Komentarz do liturgii słowa

« » Listopad 2025
N P W Ś C P S
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
9 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 1 2 3 4 5 6
  • Inny Kalendarz

Wtorek 4 listopada 2025

Pan Jezus chce naszego zbawienia

To była uczta wydana przez jednego z przywódców faryzeuszów. Już na początku doszło do spięcia, Pan Jezus bowiem uzdrowił właśnie chorego, a był to dzień szabatu i faryzeusze zastanawiają się, czy ich gość nie naruszył prawa mojżeszowego.

Nauczyciel odpowiada na ich wątpliwości, spokojnie, lecz zdecydowanie. Za chwilę jednak znów wywołuje napięcie, tym razem zwracając uwagę na zachowanie niektórych gości, skupionych na walce o wpływy (miejsce przy stole) w trakcie wydarzenia mającego w założeniu jednoczyć i tworzyć atmosferę przyjaźni. Wreszcie zaś zachęca ważnego i bogatego przedstawiciela żydowskiej elity do miłosierdzia względem ubogich, co dla niego i wielu jego znajomych mogłoby być niewygodne. Całkiem prawdopodobne, że siedzący obok Pana Jezusa gość chce jakoś załagodzić napięcia, zmienić temat. Wygłasza więc opinię, co do której nie powinno być żadnych kontrowersji. 

Tymczasem Pan Jezus znowu wkłada kij w mrowisko. Obecni na uczcie byli ludźmi religijnym, znającymi styl mówienia proroków i umiejącymi interpretować przypowieści. Prawdopodobnie zrozumieli obraz ukazany przez Nauczyciela, kim jest zapraszający i zaproszeni. To Bóg i oni. Czekali na zaproszenie na ucztę od lat, a może nawet od wieków, reprezentują przecież wiele pokoleń Izraelitów czekających na Mesjasza. I oto gdy przychodzi moment spełnienia obietnicy, tak są uwikłani w swoje doczesne plany i tak mało ufają Mesjaszowi, że rezygnują. 

Są ludzie, którzy w swym charakterze mają przekorę, popychającą ich do wywołania kontrowersji. Czasami jest to pożyteczne, zmusza do myślenia, każe sprawdzić, czy na przykład istniejący system jest dobry. Bywa, jednak że ktoś wywołuje zamieszanie, bo jest skupiony na sobie, bawi go samo drażnienie innych. Pan Jezus z pewnością nie należy do tej kategorii ludzi. Prowokuje faryzeuszów, aby wywołać w nich refleksję, a nie upokorzyć. W przypowieści z dzisiejszej Ewangelii mówi im: „macie wielka szansę, zostaliście wybrani jako pierwsi”. On chce, aby ci, którzy byli tak gorliwi w przestrzeganiu prawa mojżeszowego, przyjęli z jeszcze większą gorliwością nowe prawo miłości. Miejsca w domu gospodarza jest wiele, mimo, że już ściągnięto kogo się dla. I dla tych zaproszonych na początku miejsce będzie. Ale muszą chcieć przyjść. 

Jeśli chcemy naśladować Chrystusa, będziemy wywoływać kontrowersje. Ewangelia jest kontrowersyjna, bo Bóg każdemu z nas proponuje cel wspaniały, ale wymagający wysiłku. W listopadzie przypominamy sobie w szczególny sposób o powołaniu do szczęścia wiecznego, o którym marzy rozmówca Pana Jezusa. Ale modlitwa za zmarłych każe również pamiętać o przeszkodzie na naszej drodze do szczęścia, jaką jest grzech. Ostatecznie grzech jest zawsze nadmiernym przywiązaniem do jakiegoś dobra, kosztem miłości do Boga. Mówić o tym, najpierw samemu sobie, a potem tym którzy mnie otaczają, jest wsadzeniem kija w mrowisko. Oczywiście, nie chodzi o to, aby kopiować jeden do jednego sposób działania Pana Jezusa.

Jego pozycja nauczyciela-rabbiego, oznaczała, że ludzie nie byli zdumieni, gdy poucza i upomina. Wie, że ma mało czasu, co też wpływa na często ostrą formę Jego wypowiedzi. W naszym codziennym życiu stosunkowo rzadko znajdujemy się w sytuacji wymagającej ostrego postawienia jakiejś sprawy dotyczącej wiary, aby poruszyć uśpiona duszę. Częściej będzie potrzebne, aby poruszyć sumienie moralne. W jaki sposób, na to musimy odpowiedzieć sobie sami. Ale naśladowanie Chrystusa oznacza, że czasem się z kimś nie zgodzę, może upomnę, nawet jeśli to zostanie odebrane jako bycie „niemiłym” czy „nietaktownym”. Jeśli zależy mi na dobru dobrego człowieka, jedynym kryterium nie może być to, jak on się poczuje słysząc coś dlań niewygodnego.