Poznać duchowe bogactwo Kościoła

Kościół z perspektywy osobistych doświadczeń związanych z Ruchem Odnowy w Duchu Świętym

Umiłować Kościół - to także poznać Kościół. Im ludzie bardziej się poznają, tym bardziej się kochają. Ich miłość staje się głębsza, bardziej dojrzała. Jeżeli chcemy coraz bardziej kochać Kościół, powinniśmy poznawać wielkie duchowe bogactwo Kościoła, które jest Bożym darem.

Dzięki doświadczeniu Odnowy w Duchu Świętym odkrywamy prawdziwe oblicze Boga w obliczu Jezusa Chrystusa; trzeba jednak, abyśmy odkryli pełniej prawdziwe oblicze Kościoła. Pragnę w tym miejscu podzielić się tym, jak ja sam je odkrywałem. Postaram się sięgnąć pamięcią szesnaście lat wstecz.

Pokarm słowa Bożego i modlitwy

Gdy spotkałem się z Odnową po raz pierwszy, Bóg zaczął bardziej otwierać mi oczy nie tylko na Siebie samego, ale także na bogactwo rzeczywistości Kościoła, na egzegezę biblijną, na Pismo Święte. Byłem już wówczas na piątym roku seminarium duchownego i miałem za sobą kilka lat studiów teologicznych, dzięki którym dysponowałem sporą wiedzą na ten temat. Jednak nowość w moim życiu stanowiło to, że teraz zacząłem bardziej te treści przeżywać, pełniej ich doświadczać. Punkt ciężkości przesunął się jakby "z głowy do serca". Czułem się jak pudło rezonansowe gitary, gdzie znane wcześniej dźwięki zabrzmiały z nową siłą i w nowy sposób. Tak właśnie słowo Boże zaczęło wówczas do mnie przemawiać - bardzo konkretnie, z nową świeżością, z całą mocą, budząc moją wiarę i ożywiając moją modlitwę. Nie znaczy to, iż wcześniej się nie modliłem. Starałem się wiernie trzymać modlitw przepisanych regulaminem seminaryjnym. Jednak po doświadczeniu chrztu w Duchu Świętym (zwłaszcza w pierwszym okresie) zyskałem nowy smak modlitwy osobistej i ożywiły się moje pragnienia duchowe.

Wspólnota

Jednym z tych pragnień było między innymi pragnienie wspólnoty. Choć miałem kilku przyjaciół, choć żyłem już piąty rok w społeczności seminaryjnej, przestało mi to wystarczać. Zacząłem pragnąć nieformalych spotkań i wspólnej modlitwy na gruncie pozaregulaminowym, gdzie mógłbym dzielić się życiem i wiarą z innymi. Byłem na kilku spotkaniach modlitewnych grupy Odnowy, jednak wówczas nie potrafiłem się na nich odnaleźć, gdyż zbytnia spontaniczność i wylewność uczestników raziła mnie, a modlitwa językami wydawała mi się sztuczna. Jednak pragnienie, które opisałem wcześniej, nadal mi towarzyszyło. Kiedy więc jako diakoni zostaliśmy przeniesieni do innego budynku poza całą społeczność seminarium (był to dom rekolekcyjny w Magdalence) i jeden z kolegów zaproponował cotygodniowe spotkania, by dzielić się słowem Bożym, chętnie przystałem na tę propozycję. Skład uczestników spotkań zmieniał się, byłem chyba jedynym, który uczestniczył we wszystkich. To pragnienie w niedalekiej przyszłości, już po święceniach kapłańskich, doprowadziło mnie do współtworzenia wspólnoty "Przymierze kapłańskie", z którą jestem związany do dzisiaj.

Bogactwo duchowości

Od początku pobytu w seminarium zacząłem odkrywać wielkie bogactwo duchowości Kościoła. Szczególnie dwie inspiracje były - i są dla mnie do tej pory - bardzo ważne. Jedną z nich było zachwycenie się postacią św. Franciszka z Asyżu, jego prostotą, ubóstwem oraz radością, może zwłaszcza jego "radością doskonałą" w trudach i przeciwnościach, w cierpieniu i niedostatku, w samotności i niezrozumieniu. Drugą osobą, której wpływ na mą drogę duchową okazał się istotny, jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus ze swoją "małą drogą", która polega na ufnym powierzeniu się Bogu. Nie dawał mi spokoju przede wszyskim jeden aspekt tej drogi, ten mianowicie, ażeby nie tłumaczyć się przed ludźmi także wtedy, gdy jesteśmy niesprawiedliwie oskarżani. Tak więc początkowe inspiracje dotyczyły duchowości franciszkańskiej i karmelitańskiej.

Po przeżyciu Odnowy dołączyły się kolejne dwie: benedyktyńska i ignacjańska, wraz z otwarciem się na dary, które Pan Bóg złożył w zakonie benedyktynów i jezuitów. Miałem wielkie szczęście zakosztowania, jako tzw. stażysta, odrobiny życia mniszego wśród benedyktynów z Tyńca. Instytucja stażu polega na tym, że przez kilka tygodni (lub kilka miesięcy) można zostać włączonym do danej wspólnoty benedyktyńskiej, uczestnicząc w jej pracach, modlitwach, rekreacjach, jednym słowem: w jej życiu. Dzięki temu osobiście doświadczyłem znaczenia pochodzącej od św. Benedykta zasady życiowej "ora et labora" ("módl się i pracuj"), czyli tego, jak łączyć kontemplacyjny i czynny wymiar życia.

Natomiast św. Ignacy Loyola przez Ćwiczenia Duchowne, w których uczestniczyłem już jako ksiądz, stał się dla mnie mistrzem życia duchowego, ucząc mnie medytacji i kontemplacji chrześcijańskiej, rachunku sumienia, rozeznawania, czyli dając mi warsztat ascetyczny, a także wprowadzając mnie w sztukę kierownictwa duchowego. Wiele mu zawdzięczam, także z osobistego ukierukowania na poszczególne etapy drogi wiary. Kolejne tzw. tygodnie Ćwiczeń Duchownych przypadały na kolejne przełomy duchowe mojego życia. Jedną z wielu zasad duchowych, które okazały się dla mnie ważne, jest "ad maiorem Dei gloriam" ("na większą chwałę Bożą"). Inną jest zasada "magis" (tzn. "więcej"), która pomaga przechodzić od "muszę" do "chcę", od tego, co "dobre", do tego, co "lepsze", od tego, co "poprawne", do tego, co "święte". Jest to droga ku wolności w Chrystusie.

Sakramenty święte

Po święceniach Bóg zaczął mi bardziej otwierać oczy na sakramenty święte. Ukazywał, jak działa przez posługę kapłana (nowo wyświęconego "żółtodzioba"), jak dociera do ludzi przez posługę sakramentalną, jak wielkim skarbem jest sakrament pojednania. Spowiadając innych, budowałem się w wierze, gdy byłem świadkiem autentycznych nawróceń i wielkości Bożego miłosierdzia. Widziałem, jak Jezus daje rzeczywiście nowe życie, przywraca nadzieję oraz sens życia tak wielu ludzi. Byłem w konfesjonale świadkiem wypełnienia słów Pisma: "niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia i głusi słyszą; umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się ewangelię" (Łk 7,22). Wiedziałem, że mądrość, którą się dzielę z ludźmi, nie pochodzi ode mnie, ale jest prawdziwie z Ducha Bożego, a słowo Boże jest pełne mocy stwórczej i zbawczej.

Doświadczałem działania Pana Boga w posłudze słowa Bożego także poza konfesjonałem, choćby na ambonie i w czasie różnego rodzaju rekolekcji. Wspomnę tylko o wielu seriach tzw. rekolekcji zamkniętych, związanych z domem rekolekcyjnym Odnowy w Duchu Świętym w Magdalence oraz rekolekcjach ignacjańskich. Zwłaszcza w czasie tych wydarzeń najbardziej namacalnie doświadczałem obecności Boga oraz Jego działania we mnie i poprzez mnie, dlatego dzisiaj mogę powiedzieć za św. Janem: "To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce - bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy wam życia wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione"

(1 J 1,1-2).

Dar kapłaństwa, dar Tradycji Kościoła, dar sakramentów świętych i ich życiodajnej mocy, liturgia Kościoła - to wielkie dary. Na przełomie czwartego i piątego roku mojej posługi kapłańskiej uczestniczyłem w Krajowym Kongresie Eucharystycznym. Pan Bóg zaczął mi wówczas pełniej otwierać oczy na to, czym jest Eucharystia, przez którą działa On jako Bóg bliski i żywy. Odegrały w tym wielką rolę wykłady w Instytucie Ekumenicznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, poświęcone temu zagadnieniu oraz udział w konwiwencji założycielskiej jednej ze wspólnot neokatechumenalnych, poświęconej wprowadzeniu w teologię Eucharystii. Ważną rolę odegrały także rekolekcje eucharystyczne przygotowane w Centrum Formacyjnym Odnowy w Duchu Świętym w Magdalence, dzięki którym mogłem nie tylko pogłębić rozumienie Eucharystii, ale też bardziej Jej doświadczyć, między innymi adoracji Najświętszego Sakramentu i Jezusa przemawiającego w ciszy Hostii. Tam usłyszałem wyraźnie jakby skargę Jezusa: "Miłość nie jest kochana". Dopełnieniem mojego przeżywania Eucharystii było w ostatnich latach uczestnictwo w odprawianych coraz częściej w różnych miejscach Mszach świętych z modlitwą o uzdrowienie, dzięki czemu bardziej mogłem doświadczyć Eucharystii jako sakramentu chrześcijańskiego uzdrowienia.

Nie mogę też pominąć namaszczenia chorych, które jest formą modlitwy o uzdrowienie podniesioną w Kościele do rangi sakramentu. Wielokrotnie byłem świadkiem mocy tego sakramentu: chorzy odzyskiwali zdrowie fizyczne, byli pocieszeni przez Ducha Świętego i umocnieni do znoszenia cierpienia, przeżywali głębokie nawrócenia dzięki mocy Bożej.

Rekolekcje

W ostatnich latach mam radość i zaszczyt prowadzić wraz z innymi rekolekcje dla sióstr zakonnych, kleryków i księży. Muszę przyznać, że wówczas Boże działanie jakby się dodatkowo wzmaga, co odczytuję jako szczególne umiłowanie przez Jezusa osób powołanych do życia konsekrowanego. Niezwykłe dla mnie jest doświadczenie Kościoła w ramach ekipy prowadzącej ewangelizację w seminariach duchownych. W skład tej ekipy wchodzą księża diecezjalni i zakonni, małżeństwa, małżonkowie i świeckie osoby niezamężne. Pan Bóg pozwala nam doświadczać głębokiej wspólnoty ze sobą i wielkiej harmonii we wzajemnej współpracy, podobnie jak w pierwszej gminie w Jerozolimie: "Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie" (Dz 2,42). Nawet jeśli pojawiają się w naszym zespole jakieś napięcia, udaje się je dzięki łasce Bożej szybko przezwyciężyć.

Ludzie i środowiska

Kontynuując ten wątek odkrywania Kościoła przez spotkania z konkretnymi jego członkami, widzę ich niezwykłe bogactwo duchowe. Pan Bóg obdarował mnie spotkaniami z wieloma ludźmi Kościoła (zwłaszcza w ostatnich sześciu latach, gdy posługuję w seminarium jako ojciec duchowny) - świeckimi i duchownymi. Miałem możliwość z niektórymi przebywać dłuższy czas, z niektórymi współpracowałem w różnych dziełach, z innymi były to krótkie pojedyncze spotkania, ale też niektóre z nich pozostawiły we mnie głęboki ślad. Poznałem wielu wspaniałych księży, oddanych całym sercem Jezusowi i posłudze w Kościele, poznałem małżeństwa i rodziny, w których jest wiele miłości Bożej, przez co stanowią żywe świadectwo Kościoła domowego, spotkałem niezwykłych biskupów, pełnych prostoty i zatroskanych o Kościół, spotkałem osoby konsekrowane, żyjące głębią życia duchowego, spotkałem świeckich katolików, mężczyzn i kobiety, radykalnie idących za Jezusem. Myślę, że dzięki tym ludziom objawia się całe piękno Kościoła - Ciała Chrystusa.

Także wspaniałymi owocami na drzewie Kościoła są liczne ruchy kościelne, wspólnoty, stowarzyszenia, podejmujące w Kościele wiele posług: modlitewnych, formacyjnych, edukacyjnych, charytatywnych itd. Świadczą one o twórczości Ducha Świętego, wielości charyzmatów w Kościele i dynamizmie życia duchowego. Z niektórymi miałem możność spotkać się bardziej osobiście: poza Odnową w Duchu Świętym, z ruchem Wiara i Światło, Światło - Życie i drogą neokatechumenalną. Spotkania z nimi były również dla mnie odkrywaniem jakiegoś aspektu życia Kościoła: liturgii, wspólnoty, ubóstwa.

Maryja

Z odkrywaniem bogactwa duchowego Kościoła było także związane odkrywanie bliskości Najświętszej Maryi Panny. Z domu nie wyniosłem jakiejś wielkiej pobożności maryjnej, nie nabyłem jej także w seminarium, choć dzięki regulaminowi poznałem nabożeństwa maryjne oraz codzienny różaniec, co przygotowało mnie do przyjęcia Maryi w moim życiu. Gdy spotkałem Jezusa osobiście, również Maryja bardzo dyskretnie weszła w moje życie. Po kilku latach kapłaństwa przebudziłem się nagle i zuważyłem, że Ona stała mi się bardzo bliska. Modlitwa różańcowa także.

Bardzo dziękuję Panu Bogu za to, że pozwala mi poznawać (co dzieje się ciągle i myślę, że do końca życia będzie się to działo) prawdziwe oblicze Kościoła i w tym obliczu pozwala mi rozpoznawać oblicze Jezusa, który jest Głową Kościoła. Dziękuję również za miłość do Kościoła, jaką wlewa w moje serce. Dziękuję, że mogę w tym Kościele służyć jako kapłan.

ks. Mirosław Cholewa

 

Artykuł jest fragmentem publikacji "Wydawnictwa m" - Trwać w sercu Kościoła Spis treści - Trwać w sercu Kościoła

Wszystkie artykuły pochodzące z "Wydawnictwa m" zamieszczone na stronach Opoki:
Copyright © by Wydawnictwo m

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama