Życie pustelnicze to świadectwo żywej chrześcijańskiej wiary, niezwykle potrzebne we współczesnym zagubionym i rozdartym świecie
„Chrześcijanie są pogubieni. Każdego dnia ze wszystkich stron docierają do mnie wołania o pomoc od ludzi, którzy już nie wiedzą, w co wierzyć. Każdego dnia przyjmuję w Rzymie zniechęconych i poranionych księży. Kościół doświadcza nocy ciemnej. Ogarnia go i oślepia tajemnica nieprawości” - słowa kardynała Roberta Saraha (Wieczór się zbliża i dzień już się chyli) oddają bardzo trafnie (choć boleśnie) kondycję współczesnego Kościoła, ale też i niestety całego świata. Żyjemy w czasach bardzo trudnych. Obecnie zmagamy się z pandemią, która pozostaje destrukcyjna dla naszego zdrowia, gospodarki (może i wiary?), ale kryzys nie pojawił się z jej nadejściem, z całą świadomością można powiedzieć, że był on już znacznie wcześniej obecny. Wracam tutaj szczególnie myślą do grudnia 1969 roku i wypowiedzi Josepha Ratzingera, przyszłego papieża Benedykta XVI, dla rozgłośni Hessian Rundfunk, w której przewidział przejawy kryzysu w Kościele i jego przyszłość. Kryzys dotyka wszystkich płaszczyzn naszego życia - społecznych, gospodarczych, kulturowych, ale co odczuwamy jako najbardziej niepokojące, dotyka naszej wiary, duchowości, Kościoła, sensu życia, najbardziej tajemnych głębi istoty człowieka.
Znaleźliśmy się jako Kościół w bardzo trudnym położeniu. W obecnym świecie nie ma miejsca dla Boga. Został On wyparty ze sfery publicznej, a w Jego miejsce postawiono człowieka, jako istotę doskonałą, samowystarczalną. „Europejska kultura sprawia wrażenie «milczącej apostazji» człowieka sytego, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał” - te słowa św. Jana Pawła II (Ecclesia in Europa 9) oddają całkowicie ducha naszej epoki. Człowiek stał się „absolutnym centrum rzeczywistości” (EiE 9), żyje tylko dla swojej przyjemności, porzuca wszelką prawdę, dając pole do rozwoju relatywizmu i zatracenia prawdziwych wartości. „Nie możemy popierać duchowości, kt́óra zapominałaby o Bogu wszechmocnym i Stwórcy. W ten sposób doszlibyśmy do oddawania czci innym potęgom światowym albo umieszczenia siebie na miejscu Pana, aż po chęć tratowania bez końca stworzonej przez Niego rzeczywistości” wyraźnie zaznacza papież Franciszek w encyklice Laudato si'. Zostaje porzucone bogactwo chrześcijańskiej tożsamości, a dziedzictwo świata chrześcijańskiego odchodzi w niepamięć. Wydaje się, że taka postawa jest kreowana przez media, politykę, jest modna, ponieważ „łatwiej jest deklarować się jako agnostycy, niż jako wierzący; odnosi się wrażenie, że niewiara jest czymś naturalnym” (EiE 7). Rodzi to niestety bark solidarności międzyludzkiej, kładzie się nacisk na indywidualizm. Postępująca globalizacja zamiast prowadzić do wyrównania nierówności, rodzi jeszcze większe podziały. Nauka i technika czynią człowieka samowystarczalnym, wmawiając, że dziś jest to wymóg postępu naukowego lub jakieś nowej formy humanizm (por. Gaudium et spes 7). Kultura wysuwa postulat autonomii człowieka, wznieca trudność przeciwko wszelkiej zależności człowieka od Boga. Wyznawcy takiego ateizmu twierdzą, że wolność polega na tym, żeby człowiek „był sam sobie celem, sam jedynym sprawcą i demiurgiem swojej własnej historii” (KDK 20). Prowadzi do do budowania kultury śmierci. Człowiek staje się po prostu obojętny religijnie. Jest to poważne zagrożenie, z którym przychodzi nam się mierzyć.
Z drugiej strony stajemy na skraju zagubienia duchowego. Człowiek nie potrafi odnaleźć sensu swojego życia, błąka się i pozostaje wewnętrznie rozdarty. W świecie nastawionym na zysk, wypaczonym przez nieodpowiednie relacje, brak miłości, człowiek jawi się jako istota całkowicie osamotniona, przeżywająca totalne zaniepokojenie, tkwiąca w beznadziejnym poczuciu niepewności i braku sensu, zdezorientowania, nie mająca żadnej nadziei. Taki stan przeradza się w głęboki kryzys wiary, modlitwy, obrazu Boga i Jego miłości. Doprowadza to do kryzysu powołań do życia kapłańskiego i konsekrowanego, do kryzysu małżeństwa i rodziny. Przerażająca jest ta pustka, która dotyka wielu ludzi młodych i zaprowadza ich na skraj psychicznych załamań, czy nawet samobójstw. Człowiek nie jest w stanie podjąć wiążącej decyzji, lęka się przyszłości, która jest dla niego jedną, wielką niepewnością.
Kryzys w Kościele pogłębiają afery związane z wykorzystaniem seksualnym, czy innymi nadużyciami uderzającymi w czystość. Wiele do życzenia pozostawia postawa wielu członków, zarówno duchownych i konsekrowanych jak i świeckich. Ich wiara często pozostaje tylko i wyłącznie, wyrazem tradycji, nie wynika z głębszej relacji z Bogiem i miłości. Świadectwo wielu chrześcijan staje się anty-świadectwem naśladowania Chrystusa. Jesteśmy mało wiarygodni, letni. Upada życie sakramentalne (zwłaszcza spowiedź), wielu z nas rezygnuje z modlitwy. W wielu miejscach widać rozłamy, brak posłuszeństwa i odejścia od Pisma Świętego i nauki Magisterium Kościoła.
Mimo, że sytuacja jest tragiczna, pozostają wciąż filary, dzięki którym możliwe jest wyjście z kryzysu. Tymi podporami wiary są mężczyźni i kobiety wszystkich wieków, nie tylko ci którzy, zostali ogłoszonymi świętymi, ale również ci, którzy z prostotą i w codziennym życiu dają świadectwo swej wierności Chrystusowi (por. EiE 14). Na szczególną uwagę zasługują tutaj pustelnicy i pustelnice, które swoim cichym i ukrytym przepowiadaniem Chrystusa, stają się nowym znakiem czasu i nadają właściwy tor drogi odnowy i wyjścia z kryzysu.
Życie pustelnicze stało się bardzo popularną w ostatnim czasie, formą życia konsekrowanego. Zapoczątkowane na przełomie III i IV wieku przez Antoniego Pustelnika, przez wieki przyciągało mężczyzn i kobiety, aby na pustyni w milczeniu i odosobnieniu przebywali sam na sam z Bogiem, dając świadectwo głębokiego oddania, Temu, który sam tylko może zaspokoić wszelkie pragnienia ludzkiego serca. Obecnie, w Polsce mieszka 8 pustelników konsekrowanych (1 mężczyzna i 7 kobiet - występuje też życie eremickie, tzw. wolne, czyli bez złożenia jakichkolwiek ślubów, czy przyrzeczeń), zainteresowanie tym życiem można dostrzec w większości krajów europejskich zwłaszcza w Hiszpanii, Niemczech, Włoszech, a nawet w Holandii.
Co stanowi o tożsamości życia pustelniczego i dlaczego jest ono odpowiedzą na kryzys? Bycie eremitą oznacza radykalne wypełnianie trzech rad ewangelicznych - ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Rady ewangeliczne są wyznacznikiem życia konsekrowanego, są one jednak wpisane w istotę każdego chrześcijanina, a ich głębsze przeżywanie może stać się lekiem, na współczesne choroby. Pustelnik poprzez swoje życie świadczy o mocy czystości, o miłości Boga, gdzie nie ma miejsca na kompromisy, czy półśrodki. Kochać Boga to kochać Go niepodzielnym sercem, należeć całkowicie do Niego, stawiać Go w centrum swojego życia i powołania. Pustelnik jest świadomy, że bez Boga nie może uczynić nic, że bez Niego jest niczym. Czystość wyznacza także jego miłość do bliźniego, która wolna jest od pychy i egoizmu, pozostaje całkowicie bezinteresowna. Eremita kocha wszystkich w Chrystusie, jego życie jest ofiarą miłości, za tych którzy pozostają daleko od Boga i zagubili się. „Nikt nie może powiedzieć, jak głęboko przenikają wszechświat uzdrawiające promienie słońca; podobnie nie można powiedzieć, jak głęboko przenika świat samotność człowieka pustyni zjednoczonego z Bogiem” (Catherine Doherty). Pustelnik jest jeszcze bliżej ludzi i ich problemów, niż może nam się to wydawać... Ubóstwo zakłada totalną wolność od świata materialnego, od dóbr doczesnych, które współcześnie tak wielu zniewalają. Pustelnik zdaje się na Chrystusa, ufa Mu, wiedząc, że On zatroszczy się o niego. To jest to nic (nada), o którym pisał św. Jan od Krzyża (Droga na Górę Karmel). Nie mieć nic, żeby Chrystus stał się wszystkim. To jest prawdziwe ubóstwo! Posłuszeństwo objawia się w stałości, pustelnik jest wierny swoim ślubom, napisanej przez siebie regule życia oraz biskupowi. Posłuszeństwa włącza go i jednoczy ze wspólnotą Kościoła, której pustelnik służy swoją modlitwą i obecnością. Jest to ogromny skarb i wyzwanie dla nas, pozostających w świecie, aby pokonać wszelką obojętność i przeciwność wiary i zatopić się w Chrystusie.
Kodeks Prawa Kanoniczego (kan. 603) wyraża kolejne filary eremityzmu. Są nimi: modlitwa, odosobnienie, milczenie i asceza.
„Bez modlitwy będziemy cymbałami brzmiącymi” (kard. Robert Sarah). Modlitwa stanowi centrum życia, jest oddechem Kościoła. Bez powietrza czeka nas pewna śmierć. Pustelnik jest człowiekiem modlitwy, która jest niczym innym jak trwaniem w obecności Boga. W nurt modlitwy pustelniczej świetnie wpisuje się modlitwa Jezusowa, która polega na wypowiadaniu krótkiej inwokacji: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem”. Dzięki wielokrotnemu powtarzaniu tych słów, modlitwa staje się właśnie oddechem, oddechem duszy, ktory pozwala Bożej obecności przeniknąć całą naszą codzienność i wszystko to, co nas otacza. „Człowiek gorliwy wszytko może czynić na chwałę Bożą. Każdy więc dzieło, każde słowo i poruszenie umysłu mogą stanowić formę wysławiania Boga” (św. Bazyli Wielki). Dogłębną specyfikę i piękno tej modlitwy znajdziemy w dziele „Filokalia”, które stanowi antologię pism ascetycznych wybitnych pisarzy Wschodu IV-XV wieku. Modlitwa wyznacza zatem rytm życia eremity i jej wszystko jest podporządkowane. Eremita wie, że w osiągnięciu modlitewnego spotkania z Bogiem, potrzebne jest milczenie. „Głośniej niżeli w rozmowach Bóg przemawia w ciszy. I kto w sercu ucichnie, zaraz Go usłyszy” (Adam Mickiewicz). Milczenie pozwala zatrzymać się eremicie w natłoku spraw tego świata i nie uczestniczyć w nich, pozwala lepiej poznać siebie i uwolnić się od spraw i myśli, które krępują umysł i ciało, aby w sposób doskonały zjednoczyć się z Bogiem i wsłuchać się w Jego wolę. Jakie to ogromne wyzwanie dla nas, żyjących w ciągłym pośpiechu, pośród miliona spraw i hałasu, aby umieć zatrzymać się na chwilę i wsłuchać się w czuły głos Boga! Milczenie nierozerwalnie związane jest z samotnością, która stanowi specyfikę tego powołania. „Ukryte przed światem życie pustelnika jest milczącym przepowiadaniem Chrystusa, któremu oddał swoje życie, ponieważ jest On dla niego wszystkim. Na tym polega to szczególne powołanie, by na pustyni, właśnie w walce wewnętrznej, znaleźć chwałę Ukrzyżowanego” (KKK 921). Samotność nie jest ucieczką, choć wymaga odosobnienia, które dla nas może być niezrozumiałe. Musi ona przejawiać się zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Bycie samotnym oznacza bycie dyspozycyjnym wobec Boga. Każdy z nas potrzebuje chwil spędzonych tylko z Nim, stanowią one dla nas bogactwo i są drogą dojrzewania. Asceza to nic innego jak ciągłe nawrócenie serca. Bez ascezy nie ma życia kontemplacyjnego, nie ma zjednoczenia z Chrystusem! Pokuta, która przybiera różne formy w życiu pustelnika, prowadzi do wolności, do wyzwolenia i daru z siebie. Pustelnik nie skupia się na sobie, lecz na Bogu. Dzięki temu może wzrastać w cnotach, oczyszczać się nieustannie. Jak ważne jest, abyśmy i my nie bali się ponosić strat i ofiary dla Chrystusa. Nie ma chrześcijaństwa bez Krzyża. „Prawdziwa przyczyna trwałej obecności eremitów, nawet w naszych, wrogich pustelniczemu ideałowi czasach, jest taka, że życie chrześcijańskie ich potrzebuje. Bez eremitów Królestwo Boże nie byłoby pełne, gdyż to właśnie oni szukają Boga, Jego samego, bezkompromisowo, z najbardziej niezachwianą i absolutną niezłomnością” (Thomas Merton).
W dobie powszechnego kryzysu wiary, w którym się znaleźliśmy ciężko jest wybrać drogę naśladowania Chrystusa. życie eremickie jest budowaniem cywilizacji miłości, jest powrotem do najgłębszych pragnień człowieka, do źródła, którym jest Bóg. Wyjście na pustynię pustelników i pustelnic jest wymownym znakiem dla całego Kościoła, aby nigdy nie zapominał o swoim powołaniu, jakim jest nieustanne przebywanie z Bogiem. Pustelniku, „napraw Mój Kościół! Idź i napraw go swoją wiarą, nadzieją i miłością. Idź i napraw go swoją modlitwą i wiernością. Dzięki tobie Mój Kościół stanie się na nowo moim domem” (kard. Robert Sarah).
Katarzyna Bujalska, doktorant Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu
opr. mg/mg