedzicem wiary, nadziei i miłości Izraela i że swoje posłannictwo pełnił li tylko w granicach Izraela. "Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela" (Mt 15,24). Czyżby nasza misja już się nie odnosiła do Izraela?
A jednak kiedy jako Zmartwychwstały rozsyła swoich uczniów z misją uniwersalną, posyła ich do pogan, nie do Żydów: "Idźcie więc i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów" (Mt 28,19). Narody - ta ethne - goiim - to przecież narody pogańskie. To Żydzi (apostołowie) zanoszą poganom (narodom) Radosną Wieść o tym, co się wydarzyło w Jerozolimie, aby im umożliwić poznanie Boga Izraela i zbawienie przez Niego. A czy jest także przewidziany w Biblii kierunek odwrotny: od pogan ku Jerozolimie? Tak, ale nie z misją Ewangelii, lecz z misją pociechy. Oczywiście, dla nas, chrześcijan, owo niesienie pociechy to jakaś ważna cząstka zwiastowania Ewangelii, ale nie możemy zapominać, jak bardzo dla braci Żydów nasza misja i nasza ewangelizacja jest historycznie obciążona: przymusowe chrzty, łamanie sumień, pseudodysputy teologiczne, tortury, wygnanie lub śmierć dla "zatwardziałych"... Ba, obciążony jest także krzyż, znak miłości, dla Żydów często symbol nietolerancji, prześladowania, cierpienia i śmierci. Przestaje się dziwić żydowskim protestom przeciwko obecności krzyża w obozie oświęcimskim, kto wie, że z krzyżem w ręku prowadzono pogromy Żydów, że na przykład kiedy w roku 1349 przez 36 godzin żywcem palono w Strasburgu dwa tysiące żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci, mnich wymachiwał przed oczyma ginących w ogniu krzyżem Chrystusowym.
Ewangelia więc - tak często potem zdradzana - przyszła do narodów z Jerozolimy (zob. Dz 1,8). Ale Biblia mówi także o wędrówce narodów ku Jerozolimie, na górę Syjon: "Wszystkie narody do niej popłyną... Bo Prawo wyjdzie z Syjonu i Słowo Pańskie - z Jeruzalem" (Iz 2, 2-3). Narody pogańskie wstępują na Syjon, skąd zstępuje Słowo Boga. To nie jest więc ruch misjonarski, poganie nie zanoszą Słowa Bożego na Syjon, oni je stamtąd otrzymują. Na Syjon zanoszą "złoto i kadzidło" swojej wdzięczności, "nucąc radośnie hymny na cześć Pana" (Iz 60,6). Jeśli uznajemy, że zwiastowanie Ewangelii to właśnie owo rozszerzanie się "Słowa Pańskiego - z Jeruzalem", to przyjmowanie tego Słowa winno budzić w nas wdzięczność za to Słowo i zbawienie przychodzące z Syjonu i żal ogromny za nasze straszliwe wobec dzieci Syjonu grzechy. I przekonanie o absolutnej odrębności i wyjątkowości Izraela, ustanowionego przez wybór Boży, wybranego spośród narodów, aby stać się Ludem jedynym Boga Jedynego. To nie jest jeszcze jeden naród pomiędzy tylu innymi narodami (pogańskimi). Św. Paweł wymienia jego prerogatywy: "przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice... praojcowie... Chrystus..." (Rz 9, 4-5). A "dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne" (Rz 11, 29).
Żydzi więc to nie poganie. Jan Paweł II parokrotnie przypominał nam, że Przymierze, jakie Bóg z nimi zawarł, nigdy nie zostało odwołane i że chrześcijaństwo i judaizm łączą i wiążą relacje jedyne i najgłębsze, tyczące samej tożsamości wiary chrześcijańskiej, a misterium Kościoła sprzężone jest z misterium Izraela. Kiedy byłem młodszym księdzem, miałem zwyczaj - wyniesiony z mego środowiska - zwracania się do niemowląt, które miałem za chwilę ochrzcić, z pieszczotliwym słówkiem: "ty Żydku", a przecież dzieci te nie dostąpiły zaszczytu bycia Żydem, były to dzieci pogańskie. Chyba dobrze rekonstruuję moje ówczesne myślenie: Żyd to taki gorszy poganin... A przecież Żydzi nie mają "fałszywej wiary" jak pogańscy bałwochwalcy. Wierzyli w prawdziwego Boga na długo, zanim powstał Kościół. Przyjęli Boże Objawienie wiele wieków przed nami. Franz Rosenzweig (który od progu chrześcijaństwa wrócił do judaizmu) przypomniał, że Żydzi są z Bogiem jako Ojcem od początku (Rdz 12), gdy my potrzebujemy Jezusa, aby dojść do Ojca. Istotnie: Boga Ewangelii nie trzeba Żydom z zewnątrz, jako kogoś dla nich obcego, narzucać. Najpierw do nich Bóg przemówił, ich sobie wybrał, ich ukochał, ich wybranie trwa, my jesteśmy z nich. Jest tylko jeden Bóg i jeden jedyny Boży Plan Zbawienia.3
"Moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela" (Łk 2, 30-32) - wysławia Boga w Świątyni jerozolimskiej żydowski starzec Symeon, biorąc w objęcia Dziecię Jezus. Zbawiciel jest światłem dla pogan - potrzebują, potrzebujemy tego oświecenia! - a dla Izraela jest jego Chwałą. Czy nie ma różnicy między oświeceniem a chwałą?... Chwała Boga to epifania, manifestacja Jego potęgi, piękna, miłości. Sam Bóg jest Chwałą Izraela (zob. Ps 106,20). Od pogan domagamy się (misja do pogan) odwrócenia się od bożków i zwrócenia się ku Bogu Jedynemu, którego właśnie od tysiącleci zna i wysławia Jego Izrael. Atoli Jezus objawia się nie tylko jako Chwała Izraela, ale także jako pocieszenie dlań. Symeon "wyczekiwał pociechy Izraela" (Łk 2,25) - i doczekał się jej, i wziął ją w starcze ramiona... Zapowiadał ją Izajasz w swej Księdze Pocieszenia Izraela, która zaczyna się od naglącego wezwania skierowanego i do nas, chrześcijan: "Pocieszcie, pocieszcie mój lud! - mówi wasz Bóg" (40,1). Oto nasza misja wobec Synagogi, misja do Żydów, których przez wieki tak bardzo raniliśmy i krzywdziliśmy: być dla nich pocieszeniem, w mocnym, biblijnym ("Duch Pocieszyciel") tego słowa znaczeniu. Pocieszajmy, pokrzepiajmy, wzmacniajmy lud Boga, któremu tyle bólu przynieśliśmy - my i inni... Młodszy brat winien nieść pociechę bratu starszemu, pierworodnemu synowi Boga, dziecku Jego pierwszej miłości, któremu zabierał wszystko, nawet to pierworództwo i miłość. Bo kiedy Żyd stawał się chrześcijaninem, dobrowolnie czy pod przymusem, musiał się wyrzec całej swej wielkiej i świętej przeszłości, jak poganin swoich bożków.
Clemens Thoma, katolicki teolog-judaista4, widzi dwa przede wszystkim powody, dla których próbowano w ciągu wieków nawracać Żydów na chrześcijaństwo (pozbawiając ich całego świętego dziedzictwa): potrzeby kościelne i oczekiwania eschatologiczne. Kościół cieszył się z pomnożenia liczby swych wiernych i z potwierdzenia własnej racji i tożsamości przez konwertytów (chociaż - dodajmy - rzadko im ufał). Także przekonanie o bliskości końca świata popychało do misji wobec Żydów, aby umożliwić ostateczne zwycięstwo dobra nad złem, prawdy nad fałszem i Chrystusa nad Antychrystem. (Oczywiście częsta była - dorzućmy gwoli sprawiedliwości - najczystsza intencja i szacunek dla żydowskiego sumienia z jednej strony i jak najbardziej szczere nawrócenia z drugiej.) Ten sam autor przytacza też dwie racje teologiczne, wysuwane we współczesnej teologii przeciwko misji do Żydów. Po pierwsze, pomiędzy Kościołem a judaizmem istnieje wewnętrzne zazębienie i wzajemna zależność, tak w funkcji jak i świadectwie. Kościół jest apostołem Izraela do pogan, ale traci swą moc misyjną doprowadzania pogan do wiary w Boga Izraela, jeśli się od Izraela odcina. Po drugie, Kościół jest niezdolny i nie upoważniony do misji wśród Żydów na skutek swej antyżydowskiej teologii i praktyki; należy więc tę sprawę pozostawić Bogu.
Pozostawić Bogu? Obiecuje On przez Apostoła (za Izajaszem i Jeremiaszem): "I tak cały Izrael będzie zbawiony, jak to jest napisane: Przyjdzie z Syjonu wybawiciel, odwróci nieprawości od Jakuba. I to będzie moje z nimi przymierze, gdy zgładzę ich grzechy." (Rz 11, 26-27). Czy chodzi o nawrócenie Żydów do Chrystusa i Kościoła, zanim dostąpią zbawienia? O jakieś masowe nawrócenie światowego Żydostwa przed powrotem Chrystusa, dzięki naszej zmasowanej akcji misyjnej? Dzisiejsza egzegeza przeważnie upiera się, że zdanie Pawłowe należy interpretować ściśle eschatologicznie i chrystologicznie: "gdy wejdzie [do Kościoła] pełnia pogan" (w. 25), Bóg dokona wobec niewierzącej jeszcze Reszty Izraela nowego stworzenia przez przychodzącego z Syjonu Chrystusa paruzji. Apostoł mówi więc nie o wysiłku konwersyjnym Żydów (nawróceniu się), lecz o czynie Boga ("nawróceniu") przez Chrystusa względem Żydów. Z tego wniosek: misja Kościoła wobec Żydów wydaje się nie na miejscu: trzeba ją zostawić Łasce Boga i Jego Chrystusa, który na końcu czasów ukaże się jako "Wybawiciel z Syjonu". Pisze znany biblista-judaistaFranz Mussner w dostępnym już w Polsce klasycznym (z roku 1979) dziele Traktat o Żydach: "Ten Chrystus paruzji zbawi cały Izrael bez wcześniejszego nawrócenia się Żydów na Ewangelię (...) To nie ludy pogańskie, które przyjęły Ewangelię, zbawiają cały Izrael : - jest to myśl absolutnie niebiblijna - lecz tylko sam Bóg (...) Skoro więc kiedyś cały Izrael będzie zbawiony specjalnym aktem Boga, to czy misji wśród Żydów nie należałoby właściwie opatrzyć dużym znakiem zapytania? Konwersji poszczególnych Żydów na chrześcijaństwo nie należy traktować jako czegoś normalnego, lecz jako wypadek wyjątkowy, chociaż oczywiście także umożliwiony przez światło łaski Bożej."5
Dlatego Paweł mówi o "tajemnicy" ("misterium") (Rz 11,25). Nie chodzi o sekret czy zagadkę, lecz o sytuację, która wpisuje się w Boży Zamysł Zbawczy a do której klucz nie został nam dany. Drogi Pańskie są nie do zbadania - w tym Apostoł zgadza się zupełnie ze swymi kolegami rabinami. I jest mocno przekonany, że ostatecznie wszyscy, chrześcijanie i Żydzi, będziemy zbawieni: "Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie" (Rz 11,32). I dlatego wyśpiewuje starotestamentalny hymn ku czci Mądrości Bożej: "O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? Lub kto Go pierwszy obdarował, aby nawzajem otrzymać odpłatę? Albowiem z Niego i przez Niego, i dla Niego [jest] wszystko. Jemu chwała na wieki! Amen" (Rz 11, 33-36).
Żadnego "znaku zapytania", dużego ani małego, nie stawiają przy "misji do Żydów" misjonarze różnych grup chrześcijańskich o fundamentalistycznym i propagandystycznym zacięciu. Budzą nieufność wobec chrześcijaństwa tak w Izraelu, jak i w diasporze, a przecież czynnie i szczerze popierają państwo Izrael i zwalczają antysemityzm, gdziekolwiek się ten brzydki chwast pojawia. W grupach tych, często o charakterze mesjańskim, niejednokrotnie spotykamy nawróconych Żydów. Tak jak spotykamy ich w różnych Kościołach chrześcijańskich! (Także w kolegium biskupim i kardynalskim naszego Kościoła.) I tutaj powiedzmy sobie jasno: jeśli zorganizowaną misję do Żydów uważamy (ze względów religijnych, nie taktycznych) za nieuzasadnioną, to nigdy nie przestaniemy "głosić Ewangelii wszelkiemu stworzeniu" (Mk 16,15), zwłaszcza przez świadectwo bezinteresownej miłości ewangelicznej (o co najtrudniej), i zawsze musimy uszanować osobistą decyzję człowieka, nisko się kłaniać przed "sanktuarium jego sumienia", i zawsze będziemy się cieszyć jako chrześcijanie, kiedy jakiś Żyd uwierzy Jezusowi jako Chrystusowi...
KS. MICHAŁ CZAJKOWSKI, ur. 1934, teolog, duszpasterz, publicysta. Profesor ATK w Warszawie, członek Komisji Episkopatu d/s Dialogu z Judaizmem. Autor licznych publikacji i opracowań.
Przypisy:
1. Żydzi i judaizm w dokumentach Kościoła i nauczaniu Jana Pawła II (1965- 1989), Warszawa 1990, s. 62.
2. Les Églises devant le Judaïsme. Documents officiels 1948- 1978, Paris 1980, s. 371-372; Mission und Zeugenschaft, w: "Freiburger Rundbrief" XXIX (1977), s. 3-12.
3. W ciekawej rozmowie rabina L. Klenickiego z księdzem (luterańskim, dziś katolickim) R.J. Neuhausem, Believing Today. Jew and Christian in Conversation, Grand Rapids, Mi, 1989, s. 29, słusznie mówi Neuhaus: "W rozmowie z Judaizmem rozmawiamy z własną Historią Zbawienia." I dodaje zaraz: "To wcale nie czyni rozmowy łatwiejszą."
4. Theologische Beziehungen zwischen Christentum und Judentum, Darmstadt 1989-2, s. 89-95; J.J. Petuchowski, C. Thoma, Lexicon der jüdisch-christlichen Begegnung, Freiburg im Breisgau 1989, s. 188-191.
5. Warszawa 1993, s. 66. Zob. także H. Küng, Das Judentum, München 1991-2, s. 616.