Kwestia zasadnicza: rekonstrukcja dziejów "modernizmu" czy kryzysu modernistycznego?

"Mała historia modernizmu" - fragmenty

Kwestia zasadnicza: rekonstrukcja dziejów "modernizmu" czy kryzysu modernistycznego?

Claus Arnold

MAŁA HISTORIA MODERNIZMU

ISBN: 978-83-7505-159-9

wyd.: WAM 2009


1.2 KWESTIA ZASADNICZA: REKONSTRUKCJA DZIEJÓW „MODERNIZMU” CZY KRYZYSU MODERNISTYCZNEGO?

Rzut oka na historię pojęcia wykazał, jak bardzo słowo „modernizm” obciążone jest różnymi rodzajami polaryzacji oraz strategii denuncjacyjnych i immunizacyjnych. Sam temat spycha poniekąd w kierunku historii pewnego stronnictwa i historie takie rzeczywiście już pisywano wkrótce po zakończeniu debaty toczącej się wokół „modernizmu”. Większość badaczy jest dziś zdania, że poznaniu prawdy nie służy przyjęcie za termin historycznej cudzej definicji herezjologicznej, zawartej w encyklice Pascendi, a następnie ogłaszanie tego czy innego teologa modernistą lub nie. Dawniej takie próby kończyły się najczęściej pytaniem, jak „szeroko” należy rozumieć pojęcie modernizmu — kryteria sformułowane przez Pascendi dają się odnieść, przy skrajnej interpretacji, do bardzo wielu czy wręcz do prawie wszystkich teologów z wyjątkiem zdeklarowanych antymodernistów — albo czy istnieli także „semimoderniści” i podobne podgrupy. Z drugiej strony badacze identyfikujący się z modernizmem przypisywali teologom modernistycznym znacznie więcej nowatorstwa niż rzeczywiście go było, a równocześnie pozostawiali niekiedy w cieniu pewne antymodernistyczne skłonności „modernistów” (jak na przykład zainteresowanie ideami nacjonalistycznymi, witalistycznymi i „organiczno-integralistycznymi”). Jeśli przyjmiemy ściśle teoretyczną perspektywę nowoczesności, znajdziemy także modernistów antymodernistycznych (Friedrich Wilhelm Graf). Ale i odwrotnie: także antymoderniści ze swym dualistycznym obrazem świata dzięki jasnemu rozróżnieniu między istotnym a powierzchownym oraz dzięki obecności w mediach umieli doskonale bronić swych pozycji na nowoczesnym rynku religijnym i — jak czynił to już ultramontanizm XIX wieku — stosować nowoczesne środki do nienowoczesnych celów. To przemieszanie ożywiło już nowsze badania nad modernizmem i musi znaleźć swoje odbicie także w prezentacji o charakterze raczej narracyjnym, jak choćby niniejsza praca. Nie wolno jednak przy tym niejako za pomocą definicji usuwać poza pole widzenia fenomenu intensywnej debaty i polaryzacji, widocznego w katolicyzmie około 1900 roku. Nie sposób bowiem właściwie zaprzeczyć, że w wypadku kryzysu modernistycznego mamy w istocie do czynienia z namacalnym teologicznym kryzysem modernizacyjnym: około 1900 roku wśród badaczy katolickich rozpoczął się konsekwentny proces historyzacji świętych tekstów i tradycji chrześcijaństwa i Kościoła. Zjawisko to od XVIII wieku prowadziło do gwałtownych wstrząsów w teologii ewangelickiej, a w 1902 roku osiągnęło swój punkt kulminacyjny w postaci tak zwanego „sporu babilońsko-biblijnego” wokół historycznoreligijnego umiejscowienia Starego Testamentu. Także katolicyzmowi nie były obce podobne debaty, jak dowodzi tego choćby spór wokół mogunckiego egzegety Lorenza Isenbiehla, który w 1779 roku został ocenzurowany przez papieża Piusa VI, ponieważ zakwestionował zapowiedź narodzin Emmanuela w Iz 7, 14. Dyskusje prowadzone w czasach kryzysu modernistycznego, gdy spojrzeć na nie z perspektywy ponadwyznaniowej i ponadreligijnej, nie są właściwie niczym dziwnym, jak potwierdzają to jeszcze dzisiaj kontrowersje wokół historycznokrytycznych badań nad Koranem. Oprócz kłopotliwej kwestii historyzmu, która do dziś wymyka się łatwym rozwiązaniom, około 1900 roku także późna recepcja Kantowskiej krytyki, której poddana została metafizyka, oraz upowszechniająca się wówczas filozofia życia sprawiły, że gmach myśli tomistyczno-scholastycznej, odbudowany w XIX wieku przez teologów ultramontańskich wśród bojów prowadzonych z oświeceniem i uznany przez papieża Leona XIII (encyklika Aeterni patris, 1879) za doktrynę obowiązującą, ponownie mocno się zarysował.

Mimo daleko idącej zbieżności podejmowanych problemów „modernizm” w Europie i Ameryce Północnej nie stanowił jednolitego ruchu ani „stronnictwa” czy wręcz „sprzysiężenia”. Jego wizerunek charakteryzuje raczej wzajemna krytyka i szeroka paleta poglądów. Większość reformatorów miała nadzieję na jakieś „pojednanie” między wiarą a nowoczesną nauką i kulturą, rozumiane w kategoriach nowej apologetyki, obok nich pojawiali się jednak i tacy, którzy istotnie dążyli do racjonalistycznego demontażu gmachu dawnej wiary, a zwłaszcza dogmatów, i zastąpienia go jakimś nowym humanizmem. Były ksiądz Salvatore Minocchi wyznał na przykład w 1909 roku, a więc w chwili gdy dokonała się już zasadnicza polaryzacja stanowisk, sprowokowana przez encyklikę Pascendi.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama