Ćwiczenie trzecie - Destrukcja

Jak znaleźć Boga w Hollywood? - fragmenty książki

Ćwiczenie trzecie - Destrukcja

John Pungente SJ, Monty Williams SJ

Jak znaleźć Boga w Hollywood?

ISBN: 978-83-60703-70-0

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007



Ćwiczenie trzecie

Destrukcja

Z głębokości wołam do Ciebie, Panie!

o Panie, słuchaj głosu mego!

Nakłoń swoich uszu

ku głośnemu błaganiu mojemu!

Jeśli zachowasz pamięć o grzechach, Panie,

Panie, któż się ostoi?

Ale Ty udzielasz przebaczenia.

(Ps 130, 1-4)

Zakończyć rozmową o miłosierdziu, rozważając i dziękując Bogu Panu naszemu za to, że darzył mnie życiem aż do tej pory.

(Ćw. Duch. #61)

Łaska: Prosić o to, czego chcę. Tu prosić o wielką i głęboką boleść duszy i o łzy z powodu mych grzechów.

 

 

Ćwiczenie Trzecie polega na dokładnym przeanalizowaniu tego, jak pod różnymi względami, w sposób aktywny lub bierny, uczestniczyliśmy w destrukcyjnym działaniu grzechu lub się do niego przyczynialiśmy. Ignacy radzi nam teraz, abyśmy się modlili o „wielką i głęboką boleść duszy i o łzy z powodu swych grzechów” (#55, 2). Celem tego ćwiczenia jest przebicie się przez mury obronne naszej jaźni, tak aby stała się ona świadoma własnych ograniczeń i braków, które są przeciwieństwem dobroci, miłosierdzia, mądrości, życiodajnej mocy twórczej i hojności Boga. Zdajemy sobie tu sprawę z tego, że nie jesteśmy Bogiem; że nie jesteśmy ani centrum, ani sensem wszechświata. Bóg, jako centrum i sens wszystkiego, dba o nasze prawdziwe „ja”, podtrzymując nas, pielęgnując i troszcząc się o nas. Ćwiczenie to koncentruje się na miłosierdziu Bożym w rozumieniu naszej nowej rosnącej świadomości własnej, grzesznej natury.

Zakochani często dzielą się ze sobą swoimi najgłębszymi i najbardziej mrocznymi tajemnicami, tak jakby chcieli sprawdzić, czy ukochana osoba będzie w stanie ich kochać pomimo tych ciemności. W tym Ćwiczeniu zachęca się nas do tego, abyśmy dzielili się właśnie takimi tajemnicami: nie po to aby upokarzać samych siebie, lecz aby utwierdzić się w przekonaniu, że jesteśmy umiłowani aż do szpiku kości i że z objęcia Boga nie wyrwie nas nawet przyznanie się do tych chwil, w których nie okazywaliśmy miłości, nie zasługiwaliśmy na nią i jej nie otrzymywaliśmy.

Jest to trudne Ćwiczenie, dlatego dobrze jest je podzielić na mniejsze części. My pójdziemy ścieżką ośmiu błogosławieństw z Ewangelii wg św. Mateusza, aby dotrzeć do odkrycia ubóstwa własnego ducha i przemożnej miłości Boga do nas, jako do istot będących właśnie w takim stanie. Przyjrzymy się temu, jak próbujemy zrekompensować sobie to ubóstwo ducha za pomocą działań destrukcyjnych. Aby doświadczyć miłości Boga, musimy wejść w ten tragiczny wymiar własnego życia. Jeśli zrobimy to w modlitwie i będziemy cierpliwi, odkryjemy przemieniającą moc Bożej miłości. Osiem błogosławieństw, będących wcieleniem całej wizji chrześcijaństwa, to niezwykle skuteczny sposób otwarcia się na nawrócenie. Większość z nas patrzy i żyje, omijając z daleka swoje rany. Modlitwa oparta na błogosławieństwach przemienia te rany w chwile spotkania z miłosierdziem Bożym. Obecnie zatem, posiłkując się tylko jednym filmem pt. Magnolia, przejdziemy przez kilka okresów modlitewnych powoli, krok po kroku, rozważając kolejno każde z ośmiu błogosławieństw. Podróż ta zaprowadzi nas do płomiennego doświadczenia miłości ogarniającej nas w pełni naszego życia. Jest ona kwintesencją Pierwszego Tygodnia Ćwiczeń. Osobiste wymiary tej podróży będą wyrazami ułomności naszego życia. Bóg zaprasza nas do tego, abyśmy wznieśli te ułomności do góry i poddali zbawczej mocy zmartwychwstania.

Ewangelia św. Mateusza przedstawia Jezusa Chrystusa jako nowego Mojżesza wyprowadzającego swój lud z niewoli, przez pustynię, do ziemi obiecanej. Modlitwa oparta na błogosławieństwach wyprowadza nas ze zniewolenia przez wszystko, co nie pozwala nam być wolnymi, a także ze związanej z tym złudnej wizji wolności do życia w radości z osobistego, intymnego związku z Bogiem.

Aby wejść w błogosławieństwa i dać im się poprowadzić, musimy zacząć od rozważenia pierwszego z nich, co pozwoli nam doświadczyć jednocześnie tego, w jak niewielkim stopniu panujemy nad własnym życiem, oraz tego, jak bardzo Bóg troszczy się o nas, trzymając nas w swych objęciach. Niedokończone sprawy, które pojawiają się w trakcie modlitwy opartej o dane błogosławieństwo, przenoszą nas w niezwykle osobisty sposób do kolejnego kroku. Ścieżka, którą podążamy, prowadzi do coraz głębszej świadomości Bożej obecności w naszym życiu. Pozwól sobie na niespieszne zagłębianie się w każde błogosławieństwo. Jego moc objawi się jedynie w cierpliwości i zakorzenionej w modlitwie refleksji. Warto obejrzeć film po przeczytaniu refleksji na temat pierwszego błogosławieństwa, oraz ponownie, gdy prowadzi nas do niego refleksja związana z daną modlitwą. Magnolia to film, który warto oglądać kilkakrotnie, podróżując wraz z nim przez osiem błogosławieństw.

Pierwsze błogosławieństwo opisuje ludzką kondycję oraz dar Boga dla nas — takich, jakimi naprawdę jesteśmy.

 

1. Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie

Naśladować Jezusa to iść ścieżką Chrystusa. To żyć ze świadomością, że nasze życie należy do tajemnicy, którą nazywamy Bogiem — nie w jakiś abstrakcyjny sposób, lecz tu i teraz, konkretnie — łącznie z tym, kim jesteśmy, z kim jesteśmy, oraz z naszą wewnętrzną sytuacją, z sytuacją w naszym najbliższym otoczeniu, w naszych rodzinach i wśród przyjaciół, a także we współczesnym Kościele. Świadomość tego oznacza świadomość własnego ubóstwa.

Mamy małą władzę nad tymi obszarami naszego życia. Często usiłujemy uciekać przed tym ubóstwem, a także przed faktem, że jesteśmy ludźmi prawdziwie ułomnymi. Jesteśmy ułomni pod względem intelektualnym, fizycznym, emocjonalnym, duchowym, wspólnotowym. Dziś mamy rozmyślać nad uznaniem tej ułomności naszego życia — ułomności, która jest naszym życiem. Mamy odstawić na bok, delikatnie, lecz stanowczo, wszystkie złudzenia, które mówią nam, że jest inaczej. Twierdzenie, że jest inaczej, to udawanie Boga, choć w istocie jesteśmy pustką, którą wypełnić może tylko Bóg.

Zanim to jednak nastąpi, musimy przyznać przed sobą, że jesteśmy ubodzy. Dopiero wtedy będziemy mogli otworzyć się na ścieżkę prowadzącą do królestwa niebieskiego. Zamiast widzieć w swym ubóstwie koszmarny ciężar, możemy spojrzeć na nie jak na drzwi, przez które mamy przejść. Mamy się dać poprowadzić i przenieść swemu ubóstwu do tych bolesnych miejsc, w których jesteśmy nadzy, bezbronni i słabi. Jeśli do nich dotrzemy i w nich pozostaniemy, dotkniemy nie tylko własnego ubóstwa, lecz także ubóstwa innych ludzi i całego świata. Ubóstwo pozwala nam odkryć wspólnotę, która jest królestwem niebieskim pośród nas.

Ubóstwo ducha to radykalne odczucie własnej nicości i świadomość uzależnienia od Opatrzności Bożej w sprawach zdrowia, opinii innych, wizerunku, tożsamości, przyjaźni, a nawet życia i śmierci. Wejście w ubóstwo ducha jest zarazem wejściem w rzeczywistość odzierania ze złudzeń — także złudzeń na temat złudzeń. Ubóstwo ducha skazuje nas na śmierć, przekroczenie świadomości własnej śmiertelności. Gdy żyjemy w zgodzie z tym ubóstwem, dzieją się z nami różne rzeczy. Zaczynamy postrzegać każdą chwilę jako dar, jako niesamowity luksus. Każdy moment to istny cud. Takie ubóstwo w dużym stopniu uwalnia nasze życie od nonsensu. Nie możemy pójść względem niego na kompromis, dlatego też nie musimy się bronić czy poświęcać jakiejś części samych siebie, aby zachować fałszywe pozory. Możemy być prości i tolerancyjni we własnym cierpieniu względem cierpienia innych.

Dyscyplina ubóstwa polega na byciu pustym. W tę pustkę wchodzi obecność Boga. To w niej zdajemy sobie sprawę z przemiany zgorszenia krzyża w potęgę zmartwychwstania. Żyć w tej pustce oznacza zmienić swój obraz samego siebie, swoje oczekiwania wobec innych oraz to, jak wyobrażamy sobie świat. To być otwartym na to, aby Boże energie mogły przepływać przez nas do tego świata.

Ubóstwo ducha to wyzwolenie. Wyzwolenie od złudzeń; miejsce, w którym możemy po prostu i bez wstydu oddać się namiętności do Boga, i w którym Bóg może po prostu i bez wstydu oddać się namiętności do nas. Także tu i teraz.

 

Pytania do modlitwy i refleksji

1. Jakie dary otrzymałeś/-aś? Jak z nich korzystasz? Pod jakimi względami są one dla ciebie pułapką?

2. Gdzie znajdują się obszary twojego ubóstwa? Jak ich unikasz? Co się z tobą dzieje, gdy się w nie zagłębisz?

3. W jakich obszarach nie wierzysz w siebie? A w jakich nie wierzysz w innych lub w Boga?

4. W jakich obszarach czujesz się zagrożony/-a? W jakich obszarach o tym zagrożeniu informuje cię twoje ciało?

5. W jaki sposób zagraża ci Bóg? Wspólnota? Ty sam/-a? A modlitwa? Jak to zagrożenie objawia się w twoim ciele?

6. Jakie obszary słabości znajdujesz w swoim życiu?

7. W których obszarach doznajesz poniżenia?

8. W których obszarach doznajesz upokorzenia?

9. Ubóstwo polega na braniu od świata tylko tego, czego się potrzebuje, niczego więcej. Czy potrafisz rozróżnić pomiędzy tym, czego chcesz, i tym, czego potrzebujesz? Taka wiedza wymaga dyscypliny, ducha, mądrości. Czy potrafisz modlić się o tę łaskę — ogólnie i w konkretnych sytuacjach?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

Mt 5, 3

Ps 136; 34

Iz 41, 17-20; 55, 1 — 56, 9

Łk 1, 5-38

Flp 2, 1-11

Ap 3, 14-22

 

2. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię

Wszyscy jesteśmy podatni na zranienie. Gdybyśmy pomedytowali trochę nad tą swoją słabością, moglibyśmy odkryć w sobie przeciwstawne siły, które z niej wypływają. Taka słabość może być źródłem lęku, gdy internalizujemy zagrażające nam siły. Lęk wywołuje z kolei alienację, gdy uznajemy, że „inny” jest wrogiem naszego dobrobytu, a alienacja przejawia się w przemocy, gdy usiłujemy bronić tej przestrzeni, w której odnajdujemy własną tożsamość. Wtedy „królestwo niebieskie doznaje gwałtu, a zdobywają je ludzie gwałtowni” (Mt 11, 12).

Istnieje jednak jeszcze inne podejście do własnej słabości. Bezbronność może nas otworzyć na takie wymiary Opatrzności Bożej w naszym życiu, w których uświadamiamy sobie, patrząc na własną przeszłość, że nie ulegamy zniszczeniu, lecz jesteśmy ocalani wbrew sobie. Świadomość tego, że nasze życie objęte jest Bożą troską, wywołuje w nas wdzięczność, zwłaszcza wtedy gdy widzimy, jak łatwo można by nas zniszczyć. Duch wdzięczności objawia się w łagodności, „cichości”, z którą podchodzimy do siebie, do innych i do świata. Nie musimy być agresywni, aby przetrwać. Moc Boża przychodzi, „by ocalić wszystkich pokornych na ziemi” (Ps 76, 10).

Ta cichość to przede wszystkim stawianie czoła nie tylko własnej słabości, lecz także grozie, bezwstydnej nagości i ślepym cierpieniom, które udają, że rządzą tym światem bez uczucia zmrożenia lub spętania przez strach — własny lub cudzy. Bycie cichym wymaga od nas zwracania bacznej uwagi (w przeciwieństwie do zamykania oczu) na siły, które tworzą nasz świat; umiejętności rozróżniania, wnikliwego wyciągania wniosków, politycznego i elastycznego podejścia do tych sił, a także odpowiedzialności, a nie buntu, w przemienianiu zarówno uciskającego, jak i uciskanego. Bycie cichym wzywa nas to tego, abyśmy tańczyli w płomieniach, w popiele i innych niedogodnych miejscach tego życia. Świadectwo cichości nie polega ani na zaangażowaniu się w ideologię sprawiedliwości społecznej, ani też na wycofaniu się z aren społecznych przemian. Świadectwo to polega na manifestowaniu radości płynącej z przekonania o istnieniu sił dobra, które podtrzymują, chronią, utwierdzają i prowadzą nas na ścieżce zbawienia.

Taka radość pozwala nam w pęknięciach tego świata i w tym, co nas w nim przeraża, widzieć obietnicę raju. Zaprasza nas do współpracy z siłami dobra przez trwanie, w pokorze i wdzięczności, właśnie w tych popękanych miejscach, tak aby za sprawą naszej prostej obecności Bóg mógł się w tym świecie pojawić.

 

Pytania do modlitwy i refleksji

1. Gdzie w twoim życiu osobistym znajdują się obszary przemocy? A w twojej wspólnocie?

2. Pod jakimi względami konsekwencją twojego stylu życia jest przemoc skierowana przeciwko twojej moralności, twojej rodzinie oraz szerszej wspólnocie?

3. W jaki sposób karmisz i komunikujesz swoją agresję — przez milczenie, apatię, słowa, narcyzm — w swoim codziennym życiu?

4. Jakie trudności sprawia ci pogodzenie swojego rozumienia cichości z tym, co według ciebie oznacza „posiąść ziemię na własność”?

5. Jakie otwierają się możliwości przemiany, gdy przestajemy chełpić się swoją prawością?

6. Co otrzymujesz, gdy modlisz się o łaskę cichości?

7. Jak możesz utwierdzać innych, będąc kimś „dla ludzi”/„z ludźmi”, pomimo swoich ograniczonych możliwości? Jak inni mogą utwierdzać ciebie?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

Mt 27, 15-23

Mt 11, 25-30

Mt 7, 7-12

Iz 29, 13-21

Iz 61, 1-4

Ps 37; 75; 131; 138

 

3. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni

Smucić się to uznać prawdę o śmierci oraz o wezwaniu do życia poza śmiercią. Smutek jest tym ruchem w kierunku zmartwychwstania, w którym zostajemy ocaleni — nie przez coś, co uczyniliśmy lub możemy uczynić, a nawet nie przez nadzieję, lecz przez Bożą hojność. Smucąc się, uwalniamy naszych zmarłych i pozwalamy im odejść do kształtującego ducha Tego, który uformował nas wszystkich. Smutek, żałoba to nasz obowiązek wobec zmarłych. Opłakując ich, trwamy przy nich — pozwalamy Bogu dotykać ich przez nas.

Aby więc płakać, musimy najpierw uznać obecność i wpływ zmarłych na nasze życie. Wspominanie ich takimi, jakimi byli, oznacza, że stajemy się grobem. Wynika z tego bowiem, że żyli jedynie życiem doczesnym. Niekiedy pozostajemy przy rozkładających się zwłokach, pełni obrzydzenia dla postępującego zepsucia i lęku przed smrodem. Coś pcha nas do ucieczki. Nasz strach to odmiana rozpaczy wynikającej z przeświadczenia, że śmierć jest końcem. Wypieramy śmierć i wchodzimy w obszar fałszywej wolności, w którym zmarli podświadomie mają nad nami władzę, kształtując drogę, którą podążamy. Wydaje nam się, że skoro nie myślimy już o zmarłych i nie wspominamy ich, oni zniknęli. Takie złudzenie przejrzystości jest w istocie lękiem przed tym, aby zmarli nas nie nawiedzali i nie pochłaniali. Jest to lęk, który nie pozwala nam uznać, że Bóg jest potężniejszy niż śmierć i bardziej współczujący niż my.

Po drugie musimy zrobić w swoim życiu miejsce dla zmarłych, uświadamiając sobie ich wpływ na nasz sposób postrzegania, myślenia i działania. Jeśli to uczynimy, zdamy sobie sprawę z tego, czym jest nasza własna tradycja — przekazywanie naszego niepowtarzalnego ducha. Nie ma to być żarliwe umiłowanie śmierci, lecz spojrzenie na nią jak na element życia. Jedynie uznając obecność zmarłych w swoim życiu, możemy wziąć na siebie odpowiedzialność za przekazywanie ducha, który przemienił się pod wpływem naszego własnego wkładu twórczego.

Wreszcie, możemy podążać wraz ze zmarłymi wspólną ścieżką do pełni życia w zmartwychwstaniu jedynie wtedy, gdy zarówno oni, jak i my, a także całe stworzenie zjednoczy się w radości i wspólnej wdzięczności za odkupienie do życia w jedności. Smucić się bowiem to także dołączyć do wspólnoty, a pocieszeniem dla tych, którzy się smucą, jest rosnące przekonanie, że zmartwychwstanie dokonuje się w żałobie. Płacz prowadzi do radości. Smutek przemienia żal w nadzieję. Żal oznacza świadomość utraty, kruchości tego świata, w którym żyjemy i w którym odnajdujemy swój sens. To przyznanie, że nie potrafimy tego świata ochronić, żyć jedynie pośród jego luźnych odłamków, pomiędzy którymi znajduje się niemożliwa do wypełnienia pustka. Żal może zabić. Żałoba oferuje nam życie. Gdy się smucimy, przynosimy te wszystkie sprawy przed Boga. Czekamy — w modlitwie i żywym pocieszeniu wypływającym stąd, że towarzyszymy sobie nawzajem podczas tej strasznej przygody — na otwarcie grobów i na nadejście nowego życia, które nazywamy zmartwychwstaniem.

 

Pytania do modlitwy i refleksji

1. Wskaż „zmarłych” twojego życia? Czy są rzeczy, nad którymi rozpaczasz i uważasz, że nie da się im zaradzić — w twoim własnym życiu, w życiu twojej rodziny i szerszej wspólnoty?

2. Na jakie niebezpieczeństwa natrafiasz w swoim smutku? Na przykład jak rozróżniasz pomiędzy zasmuceniem a krytykowaniem? Czy widzisz różnicę pomiędzy „powracaniem po zmarłych” a „zmartwychwstaniem”?

3. Kto lub co jest dla ciebie osobiście szczególnie pomocny/-e w dobrym przeżyciu smutku?

4. Czy w twoim życiu doszło do jakichś „zmartwychwstań”? Co cię zaskoczyło? Jak podzieliłeś/-aś się z innymi tym zmartwychwstaniem?

5. Dla jakich spraw, miejsc, dokonań oraz/lub ludzi w swoim życiu pragniesz zmartwychwstania? Jak próbowałeś/-aś, lub nadal próbujesz, ziścić to pragnienie? Innymi słowy: jak pocieszasz innych?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

J 11, 1-45

Łk 7, 11-17

Mt 9, 1-7

Mt 17, 1-13

Łk 4, 14-30

Łk 23, 50 — 24, 11

J 20, 11-18

4. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości,
albowiem oni będą nasyceni

Praktykowanie wolności leży wśród zła, nie poza nim. Jeśli nasze wybory kogokolwiek ograniczają, nie jesteśmy wolni. Prawdziwa wolność powstaje dzięki odkupiającej działalności Boga oraz intymnej relacji, jaką ustanawia i podtrzymuje On z nami tu i teraz, pośród cierpienia. Prawdziwa sprawiedliwość wychodzi od usprawiedliwienia. Dopiero gdy uznamy, że zarówno my, jak i wszyscy inni, jesteśmy umiłowani — nawet wtedy gdy grzeszymy — możemy zacząć rozumieć, co to znaczy być usprawiedliwionym. W innym wypadku nasze rozumienie sprawiedliwości pozostaje ułomne. Postrzegamy ją jedynie w kontekście rekompensaty, wypełnienia umowy, a nasze zaangażowanie na jej rzecz — na płaszczyźnie osobistej, wspólnotowej, społecznej bądź kulturowej — ogranicza się do ciasnych ram własnego istnienia i własnych korzyści, dokładnie tak, jak to było w przypadku faryzeuszy i zelotów.

Takie podejście odrzuca całą głębię tego, co kryje się pod pojęciem człowieczeństwa. Zaprzecza wszechobecności grzechu w naszym życiu oraz naszemu nieustającemu łaknieniu Boga, które tkwi u podstaw tego grzechu. Co więcej, przekształca za pomocą manipulacji łaknienie Boga innych ludzi w akceptację kultu i rytuału z poczucia winy i nakazu. Nie jesteśmy ocalani przez literę prawa, lecz tylko i wyłącznie przez Dawcę ducha tego prawa. Nasz głód nie jest zaspokajany dzięki prawu, lecz dzięki naszej relacji z żywym Słowem, pod którego krzyżem odnajdujemy swoje życie. Łaknąć i pragnąć zbawienia to poświęcić się takiemu życiu — nie tylko dla samych siebie, lecz dla wszystkich. To doświadczyć męki, dając z siebie wszystko, by zapewnić, że pełnia życia będzie namacalnie obecna dla wszystkich w sakramencie życia codziennego.

Chrystus posiada największą moc twórczą, gdy wisi na krzyżu. Wtedy to pokonuje siły, które w swym zaślepieniu, egoizmie i zaciętości usiłują zapobiec przekazaniu życia wszystkim, którzy tego zapragną. Gdy łakniemy i pragniemy Boga na tym świecie, łakniemy i pragniemy takich relacji między wszystkimi ludźmi, w których jedynym kryterium jest wzajemna miłość. W Ewangelii św. Jana Jezus modli się do Ojca za swych towarzyszy, „aby stanowili jedno, tak jak My jedno (stanowimy). Ja w nich, a Ty we Mnie!” (J 17, 22-23).

To, jak traktujemy samych siebie oraz innych, dowodzi nie tylko tego, co i kogo kochamy, lecz także jak kochamy. To w tej miłości umiejscawiamy swoje życie. Ignacy mówi, że „miłość winno się zakładać więcej na czynach niż na słowach” oraz że „miłujący daje i udziela umiłowanemu tego, co sam posiada” (Ćw. Duch. 230, 1; 231, 2). Gdy łakniemy i pragniemy sprawiedliwości, umiejscawiamy się w swoim ubóstwie w taki sposób na tym świecie, że płomienna miłość Ojca obraca nas w Jego żywe słowa we wszystkich sytuacjach, w których się znajdujemy (a także gubimy).

Pragniemy ocalenia, ponieważ sami nie możemy się ocalić. Gdy pójdziemy ścieżką tego pragnienia, pozwolimy Bogu przyjść do nas. Radość i wdzięczność, której wtedy dostąpimy, doda nam odwagi na dalszą drogę wypełniania Jego misji na tym świecie, ponieważ odkryjemy, że wszyscy stanowimy jedno.

 

Pytania do modlitwy i refleksji

1. Czy potrafisz zaakceptować fakt, że jesteś umiłowany/-a? Jeśli nie, co cię powstrzymuje?

2. Jakie obszary twojego życia uległy stłumieniu, pozbawieniu zaufania, wyparciu, marginalizacji, kolonizacji?

3. Co jest twoją pasją?

4. Jaki jest związek pomiędzy twoim rozumieniem sprawiedliwości społecznej a twoim postrzeganiem Boga?

5. Jak przyczyniasz się do wyobcowania innych? Czy jesteś postrzegany/-a jako otwarte drzwi prowadzące do tajemnicy, którą nazywamy Bogiem?

6. Pod jakimi względami powinieneś/powinnaś odczuwać większą radość?

7. Co przemienia twoją twórczą moc w gniew? W apatię?

8. Co cię pobudza twórczo? Co w tej chwili stanowi potwierdzenie twojego twórczego potencjału? Jak możesz się poświęcić swojej kreatywności?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

Ps 130

Mt 5, 20-28

Łk 18, 1-14

Rz 8, 1-39

Rz 12, 9-21

Wj 3, 1-18

 

5. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią

Miłosierdzie to coś absurdalnego. Jest nierozsądne i niezgodne z polityczną kalkulacją. Nie kieruje się żadnym celem, nie oczekuje żadnej nagrody i samo siebie nie wynagradza. Dąży do umiłowania nieprzyjaciół, nie chcąc niczego w zamian. Naśladuje w tym Boga, który jest „dobry dla niewdzięcznych i złych” (Łk 6, 35). Miłosierni zawsze wiedzą, że Bóg jest dla nas dobry, nawet gdy grzeszymy. Dochodzą do wniosku, że sprawiedliwością Boga jest Jego miłosierdzie, Jego nieustająca pomoc i Jego cierpliwość. Miłosierdzie to nie jest rodzajem litości, która, widząc cierpienie innych, jest nim jedynie wewnętrznie poruszona. Miłosierdzie ludzkie, podobnie jak miłosierdzie Boże, wykracza poza siebie, aby przemienić cierpienie grzesznika. Miłosierdzie ludzkie jest aktem wdzięczności za możliwość doznania miłosierdzia Bożego; wdzięczności, która wiąże Boga przymierzem z ludzkością. Duch wdzięczności nie przychodzi grzechowi z pomocą, lecz pragnie przywrócić uwięzionym w jego niewoli prawdę o ich życiu — akceptację tego, że są umiłowani i mogą kochać innych.

Miłosierni nie osądzają. Wiedzą, co to znaczy być schwytanym w pułapkę, a potem z niej uwolnionym, i jak łatwo znów — bez nieustannej pomocy Bożej — w tę pułapkę wpaść. Te osobiste doświadczenia wyczulają ich na ludzi złamanych na tym świecie — bogatych czy biednych, potężnych czy słabych, zawstydzonych czy bezwstydnych. Dają im żywe doznanie pozwalające odróżnić chęć od potrzeby oraz odpowiadać na potrzeby innych ludzi w uznaniu, że skoro wszelkie życie jest ze sobą powiązane, wszystko nas dotyczy i wywołuje w nas współczucie.

Nie możemy jednak wszystkiego. Próba zrobienia wszystkiego jest odrzuceniem miłosierdzia skierowanego do nas. Możemy uczynić tylko tyle, na ile pozwalają nam nasze dary. Są one do usług tych, których spotykamy. Mamy być otwartymi drzwiami, w których potrzeby świata mogą się spotkać z Bogiem. Uprzywilejowane nastawienie do ubóstwa pozwala zobaczyć to ubóstwo w każdym człowieku i do niego dotrzeć, tak jak czynił to Jezus, ku zgorszeniu tych, którzy uważają się za świętych — tych, którzy byli ślepi na własne potrzeby i pozostali ślepi na potrzeby innych (Mt 25, 34-40).

Nigdy nie będziemy tak miłosierni, jak byśmy chcieli, ale możemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, mając tak niewiele do dyspozycji. Dzieląc się ubóstwem, odkrywamy, co to znaczy być człowiekiem. Twarde serce, którego nie można zranić, nie potrafi także kochać. Bycie miłosiernym jest ryzykowne: możemy być wykorzystywani, ośmieszani. W istocie tak się nierzadko dzieje, jeśli martwimy się o siebie. Nigdy jednak tak nie jest, jeśli po prostu oddajemy to, co dostaliśmy. Łatwo jest nadużywać darów Bożych. Nasza ludzka historia pełna jest takich nadużyć, lecz Bóg wciąż nie przestaje dawać, i dlatego nasza historia jest historią zbawienia. Miłosierdzie, w którego dawanie zostaliśmy włączeni, osadzone jest na absurdzie miłości — bycia kochanym i otrzymania umiejętności kochania. Wyraża się przez wdzięczność za to mocno odczuwalne przekonanie.

 

Pytania do modlitwy i refleksji

1. Czy kiedykolwiek otrzymałeś/-aś miłosierdzie? Czy kiedykolwiek dałeś/-aś miłosierdzie? Kiedy to było?

2. Za co jesteś autentycznie wdzięczny/-a? Co akceptujesz jako swoje prawo? A co odrzucasz?

3. Jakie dary mógłbyś/mogłabyś zaoferować innym w tej chwili? A jakie mógłbyś/mogłabyś przyjąć?

4. Jakie dary mógłbyś/mogłabyś zaoferować swojej wspólnocie? Co robisz, gdy wspólnota odrzuca twoje dary?

5. Jak sobie radzisz z odrzuceniem?

6. Co mógłbyś/mogłabyś zaryzykować, aby stworzyć wspólnotę? Co ryzykujesz, aby stworzyć wspólnotę?

7. Czy kiedykolwiek wpadłeś/-aś w pułapkę? Jak się uwolniłeś/-aś?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

Ps 22 i 23; 86; 88 i 118

Łk 6, 27-38

Łk 18, 9-14

J 8, 2-11

Łk 23, 32-46

 

6. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą

Nasze najgłębsze pragnienie pochodzi od Boga. Nasze najgłębsze pragnienie poszukuje Boga we wszystkich rzeczach. Ma nas ono prowadzić na naszej duchowej ścieżce. W życiu odkrywamy, że kształtuje nas wiele pragnień. Zadajemy sobie pytanie: Które z nich przyczyniają się do budowania królestwa Bożego, a które nie? Te najgłębsze pragnienia prowadzą nas do towarzyszenia Chrystusowi. Pozostałe są energiami lub pochodnymi tych energii, które w jakiś sposób odłączyły się od naszego najgłębszego pragnienia i zaczęły istnieć odrębnie. Można je rozpoznać właśnie za sprawą tego odłączenia. Z pocieszeniem mamy do czynienia wtedy, gdy nasze pragnienia pozostają w harmonii z energiami Ducha; z radością mamy do czynienia wtedy, gdy nasze energie pozostają w harmonii z energiami otaczających nas ludzi; ze szczęściem mamy do czynienia wtedy, gdy otaczające nas energie pozostają w harmonii z naszymi; a z przyjemnością mamy do czynienia wtedy, gdy te energie nam się poddają. Skala możliwości rozciągających się pomiędzy pocieszeniem a strapieniem jest taka sama jak pomiędzy wspólnotą a narcystyczną przyjemnością.

Mieć czyste serce to podążać ścieżką prowadzącą do integracji, gdzie wszystkie energie naszego życia — duchowe, społeczne, wspólnotowe, osobiste, emocjonalne, intelektualne i seksualne — zostają splecione w jedno przez nasze najgłębsze pragnienie. Droga ta nie koncentruje się tak bardzo na rytuale co na relacji, nie tak bardzo na profesjonalizmie co na proroctwie. Spójność splotu naszych energii nie rozróżnia pomiędzy prywatnym a publicznym, pomiędzy sobą a innym. Mieć czyste serce to zdawać sobie sprawę z jedności wszystkiego, co istnieje, i doceniać wartość wszystkiego, co istnieje. Ta jedność dotyczy także energii, z których sami się składamy, i jest wyrażeniem jedności celu. Podążając ścieżką czystości serca, odkrywamy w sobie jedność celu, która czyni nas podatnymi na działanie Ducha. Takie duchowe zjednoczenie przenosi nas do miejsc, w których na światło dzienne wychodzą wyparte energie. Niczym ludzie opętani, poddajemy się egzorcyzmowi konfrontacji z miłością, która wplata te zagubione energie z powrotem do całości.

Trudności związane z życiem w ten sposób to zmagania pomiędzy narcyzmem a wspólnotą. Idąc tą ścieżką i walcząc o całkowitą integrację, odkrywamy, że nic, co ludzkie, nie jest nam obce. Taka samoświadomość czyni nas pokornymi. W pokorze otwieramy się coraz bardziej na taniec energii, na ciemność, w której mieszka Bóg, i w której najpierw widzimy sercem, a nie oczami.

A serce widzi, że wszystko, co istnieje, jest święte. Mieć czyste serce to wejść w zmagania angażujące całe stworzenie, aby uświadomić sobie tę świętość w każdych okolicznościach życia. Zło to pocięte skrawki świętości. Zadaniem tych, którzy mają czyste serca, jest dokładne pozbieranie tych skrawków i złożenie ich w całość, rozsupłanie poplątanych energii, które nas zniewalają, gnębiąc nas i nakładając na nas różne formy przymusu. Ludzie czystego serca jedynie swoją obecności, uzdrawiają chorych, leczą złamane serca, przywracają wzrok niewidomym, wyzwalają zniewolonych i ogłaszają światu obecność Boga wśród nas, tak aby wszyscy mogli dobrowolnie wejść do radości i zachwytu życia, w którym mieszka Bóg.

 

Pytania do modlitwy i refleksji

1. Jakie podziały istnieją w twoim życiu? A w życiu twojej wspólnoty?

2. Jaki wpływ mają na ciebie te podziały? Co konkretnie robisz, aby je wyeliminować?

3. Na jakie trudności napotykasz, gdy usiłujesz być świadkiem nie swojej własnej prawości, lecz prawości Bożej?

4. Czy potrafisz rozróżnić pomiędzy pasją a przymusem? Pomiędzy obojętnością a apatią? Pomiędzy pielgrzymowaniem a maszerowaniem na rozkaz?

5. Jakie przejawy wolności istnieją w twoim życiu? Gdzie się spotykają? Które aspekty twojego życia można by określić jako pozostające w stanie pielgrzymowania, w przeciwieństwie do skrępowania i maszerowania na rozkaz? Gdzie świętujesz? Jak? Z kim?

6. Co jest świadectwem twojego życia? Kto jest dla ciebie świadkiem Boga?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

Rdz 22, 1-19

Ps 116

Rz 8, 1-39

Mt 4, 1-11

Mk 5, 1-20

Ap 19, 9-11

 

7. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój,
albowiem oni będą nazwani Synami Bożymi

Nienawiść niszczy nie tylko drugiego człowieka, lecz także nas samych. Podtrzymując nienawiść, oddajemy się kłamstwu, według którego wróg zasługuje na śmierć. Taka wojna, która rodzi wojnę, to „jedynie tchórzliwa ucieczka przed problemami wolności”, jak powiedział kiedyś Thomas Mann. Jedynym sposobem na pokonanie przeciwnika jest uczynienie z niego przyjaciela. Problem pokoju polega na tym, jak z wroga uczynić przyjaciela. Wprowadzanie pokoju to wyjście poza stan apatii czy tolerancji. Wprowadzanie pokoju to stwarzanie wspólnoty. We wspólnocie każdy może w pozytywny sposób wyrazić swoje energie. To jedynie kwestia wyobraźni. Ponieważ żyjemy w wyobrażonych światach, to, co wyobrażamy sobie jako prawdziwe, definiuje nasze relacje z innymi. Gdy puszczamy wodze fantazji, zamiast pozwolić sobie żyć tak, jak wyobraził nas sobie Bóg, wybieramy drogę mrzonek. Yeats powiedział kiedyś o stronach walczących podczas wojny domowej w Irlandii, że ich „serce przywykłe sny roić / jak głaz stwardnieje w tym, co je oplata”.

Zanim będziemy mogli stworzyć wspólnotę, musimy zadać sobie pytanie o to, jakie wyobrażenia kształtują nasze życie i dalej, jakie siły w naszym życiu działają wspólnie na rzecz podtrzymania tych wyobrażeń. Jeśli patrzymy tylko przez pryzmat swoich krzywd — a nie powołania, które jest źródłem naszej wizji — utożsamiamy tych, których nienawidzimy, z siłami, od których doznaliśmy krzywd. Zaprzeczamy temu, że siły te istnieją także w naszym własnym życiu, jednak wiemy, że tak jest, ponieważ to właśnie one trzymają nas w pułapce.

Możemy wprowadzać pokój dopiero wtedy, gdy zaprowadzimy pokój w sobie, gdy pogodzimy się z bólem w swoim życiu dzięki uzdrowieniu wspomnień i uczuć w obrębie tej wizji, która nadaje sens naszemu istnieniu. Do tego sensu nie da się dotrzeć na zasadzie zaspokojenia, lecz jedynie w trybie poszukiwania pocieszenia. Pocieszenie definiuje nas na nowo nie według naszych wyobrażeń, lecz za pomocą otwartej metafory. Wykraczamy poza granice rzeczywistości, gdzie to, co wydawało się niemożliwe, staje się możliwe. W ten sposób wróg może się stać przyjacielem — nie w wyniku manipulacji, lecz dzięki wolnemu wyborowi drugiego człowieka. Nawet pełna poświęcenia miłość — radykalne otwarcie — nie da wolności drugiemu człowiekowi. Lecz to najwięcej, na co nas stać. Takie jest nasze powołanie.

Chrystus przychodzi, aby pojednać nas z Bogiem, ze sobą nawzajem, z nami samymi i z wszystkimi siłami stworzenia. Pojednanie skłóconych to misja wprowadzającego pokój Syna Bożego. Zgodnie z treścią dzisiejszego błogosławieństwa jego towarzysze dziedziczą od Boga tę samą misję. Wspólnotę można budować jedynie wtedy, gdy ludzie mają wspólną wizję, gdy wszyscy działają na rzecz wspólnego dobra. To wspólne dobro objawia się na różne sposoby, w zależności od posiadanych darów, lecz pod warstwą różnic leży wspólny duch i wspólne powołanie. Dynamika integracji, która potrzebna jest nam do stania się ludźmi pokoju, jest także konieczna do powstania wspólnoty. Modlitwa, dialog, otwartość, intymność i radosne świętowanie tworzą życie. Ścieżka wprowadzającego pokój prowadzi do ułomnych i niewygodnych miejsc w naszym własnym życiu, naszej własnej wspólnocie i naszym własnym świecie. Mierzy się ze standardami wyznaczonymi przez Chrystusa, naszego Brata, i z Jego krzyżem.

 

Pytania do modlitwy i refleksji

1. Jak oceniasz swoją wspólnotę? Czy znajdujesz w niej wsparcie dla dobrego postępowania? Czy twoja wspólnota, twoje społeczeństwo i twoja kultura cię inspirują?

2. Jak świętowany jest dar życia w twojej wspólnocie? Czy praktykowana jest w niej regularna modlitwa za siebie nawzajem? Czy wyposażona jest w odpowiednie struktury do inspirowania duchowych dyskusji, zarówno tych oficjalnych, jak i spontanicznych? Kto w twojej wspólnocie orientuje się w twoim życiu duchowym? Co możesz zrobić, aby promować życie w swojej wspólnocie?

3. Jakie wyznawane przez ciebie ideały życia we wspólnocie odgradzają cię od ludzi, wśród których żyjesz? Czy znasz wyobcowane obszary swojego życia? Czy znasz zintegrowane obszary swojego życia? Czy twoje relacje ze wspólnotą opierają się na alienacji, czy integracji? W jaki sposób realizujemy, indywidualnie i kolektywnie, nasze powołanie, aby wprowadzać pokój?

4. Jakiego w tej chwili potrzebujesz uzdrowienia? O jakie pojednanie ośmieliłbyś/ośmieliłabyś się prosić Boga?

5. Co się dzieje, gdy prosisz o łaskę naśladowania Chrystusa w Jego misji wybaczania i pojednania?

6. Co się dzieje, gdy prosisz o łaskę oddania się Opatrzności Bożej?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

J 14, 15 — 15, 17

Ga 5, 13 — 6, 2

Ef 2, 8-22; 4, 1-16

Rz 5, 1-11

Dn 10, 15-19

Iz 11, 1-11

 

Dodatkowe pytania do modlitwy i refleksji

1. Kto stanowi twoją wspólnotę — z kim dzielisz swoje życie? Dlaczego tak uważasz? Jak powstał ten związek między wami?

2. Kto nie jest twoją wspólnotą? Dlaczego tak uważasz? Jak traktujesz tych innych?

3. Jakie narzucasz sobie granice, gdy tworzysz swoje wyobrażenie o samym/samej sobie? Czy są to granice otwarte, czy zamknięte? Pod jakim względem doświadczasz samego/samej siebie, a także innych, jako tajemnicy?

4. Z kim łączy cię intymna relacja? Pod jakim względem twoje relacje z samym/samą sobą można by nazwać intymnymi — pod względem samoświadomości, samopoznania, akceptacji siebie, miłości prowadzącej do transcendencji? Na czym polegają twoje intymne relacje z innymi? Na czym polega twoja intymna relacja z Bogiem, prowadząca do tego, aby był On za twoją sprawą w pełni obecny w świecie?

5. Jakie trudności wiążą się dla ciebie z intymnością? Co powstrzymuje cię od zaufania? Jakie konkretne elementy powstrzymują cię od podjęcia ryzyka — przejścia od zaufania do ciemności? Pod jakimi postaciami władzę nad tobą sprawuje lęk, świadomość z góry ustalonych ról, poczucie władzy czy rozczarowania?

6. Gdzie znajdujesz życie? Gdzie dajesz życie? Gdzie bierzesz życie?

7. Przed kim, z kim i za kogo czujesz się odpowiedzialny/-a?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

Mt 5, 9

J 17, 6-26; 1 J 1, 5 — 2, 17

1 Kor 12, 1-14

Rdz 22, 1-14

Rdz 32, 24-31

Pieśń nad Pieśniami 3, 1-5; 8, 6-7

Ap 21, 1-8

 

8. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie
dla sprawiedliwości

Gdy nasze serca przepełnia takie pragnienie królestwa, które kształtuje wszystko, co robimy, wyznajemy inne wartości niż świat. Ufamy temu, czego świat nie dostrzega i w co nie wierzy. Co za tym idzie, ponieważ ocenia się nas jako „innych”, możemy się stać obiektami szyderstwa, lęku bądź nienawiści. W pewnym domu odbyło się kiedyś wesele. Muzycy siedzieli w kącie i grali na instrumentach, goście tańczyli i świętowali, a cały dom był wypełniony radością. Obok domu przechodził głuchy człowiek. Spojrzał przez okno i zobaczył ludzi, którzy wirowali po całym pokoju, podskakując i wymachując rękami. „Patrzcie, jak się miotają! — zawołał. — To dom pełen wariatów!”. Nie słyszał bowiem muzyki, do której tańczyli.

Być owładniętym pragnieniem Boga i tylko Boga to być ocenianym jako ktoś szalony lub ekscentryczny, niczym św. Franciszek z Asyżu, który rozebrał się do naga na środku placu w ojczystym mieście swojego ojca. To być postrzeganym przez Inkwizycję jako ktoś niebezpieczny, niczym św. Ignacy upierający się, że można znaleźć Boga na tym świecie. Ten głód robi z nas głupców w imię Chrystusa i pozwala nam uczestniczyć w płomiennej miłości, jaką Ojciec żywi do Syna, a Syn do Ojca. Ta miłość pozwalająca nam powiedzieć życiu „tak”, zawierzać w każdym momencie naszego życia i powracać z darami, to Duch Święty.

Ścieżka ośmiu błogosławieństw powraca zawsze do świata, który trzeba przemieniać. Odchodzimy od tego świata, ponieważ nie zaspokaja on naszych potrzeb, a podczas tej podróży odkrywamy zmarłych, którzy idą z nami, i doświadczamy ocalenia pokory bezsilnych. Zapał wywołany naszą przemianą przemienia się w miłosierdzie, które jednoczy nas z Bogiem we współczuciu dla świata. Żyjąc w tym świecie ze współczuciem, stajemy się proroczą obecnością, żywymi słowami Boga, towarzyszami Jezusa. Na każdym etapie tej drogi czyhają na nas próby, które musimy przetrwać. Każdy etap przynosi śmierć i zmartwychwstanie. Potem zaś, jak św. Paweł, „chlubimy się nadzieją chwały Bożej. Ale nie tylko [tym], lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość — wypróbowaną cnotę, wypróbowana zaś cnota — nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany”. (Rz 5, 2-5)

Za sprawą błogosławieństw nasze oddanie staje się ofiarą uświęcającą ten świat i jednoczącą nas w objęciu Boga. Żyjąc w tym objęciu, nie żyjemy ani dla siebie, ani przez siebie. To Objawienie żyje w nas — w naszym poświęceniu. „Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 13-16).

 

Pytania do modlitwy i refleksji

1. Jak powinieneś/powinnaś przeżywać swoje życie tu i teraz?

2. Co jest ci potrzebne do takiego życia?

3. Które z ośmiu błogosławieństw przyniosło ci największe pocieszenie? Które było największym wyzwaniem? Czego dowiadujesz się na tej podstawie o swojej ścieżce i o cieniu, który ci towarzyszy?

4. Jak ludzie, których podziwiasz, wypełniają w swoim życiu błogosławieństwa? Jak ty je wypełniasz?

5. Jaki jest konkretny związek pomiędzy błogosławieństwami a twoim życiem codziennym, tym, jak postrzegasz siebie i innych, oraz tym, jak dzielisz się swym życiem i podejmujesz decyzje?

6. W którym miejscu się teraz znajdujesz?

7. Jaką pracę musisz wykonać, aby nadal doświadczać zapraszającej do życia miłości Bożej?

Zalecane fragmenty Pisma Świętego do dalszej modlitwy

Ps 42 oraz 24

J 21

J 1, 13-23

Łk 21, 1-4

Dz 2, 1-28

Mk 3, 13-35

Film

Magnolia

Reż.: Paul Thomas Anderson (1999 r. — 188 min)

Występują: Jason Robards, Julianne Moore, Tom Cruise,
William H. Macy

 

1. Streszczenie

Jeden dzień z życia mieszkańców doliny San Fernando; umierający ojciec, młoda żona, pielęgniarz, słynny zaginiony syn, zakochany policjant, genialny chłopiec, eksgenialny chłopiec, prezenter teleturniejów i utracona córka — wszyscy biorą udział w spektakularnej mieszaninie wątków, które splatają się w jedną i tę samą historię.

W wyniku serii zbiegów okoliczności, przypadków, celowych działań, a także na skutek oddziaływania mediów, wspólnej przeszłości lub Boskiej interwencji, ich życia przenikają się i przeplatają w tym jednym, zmierzającym do niezapomnianej kulminacji dniu. Jedni poszukują przebaczenia, drudzy chcą uciec. Niektórzy chcą odnowić zerwane więzi, innych czeka bolesne obnażenie.

 

2. Pytania dotyczące filmu

1. „Ten imponująco utkany gobelin opowieści o niezgłębionych wyrokach losu i przypadku, a także potrzebie kontaktu i miłości, splata ze sobą historie kilkunastu bohaterów, towarzysząc im podczas moralnej
odysei jednego, wyjątkowo intensywnego dnia” (Emanuel Levy, „Variety”,
13-19 grudnia 1999 r.).

Ścieżka dźwiękowa filmu odgrywa niezmiernie ważną rolę w tkaniu tego gobelinu, stając się niemal kolejnym jego bohaterem. Jakie wnioski na temat każdej z postaci można wyciągnąć na podstawie otwierającej film muzyki oraz towarzyszących jej obrazów?

2. Dwie sekwencje wywołują u widza pewną dozę konsternacji:

1) Scena z żabami: Przez cały film przewijają się wzmianki odnoszące się do plagi żab opisanej w 8. rozdziale Księgi Wyjścia. Straszliwy, surrealistyczny deszcz żab jest w tym przypadku narzędziem służącym do zbliżenia do siebie samotnych bohaterów filmu.

2) W czymś w rodzaju sceny kulminacyjnej, tuż przed tym, jak każdy z bohaterów pojawi się na ekranie po raz ostatni, wszyscy po kolei (łącznie z dwiema osobami w stanie śpiączki) dołączają do wspólnego odśpiewania piosenki „Wise Up” wraz z jej autorką Aimee Mann. Reżyser uznał, że taka scena jest naturalną konsekwencją wszystkiego, co się do tej pory wydarzyło, i że wiele osób — w przypływie nagłej samotności lub smutku — postępuje w ten sposób, śpiewając razem z wykonawcą piosenki nadawanej w radiu.

Która z tych dwóch scen była dla ciebie trudniejsza do zaakceptowania? Jak myślisz, dlaczego reżyser uciekł się do takich chwytów? Czy są one dobrym nośnikiem jego przesłania?

4. „Anderson nie wie, że stworzył film o braku łaski. Przygotowuje grunt do działania dla dwóch szafarzy łaski: pogrążonego w melancholii chrześcijańskiego policjanta oraz niezwykle empatycznego pielęgniarza — a także dla spektakularnego czynu Boga” (Steve Lansingh, „Christianity Today”, 24 lipca, 1999 r.).

Sercem Magnolii jest przebaczenie, lecz jest to przebaczenie życiodajne. Policjant Jim Kurring, swoisty everyman, jest tego dobrym dowodem. Gdy na końcu filmu mówi: „Czasem ludziom trzeba pomóc, czasem trzeba im wybaczyć, a czasem trzeba ich wsadzić do więzienia. Najtrudniej jest wybaczyć” — wyraża prawdę o tym, że będąc chrześcijanami, powinniśmy przebaczać samym sobie i wszystkim innym. Jak skuteczni w swoich rolach są ci dwaj „szafarze łaski”, z których jeden jest postacią religijną, natomiast religijność drugiego pozostaje bardziej w sferze domysłu?

 

 

3. Związek między filmem a tematem Ćwiczenia

1. Ćwiczenie zachęca nas do tego, abyśmy się dzielili naszymi najmroczniejszymi tajemnicami nie po to, aby się upokarzać, lecz aby utwierdzać się w tym, że jesteśmy umiłowani do samego szpiku naszego istnienia i że możemy trwać w tej miłości nawet wtedy, gdy przyznajemy się do chwil, w których nie potrafiliśmy kochać, nie dawaliśmy się kochać i nie byliśmy kochani. Która scena filmu jest najlepszym przykładem na prawdziwość tego stwierdzenia?

2. Oto przypomnienie ośmiu błogosławieństw — kluczy do Ćwiczenia Drugiego — wraz z wybranymi stwierdzeniami, które się przy nich pojawiły. Zastanów się, których bohaterów można uznać za uosobienie poszczególnych błogosławieństw, a którzy wciąż pozostają w stanie grzechu uniemożliwiającego im udział w tym błogosławieństwie.

A: Ubodzy w duchu:

„Jesteśmy ułomni pod względem intelektualnym, fizycznym, emocjonalnym, duchowym, wspólnotowym”.

„Ubóstwo ducha to wyzwolenie od złudzeń”.

B: Cisi:

„Stawianie czoła własnej słabości oraz siłom tego świata bez uczucia zmrożenia lub spętania przez strach — własny lub cudzy”.

„Bycie cichym wymaga od nas zwracania bacznej uwagi, a także odpowiedzialności w przemienianiu zarówno uciskającego, jak i uciskanego”.

C: Ci, którzy się smucą:

„Uznać obecność zmarłych w naszym życiu”.

„Uświadomić sobie ich wpływ na nasz sposób myślenia i działania”.

„Smucić się to dołączyć do wspólnoty”.

D: Ci, którzy łakną i pragną sprawiedliwości:

„Poświęcić się życiu — nie tylko dla samych siebie, lecz dla wszystkich”.

„To, jak traktujemy samych siebie oraz innych, dowodzi nie tylko tego, co i kogo kochamy, lecz także jak kochamy”.

E: Miłosierni:

„Miłosierdzie dąży do umiłowania nieprzyjaciół, nie chcąc niczego w zamian”.

„Bycie miłosiernym jest ryzykowne: możemy być wykorzystywani”.

F: Czystego serca:

„Nasze najgłębsze pragnienie pochodzi od Boga i jest to pragnienie towarzyszenia Chrystusowi”.

„Ludzie czystego serca jedynie przez swoją obecność uzdrawiają chorych”.

G: Ci, którzy wprowadzają pokój:

„Wprowadzać pokój to stwarzać wspólnotę”.

„Ścieżka wprowadzającego pokój prowadzi do ułomnych i niewygodnych miejsc w naszym życiu, naszej wspólnocie i naszym świecie”.

H: Prześladowani:

„Gdy nasze serca przepełnia takie pragnienie królestwa, które kształtuje wszystko, co robimy, wyznajemy inne wartości niż świat”.

„Ta miłość pozwalająca nam powiedzieć życiu tak to Duch Święty”.

 

4. Związek między filmem a świadomością
odprawiającego Ćwiczenie

1. Wróć do poprzedniego ćwiczenia, w którym przyglądaliśmy się każdemu błogosławieństwu z osobna pod kątem ich wypełniania przez bohaterów filmu. Tym razem, posługując się tym samym mechanizmem, przyjrzyj się swoim własnym doświadczeniom, które przypominają doświadczenia postaci z filmu, odnosząc je do poszczególnych błogosławieństw. Jak teraz wygląda twoje życie?

2. Proszenie o przebaczenie i udzielanie go to w dzisiejszym świecie rzecz ryzykowna, lecz Magnolia dowodzi, że akt ten może być także czymś pięknym. Ścieżka ośmiu błogosławieństw powraca zawsze do świata, który należy przemieniać.

Co trzeba poświęcić lub przemienić w twoim życiu — tu i teraz — zanim będziesz mógł/mogła otworzyć się na Boga?

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama