Chciwość, czyli mieć zamiast kochać

O jednym z grzechów głównych

Człowiek chciwy „kocha” rzeczy
zamiast kochać osoby.

Roztropna chciwość?

Chciwość to drugi z grzechów głównych. Fakt ten może niektórych ludzi dziwić, gdyż zło pychy - pierwszego grzechu głównego — jest oczywiste. Pyszałek to ktoś, kto przestaje realistycznie myśleć i kto żyje w świecie groźnych iluzji. Pycha odbiera człowiekowi rozum i prowadzi go do bezrozumnego zachowania. Tymczasem chciwość kojarzy się bardziej z nadmiernym przywiązaniem do dóbr materialnych niż z poważną winą moralną czy grzechem. Nawet wyraźnie przesadne przywiązywanie się do dóbr materialnych — zwłaszcza w obliczu groźby bezrobocia i wysokich kosztów utrzymania - wydaje się obecnie rozsądną postawą. W naszych czasach coraz rzadziej mówimy o chciwości, a jeśli już dostrzegamy u kogoś taką postawę, to skłonni jesteśmy interpretować ją w sposób niemal pozytywny, traktując tego typu zachowanie jako unikanie rozrzutności, jako jedynie skąpstwo czy jako przejaw roztropnego oszczędzania pieniędzy.

Rzeczy ważniejsze od osób

Dramatyczne zło chciwości uświadamiamy sobie dopiero wtedy, gdy odkrywamy jej skutki. Otóż chciwość to postawa, która sprawia, że rzeczy materialne stają się dla człowieka ważniejsze od osób. Chciwiec bardziej „kocha” pieniądze niż ludzi. W konsekwencji staje się niewrażliwy na los i na potrzeby bliźnich. Nie jest w stanie nikomu pomóc w bezinteresowny sposób. Chciwość nie tylko blokuje zdolność do miłości, lecz prowadzi do bolesnych konfliktów w relacjach międzyludzkich. W sposób szczególnie dramatyczny chciwość niszczy więzi w małżeństwie i rodzinie, gdyż prowadzi do zazdrości, niesnasek, wrogości i zawiści. Człowiek chciwy czuje się zawsze pokrzywdzony materialnie. Dla pieniędzy potrafi podać do sądu swoich krewnych. Jedno z niemieckich przysłów wyraża tę prawdę w formie ironicznego pytania: „Podzieliliście już majątek między sobą czy też panuje jeszcze zgoda w waszej rodzinie?

Chciwość niszczy nie tylko życie rodzinne, ale też więzi społeczne. Prowadzi bowiem nie tylko do zawiści czy intryg, ale nawet do przestępstw, zwłaszcza do kradzieży i korupcji. Dla człowieka chciwego nie liczy się nikt i nic poza żądzą szybkiego bogacenia się dosłownie za każdą cenę. Człowiek chciwy potrafi dzieciom i młodzieży sprzedać alkohol czy narkotyk, byle tylko szybko się wzbogacić. Dla zarobku staje się sprzedawcą śmierci. Również wtedy, gdy chciwiec w uczciwy sposób zgromadzi znaczne dobra materialne, nie chce wiedzieć o tym, że także własność prywatna ma funkcję społeczną. Przy końcu życia doczesnego Bóg zapyta nas przecież o to, czy troszczyliśmy się o ludzi, którzy byli nadzy, biedni, głodni i spragnieni (por. Mt 25, 35-36). Człowiek chciwy oddala się nie tylko od szczęścia doczesnego, ale też od szczęścia wiecznego, gdyż warunkiem wstępu do nieba nie jest wypchany portfel lecz kochające serce.

Bogaty żebrak

Niemal za każdym razem, gdy w czasie studiów w Rzymie szedłem do bazyliki św. Piotra, tuż przed Piazza San Pietro widziałem około pięćdziesięcioletniego mężczyznę, który siedział na pudle z tektury i prosił o jałmużnę. Gdy kilka lat później zmarł ów żebrak, podczas rutynowej kontroli policji w jego mieszkaniu okazało się, że zgromadził on pokaźne sumy pieniędzy w wielu walutach świata. Większość dziennikarzy komentowała tamto wydarzenie jako sensację, a zmarłego opisywali jako „bogacza w przebraniu żebraka”. Tymczasem ten człowiek był naprawdę biedny. Z pieniędzmi jest przecież tak, jak z wolnością. Otóż wolni jesteśmy na tyle, na ile tę naszą wolność „tracimy” poprzez przyjmowanie na siebie różnych zobowiązań (zwierzęta nie są wolne właśnie dlatego, że nie są w stanie do niczego się zobowiązać!). Podobnie jest z pieniędzmi. Mamy naprawdę tylko te pieniądze, które wydaliśmy. Dopiero bowiem wtedy, gdy „tracimy” posiadane pieniądze, zamieniamy symbol, możliwość, na faktyczne dobra: na ubranie, jedzenie, prezent dla przyjaciela czy dar dla człowieka w potrzebie. Banknoty nie mają żadnego innego zastosowania niż to, by je wydać. Człowiek chciwy nie chce o tym wiedzieć i dlatego staje się okrutnie „oszczędny” nawet dla samego siebie.

Chciwość uzależnia

Uzależnienia pojawiają się wtedy, gdy człowiek zawęża pragnienia. Taki człowiek zaczyna czynić to, co przyjemne zamiast tego, co wartościowe. W konsekwencji wchodzi na drogę uzależnień, do hazardu włącznie. Chciwiec to człowiek uzależniony od pieniędzy i od innych rzeczy materialnych. Jest on przekonany, że jeśli zdobędzie dużo pieniędzy, to wtedy będzie szczęśliwy. Jednak gdy te duże pieniądze już zdobywa, to z bolesnym zdumieniem przekonuje się, że nadal nie jest szczęśliwy. Wtedy czyni dosłownie wszystko w tym celu, by zgromadzić jeszcze więcej pieniędzy, lecz nadal nie czuje się szczęśliwy. Zamiast wyciągnąć wtedy oczywisty wniosek, że jego los i jego szczęście nie zależą od gromadzonych dóbr, lecz od miłości, chciwiec wyciąga wniosek, że potrzebuje... jeszcze więcej dóbr materialnych i że wtedy, gdy je zdobędzie, to już z pewnością stanie się kimś najszczęśliwszym na świecie! Chciwiec jest nieszczęśliwy tylko w dwóch przypadkach: wtedy, gdy posiada niewiele dóbr materialnych oraz wtedy, gdy... posiada tych dóbr bardzo dużo! W pierwszym przypadku cierpi dlatego, że wierzy, iż bogactwo materialne przyniesie mu szczęście, a w drugim przypadku, gdyż już wie, że to nieprawda.

Ewangelia: chciwiec to głupiec

Ze względu na wielkie zło, jakie płynie z chciwości, Jezus w wyjątkowo twardych słowach upomina ludzi chciwych: „<Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?> Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12, 21-22). W tych słowach Chrystus przypomina nam o tym, że bogactwo człowieka mierzy się bogactwem jego mądrości i bezinteresownością jego miłości a nie zasobnością jego portfela. Przerażająco biedny jest ten człowiek, który ma jedynie pieniądze. Ogromnie niebezpieczna jest sytuacja, gdy ktoś dąży do osiągnięcia dobrobytu materialnego, a nie interesuje go zupełnie duchowy wymiar ludzkiego życia. Chciwiec to człowiek pusty duchowo i w konsekwencji nierozumny. To ktoś, kto sam siebie skazuje na smutną wegetację, na życie pozbawione nadziei i entuzjazmu, gdyż trwała radość płynie z dawania, ze stawania się darem miłości dla innych ludzi, a nie z gromadzenia rzeczy materialnych. Człowiek chciwy staje się niewolnikiem tego, co posiada. Chciwość to wyjątkowo prymitywna forma egoizmu. Chciwiec nie jest w stanie wydawać pieniędzy nawet na własne potrzeby. Troszczy się o swoje bogactwa nie tylko bardziej niż o potrzeby bliźnich, ale też bardziej niż o własne potrzeby. Chciwiec jest posiadany przez własną własność. Cieszy się bardziej majątkiem niż Bogiem i ludźmi, ale jest to „radość” równie chorobliwa, jak „radość” alkoholika czy narkomana.

Ubezpieczenie od lęku?

Można posiadać niewiele rzeczy a mimo to być człowiekiem chciwym. Chciwością zagrożeni są nie tylko ludzie zamożni. Chciwość dotyczy każdego, kto dla rzeczy materialnych potrafi poświęcić swoje zdrowie, sumienie, czystość, wolność. Ulegając chciwości, człowiek staje się okrutny wobec samego siebie. Chciwość prowadzi bowiem do pracoholizmu, chorobliwego lęku o przyszłość, do dramatycznego zawężenia marzeń i ideałów. Człowiek chciwy panicznie boi się przyszłości, gdyż nie kocha. W konsekwencji usiłuje „kupić” sobie dobrą przyszłość za pomocą kolejnych filarów ubezpieczeń i kolejnych polis na życie. Zapomina przy tym, że polisy na życie wypłacane są jedynie w przypadku jego... śmierci. Człowiek chciwy usiłuje zastąpić poczucie bezpieczeństwa, które płynie z miłości, fałszywym poczuciem bezpieczeństwa, które płynie z posiadania pieniędzy.

Sensem posiadania rzeczy jest rozwój osób

Dojrzały chrześcijanin to ktoś, kto rozumie, że sensem posiadania pieniędzy i innych dóbr materialnych jest to, by z ich pomocą troszczyć się o własny rozwój oraz by wielkodusznie wspierać rozwój innych ludzi. Kto kocha, ten jest zawsze filantropem. Nie grozi mu to, że umrze z zapasem niewykorzystanych dóbr materialnych. Kto kocha, ten przed śmiercią zdąży rozdać wszystko, co posiada, gdyż wie, że śmierć doczesna całkowicie uwalnia nas od tego, co posiadamy i w pełni odsłania nam to, kim jesteśmy. Najlepszą ochroną przed chciwością jest zatem miłość i duchowa głębia, z której płynie świadomość, że to, kim jestem i na ile kocham, jest zdecydowanie ważniejsze niż to, co posiadam. Upewnia nas o tym Syn Boży, który - przychodząc do nas - zabiera ze sobą na ziemię wyłącznie to, kim jest. Rodzi się w stajni. Nie ma nawet pieluszek. Jako dorosły staje się ubogim wędrowcem bez dachu nad głową. Jest ogołocony ze wszystkiego poza prawdą i miłością. Ale to właśnie prawda i miłość jest największym bogactwem w świecie osób. Uczeń Chrystusa wie, że jest nieskończenie ważniejszy od tego, co posiada. Jego poczucie bezpieczeństwa płynie ze szlachetnych więzi, które buduje oraz z solidności wartości, którymi chroni swoją przyjaźń z Bogiem, z samym sobą i z bliźnimi. Taki człowiek potrafi sprzedać i rozdać wszystko, co posiada. Potrafi Bogu i ludziom rozdawać samego siebie: swój czas, zdrowie, siły, życie doczesne, gdyż wie, że jedynym wiecznym bogactwem jest miłość, której nie da się kupić za żadne pieniądze.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama