Przemyślenia autorki na temat encykliki "Veritatis splendor"
Tytuł tego szkicu wymaga podwójnie usprawiedliwiającego komentarza. Po pierwsze dlatego, że porusza zagadnienia, które już zostały rozwinięte w licznych publikacjach. Po drugie dlatego, że zagadnienie moralności chrześcijańskiej wymaga wszechstronnego naświetlenia, daleko wybiegającego poza skromny cel niniejszej wypowiedzi. Dodać należy, że wypowiedź ta ma charakter refleksji osobistej, nie pretendującej do rangi naukowej analizy.
Zacznę od zarysowania ogólnego tła. Wpływ moralności chrześcijańskiej na kształtowanie się problematyki etycznej jest trudny do ogarnięcia i przedstawienia. Nawet ci etycy, którzy krytykują pryncypializm tejże moralności, są najczęściej jej ukrytymi dłużnikami. Zależność ta jest o wiele bardziej widoczna w tych wszystkich koncepcjach etyki, które wprost odwołują się do źródeł chrześcijańskich. Mogą to czynić w trojaki sposób: po pierwsze, ze względu na teorię samego człowieka jako podmiotu moralnego (ze względu na to, kim jest człowiek i jaka jest jego natura); po drugie, ze względu na samą strukturę moralności (ściślej: podstawy porządku moralnego); po trzecie, uwzględniając relacje wiążące człowieka z Bogiem.
Pierwszy rodzaj obecności nawiązuje do inspiracji chrześcijańską koncepcją człowieka i jego powołania do zbawienia. Drogę tę wyznacza doskonalenie moralne. Drugi rodzaj obecności wiąże się z nastawieniem badawczym: z szukaniem tego, co w moralności jest stałe i niezmienne, absolutne i obiektywne. Ta sfera rozważań w powiązaniu z teorią człowieka łączy się z analizą transcendentnej prawdy, dobra w powiązaniu z wolnością człowieka i jego dynamizmem. Życie moralne człowieka pozostaje w związku z prawem naturalnym. W nim też wyraża się cała godność człowieka i jego powinność do miłowania osób. W pierwszym rzędzie samej Osoby Bożej oraz bliźniego. Prawda o Bogu wymaga pełnego zaangażowania człowieka w poznanie, wybór dobra i miłość (komunię osób).
Dzięki prawdzie, dzięki zdolności do miłości i miłowania osoby, człowiek staje się wolny. Wolności tej strzeże jego sumienie; sumienie, które integruje w sobie całą, złożoną sferę wyborów i ocen moralnych, z ich podwójnym wymiarem: subiektywnym i obiektywnym. Zakres tych dwóch wymiarów i proporcje między nimi decydują o sensie moralności i jej zakorzenieniu w prawdach wiary. Ta sfera rozważań kieruje etykę w stronę badań nad relacjami człowieka z Bogiem, nad ich treścią, wewnętrzną celowością oraz skutkami. Pytanie, dlaczego w ogóle człowiek skazany jest na życie między dobrem i złem, wyprzedza pytanie, dlaczego należy czynić dobro, a zła unikać.
Na tle tych związków etyki z moralnością chrześcijańską rodzą się podstawowe trudności. Dotyczą one płaszczyzny metodologicznej i merytorycznej. Obejmują nie tylko kryterium właściwej interpretacji, ale również i właściwej obrony najważniejszych wartości. Encyklika Veritatis splendor, obok pozytywnego wykładu doktryny moralności chrześcijańskiej, wskazuje, wyjaśnia i przestrzega przed jej błędnymi ujęciami. Błędy te niosą ze sobą apologię wolności, kosztem samej prawdy i apodyktycznej pozycji norm moralnych. Te skłonności, między innymi odziedziczone po filozofii, prowadzą do podwójnego zafałszowania: zafałszowanego obrazu relacji człowieka z Bogiem i, w konsekwencji, zafałszowanego wizerunku samej moralności. Powracają więc zagadnienia opcji fundamentalnej i specyfikacji ocen moralnych. Pojawia się problem wolności człowieka wraz z pytaniami o autorytatywność prawa naturalnego i bezwzględność sądów sumienia. Wydaje się, biorąc pod uwagę stan współczesnej filozofii i kierunki jej dalszego rozwoju, że bez powrotu do źródeł poczynione już błędy mogą się dalej utrwalać i pogłębiać. Tym bardziej, że - jak podkreśla encyklika - trafiają na dobry grunt postmodernistyczny. A to znaczy, że zatraca się kontakt z doktrynalnym źródłem moralności chrześcijańskiej, zastępując doktrynę dowolną postacią zracjonalizowanej teorii. Takie postępowanie grozi swoistą "neutralizacją" moralności chrześcijańskiej, zerwaniem jej związków z sacrum. Wydaje się, że filozofia jest ze swojej istoty zdolna do prezentacji pytań moralnych, do bogatego i zróżnicowanego opisu fenomenów moralnych. Nie może się natomiast podjąć rozstrzygnięć ostatecznych, nie nawiązując do prawd wiary. "Istotnie - czytamy w Encyklice - zadać pytanie o dobro znaczy w ostatecznej analizie zwrócić się ku Bogu - pełni dobra." Dlaczego? Dlatego, że tylko poznając, kim jest Bóg, człowiek poznaje, kim jest on sam, jak powinien żyć, jak powinien działać, ku jakim celom powinien dążyć. "To, kim człowiek jest - wyjaśnia Encyklika - i co powinien czynić, ujawnia się w momencie, gdy Bóg objawia samego siebie."
I ta właśnie miara, jaka przysługuje doskonałości Boga, rzutuje na doskonałość moralną człowieka. W Veritatis splendor pojawia się bardzo istotne rozróżnienie dwóch poziomów moralności: moralności wyznaczonej posłuszeństwem wobec Boga i Jego prawa oraz moralności, która wypływa z naśladownictwa, z miłości do Boga. Miłując Boga, człowiek chce wypełniać Jego wolę, naśladując w tym Chrystusa. Tu, na tym poziomie, dotykamy nie tylko sensu moralności, ale również głębi komunii i daru. Głębi przekraczającej egoizm jednostkowego "ja" i ograniczenie ludzkiej natury. Idąc za głosem Boga, człowiek angażuje się w dialog z Nim, z bliźnim i samym sobą. Jego istnienie otwiera się na najgłębsze tajemnice ludzkiej egzystencji; w świetle prawdy Bożej człowiek staje się zdolny do czynienia dobra, a unikania zła. A czynić dobrze można w różny sposób, dokonując różnych wyborów w życiu i tym samym spełniając swoje indywidualne powołanie. Powołanie do tego, by moralnie "wzrastać" przy Bogu, zachowując i wierność, i nadzieję. Ta teza i to przekonanie o istotnym i nierozerwalnym związku między jakością moralną życia ludzkiego a pełnym zawierzeniem Bogu znajduje potwierdzenie w tekście Encykliki. Zarówno w argumentacji, jaką się posługuje, jak i w doborze kolejnych wątków. Pytania o moralność zawsze dotyczą prawd religijnych i z nich czerpią swoją obiektywność i absolutność.
Czy jednak ta wizja moralności chrześcijańskiej nie przekreśla ludzkiej autonomii, prawa do wydawania własnych sądów i podejmowania własnych decyzji moralnych? W Veritatis splendor pytanie to znalazło się obok innego problemu: jaki jest związek wolności z prawdą?
Jan Paweł II w swoich encyklikach wielokrotnie nawiązywał do bytowej więzi łączącej prawdę z wolnością. Jeśli wolność ma być darem i sposobem samookreślania się osoby, musi pozostawać w ścisłym związku z prawdą. Bo bez prawdy, bez jej obiektywnej treści, człowiek uzależnia się od własnych potrzeb i chęci, gubiąc się między subiektywnym pragnieniem a obiektywnym celem. Grozi to swoistą apologią samokreacji człowieka, który bez Boga, bez prawdy, bez prawa naturalnego sam sobą kieruje i sam nad sobą panuje. To właśnie rozumność człowieka odsłania przed nim transcendentny wymiar prawdy: prawda nie jest tworem człowieka i należy ją zdobywać wraz ze zdobywaniem wolności. A chodzi tutaj o wolność w znaczeniu pierwotnym: wolność człowieka do wyboru prawdy i do moralnej samorealizacji. Ta właśnie wolność, nie poddająca się jakiejkolwiek konceptualizacji i ideologizacji, nawiązuje wprost do celu ostatecznego, jakim jest zbawienie. To jest ta jedyna i właściwa perspektywa życia ludzkiego: to jest horyzont ludzkiej wolności.
Na tym tle nabierają wyrazistości dalsze wyjaśnienia Encykliki w sprawie prawa naturalnego i sumienia. Encyklika, opisując ich strukturę, dąży do jak najbardziej precyzyjnych ujęć wzajemnych zależności między rozumnym i wolnym porządkiem działania a powszechnością i niezmiennością prawa naturalnego. Te struktury i ich wzajemne powiązania mają swoje podłoże w naturze ludzkiej. Próby ich modyfikacji czy redukcji muszą prowadzić do wykrzywionego obrazu moralności, a tym samym człowieka. Prześledzenie tych powiązań za kolejnymi rozdziałami Encykliki pozwala nie tylko na zrozumienie oraz ujęcie skomplikowanych mechanizmów i reguł moralnych, ale również inspiruje do poszukiwania "coraz to bardziej odpowiedniego sposobu podawania doktryny ludziom sobie współczesnym: bo czym innym jest sam depozyt wiary, czyli jej prawdy, a czym innym sposób jej wyrażania przy zachowaniu jednak tego samego sensu i znaczenia".
Powyższe twierdzenia Encykliki, z jednej strony, podkreślają doktrynalną spójność moralności chrześcijańskiej, z drugiej - zachęcają do metodologicznej i interpretacyjnej inwencji. Ma ona ściśle określony cel: jest nim dialog ze współczesnym człowiekiem. Dialog szczególnie trudny w czasach kryzysu: gdy wszystkie nadrzędne wartości uległy rozproszeniu i zrelatywizowaniu. Gdy sama wiara ulega licznym deformacjom: w ramach nurtów New Age i teologicznych przewartościowań. To nie tylko kwestia rzetelności przekazu doktryny moralności chrześcijańskiej, a więc i całej wiary, ale to również kwestia języka, metod, symboli. Wszystkie one mają swoje podłoże we wciąż na nowo podejmowanym dialogu człowieka z Bogiem. Rozmawiając z Bogiem, człowiek uczy się rozmawiać ze sobą, oceniać siebie, wnikać we własne intencje i w potrzeby bliźniego. Wszystkie projekcje człowieka, oparte na jego autonomicznej wolności, zamykają ludzką aktywność w sferze własnego ja, skurczonego do rozmiarów dóbr utylitarnych, witalnych i hedonistycznych. To prowadzi do samobójstwa; zanim człowiek sam siebie unicestwi, najpierw zniszczy piękno świata stworzonego. Chrześcijaństwo niesie ze sobą nadzieję na odnowę człowieka. Ma ona swoją podstawę w eschatologicznej prostocie, "która polega na naśladowaniu Jezusa Chrystusa, na zawierzeniu Mu, na przyzwoleniu, by Jego łaska nas przekształcała..." Tą właśnie drogą Kościół prowadzi człowieka i temu ma służyć nauczanie Magisterium.
Powrót do źródeł moralności chrześcijańskiej ma swoje dalsze konsekwencje w procesie nauczania, w kształtowaniu postawy sumienia i serca każdego człowieka. To istota i zadanie każdej pedagogiki. Wydaje się, że właśnie encyklika Veritatis splendor może pełnić rolę przewodnika w opracowywaniu podręczników z zakresu etyki chrześcijańskiej czy szerzej - etyki. Bez udziału chrześcijaństwa w formułowaniu zasad moralnych skazani jesteśmy na różne wersje subiektywizmu i relatywizmu; na zawężony kontakt z porządkiem moralnym. I chociaż filozoficzna interpretacja moralności chrześcijańskiej domaga się innej argumentacji i innej płaszczyzny doświadczenia, to przecież znajduje swoje potwierdzenie w tych samych źródłach.
Te wszystkie powody skłaniają mnie do postawienia kilku tez związanych z lekturą encykliki Veritatis splendor i jej znaczeniem dla przedstawiania, ujmowania i analizowania moralności chrześcijańskiej. Z myślą zarówno o jej wewnętrznej spójności i nierozerwalnym związku z prawdami wiary, jak również z nadzieją, że prawdy te znajdą dla siebie odpowiednio rozbudowaną oprawę metodologiczną i interpretacyjną. To miara czasów, w których żyjemy, nadaje moralności chrześcijańskiej walor aktualności i ważności.
Konkluzje te sprowadzają się do trzech, jak się wydaje, najważniejszych założeń. Pierwsze z nich dotyczy istoty ścisłego związku między pytaniami o moralność a pytaniami religijnymi. Po drugie, encyklika przedstawia cały porządek moralny w jego odniesieniu do prawdy i wolności. Mają one swoje podwójne zakorzenienie: w wymiarze transcendentnym i w ludzkiej naturze. Ich wewnętrzną celowość określa powołanie człowieka do Boga. Uczestniczy w nim cały człowiek: jego rozumna i cielesna natura. Po trzecie, moralność chrześcijańska, mając za sobą sankcję Objawienia, nie ulega zmianie w swoim doktrynalnym rdzeniu. Zawsze i wszędzie zachowuje swoją absolutność i obiektywność. Natomiast sposób jej prezentacji wymaga pewnej niezbędnej modernizacji i korekty: uściślania, konkretyzowania i utrwalania. Zarówno w sferze teoretycznej interpretacji, jak i praktycznego zastosowania. Moralność ta jest ze swej istoty świadectwem, i ci, którzy ją głoszą w różnej postaci, stają się świadkami prawd wiary.
EWA PODREZ, dr filozofii, adiunkt w Katedrze Etyki ATK.