To nieprawda ... ale wierzę!

Ludzie coraz mniej gorliwie wierzą w Boga, za to chętnie ulegają przesądom, wierząc w magię liczb, czerwone kokardy i inne zabobony

„Zło, że ludzie przestali wierzyć w Boga, nie polega na tym, że w nic nie wierzą, ale że gotowi są uwierzyć we wszystko” - powiedział na początku XX w. angielski pisarz Gilbert Keith Chesterton. Jego słowa, mimo upływu lat i postępu cywilizacyjnego, wciąż są aktualne.

„Kupię 07.07.07” - na ogłoszenie o takiej treści można było natknąć się cztery lata temu na internetowych portalach ślubnych i w lokalnej prasie. Chodziło o termin ślubu. Ówcześni narzeczeni, podobnie jak starożytni Grecy i Rzymianie, uwierzyli, że data, w której są trzy siódemki, przyniesie im pomyślność. Polskę i świat opanowało ślubne szaleństwo. Nie na długo. Po tym, jak w mediach pojawiły się informacje o przesądzie, według którego siódemka to kosa, czyli śmierć, zaczęto odwoływać ceremonie. To dowód, że mimo rozwoju cywilizacji i postępu magia oraz przesądy mają się świetnie. Jakby czekały na epokę faktu i informacji. Bez trudu spotkamy przecież takich, co będą odpukiwać w niemalowane drewno, by czegoś nie zapeszyć, nie wstaną z łóżka lewą nogą, wierzą w feralne dni i moc amuletów. Przykłady można mnożyć. Zabobony i sięgające pogańskich czasów przesądy są tak mocno sprzężone z naszym życiem, że stały się czymś normalnym.

Co oznacza słowo „przesąd”?

Pod tym hasłem w słowniku języka polskiego znajdziemy dwa znaczenia. Po pierwsze, jest to „wiara w tajemnicze, nadprzyrodzone związki między zjawiskami, w fatalną moc słów, rzeczy i znaków oraz praktyki wynikające z tej wiary”, po drugie - to „mocno zakorzenione, błędne przekonanie”. Nieco bardziej precyzyjny jest słownik socjologiczny, który w swym opisie skupia się na aspekcie społecznym. Dorzuca więc, że przesąd jest to irracjonalne przekonanie czy jakaś ocena lub wyobrażenie bezkrytycznie przyjmowane w danej grupie, niemające uzasadnionego wytłumaczenia lub opierające się na jakichś niejasno sprecyzowanych i nieokreślonych czynnikach ponadnaturalnych.

- Cała socjologia kultury bada zjawisko przesądu, ponieważ jest on bardzo ważnym elementem naszego funkcjonowania społecznego - mówi dr Cezary Kalita, socjolog z Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach. - Kiedyś nad drzwiami swojego gabinetu Niels Bohr, wybitny duński fizyk i laureat Nagrody Nobla, powiesił podkowę. Studenci zapytali: „Panie profesorze wierzy pan w takie przesądy?” Na co Bohr odpowiedział: „Ja osobiście w to nie wierzę. Ale powiedziano mi, że podkowa przynosi szczęście nawet tym, którzy w to nie wierzą”. Ten przykład świetnie ilustruje siłę przesądu - dodaje.

Z pokolenia na pokolenie

Skąd biorą się zabobony? Źródłem jest przede wszystkim kultura. Drugi czynnik to tradycja. Przesądy są przekazywane z pokolenia na pokolenia, czego nie zawsze jesteśmy świadomi. - Każda kultura wytwarza obiekty kultu, ponieważ musi podzielić świat na tzw. sacrum i profanum, czyli na rzeczywistość uświęconą, duchową, niezwykłą i codzienną - tłumaczy dr Kalita. - Co będzie przedmiotem kultu? To zależy od stopnia rozwoju cywilizacyjnego, np. w kulturach animistycznych przedmiotem świętym, uduchowionym może być wszystko: drzewo, góra, włócznia, garnek. Oczywiście możemy obserwować rozwój religijny od najprostszych form obecności duchów w przedmiotach, poprzez wytwarzanie antropomorficznych form wielobóstwa (np. mitologia grecka) do monoteizmu. Ale pamiętajmy, że formy wcześniejsze, mimo że są zastępowane przez bardziej wyrafinowane, to jednak nie giną całkowicie, np. dzisiaj, jeśli ktoś kichnie, mówimy mu „na zdrowie”. To pozostałość po czasach zarazy, kiedy taki objaw mógł oznaczać nadejście epidemii, stąd lepiej było temu zapobiec dobrym słowem, które - jak wierzono - miało magiczną moc - wyjaśnia socjolog.

Sacrum miesza się z zabobonem

Choć uważa się, że przesądy są dziedzictwem przeszłości, to i na naszych oczach rodzą się zabobony. Na portalach internetowych związanych ze ślubem przyszłe panny młode piszą, że nie wierzą w przesądy, ale... nie pokażą się przed ceremonią narzeczonemu w sukni ślubnej, bo to może przynieść pecha. Przestrzegają, aby w kieszeni pana młodego nie zabrakło drobnych, bo w przeciwnym razie czeka ich ubóstwo.

Z kolei na forach związanych z ciążą i macierzyństwem żalą się młode kobiety, że ich matki, teściowe radzą, aby nie kupowały przed porodem ubranek dla dziecka, bo to grozi poronieniem. Powtarzają im również, że nie powinny przechodzić pod sznurami z rozwieszoną bielizną, aby maluch nie przyszedł na świat owinięty pępowiną. A gdy już dziecko głośnym krzykiem oznajmi, kto teraz grać będzie w rodzinie pierwsze skrzypce, do jego wózka należy przyczepić koniecznie czerwoną kokardkę, która zabezpieczy przed złymi urokami.

W kościołach natomiast można znaleźć rozłożone na ławkach kartki z przepisanym ręcznie lub powielonym na ksero następującym tekstem: „Nowenna do św. Judy Tadeusza w zupełnie beznadziejnych przypadkach. Ta nowenna musi być odmawiana jako modlitwa 6 razy dziennie konsekwentnie w ciągu 9 dni. Dziewięć egzemplarzy tej nowenny musi każdego dnia zostać wyłożonych w jakimś kościele. Sprawa, w intencji której jest odprawiana nowenna, zostanie wysłuchana najpóźniej w dziewiątym dniu nowenny, jeżeli nie wcześniej i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby nie została wysłuchana”.

- Kolejny raz ktoś dał się przekonać zapewnieniom, że drobiazgowe spełnienie pewnych warunków pozwoli mu na pewno i w ściśle określonym czasie osiągnąć to, czego pragnie. Ktoś znalazł zapewnienie o skuteczności, jakiej nikt mu wcześniej nie gwarantował. Ów człowiek, zapewne katolik, nie zdaje sobie sprawy, że tekst, który skrupulatnie przepisał, ma charakter magiczny - podkreśla ks. prof. Roman Pindel, autor książki „Magia czy Ewangelia”. - Pozostawione w kościele egzemplarze nowenny znikają dość szybko, niekiedy za sprawą pana kościelnego lub czujnego duszpasterza. Gdy jednak któraś z kolejnych dziewięciu karteczek dostanie się w ręce kogoś podatnego na takie zapewnienia, znajdzie w nim następnego „wyznawcę”. To on z kolei będzie przepisywał tekst dziewięć razy przez dziewięć dni i podrzucał do kościoła. Łańcuszek, bynajmniej nie ludzi dobrej woli, ale zabobonu i magicznego myślenia, będzie się dalej rozwijał, zaś problem pomieszania religii i magii po raz kolejny okaże się aktualny - dodaje.

Wielu chrześcijan miesza to, co święte z tym, co zabobonne, nie widząc w tym nic złego. Ks. Dario Betancourt w książce „Wstań i chodź” napisał: „Pewnego razu byłem w sklepie, w którym sprzedawano przedmioty religijne, tzw. dewocjonalia. Pierwszą rzeczą, jaką zaobserwowałem zaraz po wejściu do tego sklepu, był obraz Maryi udekorowany światełkami fluorescencyjnymi. Pochwaliłem właściciela sklepu za jego szczególne oddanie Maryi. On zaś powiedział mi, że modli się do Niej, prosząc o opiekę. Wychodząc ze sklepu, zauważyłem na drzwiach zawieszony czosnek i podkowę. Zapytałem właściciela: «Co to znaczy?» «To są przedmioty, które przynoszą szczęście» - odpowiedział. Patrząc na obraz Maryi, powiedziałem mu: «Dlaczego trzymasz ten obraz tutaj?». «Aby mieć więcej szczęścia» - odpowiedział właściciel”.

- W mniemaniu większości katolików przesądy nie kłócą się z wiarą w Boga. Raczej interpretują je jako pewne dodatkowe zabezpieczenie, „ot tak na wszelki wypadek” - przyznaje C. Kalita. - Pamiętajmy, że nasz katolicyzm jest silnie zakorzeniony w kulturze ludowej, a tam przesądy czy zabobony zawsze odgrywał istotą rolę. Nie są więc one zagrożeniem dla samej wiary, a raczej dla jej jakości, co niestety jest już powodem do niepokoju - dodaje.

Co na to Kościół?

Katechizm Kościoła Katolickiego bardzo poważnie traktuje wszelkie zaklinanie rzeczywistości. W artykule 2138 czytamy, że zabobon „jest wypaczeniem kultu, który oddajemy prawdziwemu Bogu. Przejawia się on w bałwochwalstwie, jak również w różnych formach wróżbiarstwa i magii”. „Może on także dotyczyć kultu, który oddajemy prawdziwemu Bogu, na przykład, gdy przypisuje się jakieś magiczne znaczenie pewnym praktykom, nawet uprawnionym lub koniecznym. Popaść w zabobon (por. Mt 23, 16-22) - oznacza wiązać skuteczność modlitw lub znaków sakramentalnych jedynie z ich wymiarem materialnym, z pominięciem dyspozycji wewnętrznych, jakich one wymagają” (art. 2111).

Tak wielki nacisk oficjalnego nauczania Kościoła wynika z troski o to, by wyznawcy Chrystusa nie zatracili fundamentalnego zaufania pokładanego w Bogu. Tylko On może kierować przyszłością, a wszelkie praktyki magiczne i chęć panowania nad przyszłością są próbą sytuowania się na Jego miejscu. „Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy” (art. 2116).

Zniewolony umysł

Psycholodzy natomiast ostrzegają, że bezkrytyczna wiara w przesądy może być groźna. Wspomina o tym nawet XIX-wieczna encyklopedia Meyera, która mówi, że: „dwa uczucia rodzą przesąd, mianowicie strach i łapczywość, kierujące wyobraźnią i zniewalające rozum”.

Zdaniem psycholog Elżbiety Trawkowskiej-Bryłki wiara w zabobony może w skrajnych przypadkach doprowadzić nawet do nerwicy natręctw czy fobii, ponieważ zdecydowanie ogranicza wolność człowieka, a przez to wymusza na nim pewne irracjonalne decyzje, które są podyktowane lękiem. - Cechuje go wiara, że jeśli nie wykonamy pewnej magicznej czynności, to spotka nas nieszczęście, albo jeśli ją wykonamy, to zapewnimy sobie dostatek, powodzenie, zdrowie itd. Nasze myślenie o sobie, tym, kim jesteśmy i co chcemy osiągnąć, wpływa nie tylko na samopoczucie, ale na decyzje i ostatecznie na całokształt życia - tłumaczy. - Jeśli ktoś wierzy, że czarny kot może popsuć mu dzień, to tak się z pewnością stanie, bo człowiek ten będzie podświadomie szukał powodów do bycia nieszczęśliwym. Trudniej jest ze sprawdzaniem się przesądów zapewniających powodzenie i szczęście. Nie działają one tak „skutecznie”, ponieważ aby osiągnąć sukces, potrzeba wysiłku i pracy, a sama wiara w praktyki magiczne nie sprawi, że np. zdamy egzamin czy będziemy bogaci - puentuje psycholog.

 

3 PYTANIA

ks. dr Marian Piątkowski, krajowy koordynator egzorcystów

1. Deklarujemy, że wierzymy w Boga. Tymczasem obok medalika nosimy na szyi talizman otrzymany od wróżbitów. Na pytanie, dlaczego wierzymy w zabobony i przesądy, najczęściej odpowiadamy, że to rozrywka, tradycja czy też część kultury.

Choć żyjemy w coraz bardziej cywilizowanym świecie, zabobony i przesądy wciąż mają się dobrze. Przykłady można mnożyć. Bez trudu spotkamy, zwłaszcza na wsiach, tych, co będą wiązać nowo narodzonemu dziecku czerwoną wstążeczkę, aby nikt go nie zauroczył. Inni będą odpukiwać w niemalowane drewno, by czegoś nie zapeszyć, nie podadzą ręki przez próg, zawrócą, widząc przebiegającego przez drogę czarnego kota, wierzą w feralne dni i moc amuletów, przepowiadają przyszłe wydarzenia na podstawie zachowania się przedmiotów martwych... Wielu z nas kieruje się przesądnym sposobem myślenia, bo dość mocno utrwalił się on w naszej świadomości, z czego niekiedy nie zdajemy sobie już nawet sprawy. Czy jednak godzi się być katolikiem i hołdować pogańskim zwyczajom? Dlatego istotną sprawą staje się ustalenie, co w życiu jest dla nas, zwłaszcza dla ludzi wierzących, ostatecznym punktem odniesienia. Tą ostoją powinien być po prostu Bóg, który kieruje losami świata. Wszystko jest w Jego ręku.

2. W czym tkwi niebezpieczeństwo wiary w przesądy i zabobony?

Jest to forma okultyzmu, która niesie poważne zagrożenie dla wiary i życia chrześcijańskiego, a często także dla zdrowia, ciała, nerwów i psychiki. Potwierdzają to różne doświadczenia. Angażowanie się w okultyzm otwiera drogę złym duchom, których celem jest zerwanie więzi człowieka z Bogiem, a w konsekwencji doprowadzenie do duchowej śmierci.

3. Ludzie często stosują różne zabobonne praktyki nieświadomie bądź traktują je z przymrużeniem oka. Jak zareagować, kiedy zetkniemy się z taką sytuacją?

Pouczać. Jednak robić to roztropnie. Przypominać, że wiara nie może być szukaniem cudowności. Prawdziwy chrześcijanin nie powinien przejawiać zainteresowania tym, co ma charakter nadzwyczajny, fantastyczny, ciekawy.

Człowiek przyjmujący postawę zabobonną domaga się, aby bez względu na koszt, rzeczy miały się tak, jak on tego chce. Tymczasem wiara jest ufnym zdaniem się na wolę Boga, jakakolwiek by ona nie była. Jeśli człowiek nie jest w stanie zawierzyć się Mu bez domagania się, by być wysłuchanym w taki sposób, jak sam tego pragnie, wówczas zabobonem stają się wszelkie modlitwy-prośby o zdrowie, łaski.

 

MOIM ZDANIEM

Paweł Pomianek, teolog, publicysta, autor książki pt. „Przesądy - nowe spojrzenie”.

Choć w dzisiejszych czasach może się to wydawać zaskakujące, ale codzienne życie, a także media przesycone są przesądami. Już od najmłodszych lat w programach dziecięcych czy bajkach pojawiają się rady, czego należy się wystrzegać, bo może przynieść pecha, a co przynosi szczęście. Trudno więc się dziwić, że później studenci niemal obowiązkowo zaginają ostatnią stronę w indeksie, a gdy spadnie na ziemię, nie pozwalają go podnosić, bo trzeba przecież najpierw przydeptać.

Bohaterowie wielu filmów czy seriali wielokrotnie przekazują sobie jakieś przedmioty, amulety, które mają przynieść szczęście. Prawdziwa psychoza panuje w mediach w piątek trzynastego. Pamiętam, że gdy kilka lat temu jechałem w tym dniu busem, w ciągu kilku godzin spiker prowadzący program w jednej ze stacji radiowych przy każdy wejściu wspominał o tym, że to piątek trzynastego i niemal odliczał godziny do końca tego dnia. Czasem można odnieść wrażenie, że to jakieś żarty, że to tak tylko, by było ciekawiej, choć nikt realnie w to nie wierzy. Ale znam wiele osób, które traktują przynajmniej niektóre przesądy bardzo poważnie.

Osobna sprawa to przesądy w języku komentatorów sportowych. Tutaj również aż roi się od koszulek na szczęście, szczęśliwych numerów czy - pewnie najczęściej - od powstrzymywania się przed wypowiadaniem pewnych słów, „żeby nie zapeszać”.

Oczywiście media promują też bardzo mocno przesądy związane z uroczystościami weselnymi, jak obsypywanie ryżem czy pieniędzmi, tłuczenie kieliszków, zwyczaje oczepinowe. W święta stacje telewizyjne z lubością przypominają wszelkie przesądne zwyczaje i ich znaczenie. Pytanie tylko, dlaczego zapominają o tak głębokiej i bogatej symbolice chrześcijańskiej.

Czasem mam wrażenie, że choć już ponad tysiąc lat minęło od chrztu Polski, to do dziś Polacy nie „wyrośli” z pogaństwa. A przecież wiara w jakiekolwiek przesądy stoi w absolutnej sprzeczności z wiarą w zbawiającego Jezusa Chrystusa, Bożą Opatrzność i katolickie dogmaty.

 

Echo Katolickie 33/2011

opr. mg/mg

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama