Powoli zbliża się do końca kolejny Rok Liturgiczny, które dane nam było przeżyć. Jutro obchodzić będziemy Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. A dzisiejsze czytania (z Księgi Machabejskiej i Ewangelii wg św. Łukasza) stawiają dziś przed nami zasadnicze pytanie dotyczące sensu ludzkiego życia i naszego ostateczny celu.
W pierwszym czytaniu widzimy króla Antiocha IV – niegdyś potężnego, budzącego lęk władcę, który pod koniec życia uświadamia sobie marność swoich czynów. Człowiek, który prześladował Izraela i sprzeciwiał się Bogu, „zdumiał się i przeraził do tego stopnia, że padła na łoże i ze smutku się rozchorował”. Dopiero na łożu śmierci zrozumiał, że jego potęga była złudzeniem, a pamięć o nim już na wieki naznaczy zło, które wyrządził. Historia przedstawiona dziś w pierwszym czytaniu jest swoistego rodzaju ostrzeżeniem: życie oparte na pysze, przemocy i pogoni za władzą kończy się pustką. Nawet w ostatniej chwili życia zły król nie prosi o miłosierdzie, nie nawraca się – żali się jedynie, że jego plany runęły. Jego śmierć pokazuje, że bez Boga nie da się zbudować niczego trwałego. Ten przykład to wezwanie także dla mnie, aby się zatrzymać i zapytać: na czym ja buduję swoje życie? Jakie owoce ono wydaje? Jaką wartość mają moje decyzje w perspektywie wieczności?
Ewangelia, z kolei, ukazuje nam saduceuszy, którzy nie wierzą w zmartwychwstanie i próbują ośmieszyć Jezusa absurdalnym przykładem o kobiecie mającej kolejnych siedmiu mężów. Ich pytanie nie jest w rzeczywistości poszukiwaniem prawdy – to tylko intelektualna gra, mająca wykazać, że życie wieczne jest niemożliwe. Jezus odpowiada spokojnie, ale stanowczo: życie przyszłe nie jest kontynuacją doczesności, lecz całkowicie nową rzeczywistością, w której człowiek nie podlega już prawom tego świata. „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych”. To zdanie otwiera przed nami ogrom nadziei. Jeśli Bóg jest Bogiem żyjących, to każde ludzkie życie ma wieczną perspektywę, a śmierć nie jest końcem, lecz jedynie przejściem, bramą między życiem doczesnym a życiem wiecznym.
Zestawiając oba teksty dzisiejszych czytań, widzimy skrajnie różne postawy. Antioch – człowiek polegający na własnej potędze – odkrywa u schyłku życia, że wszystko, co zdobył, rozsypało się w pył. Saduceusze – pewni swej racjonalności – nie potrafią otworzyć serca na tajemnicę większą od ich wyobrażeń. Jezus natomiast prowadzi nas ku prawdzie, że życie ludzkie znajduje sens nie w władzy ani w intelektualnych konstrukcjach, lecz w relacji z Bogiem, który daje życie wieczne.
Dzisiejsze słowo zaprasza nas, byśmy wybierali to, co prowadzi do życia. Abyśmy nie czekali, jak Antioch, aż zabraknie czasu na nawrócenie. Abyśmy nie zamykali się jak saduceusze na tajemnicę Boga. I abyśmy żyli już teraz w świetle zmartwychwstania – z ufnością, że każdy krok ku dobru ma wartość nieprzemijającą.